Trzaskowski na własnych zasadach
Naturę zmiany, którą zaproponował Trzaskowski, łatwo zauważyć. Polityk zrobił kilka rzeczy, o których od kilku lat pisaliśmy w „Kulturze Liberalnej”, że powinna je zrobić Platforma.
Po pierwsze, przeszedł do ofensywy, zamiast reaktywnie i nerwowo odpowiadać na ruchy Jarosława Kaczyńskiego. Trzaskowski w kolejnych wystąpieniach buduje swoją opowieść o Polsce, nie ugina się pod naciskiem PiS-owskiej krytyki, lecz konsekwentnie mówi swoje, narzucając ton dyskusji.
Po drugie, Trzaskowski jasno powiedział, że program 500 plus był sukcesem polityki społecznej. Nie ma wątpliwości, że program ten zwiększył przestrzeń wolności wielu obywateli. Prezydent Warszawy nie powtarzał wcześniejszego sloganu Platformy, zgodnie z którym „nic co dane, nie zostanie odebrane”. Slogan ten był niemądry i niefortunny, ponieważ sugerował, że ktoś daje (PiS), a ktoś inny generalnie chciałby zabrać, ale z jakichś powodów obiecuje, że tego nie zrobi. Nie budowało to zaufania wobec intencji PO, prowokowało raczej lęk przed tym, że ktoś chce zabrać. Skoro jednak Trzaskowski mówi teraz, że program był sukcesem i odpowiedział na potrzeby wielu Polaków, powoduje to wrażenie, że kandydat PO nie tylko godzi się na 500 plus ze strachu przed PiS-em, ale rozumie potrzebę aktywnej polityki społecznej. Taka postawa buduje zaufanie.
Trzaskowski zrobił kilka rzeczy, o których od kilku lat pisaliśmy w „Kulturze Liberalnej”, że powinna je zrobić Platforma. | Tomasz Sawczuk
Po trzecie, odrzucenie czysto negatywnej i reaktywnej postawy wobec PiS-u otworzyło pole do lepszego mobilizowania energii społecznej. Zamiast wyrażania nużących pretensji do Polaków, że niedostatecznie protestują przeciwko upartyjnieniu sądownictwa przez PiS, pojawiła się próba budowania z wyborcami bezpośredniej relacji i oferta polityczna w postaci wizji lepszego kraju. Odcinając się od idei totalnej opozycji, Trzaskowski mógł pozwolić sobie na odróżnienie dobrych i złych aspektów rządów PiS-u, dzięki czemu może uderzać w partię rządzącą z większą mocą. Powód jest prosty. Trzaskowski nie krytykuje teraz PiS-u „dla zasady”, lecz prowadzi krytykę za działania, które uznaje za niesłuszne czy niesprawiedliwe. Taka postawa pozwala zmienić dynamikę polityczną, ponieważ zamiast odtwarzać tylko podział na dwa plemiona (krytyka „dla zasady”), sfera publiczna może skupić się teraz na dyskusji nad błędami rządu (krytyka „za niesprawiedliwość”).
Co więcej, Trzaskowski dodał do części krytycznej część pozytywną, którą wyraża hasło „nowej solidarności”, które dobrze współbrzmi z książką Łukasza Pawłowskiego o „Drugiej fali prywatyzacji”. W pakiecie z wcześniejszymi postulatami, hasło pokazuje, że 500 plus jest ważne, ale dobrej jakości usługi publiczne zaniedbywane przez PiS oraz niezależne państwowe instytucje upartyjniane przez PiS – także są ważne.
W tym kontekście warto spojrzeć na kontrast między Trzaskowskim a Hołownią, który jeszcze do niedawna dominował w sondażach po stronie opozycji. Hołownia może grać rolę osoby wiarygodnej jako nieskażonej polityką, ale wiarygodność tego rodzaju ma swoje granice. Aspirujący polityk daje obietnicę czegoś nowego, ale niekoniecznie obietnicę bezpieczeństwa i stabilności – jako polityczny singiel może robić dowolne zwroty akcji, ponieważ żadna struktura nie trzyma go w ryzach. Z kolei Trzaskowski próbuje równocześnie dać coś nowego i bezpiecznego.
[promobox_publikacja link=”https://bonito.pl/k-90669821-nowy-liberalizm” txt1=”Tomasz Sawczuk, Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP” txt2=”<b>O książce napisali:</b>
Książka Tomasza Sawczuka to największe intelektualne osiągnięcie szeroko rozumianego obozu liberalnego od czasu dojścia PiS-u do władzy. Jest świeża, intelektualnie dojrzała, łatwa w odbiorze i jednocześnie erudycyjna.
