Czy świat, w którym żyjemy, jest przyjazny osobom leworęcznym? Zastanów się nad tym przez chwilę. Jeśli jesteś osobą leworęczną, prawdopodobnie w ogóle nie musisz o tym myśleć, bo od razu przychodzi ci do głowy cała lista problemów, z którymi musiałaś/musiałeś mierzyć się przez lata, starając się funkcjonować w świecie zaprojektowanym dla osób praworęcznych. Ręka brudna od tuszu długopisu, krzywo pocięta kartka papieru, sznurówki zawiązane na supeł, bo nikt nie był w stanie ci pokazać, że można je wiązać inaczej. Wymieniać można długo. Co gorsza, przez długie lata osoby, u których dominowała lewa ręka, były wyśmiewane, wyzywane, karane, a przede wszystkim zmuszane (czasem brutalnie) do tego, żeby korzystać z prawej ręki. Brzmi to jak prehistoria, ale całkiem możliwe, że bliskie ci osoby – dziadkowie, wujkowie, ciocie, może nawet rodzice – mają takie doświadczenia. Sama pamiętam jeżące włos na głowie opowieści mojego taty o tym, że za próby obsługi pióra czy ołówka przy pomocy lewej ręki można było oberwać linijką.
Zabawnie ilustrowana książka Michaela Piquemala przybliża nam problemy, z którymi mierzą się osoby leworęczne. Autor przedstawia hipotezy dotyczące biologicznych podstaw leworęczności, opisuje, w jaki sposób osoby leworęczne radziły sobie przez wieki, z jakimi trudnościami mierzyły się w świecie zaprojektowanym dla praworęcznych. Autor bardzo dobrze zna te problemy, gdyż sam jest osobą, u której dominuje lewa ręka. I chociaż na pierwszy rzut oka trudności napotykane przez osoby leworęczne wydają się niewielkie, ich znaczna liczba połączona z brakiem wsparcia ze strony bliskich i nauczycieli może prowadzić do poczucia frustracji oraz izolacji u leworęcznego dziecka. Książka jest kierowana przede wszystkim do dzieci i młodzieży chcących lepiej zrozumieć swoją leworęczność i poznać wskazówki pomocne w lepszym funkcjonowaniu w świecie. Książka jest ciekawą propozycją, pokazującą szeroki kontekst opisywanego zjawiska i oferującą konkretne wskazówki zarówno dla osób leworęcznych, jak również dla ich rodzin, przyjaciół i nauczycieli.
Wartość praktyczną tej pozycji oceniam wysoko. Słabszą stroną jest ta merytoryczna. W tym miejscu zaznaczę, że rzetelne przekazanie wiedzy naukowej młodym czytelnikom w sposób zarówno zrozumiały, jak i unikający nadmiernych uproszczeń jest niesamowicie trudne. Niewielu autorów ma taką umiejętność. Michael Piquemal jest bardzo dobrym autorem, niestroniącym od ważnych i trudnych problemów, co pokazał wielokrotnie przy okazji książek poświęconych między innymi filozofii. Mam jednak poczucie, że ta książka byłaby znacznie lepsza, gdyby autor podczas jej pisania skorzystał z konsultacji merytorycznych ze specjalistami z zakresu neuronauk, w szczególności rozwoju mózgu. Wówczas pewnie udałoby się uniknąć uproszczeń, takich jak to, że osoby dwuręczne używają całego mózgu, a osoby leworęczne polegają bardziej na prawej półkuli. Choć prawdą jest, że nasze półkule mózgowe są zlateralizowane (czyli przejawiają specjalizację w zakresie pewnych funkcji), nie oznacza to, że jako osoby praworęczne używamy tylko lewej strony mózgu, a obawiam się, że niektórzy czytelnicy dokładnie tak mogą zinterpretować to uproszczenie. Pewnie nie zwróciłabym na ten wątek aż tak dużej uwagi, gdyby nie to, że regularnie spotykam się ze źródłami, według których poszczególne półkule mózgu robią zupełnie inne rzeczy i że ludzi można podzielić na „lewopółkulowych”, czyli analitycznych, i „prawopółkulowych”, czyli artystycznych. Nie jest to prawda. W rzeczywistości nasze mózgi są bardzo dobrze zintegrowane, a półkule mózgowe, mimo że przetwarzają informacje w zróżnicowany sposób, pracują wspólnie. Innymi słowy – o ile nie cierpimy na jakieś poważne zaburzenie neurologiczne albo nie mamy chirurgicznie przeciętych połączeń pomiędzy lewą i prawą półkulą mózgu, używamy całego potencjału naszych mózgów, nie tylko ich części. Również przedstawione w książce hipotezy dotyczące biologicznego podłoża leworęczności mogłyby zostać wytłumaczone bardziej rzetelnie, zwłaszcza że autor zdaje się faworyzować jedną z hipotez, która w świetle nowszych doniesień badawczych nie jest wiarygodna. Niezależnie jednak od tych problemów, książka posiada znaczną wartość, zwłaszcza w kontekście prezentowania leworęczności jako jednej z wielu form różnorodności. Osoby leworęczne stanowią mniejszość, muszą więc radzić sobie w rzeczywistości niedostosowanej do ich potrzeb. Dobra wiadomość jest taka, że trudności te można przezwyciężyć. Konieczne jest jednak do tego odpowiednie nastawienie ze strony osób, które są bardziej typowe (a więc praworęczne), by nauczyły się zauważać, że nie wszyscy postrzegają świat tak jak one. Nie jest to wcale trudne – wystarczy sięgnąć po nożyczki dla leworęcznych i spróbować przeciąć kartkę papieru, żeby zorientować się, co czuje osoba leworęczna, która musi korzystać z typowych nożyczek.
Podsumowując, „Jestem leworęczny… i co mi zrobisz?” jest ciekawym przewodnikiem po historii, biologicznym podłożu, problemach i mocnych stronach leworęczności. Czyta się go bardzo przyjemnie dzięki dobrej organizacji treści, właściwemu dobraniu języka do potrzeb odbiorców i żartobliwym ilustracjom Jacquesa Azama. Pomimo pewnych słabości merytorycznych, książka broni się mądrym i praktycznym przekazem i z czystym sumieniem mogę ją polecić zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom. Nie tylko tym leworęcznym.
Książka:
Michael Piquemal, „Jestem leworęczny… i co mi zrobisz?”, przeł. Joanna Kuhn, il. Jacques Azam, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2020.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.