Jakub Bodziony: Jakie są bariery wejścia technologii 5G do Polski?
Wanda Buk: Poza barierami inwestycyjnymi, które często spowalniają rozwój sieci telekomunikacyjnej, elementem, który może skutecznie zablokować wprowadzenie technologii 5G, jest relikt poprzedniej epoki, czyli bardzo surowe limit natężenia pola elektromagnetycznego. Obecnie jest on 100 razy niższy niż winnych krajach Unii Europejskiej.
I co w tym złego? Część środowisk społecznych argumentuje, że zniesienie tych limitów może mieć negatywne skutki zdrowotne.
Obowiązujące w Polsce limity zostały ustanowione jeszcze w czasach ZSRR, kiedy wiedza na temat pola elektromagnetycznego była nieporównywalna do dzisiejszej. To były czasy, w których nikt nie myślał nawet o komórkach!
Ale Światowa Organizacja Zdrowia uważa, że coraz bardziej liberalne limity w tym zakresie są potencjalnie rakotwórcze.
O limicie, który obowiązuje w Polsce, wypowiada się dokładnie tak samo. WHO mówi o trzech kategoriach czynników, które mogą być rakotwórcze. W pierwszej, nazwanej 2B, znajdują się te, które mogą przyczyniać się do nowotworów, ale wcale nie muszą, takie jak niklowane kolczyki czy aloes. W drugiej kategorii, oznaczonej już jako prawdopodobnie kancerogenne, są gorące napoje i czerwone mięso. W trzeciej są produkty oczywiście kancerogenne, takie jak benzyna.
I jaki z tego wniosek?
Taki, że przez kilkadziesiąt lat badań nie udało się wykazać żadnego negatywnego wpływu fal elektromagnetycznych na zdrowie człowieka, ani w natężeniu 0,1 W/m2, ani w natężeniu 10 W/ m2, które obowiązuje w innych krajach! Jeżeli zostaniemy przy obecnych limitach, będziemy mieć problem nie tylko z technologią 5G, ale również ze starszymi generacjami, przede wszystkim 4G. Już dzisiaj te ograniczenia wpływają negatywnie na pojemność sieci i zasięg, bo w bardzo wielu miejscach w kraju nie można już stawiać nowych nadajników.
Ze względu na coraz częstszą dezinformację w tym temacie, postanowiliśmy przygotować cały system monitorowania i kontroli promieniowania elektromagnetycznego, a także wyczerpującą publikację dotyczącą pola elektromagnetycznego.
Możliwości związane z 5G brzmią obiecująco. Szkoda tylko, że za budowę infrastruktury obsługującej nową sieć będzie odpowiadała firma Huawei, chiński gigant technologiczny, bezpośrednio powiązany z wywiadem ChRL.
Nie ma pan racji. Dostawcy urządzeń nie odpowiadają za budowę infrastruktury, poza tym to nie jest jedyny dostawca urządzeń transmisyjnych i istnieją inne oferty, poza chińską.
Jakie?
Nie widzę potrzeby w promowaniu tutaj konkretnych firm, ale zapewniam, że są inne możliwości, chociażby ze Stanów Zjednoczonych, Japonii czy Korei Południowej, a także Europy.
Ale to Chińczycy mają najbardziej zaawansowane urządzenia i to w bardzo konkurencyjnych cenach.
Na pewno są jednym z najbardziej zaawansowanych i tanich dostawców, ale tak jak powiedziałam – nie jedynym. Popyt generuje podaż i rzeczywistość na rynku urządzeń telekomunikacyjnych i transmisyjnych bardzo dynamicznie się zmienia. Zupełnie inaczej wyglądało to jeszcze 10 miesięcy temu, kiedy to Chińczycy mieli silniejszą pozycję, teraz rywalizacja jest wyrównana. Przypominam, że technologia 5G dopiero wchodzi na rynek i będzie się upowszechniać przez najbliższe 3–5 lat. Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że rzeczywistość na rynku ulegnie zupełnemu przeformułowaniu. Ze względu na trwające napięcia gospodarcze między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, bardzo trudno przewidzieć, jak za rok będzie wyglądała sytuacja. 365 dni w tym obszarze, to cała epoka.
