Szanowni Państwo!
Wciąż nie wiadomo, ani jak, ani kiedy wybierzemy głowę państwa! Wróble ćwierkają, że najbardziej prawdopodobnym terminem wyborów jest 28 czerwca. Co ciekawe, ta data nie została oficjalnie podana przez marszałek Sejmu (która, zgodnie z Konstytucją, wyznacza termin wyborów), ale przez premiera na jednej z konferencji prasowych.
Czy to ciąg dalszy bałaganu na szczytach władzy?
Na to wygląda. Na razie politycy PiS-u dwoją się i troją, by przykryć w mediach kompromitację, jaką było forsowanie wyborów 10 maja. Dość wspomnieć, że kilkadziesiąt milionów kart wyborczych, które zostały wydrukowane bez podstawy prawnej na polecenie ministra Jacka Sasina, można byłoby teraz wyrzucić do kosza. Tryb przypuszczający jest tutaj użyty nie bez powodu. Zgodnie z tym co mówią przedstawiciele poczty, Państwowej Komisji Wyborczej i rządu, obecne położenie tych dokumentów pozostaje zagadką. Zagadką, za którą hojnie zapłacono z naszych pieniędzy.
Obywatele wydają się zmęczeni ciągnącym się zamieszaniem związanym z wyborami. Tymczasem kampania trwa w najlepsze…
Fakt, że kampania wyborcza formalnie nie wystartowała, nie przeszkadza bowiem kandydatom w jej prowadzeniu. Pełnomocnik prezydenta Dudy złożył nawet w tej sprawie doniesienie do PKW na swoich kontrkandydatów! Hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek, jak pisał klasyk. Albowiem, jak na ironię, dzień później Andrzej Duda spotykał się z wyborcami na targu w Gawrolinie i Maciejowicach.
Nerwowe ruchy ze strony sztabu urzędującego prezydenta mogą być spowodowane spadkiem notowań Dudy. Ten niekorzystny dla władzy trend ma odwrócić powrót Jacka Kurskiego do zarządu TVP. Trudno to jednak uznać za sukces prezydenta. To raczej kolejne upokorzenie ze strony własnego obozu, jeśli tylko sobie przypomnieć, jak to z odwoływaniem Kurskiego było.
Jak pisze Tomasz Sawczuk w poniedziałkowym felietonie, „Jarosław Gowin zablokował wybory 10 maja – nie zatrzymał PiS-owskiego kursu na państwo autorytarne, ale przynajmniej czegoś dokonał. A prezydent Duda nie był w stanie zablokować nawet Jacka Kurskiego w TVP”.
Ponadto, zastąpienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przez Rafała Trzaskowskiego w wyścigu prezydenckim dało największej partii opozycyjnej nowy zastrzyk energii. Game changer? Nowy kandydat Koalicji Obywatelskiej niemal natychmiast uplasował się na drugim miejscu w sondażach, wyprzedzając nawet Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że to pomiędzy tymi kandydatami rozegra się bitwa o drugą turę. Teraz wielu komentatorów przekonuje, że ich marzenia o prezydenturze już się zakończyły. W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej”, zarówno Hołownia, jak i Kosiniak-Kamysz próbują przekonać wyborców, że to nieprawda.
„Nie mam osobiście nic do Rafała Trzaskowskiego, ale nie podoba mi się ten partyjny monopol. Kiedy jest kandydat Platformy, to nagle wszyscy mają się wokół niego jednoczyć. A niby dlaczego? Platforma obiecuje od 5 lat, że uwolni Polskę od PiS-u. Jak dotąd przegrała pięć razy. Co się takiego zmieniło, żeby miała wygrać wybory prezydenckie?”, retorycznie pyta Szymon Hołownia w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem. Hołownia jest również przekonany, że obecne wybory to nie czas na „prezydenta z partii politycznej”. Właśnie dlatego, pomimo pandemii, próbuje budować dokoła własnej kandydatury nowy ruch społeczny.
Broni nie składa również kandydat Koalicji Polskiej, Władysław Kosiniak–Kamysz. Start polityka PSL-u i jego intensywna kampania wyborcza przyciągnęły uwagę wielu wyborców opozycji. Kandydat ludowców w rozmowie z Jakubem Bodzionym przekonuje wyborców, że „wyczerpała się formuła polityki, w której udział biorą wyłącznie klasyczne partie. Teraz potrzebna jest inicjatywa, która pokazuje, że jeśli potrafimy dogadać się wewnątrz zróżnicowanej koalicji, to będziemy prowadzić taki sam dialog podczas rządzenia Polską”. Według przewodniczącego PSL-u, „brak wewnętrznego dialogu jest chorobą polskiej polityki, zdominowanej przez newsy i telewizyjne paski”. Jeśli wygra, zapowiada zmianę tego stanu rzeczy.
Nasza demokracja przeżywa ostre turbulencje. I tym bardziej o wyborach głowy państwa trzeba rozmawiać w sposób pogłębiony, na spokojnie. Proponujemy Państwu rozmowy z kandydatami wolne od zgiełku mediów społecznościowych czy infotainmentu.
Zachęcamy, by na podstawie naszych rozmów wyrabiali sobie Państwo przed wyborami zdanie o kandydatach na urząd prezydenta.
Niebawem kolejne wywiady z kandydatami opozycji.
Zapraszamy do lektury!