„Poznałem go na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy zamieszkał w Paryżu, otoczony nimbem sukcesu swojej skandalizującej książki «To ja, Ediczka». Streszczał w niej nędzny, lecz wspaniały żywot, jaki wiódł w Nowym Jorku po emigracji ze Związku Radzieckiego” – pisze Emmanuel Carrère o bohaterze swojej ostatniej książki uhonorowanej prestiżową Nagrodą Renaudot. Carrère, syn wybitnej historyczki i sowietolożki Hélène Carrère d’Encausse, zapewne z domu wyniósł fascynację Rosją. Zamiłowanie do „nędznych, lecz wspaniałych żywotów” przyszło mu, jako francuskiemu burżujowi, całkowicie naturalnie.
Eduard Limonow, skandalizujący pisarz i przywódca rosyjskiej partii narodowo-bolszewickiej, wydawał się wymarzonym tematem pozwalającym połączyć obie pasje. Niewątpliwie Carrère jest swoim bohaterem zafascynowany. Choć próbuje to ukryć pod ironiczną maską, imponują mu podboje erotyczne Limonowa, straceńcza odwaga, niemal mnisia dyscyplina, z jaką pisze w więzieniu kolejne książki. „Limonow” nie jest jednak ani zapisem wrażeń sytego, zamożnego Francuza z lubością dającego się uwodzić i szokować „dzikiemu człowiekowi ze Wschodu”, ani satyryczną opowiastką, piętnującą z wyższością megalomanię „Ediczki”. A już na pewno nie jest to, jak głosi zdanie z recenzji „L’Express” przedrukowane na okładce polskiego wydania, „powieść przygodowa w stylu Aleksandra Dumasa”.
Najnowsza powieść Carrère’a o wiele więcej wspólnego ma z jego „Przeciwnikiem”, potretem Jean-Claude’a Romanda, który przez sporą część życia udawał lekarza i wysoko postawionego urzędnika ONZ, a kiedy skończyły mu się środki, by podtrzymywać te kłamstwa, zamordował całą swoją rodzinę. „Limonow” to również opowieść o człowieku, który postanowił wymyślić siebie, nie zważając na rzeczywistość – i udało mu się to w życiu kilka razy. Wymyślił siebie jako chuligana w Charkowie, wybrał sobie rolę skandalizującego pisarza (i przy okazji odkrył swój autentyczny talent literacki), wreszcie stworzył się jako przywódca zdyscyplinowanego, radykalnego ruchu politycznego skupiającego sfrustrowanych, pozbawionych perspektyw młodych z całej Rosji.
Carrère napisał portret Limonowa z pasją dokumentalisty, która kazała mu pytać, pytać i jeszcze raz pytać. To książka utkana ze spotkań z Limonowem, rozmów z ludźmi, którzy go znają, notatek z uważnych lektur książek „Ediczki”. Choć sam Carrère nie zawsze przekonująco analizuje jego wybory (pokazuje na przykład straceńczy sprzeciw wobec Putina jako wyniesiony z dzieciństwa uraz do cwaniaków i intrygantów), często oddaje głos tym, którzy naprawdę rozumieją Rosję i fenomen Limonowa, na przykład Zacharowi Prilepinowi (świetnemu pisarzowi, tłumaczonemu także na polski, który jako dwudziestolatek wstąpił w szeregi narodowych bolszewików): „Jesteś młody. Nie podoba ci się w tym gównianym kraju. Nie masz ochoty zostać ani zwykłym biedakiem, ani skurwielem, który myśli tylko o kasie, ani funkcjonariuszem KGB. Czujesz ducha rewolty. Twoimi bohaterami są Jim Morrison, Lenin, Mishima, Baader. No więc proszę: już jesteś nacbolem”. Nic dodać, nic ująć. I na szczęście Carrère niewiele dodaje i niczego nie ujmuje.
Książka:
Emmanuel Carrère, „Limonow”, tłum. Magdalena Kamińska-Maurugeon, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.