Duda i Trzaskowski wygrywają
Jeśli potwierdzi się wynik exit poll przeprowadzonego przez pracownię IPSOS, można będzie powiedzieć, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich obyło się prawie bez niespodzianek. Andrzej Duda pewnie prowadzi ze stabilnym poparciem ponad 40 procent głosów. Pięć lat temu Duda zdobył w pierwszej turze 34,76 procent głosów. Bronisław Komorowski miał wtedy poparcie na poziomie 33,77 procent głosów. Urzędującemu prezydentowi nie udało się wygrać w pierwszej turze.
Według IPSOS Trzaskowski uzyskał w wyborach wynik około 30,4 procent głosów, który jest bliski wskazaniom sondaży sprzed wyborów. Przed kandydatem Platformy sporo pracy przed drugą turą, ponieważ dotąd nie udało mu się wyraźnie przełamać 30 procent poparcia. Do tego wraz z trwaniem kampanii Trzaskowski przestał prowadzić stosunkowo bezbłędną kampanię. Na przykład, nienajlepsza była decyzja sztabu kandydata PO w kwestii miejsca organizacji wieczoru wyborczego. Trzaskowski zorganizował spotkanie obok nowej, dość ekskluzywnej, prywatnej inwestycji Elektrownia Powiśle w centrum Warszawy, podczas gdy Duda spotkał się z wyborcami w amfiteatrze w Łowiczu. Kandydat Platformy niepotrzebnie wpisuje się w ten sposób w obraz „kandydata elit”. Ale i wyborcy Dudy zaczęli wznosić agresywne i nacjonalistyczne okrzyki, gdy Andrzej Duda odniósł się w czasie wystąpienia do Rafała Trzaskowskiego, aby podziękować za rywalizację. A zatem wszyscy w swoich tradycyjnych rolach?
Według exit poll Szymon Hołownia odnotował wynik na poziomie 13 procent. Jest to efekt bardzo dobrej kampanii wyborczej, jednak zmiana kandydata przez Platformę Obywatelską po 10 maja pogrzebała szanse Hołowni na wejście do drugiej tury. Wszystko wskazuje na to, że Hołownia będzie teraz tworzyć nową inicjatywę – w tej chwili mówi o stowarzyszeniu, ale można przypuszczać, że przekształci się ono z czasem w partię polityczną. Wynik wyborczy Hołowni można zatem uznać za udany start do tworzenia nowej inicjatywy.
Wysoki wynik uzyskał kandydat skrajnej prawicy Krzysztof Bosak, który według badania sondażowego otrzymał ponad 7 procent głosów przy wysokiej frekwencji. Gdyby wszyscy wyborcy Bosaka mieli poglądy podobne do liderów Konfederacji, z których wielu odwołuje się do nacjonalistycznych i faszystowskich wzorców myślenia, wynik na takim poziomie można by uznać za niepokojący. Z badań opinii publicznej wynika jednak, że jego wyborcy to dość złożona, niejednorodna grupa, do której zaliczają się także osoby o poglądach radykalnie wolnorynkowych. Stąd niemała część wyborców Bosaka może w drugiej turze oddać głos na Rafała Trzaskowskiego lub zostać w domu. Rafał Trzaskowski już puścił oko do wyborców Konfederacji, deklarując, że „jeśli chodzi o wolność gospodarczą ma w większości takie same poglądy”.
Katastrofalny wynik odnotowali Robert Biedroń oraz Władysław Kosiniak-Kamysz. Według IPSOS kandydat Lewicy uzyskał mniej niż 3 procent głosów. Jest to fatalny wynik, jeśli oceniać go według aspiracji, zgodnie z którymi Lewica miałaby stać się największą siłą polityczną po stronie opozycji. Biedroń uzyskał znacznie niższy wynik niż lewicowa koalicja w wyborach parlamentarnych w 2019 roku.
Z kolei wynik Kosiniaka-Kamysza – możliwe, że niższy niż Biedronia – to być może jedyna niespodzianka pierwszej tury wyborów prezydenckich. Porażka kandydata PSL-u jest tym bardziej dotkliwa, jeśli przypomnieć sobie, że przed pierwszą turą zamierzał walczyć nawet o wejście do drugiej tury wyborów.
