Wu Huayan zmarła 13 stycznia w mieście Tongren w prowincji Guizhou. O życie wychudzonej dziewczynki lekarze walczyli od zeszłej jesieni, kiedy przyjęto ją do szpitala z powodu problemów z oddychaniem. Szacunkowy koszt leczenia (kilkadziesiąt tysięcy juanów) był absolutnie poza zasięgiem Wu Huayan i dlatego poprosiła o pomoc w internecie. Apel wynędzniałego dziecka (mimo swojego wieku Wu wygląda raczej na uczennicę niższych klas podstawówki niż na dorosłą kobietę) stał się wiralem. Chińczycy nie mogli uwierzyć – jak to możliwe, że w XXI wieku w naszym kraju ktoś może umierać z niedożywienia?

Historia Wu Huayan to nagromadzenie nieszczęść, którymi można by obdzielić całą wieś. Urodzona w biednym i zacofanym regionie, wcześnie osierocona przez oboje rodziców, obarczona opieką nad chorym psychicznie młodszym bratem, po śmierci babci zdana całkowicie na siebie, a brat na nią. Ich jedynym stałym dochodem był zasiłek opiekuńczy w wysokości 300 juanów (około 150 złotych) miesięcznie. Dziewczynka oszczędzała absolutnie na wszystkim, nie pomijając jedzenia – przez wiele lat ograniczała posiłki, a na obiady jadała wyłącznie ryż z chili, nic więcej. Taka „dieta” doprowadziła ją do stanu krańcowego niedożywienia, co niestety nie wzbudziło zainteresowania sytuacją dziewczyny. Udało się jej nawet dostać na studia, gdzie władze uczelni zorganizowały pomoc – zwolniły ją z wszystkich opłat i ufundowały stypendium. Jednak rachunki za leczenie brata pochłaniały wszystko, a Wu Huayan dalej głodziła się i oszczędzała. Widziała już śmierć swojej babci i ojca, czemu nie mogła zapobiec, bo rodziny nie było stać na opiekę lekarską. Gdy w październiku 2019 roku nagrała swoją nieśmiałą prośbę o wsparcie i ku swojemu zaskoczeniu – otrzymała ją od setek obcych ludzi, po raz pierwszy w życiu zobaczyła w swoim życiu promyk nadziei.

Niestety, pomoc nadeszła za późno. Okazało się również, że strumień pieniędzy, który popłynął do organizacji charytatywnej odpowiadającej za zbiórkę dla Wu Huayan — China Charities Aid Foundation for Children (CCAFC), w większości utknął na koncie fundacji. Dziewczyna dostała zaledwie 20 tysięcy juanów na leczenie, podczas gdy zebrano dla niej ponad milion. Gdy ta szokująca informacja wyszła na światło dzienne, kierownictwo fundacji wydało oświadczenie, w którym twierdzi, że reszta kwoty decyzją samej Wu miała być wydana na planowane operacje i rehabilitację, a w obecnej sytuacji, czyli śmierci beneficjenta, sposób wykorzystania pozostałych środków zostanie ogłoszony w późniejszym terminie.

Taki komunikat raczej nie przekona Chińczyków, których poziom zaufania do krajowych organizacji charytatywnych jest niski – a mają ku temu wiele powodów. Chyba jeszcze większe wzburzenie mieszkańców Chin wywołał trudny do zaakceptowania rozdźwięk – nieustannie wylewający się z mediów pean o bogactwie ojczyzny i widok umierającego z wycieńczenia dziecka, nad którego losem i przerastającą możliwości nastolatki odpowiedzialnością nie pochylił się żaden dorosły.

Przewodniczący Xi Jinping postawił przed sobą ambitny cel – do 2020 roku w Chinach ma zostać wyeliminowane ubóstwo. Cel szczytny i zbożny, bo jeszcze w 1990 roku poniżej granicy ubóstwa żyło aż 750 milionów Chińczyków. Bez wątpienia odniesiono spektakularny sukces w walce z krańcową biedą, ponieważ w 2018 roku liczba ta skurczyła się do 16,6 miliona ludzi. Choć, jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach, ponieważ w Chinach ubóstwo oznacza dochód roczny niższy od 2300 juanów (około 1200 złotych) na osobę. Gdyby przyjąć stosowany przez kraje rozwinięte próg około 5 dolarów dziennie na osobę (zamiast obecnych niecałych 2), okazało by się, że statystyki wyglądają o wiele, wiele gorzej. Wbrew dominującemu obecnie w świecie przekonaniu, że Chińczycy są niezwykle bogaci, prawda wygląda inaczej. Według oficjalnych danych z 2018 roku średni roczny dochód w Chinach wynosił 28 tysięcy juanów, ale różni się drastycznie w zależności od miejsca zamieszkania. Dla mieszkańców miast wynosi 39 tysięcy, podczas gdy dla mieszkańców wsi – zaledwie 14 tysięcy. Z tego powodu Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznaje dzisiejsze Chiny za jeden z najbardziej rozwarstwionych krajów na świecie.

Śmierć dziecka z niedożywienia – prawdziwa hańba dla kraju, który potrafi lekką ręką wydawać grube miliony na cele wizerunkowe i budowanie prestiżu, przypadkiem skontrapunktowała model działania chińskich urzędników, którzy lepiej niż Potiomkin potrafią wprawić władze centralne w dobry humor. Skoro przewodniczący i „przywódca ludowy” (tytuł, który przez lata stosowano wyłącznie do Mao Zedonga, ale obecnie wrócił do łask) kazał wyeliminować ubóstwo w 2020 roku, to ubóstwo zostanie wyeliminowane w 2020 roku. Miejsce prymusa przypadło prowincji Jiangsu, w której udało się zrealizować cel już 10 stycznia. Ogłoszono, że w całej 80 milionowej prowincji zostało zaledwie 17 osób, których ubiegłoroczny dochód wynosił poniżej 6 tysięcy juanów (Jiangsu jako bogata prowincja nadbrzeżna ma swój, wyższy niż ogólnokrajowy limit). Ta przedziwna liczba – czemuż nie zero albo 153 czy 3 tysiące? — rozbawiła Chińczyków i po raz kolejny uświadomiła im, że przekaz medialny a rzeczywistość to dwa oddzielne światy. W Chinach prowincji wiele, więc w przeciągu najbliższych miesięcy można się spodziewać kolejnych sensacyjnych doniesień z frontu walki z ubóstwem i o łaskę stolicy – w Zhejiangu została tylko jedna uboga osoba, w Hebei – zaledwie trzy! Do grudnia w Chinach nie ostatnie się żaden nędzarz. To pewne.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Pxhere.com.