Nowy szef Platformy będzie musiał znaleźć odpowiedź na trzy zasadnicze problemy, aktualne niezależnie od tego, kto wygrałby wybory na przewodniczącego partii.
Sukcesja
Po pierwsze, co zrobić z Grzegorzem Schetyną? Trudno przecenić znaczenie tej sprawy. Niejasne sygnały Donalda Tuska w sprawie ewentualnego powrotu do krajowej polityki długo blokowały rozwój opozycji. Nowoczesna, mimo deklaracji na temat pokojowej zmiany warty, nie podniosła się po odejściu Ryszarda Petru.
Nie znamy planów Schetyny wobec nowego przywództwa, odchodzący szef PO powiedział jednak w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM, że nie wybiera się na polityczną emeryturę. Czy marginalizacja Schetyny i jego ludzi nie doprowadzi do kryzysu w partii? Czy Schetyna będzie zdolny do tego, by zachować lojalność wobec Budki?
Problemy Platformy sięgają czasów Tuska
Po drugie, czy Platforma straciła termin przydatności do użycia? To ważne pytanie, bo instytucje niszczeją i z czasem przestają pełnić swoją oryginalną funkcję. Jeśli procesy degeneracji zaszły w Platformie zbyt daleko, to nie pomoże jej żaden nowy przywódca. Kiedy znajdziemy w lodówce zepsuty jogurt, to nie mówimy, że potrzebny mu jest powrót do korzeni albo nowe otwarcie.
Z pewnością wiadomo, że problemy Platformy nie zaczęły się wczoraj i sięgają jeszcze czasów Donalda Tuska. Filozofia Tuska, zgodnie z którą należało w pierwszej kolejności dbać o stabilność polityczną, aby zapewnić społeczeństwu warunki do modernizacji, miała swoje plusy. Jednak Tusk zostawił partię w złej kondycji, słabnącą i nieprzygotowaną na jego odejście.
Nowe przywództwo Platformy musi rozumieć, z jakiego punktu startuje, i mieć świadomość tej przeszłości. Jednocześnie wydaje się, że nowe życie w Platformę mogą tchnąć tylko ludzie, którzy nie będą mieli żadnego sentymentu wobec Platformy z czasów Tuska i Schetyny.
Pytanie, które warto sobie w tym kontekście zadać, brzmi następująco: Czy Platforma byłaby w stanie zmobilizować ludzi w taki sposób, że na tyłach partii powstanie ruch społeczny, który będzie efektywnie pracować na rzecz jej sukcesu wyborczego?
Warto zwrócić uwagę, że w ostatnich latach znacząco spadła liczba członków samej partii. W wyborach na przewodniczącego udział wzięło 8226 osób na zaledwie 10816 uprawnionych, czyli członków partii opłacających składki. Daje to frekwencję na poziomie 76 procent, ale liczbowo to bardzo mało.
[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
<em>Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]
Warunki sprzyjają PiS-owi
Po trzecie, jak przekształcić patologiczną formułę konfliktu politycznego w Polsce? Obecnie reguły naszej polityki wyglądają następująco. Najpierw Jarosław Kaczyński zagarnia władzę, robiąc krok w stronę porządku autorytarnego. To w naturalny sposób prowokuje konflikt i wywołuje ostrą reakcję po tak zwanej stronie liberalnej.
Opozycja nie może zaakceptować bezprawnych działań Kaczyńskiego. Jednak zdecydowany protest także ma swój koszt. Ostatecznie postawa strony liberalnej sprzyja dalszej radykalizacji konfliktu politycznego – w odpowiedzi na protesty Kaczyński mówi, że musi wziąć jeszcze więcej władzy, aby obronić „lud” przed „elitami”, które rzekomo walczą o swoje przywileje. Kaczyński zagarnia więc władzę jeszcze bardziej, strona liberalna oburza się jeszcze mocniej – i cały proces się odtwarza.
Mówiąc najprościej, niezależnie od tego, co zrobi Platforma i co zrobi PiS, konflikt zorganizowany jest w taki sposób, że wygra PiS. Patrząc z lotu ptaka, Kaczyński prowokuje konflikt polityczny, aby rządzić dalej, ponieważ warunki mu sprzyjają. Czy nowy szef PO będzie w stanie jakoś uporać się z tym problemem?
Profesjonalna partia biznesu?
Przejdźmy zatem do pytania o samego Borysa Budkę. W którą stronę pójdzie Platforma pod jego przewodnictwem? Niektóre rzeczy zostaną po staremu. Budka przekonuje, że nie chce przesuwać partii ani w lewo, ani w prawo. Nowy szef PO zapowiedział nawet, że każdy, kto pożegnał się kiedyś z PO, może teraz wrócić.
Z przedwyborczych deklaracji wyłaniają się dwie główne obietnice. W pierwszej kolejności Budka zapowiedział, że Platforma stanie się partią bardziej profesjonalną. Partia miałaby powołać porządny think tank, który będzie prowadzić badania społeczne i przygotowywać propozycje programowe. Jeśli chodzi o te zapowiedzi, uwierzę, kiedy zobaczę. Zarówno Grzegorz Schetyna, jak i Krzysztof Brejza jako szef sztabu wyborczego PO, także zapowiadali więcej profesjonalizmu, co miało ograniczone efekty.
Po drugie, wygląda na to, że Platforma będzie na nowo pozycjonować się jako partia biznesu. W czasie kampanii Bartłomiej Sienkiewicz mówił, że Platforma powinna być partią wolnego rynku. To samo powiedział w rozmowie z „Kulturą Liberalną” Tomasz Siemoniak. Sam Budka powtarzał pogląd, który wyrażali wcześniej Grzegorz Schetyna, a także Małgorzata Kidawa-Błońska, że „państwo powinno zacząć doceniać ciężko pracujących ludzi, dzięki którym może zapewniać świadczenia osobom w trudnej sytuacji”. W tej samej rozmowie nowy szef PO stwierdził, że zależy mu na tym, by „przedsiębiorcy i pracownicy nie byli przytłaczani kolejnymi obciążeniami”, a Platforma łączy „prawdziwych konserwatystów z osobami o liberalnych poglądach”.
Nic osobistego
Czy wszystko to składa się na sensowny projekt polityczny, który będzie miał szansę na wyborcze zwycięstwo? Droga „partii biznesu” jest z pewnością kłopotliwa, ponieważ ułatwia PiS-owi ukazywanie Platformy jako partii elit przeciwnych ludowi. Poza tym, Platformie trudno będzie wiarygodnie przekonywać, że nie zlikwiduje programów socjalnych wprowadzonych przez PiS – jeśli za czasów Budki przekaz ten będzie wciąż aktualny.
Wydaje się jednak, że najważniejsze pytania na przyszłość dotyczą nie tyle samego Budki, co tego, czy PO będzie w stanie uporać się z problemami strukturalnymi. Co zrobić ze Schetyną? Czy możliwa jest większa mobilizacja ludzi wokół partii? Czy możliwa jest nowa postać konfliktu politycznego w Polsce? Przed Budką duże wyzwania.