Uwagę zwraca wysoka frekwencja wyborcza, która wyniosła około 63 procent. W ciągu ostatnich lat udział Polaków w wyborach systematycznie rośnie. Warto mieć nadzieję, że sytuacja ta nie odzwierciedla wyłącznie rosnącej polaryzacji na scenie politycznej, ale wiąże się również z rosnącym zaangażowaniem obywatelskim. Wysoka frekwencja pokazuje także, że epidemia nie zniechęciła Polaków do głosowania. W ostatnich tygodniach można było wyraźnie zaobserwować malejący strach społeczeństwa przed koronawirusem.
Przed drugą turą
Przed pierwszą turą obserwatorzy zastanawiali się nad tym, czy poparcie dla Andrzeja Dudy spadnie poniżej 40 procent, a poparcie dla Rafała Trzaskowskiego wzrośnie do ponad 30 procent. W tej sprawie nie doszło do przełomu, poparcie dla obu polityków w ostatnich tygodniach ustabilizowało się na dość trwałym poziomie. To zapowiada, że druga tura będzie wyrównana, chociaż Andrzej Duda pozostaje faworytem.
Przed drugą turą pytanie zasadnicze dotyczy tego, jak zachowają się wyborcy kandydatów, którzy ponieśli porażkę. Z sondażu IPSOS dla OKO.press sprzed kilku dni wynika, że Rafał Trzaskowski może liczyć na głos 90 procent wyborców Lewicy, 70 procent wyborców PSL oraz 47 procent wyborców Konfederacji. Ten ostatni wynik jest zaskakujący i być może wynika z niewielkiej próby badanych, ale z pewnością nie można go zignorować. Według tego samego sondażu Andrzej Duda ma mniejsze pole do zdobycia nowych głosów. Może on liczyć na 22 procent wyborców Konfederacji, 17 procent wyborców PSL oraz 6 procent wyborców Lewicy. Wyborcy Szymona Hołowni z pewnością w zdecydowanej większości poprą Rafała Trzaskowskiego.
Jeśli spojrzeć na wyniki exit poll, warto zwrócić także uwagę na to, że Trzaskowski wygrał w grupie 18–29 lat (23,8 procent), Bosak zdobył drugie miejsce (23 procent), trzeci był Hołownia, a Duda dopiero czwarty (19,3 procent). Jeśli chodzi o wyborców kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, Trzaskowski już teraz wyraźnie wygrał wśród wyborców SLD (44 procent). Z kolei wyborcy Konfederacji głosowali głównie na Krzysztofa Bosaka (65,8 procent), następnie Hołownię (15,1 procent), Trzaskowskiego (8,6 procent) i Dudę (3,8 procent). Jako kandydat bardziej liberalny światopoglądowo i bardziej wolnorynkowy niż Andrzej Duda, Trzaskowski może próbować przekonać równocześnie wyborców Biedronia i Bosaka. Wynika z tego, że Andrzej Duda będzie starał się o wyborców Konfederacji, ponieważ może liczyć na swój aktualny elektorat, a poszerzyć poparcie może przede wszystkim apelując do wyborców Bosaka, Kosiniaka-Kamysza, a także tych kandydatów skrajnej prawicy, którzy uzyskali wynik bliżej zera.
Tak czy inaczej, polaryzacja polityczna w dalszym ciągu jest główną zasadą naszej polityki. W wyborach parlamentarnych w 2019 roku PO i PiS otrzymały łącznie 71 procent głosów, teraz Duda i Trzaskowski otrzymali razem około 72 procent głosów.
Nie zmienia się także to, że niejasny pozostaje status prawny aktualnych wyborów, które odbywają się w większej mierze na zasadzie zgody istniejących sił politycznych niż na podstawie procedury, która nie budziłaby prawnych wątpliwości. Nie można wykluczyć, że ta ostatnia sprawa prędzej czy później ponownie zyska na wadze.
Wydaje się, że teraz możemy spodziewać się trzech rzeczy. Po pierwsze, będzie nerwowo, ponieważ walka będzie wyrównana do samego końca. Po drugie, pewne znaczenie dla wyniku mogą mieć rozmaite przygodne wydarzenia, takie jak pogoda w dniu wyborów. Po trzecie, trzeba uważać na łamanie zasad przez PiS. Obóz rządzący pokazał w ostatnich tygodniach, że jest skłonny do naruszania demokratycznych standardów w imię wyborczych zysków. Tak było w czasie organizowania wyborów 10 maja, które zablokowali Jarosław Gowin i Senat. Inny przykład to akcja „Bitwa o wozy”, czyli obietnicy wozów strażackich dla gmin poniżej 20 tysięcy mieszkańców o najwyższej frekwencji, która jest przykładem korupcji politycznej. Piłka wciąż w grze, ale zasady nie są równe dla wszystkich.