Szanowny Panie Ministrze!

Jest Pan prawdziwym gentlemanem, człowiekiem wykształconym, o wysokiej kulturze osobistej, który ma wrodzony szacunek do kobiet i który w zupełnie naturalny sposób traktuje je jak ludzi równych sobie. Dla człowieka na Pana poziomie – wykształconego i kulturalnego, od lat piastującego najwyższe urzędy państwowe – są to naturalne odruchy i być może trudno Panu wyobrazić sobie, że kobiety można w ogóle traktować inaczej.

Pomimo deklarowanego przywiązania do konserwatywnych wartości, jest też Pan szczerym feministą, chociaż Pan Minister być może nie lubi tego słowa. I pomimo tego, że nie zawsze zgadzam się z Pana decyzjami jako Ministra Sprawiedliwości, szczerze Pana szanuję i podziwiam.

O Pana feministycznym i postępowym stosunku do kobiet świadczy dla mnie nie Pana działalność publiczna, ale przede wszystkim przykład, który daje Pan w życiu osobistym. Bo żyjemy przecież w czasach, gdy „osobiste jest polityczne”. Nie znam szczegółów życia osobistego Pana Ministra, gdyż jest Pan osobą dyskretną, która nie epatuje swoim życiem prywatnym, ale jako opinia publiczna wiemy, że tworzy Pan szczęśliwy związek z panią Patrycją Kotecką i umiejętnie udaje się Wam obojgu godzić życie zawodowe i prywatne. Macie dwóch małych synów i oboje z sukcesem realizujecie się zawodowo. Pan w służbie publicznej, a Pana żona w sektorze prywatnym.

Pana małżonka jest kobietą wykształconą i ambitną, zajmuje obecnie wysokie stanowiska managerskie w dużych firmach w branży ubezpieczeniowej. Nieliczne doniesienia medialne mówią nam, że jest bardzo dobrą i skuteczną specjalistką. Lepszą od niejednego mężczyzny. Nie mam wątpliwości, że w ogromnej mierze jest tak właśnie dzięki Pana wsparciu w codziennym życiu.

Bo by kobieta mogła jednocześnie realizować się w życiu zawodowym i prywatnym, by mogła być spełnioną matką i odnieść sukces w pracy, potrzebuje mocnego i wspierającego partnera u jej boku. Zwłaszcza w społeczeństwie tak konserwatywnym jak nasze. Być może właśnie o tym jest cały feminizm i równouprawnienie – by mężczyźni kobiet nie hamowali, nie odsyłali „do garów”, lecz traktowali je jak równorzędne partnerki. Zarówno w domu, jak i w pracy.

Tworzycie swego rodzaju power couple, parę ludzi nie tylko pięknych i bogatych, ale przede wszystkim ambitnych, która wzajemnie wspiera się w swoich celach. Nie bójmy się tego powiedzieć – jesteście ideałem nowoczesnej pary, o czym skrycie marzy prawie każda młoda kobieta. Miliony Polek zazdroszczą Pana żonie.

Jestem przekonana, że gdyby wszyscy polscy mężczyźni byli tacy jak Pan Minister, mielibyśmy w Polsce o połowę mniej rozwodów, zero przemocy, a polska rodzina byłaby mocniejsza.

I tutaj dochodzimy do sedna. Otóż, nie wszyscy mężczyźni są tak idealnymi mężczyznami jak Pan Minister. Wielu mężczyzn nie traktuje kobiet, swoich żon czy partnerek dobrze. Poniżają je, wyładowują na nich swoje negatywne emocje i frustracje, niektórzy posuwają się do przemocy fizycznej, a niekiedy wręcz do pozbawienia ich życia. I wcale nie potrzebują do tego alkoholu czy innych używek. Niektórzy robią to na trzeźwo i haniebnie powołują się przy na tradycyjne wartości. Kompromitują konserwatywne wartości, by uzasadniać poniżanie drugiego człowieka, istotę najczęściej od nich słabszą i zależną, matkę ich własnych dzieci.

Najlepszym i najsmutniejszym tego przykładem, jest były radny PiS-u z Bydgoszczy – Rafał P., który przez lata całe znęcał się nad swoją żoną Karoliną. I wycierał sobie usta tradycją chrześcijańską i wartościami rodzinnymi. Gdy sprawa wyszła na jaw, żałośnie tłumaczył się, że żona dosypała mu coś do butelki i że to nie on. O tym, że i Pana Ministra sprawa byłego radnego PiS-u oburzyła, świadczy osobista interwencja, by prokurator wnioskował o karę bezwzględnego więzienia. Przyznaję, iż za to również Pana szanuję. Pokazał Pan, że nie ma Pańskiej zgody na takie traktowanie kobiet. A Rafał P. przecież nie tylko maltretował swoją żonę, ale też kompromitował tradycyjne wartości.

Takich Rafałów P. jest znacznie więcej. Jest to wręcz problem systemowy. Rocznie około 10 tysięcy mężczyzn jest skazywanych za znęcanie się nad osobą najbliższą (art. 207 §1 kk), najczęściej kobietą. To dużo, a przecież Pan Minister wie, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Ponad połowa wszystkich kobiet ofiar zabójstw traci życie właśnie z rąk partnerów. W 2019 roku to było ponad 100 kobiet. Dużo, prawda?

Być może takiemu gentlemanowi jak Pan Minister trudno to zrozumieć, ale niestety wielu, bardzo wielu mężczyzn w Polsce nie jest takimi gentlemanami i dobrymi mężami jak Pan. Nie wszyscy mężczyźni akceptują, że ich żona więcej zarabia, ma ambicje wykraczające poza zajmowanie się domem i opiekę nad dziećmi albo po prostu ma swoje zdanie. Wiele kobiet właśnie z takich powodów doświadcza przemocy. Doświadcza przemocy, ponieważ wielu mężczyzn nadużywa swojej władzy i wykorzystuje przewagę, którą tradycyjnie mają w domu jako mężowie, ojcowie i żywiciele rodziny. Wiele kobiet doświadcza przemocy, gdy mężczyźni czują, że tę przewagę tracą. To jest właśnie przemoc ze względu na płeć i o tym w istocie jest Konwencja Stambulska i art. 12 Konwencji. Abyśmy jako państwo dokładali starań, by z takich powodów kobiety nie doświadczały przemocy i by mężczyźni nie czuli się bezkarni, tak traktując kobiety, bo „taka jest tradycja”.

Przygotowana przez resort Pana Ministra ustawa o natychmiastowej izolacji sprawcy od ofiary z pewnością zapewni doraźną pomoc ofierze w konkretnej sytuacji, ale przyczyn przemocy domowej nie rozwiązuje.

Zgadzam się, Panie Ministrze – gdyby wszyscy mężczyźni w Polsce byli tacy jak Pan i gdyby wszystkie kobiety miały takich partnerów jak Pana żona, nie potrzebowalibyśmy Konwencji Stambulskiej. Ale niestety nie są. I dlatego jej potrzebujemy.

 

Fot. Kancelaria Premiera.