Czyli chcąc wprowadzić 5G w Polsce, wikłamy się w znacznie bardziej skomplikowany kontekst geopolityczny. Stąd też decyzje rządów Nowej Zelandii, Japonii i Australii, które zakazały Huaweiowi rozwijania tej technologii w swoich krajach. Czy Polska nie powinna zrobić podobnie?
W ministerstwie uznaliśmy, że wskazywanie palcem jednego dostawcy jest niecelowe. Rozwiązaniem jest systemowe podejście, które zapewni nam bezpieczeństwo, tak aby zminimalizować ryzyko związane z wejściem nowej technologii. Potrzebne jest tutaj działanie na poziomie ponadnarodowym, dlatego wysłaliśmy nasze sugestie do Komisji Europejskiej.
Obowiązujące w Polsce limity natężenia pola elektromagnetycznego zostały ustanowione jeszcze w czasach ZSRR, kiedy wiedza na temat pola elektromagnetycznego była nieporównywalna do dzisiejszej. To były czasy, w których nikt nie myślał nawet o komórkach! | Wanda Buk
W lutym pani kolega, wiceminister cyfryzacji Karol Okoński, mówił, że „Amerykanie jednak jasno wyrażają swoje oczekiwania w stosunku do wykorzystania sprzętu Huawei w budowie naszej sieci 5G. W domyśle znajduje się kwestia ulokowania amerykańskich wojsk w Polsce”.
Kluczowa jest dywersyfikacja dostawców, tak aby określony rodzaj urządzeń nie przekraczał bezpiecznego procentu całej infrastruktury. Kolejna kwestia to wprowadzenie obowiązkowego systemu certyfikacji, który weryfikowałby bezpieczeństwo tych urządzeń.
A mamy możliwości, żeby rzetelnie sprawdzić bezpieczeństwo tych urządzeń na poziomie krajowym lub europejskim?
Instytut Łączności – Państwowy Instytut Badawczy jest w tym obszarze bardzo aktywny. Ale im więcej będzie tych specjalistycznych podmiotów, tym większa szansa na zmniejszenie ryzyka, którego oczywiście w obszarze cyberbezpieczeństwa nie da się wyeliminować zupełnie. Dlatego uważamy, że powinien to być też wspólny wysiłek krajów Unii Europejskiej.
Trzecim punktem, który wdrażamy już teraz, jest nałożenie wymogów bezpieczeństwa na krajowych operatorów.
Czyli ministerstwo przerzuca odpowiedzialność na prywatne firmy?
To oni budują sieć, dlatego są zobowiązani do zapewnienia jej bezpieczeństwa. Telekomunikacja zaczyna jednak być filarem naszej gospodarki i w oparciu o nią będzie funkcjonować szereg usług, a także infrastruktura krytyczna. Musimy zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa i ciągłość danych, dlatego rząd zdecydował się na aktywność w tym obszarze i interwencję na rynku.
A jak będziemy kontrolować już istniejącą infrastrukturę?
Pana pytanie wynika z przeświadczenia, że sieć 5G to zupełnie nowa infrastruktura, ale tak nie jest. Ten standard będzie łączył wszystkie istniejące dotychczas rozwiązania na rynku, w tym światłowody i poprzednie generacje sieci, przede wszystkim 4G. Dlatego wymagania i standardy będą w części dotyczyły również sieci już istniejącej.
Wróćmy w takim razie do szerszego kontekstu całej sprawy. Wspomniałem już wypowiedź wiceministra Okońskiego z lutego. Wcześniej pracownik firmy Huawei został oskarżony o szpiegostwo. Nie przypominam sobie podobnej sytuacji w przypadku innych koncernów technologicznych. Czy Polska nie znajdzie się tutaj pomiędzy chińskim młotem a amerykańskim kowadłem?
Służby działają w trosce o bezpieczeństwo kraju i tak było również w tym przypadku. Pana pytanie wydaje się jednak stricte geopolityczne i dalece wychodzące poza obszar kompetencji Ministerstwa Cyfryzacji.