<em>Michał Kuź, Klubjagiellonski.pl</em>” txt3=”28,00 zł” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2019/02/nowy_liberalizm_okladka-423×600.jpg”]
PiS ucieka do przodu
W konsekwencji PiS wykonuje teraz nerwowe ruchy. W pierwszej kolejności obóz rządzący przypuścił frontalny atak na Trzaskowskiego. Telewizja publiczna pod batutą polityka PiS-u Jacka Kurskiego wściekle atakuje prezydenta Warszawy, zarówno w przekazach telewizyjnych, jak i w internecie. Jednak Trzaskowski z korzyścią dla siebie nic sobie z tego nie robi – powody PiS-owskiej akcji są bowiem widoczne jak na dłoni. Nie chodzi tutaj o krytykę polityki Trzaskowskiego, która wynikałaby z realnej troski o sprawy publiczne, ponieważ zmasowana krytyka zaczęła się wtedy, gdy Trzaskowski został kandydatem PO na prezydenta – a zatem chodzi w niej o utrzymanie władzy.
Do tego PiS podejmuje raptowne próby ucieczki do przodu. Jedna taka próba to przedstawienie, które urządził premier Morawiecki, zwracając się do Sejmu o wotum zaufania. Andrzej Duda ogłosił, że sam sugerował premierowi taki ruch, co tylko potwierdza, że posunięcie miało zakłócić tendencję zwyżkową Trzaskowskiego. Cała akcja wypadła jednak słabo. Jeśli porównać sejmowe wystąpienie Morawieckiego z programowym wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego z września 2019 roku, przed wyborami parlamentarnymi, to z Kaczyńskiego biła wtedy siła i pewność siebie – z kolei wystąpienie Morawieckiego było nerwowe i defensywne.
Jeśli porównać sejmowe wystąpienie Morawieckiego z programowym wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego z września 2019 roku, przed wyborami parlamentarnymi, to z Kaczyńskiego biła wtedy siła i pewność siebie – z kolei wystąpienie Morawieckiego było nerwowe i defensywne. | Tomasz Sawczuk
Druga próba ucieczki do przodu to składane przez prezydenta i rząd obietnice wielkich inwestycji w przyszłości. Jest to próba ryzykowna, ponieważ PiS wystawia się w ten sposób na szereg mocnych ciosów. Partia rządząca może zapowiadać budowę wielkiego lotniska i przekop mierzei, tyle że bardzo wiele wielkich zapowiedzi PiS-u z ostatnich lat nie zostało zrealizowanych. Na ulicach miast nie ma setek tysięcy elektrycznych samochodów, które obiecywał premier, w programie Mieszkanie Plus nie oddano do użytku setek ani nawet dziesiątek tysięcy tanich mieszkań na wynajem. Plan Morawieckiego to dzisiaj nie więcej niż mgliste wspomnienie – rząd już o nim nie przypomina. Jednocześnie zmarnowano miliard złotych na prace przy elektrowni węglowej w Ostrołęce. Władza wydaje także miliardy złotych z publicznych pieniędzy na toporną partyjną propagandę, z której nie wynika nic dobrego dla Polaków. A to tylko pierwsze z brzegu przykłady.
Biorąc łącznie, nieuporządkowane działania PiS-u zdradzają słabość i obawy rządzących, co gra na korzyść pewnego siebie Trzaskowskiego – wyborcy chętniej pójdą za tym, kto idzie prostą drogą do celu, a nie za tym, kto się miota, tłumaczy i denerwuje.
„Przegrywający Andrzej Duda”
Zaangażowanie wyborców w zbieranie podpisów dla kandydata Platformy przekroczyło oczekiwania obserwatorów. Nietrudno zauważyć, że kampania Trzaskowskiego wyzwoliła coś nowego, energię społeczną, której wcześniej nie było. Wydaje się także, że energia związana z kandydaturą Trzaskowskiego jest większa niż miało to miejsce przy okazji wcześniejszych prób odnowienia Platformy Obywatelskiej, takich jak zeszłoroczny kongres partyjny, podczas którego ogłoszona została „szóstka Schetyny”. Wówczas mobilizacja była przede wszystkim odgórna – zwiększona aktywność dotyczyła głównie działaczy partii. Teraz kampania kandydata PO zatacza szersze kręgi. Ale będzie musiała zatoczyć jeszcze szersze, jeśli Trzaskowski ma wygrać – pierwsza fala entuzjazmu wkrótce opadnie. Kandydat Platformy będzie musiał przekonać do siebie wyborców, których nie potrafiła dotąd przyciągnąć jego macierzysta partia.
Podczas konferencji prasowej Borys Budka użył ostatnio frazy: „Przegrywający Andrzej Duda”. Tego rodzaju ksywka dla urzędującego prezydenta ma szanse utrwalić się w pamięci, podobnie jak analogiczne ksywki, które przydziela swoim oponentom politycznym Donald Trump. Nie możemy przewidzieć, czy określenie Budki zostanie potwierdzone przez wynik wyborów, ale łatwo zauważyć, że nasza polityka jest inna niż jeszcze niedawno. Platforma Obywatelska od lat nie była zdolna wypowiadać się z pozycji przekonania i siły. Próbując narzucić nowe zasady gry, Trzaskowski daje swojemu obozowi jeszcze jeden oddech.