Zaczęło się od tego, że Kazik nagrał piosenkę pod tytułem „Twój ból jest lepszy niż mój”. Tekst odnosi się do zachowania Jarosława Kaczyńskiego z 10 kwietnia, kiedy lider PiS-u odwiedził cmentarz, aby upamiętnić zmarłego w katastrofie smoleńskiej brata, pomimo ogłoszonych obostrzeń związanych z epidemią. Rodziny pozostałych ofiar katastrofy, a także Polacy, którym w ostatnim czasie zmarła bliska osoba, nie miały takiego przywileju.

W ostatni piątek piosenka znalazła się na pierwszym miejscu listy przebojów radiowej Trójki. Jednak następnego dnia okazało się, że strona internetowa z wynikami głosowania jest niedostępna. Z początku nie było jeszcze pewne, czy mamy do czynienia ze zwykłą pomyłką, czy z cenzurą. Wątpliwości rozwiał jednak sam dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski, który w publicznym oświadczeniu stwierdził, że „podczas głosowania został złamany regulamin”, a także „dokonano manipulacji przy liczeniu głosów”, w związku z czym „Redakcja podjęła decyzję o unieważnieniu tego głosowania”.

Następnie z doniesień dziennikarzy radia dowiedzieliśmy się, że dyrektor chciał ich zmusić do podpisania dokumentu, który potwierdzał taki przebieg zdarzeń. Dziennikarze odmówili, więc dyrektor ich zawiesił. W efekcie z Trójki postanowił odejść prowadzący listę Marek Niedźwiecki, a także inne osoby.

Nie można godzić się na cenzurę. Dyrektor Trójki powinien zostać zdymisjonowany. | Tomasz Sawczuk

Czy ból Jarosława Kaczyńskiego jest lepszy niż ból Marka Niedźwieckiego?

Działania dyrektora Trójki sprowokowały kilka krytycznych komentarzy wśród polityków obozu rządzącego. Wicepremier Piotr Gliński napisał: „Zdarza się, że niektórzy artyści śpiewają głupstwa. Nawet bulwersujące. Ale jednak bardziej bulwersujące jest zdejmowanie piosenki za «nieprawomyślność». To chyba jakaś prowokacja”. Pospiesznie umył jednak ręce od sprawy i dodał, że „na szczęście żyjemy w wolnym kraju i minister kultury nie musi się zgadzać ze wszystkimi decyzjami władz publicznego radia”.

Wicepremier Jadwiga Emilewicz z koalicyjnego Porozumienia napisała, że „usunięcie piosenki Kazika z LP Radiowej Trójki jest skandaliczne. Pamiętajmy, że wirus atakuje płuca, a nie zdrowy rozsądek”. Emilewicz stwierdziła w oświadczeniu, że oczekuje „szybkich i zdecydowanych kroków w sprawie wyjaśnienia incydentu” od Rady Mediów Narodowych.

W dość osobliwy sposób do sprawy odniósł się poseł do Parlamentu Europejskiego i wiceszef PiS-u Joachim Brudziński. Z jego wpisu wynika, że prawdziwą ofiarą cenzury w Trójce nie jest ani wolność słowa, ani nawet Marek Niedźwiecki, lecz… Jarosław Kaczyński.

Praca dla prezesa

Politycy PiS-u próbują zdystansować się od cenzury w Trójce, ale ich wyjaśnienia nie brzmią wiarygodnie. Kłopot polega na tym, że nie mamy do czynienia z odosobnionym przypadkiem, a wydarzenia z Trójki po prostu dobrze wpisują się w porządek polityczny, który tworzy PiS od czasu dojścia do władzy. Jacek Kurski regularnie robi w TVP podobne rzeczy jak dyrektor Trójki – ale oczywiście państwo Brudziński, Gliński oraz Emilewicz nie mają z tym nic wspólnego!

W opublikowanym niedawno raporcie Freedom House „Nations in Transit” za rok 2019 Polska po raz pierwszy spadła poniżej progu tak zwanych demokracji skonsolidowanych i została opisana jako demokracja nie w pełni skonsolidowana [ang. semi-consolidated], potocznie można powiedzieć: demokracja niepełna. Politycy PiS-u dyskredytują tego rodzaju rankingi, ale to między innymi takie zjawiska, jak cenzura krytyki władzy w mediach publicznych, wpływają na ich rezultat – partia rządząca ponosi za taką sytuację pełną odpowiedzialność i może mieć w tej sprawie pretensje wyłącznie do siebie. W obecnej sytuacji odpowiedź jest prosta. Nie można godzić się na cenzurę. Dyrektor Trójki powinien zostać zdymisjonowany.

Jacek Kurski regularnie robi w TVP podobne rzeczy jak dyrektor Trójki – ale oczywiście państwo Brudziński, Gliński oraz Emilewicz nie mają z tym nic wspólnego! | Tomasz Sawczuk

Kazik uderzył w czuły nerw

Niektórzy zwracają uwagę na to, że Jarosław Kaczyński nie był jedynym politykiem, który 10 kwietnia pojawił się na cmentarzu. Dlaczego zatem zachowanie lidera PiS-u budzi takie kontrowersje? Rzecz wydaje się dość prosta. W sprawie nie chodzi o wyizolowany incydent – postępowanie Kaczyńskiego ukazuje symbolicznie i w zrozumiałej dla każdego postaci bardziej ogólny model działania obecnej władzy, zgodnie z którym partia rządząca, a w szczególności sam Kaczyński, zajmują pozycję ponad prawem.

Kazikowi wypadałoby zatem pogratulować – jego sukces polega na tym, że bez patosu i wielkich słów powiedział coś niebezpiecznie prawdziwego. Chociaż w demokracji wszystkim powinny przysługiwać równe prawa, przywilej Kaczyńskiego uświadamia, że w praktyce partia rządząca jest równiejsza.

 

Fot. Wikimedia Commons