Ale te sprawy są ze sobą ściśle powiązane.
Nasze relacje z różnymi krajami zależą od bardzo wielu czynników. Ostateczne stanowisko zawsze ma na uwadze jak najlepsze zabezpieczenie interesu państwa. Warto też dodać, że akurat w obszarze 5G, ostatnio obserwowaliśmy stopniowe złagodnienie stanowiska Amerykanów, więc sytuacja jest dynamiczna.
Ze względu na trwające napięcia gospodarcze między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, bardzo trudno przewidzieć, jak za rok będzie wyglądała sytuacja. 365 dni w tym obszarze to cała epoka. | Wanda Buk
To prawda, ale po początkowej odwilży, na początku sierpnia, administracja Donalda Trumpa ze względów bezpieczeństwa wydała rozporządzenie zakazujące agencjom rządowym wchodzenia w relacje biznesowe z Huawei.
Nie jestem w stanie dzisiaj przewidzieć przyszłych decyzji i działań rządu. Na dziś, rekomendacje, które i tak w dużej części wdrożymy na poziomie krajowym, przesłaliśmy do Komisji Europejskiej, ostateczne stanowisko Komisja ma przedstawić na przełomie października i listopada.
Kiedy więc do Polski wejdzie technologia 5G?
Już dzisiaj w naszym kraju jest prowadzonych kilka programów pilotażowych. To faza, która ma nas przygotować do wdrożenia niektórych elementów tej technologii. W przyszłym roku, zgodnie wytycznymi Komisji Europejskiej, każde państwo członkowskie musi mieć co najmniej jedno większe miasto pokryte siecią piątej generacji. W 2025 roku wszystkie duże miasta i szlaki komunikacyjne będą funkcjonowały w ten sposób. Pełnego upowszechnienia możemy się spodziewać w ciągu 3–5 lat.
Jakie będzie to pierwsze polskie miasto?
Tu zakładamy pewną dowolność operatorów. Wyznaczymy kilkanaście lokalizacji w procesie dystrybucji częstotliwości i w zależności od różnych czynników, operator będzie mógł kierować inwestycje w różne miejsca.
Co to za czynniki?
Infrastruktura w danej lokalizacji, poziom jej nasycenia, popyt. Operator będzie podchodził do tego stricte biznesowo. Te kilkanaście lokalizacji to najprawdopodobniej będą wszystkie miasta wojewódzkie i być może kilka dodatkowych.
W mediach spekuluje się, że tym pierwszym miastem będzie Łódź.
Temat Łodzi powraca, ponieważ tam jest prowadzony projekt badawczo-rozwojowy Politechniki Łódzkiej, który rozwija sieć 5G. Ale również w szeregu innych miast są prowadzone podobne pilotaże i testy.
W Polsce mamy czterech operatorów, którzy najprawdopodobniej będą starali się o zakup częstotliwości pod sieć 5G, więc jeżeli każdy z nich kupi ten blok częstotliwości, będzie zobowiązany do tego, żeby pokryć nową siecią jedno miasto.
Czyli na koniec tego roku możemy już mieć pokryte cztery miasta?
Jeżeli operatorzy nie wybiorą tych samych ośrodków, to jak najbardziej.
A po co nam ta technologia?
Są trzy podstawowe powody. Zacznijmy od kwestii najbardziej odczuwalnej dla mnie i dla pana, czyli pojemności tej sieci, która daje nam możliwość obsługi nawet miliona urządzeń na kilometr kwadratowy.
Potrzebujemy aż tyle?
To wcale nie tak dużo. [śmiech] Według badań, które przeprowadziliśmy, wynika, że statycznie każdy z nas korzysta z pięciu, stale podłączonych do sieci urządzeń transmisyjnych. Są to telefony, komputery, tablety, sprzęty AGD czy telewizory. Często też nieświadomie transmitujemy dane, na przykład mając włączony „w tle” komunikator internetowy czy oglądając film na platformie streamingowej. Ilość tych danych rośnie w zastraszającym tempie i sprawia, że sieć mobilna jest coraz bardziej przeciążona. A zgodnie ze wspomnianymi wcześniej badaniami, 84 procent Polaków preferuje internet mobilny, nawet jeżeli ma dostęp do stacjonarnego połączenia.
Porównaliśmy ilość transmitowanych danych przez systemy mobilne i jeśli miałabym opisać to obrazowo, w latach 90. to było wiaderko piasku, a dzisiaj jest to piaskownica wielkości Piotrkowa Trybunalskiego. I patrząc, jak zużycie danych rośnie, to w przeciągu 8 lat ta piaskownica powiększy się dwudziestoczterokrotnie.
Czyli problemem jest wydajność sieci?
Tak, bo jakość transmisji danych spada. 1 sierpnia podczas „godziny W” pod warszawską Rotundą o wrzucenie relacji na Twittera czy Instagrama było bardzo trudno.
Podobnie jest na festiwalach muzycznych.
I ten problem rozwiąże sieć 5G, ponieważ zapewni ciągłość usług, do których jesteśmy już przyzwyczajeni.
W przyszłym roku, zgodnie wytycznymi Komisji Europejskiej, każde państwo członkowskie, musi mieć co najmniej jedno większe miasto pokryte siecią piątej generacji. W 2025 roku wszystkie duże miasta i szlaki komunikacyjne będą funkcjonowały w ten sposób. | Wanda Buk
To miło, ale nie brzmi to jak rewolucja technologiczna.
Nie brzmi, ale ma ogromne znaczenie. Poza pojemnością są oczywiście też parametry. Znaczący będzie wzrost prędkości internetu, nawet do 10 gigabitów na sekundę. Ale co równie ważne, zniwelowane zostaną opóźnienia w komunikowaniu się urządzeń. Dzisiaj sieć LTE zapewnia opóźnienie na poziomie 50 milisekund, co dla użytkowników indywidualnych jest niewyczuwalne. Ale jeśli za pomocą sieci 5G ten czas zostanie skrócony do 1 milisekundy, to będzie prawdziwa rewolucja dla przemysłu.
Dlaczego?
Dzisiaj już nie buduje się fabryk w miejscu, w którym nie ma dostępu do sieci. Volkswagen chciał zbudować swoją fabrykę we Wrześni, ale pojawił się problem, bo nie było tam światłowodu. To wpłynęło na decyzje inwestorów, którzy chcieli przenieść zakład pod Szczecin. Dzięki wysiłkowi lokalnych władz oraz ich współpracy z operatorami, w ciągu kilku miesięcy udało się tam doprowadzić światłowód i region zyskał kilka tysięcy miejsc pracy. To pokazuje, jak newralgiczna jest sieć komunikacyjna dla rozwoju kraju.
Z jakiego powodu tak długo trwa wdrażanie tej sieci w Polsce?
Nie trwa długo. Proszę pamiętać, że dopiero w 2015 roku skończyła się dystrybucja częstotliwości na sieć 4G. Operatorzy nie zebrali jeszcze wszystkich profitów i zysków związanych z zakupem poprzedniej sieci, dlatego nie wszyscy są chętni na inwestycje w kolejną technologię. Szczególnie tak szybko – kiedy jej wdrożenie jest tak drogie, a poziom przychodów niepewny.
Czyli obecnie państwu bardziej zależy na wdrożeniu 5G niż podmiotom prywatnym?
Muszę się z panem zgodzić. Sieć telekomunikacyjna buduje przewagę i siłę kraju. Ale jeśli mówimy już o operatorach, to warto podkreślić, że jesteśmy szalenie konkurencyjnym i zrównoważonym rynkiem. Przychód operatorów na klienta jest najniższy w całej Europie, dlatego mamy jedne z najniższych cen usług telekomunikacyjnych. Kilka miesięcy temu jeden z czeskich ministrów podczas dyskusji na ten temat rzucił, że „jeżeli chcecie mieć takie ceny za telekomunikację jak w Polsce, to tam jedźcie”.