Szanowni Państwo!
W polityce III Rzeczpospolitej wiele było prób nawiązywania do tradycji „Solidarności”. W latach 90. polska polityka żyła podziałem na obóz postsolidarnościowy oraz postkomunistyczny. Akcja Wyborcza Solidarność współrządziła Polską w latach 1997–2001. W 2005 roku hasło „Polski solidarnej” pomogło PiS-owi wygrać wybory parlamentarne. Partię o takiej samej nazwie założył potem Zbigniew Ziobro. Dzisiaj o „nowej solidarności” mówi Rafał Trzaskowski.
Tego rodzaju nawiązania nie są wcale sprawą oczywistą. Od wydarzeń z sierpnia 1980 roku mija właśnie 40 lat. W międzyczasie rzeczywistość polityczna zmieniła się nie do poznania. Wtedy „Solidarność” tworzyła się w warunkach państwa podległego, w którym stacjonowały wojska radzieckie, a w powietrzu wisiała groźba przemocy fizycznej. W 2020 roku żyjemy we własnym państwie niepodległym, we własnej demokracji – nawet jeśli jest ona niedoskonała. Rzeczywistość polityczna się zmienia, tymczasem nasz sposób myślenia o polityce często nie nadąża za owymi zmianami.
Nie ulega wątpliwości, że historia jest ważna, odniesienia do historii mają istotny wpływa na kształtowanie naszej wyobraźni politycznej. Jednak historia „Solidarności” z czasem ulega coraz większemu zmitologizowaniu – i tak już pewnie będzie, ponieważ nowe pokolenia nie znają owej historii prawie wcale. W ten sposób prawdziwa „Solidarność” okazuje się nie tylko odległa jako rodzaj doświadczenia politycznego, lecz także zaciera się jej znaczenie jako realnego, złożonego wydarzenia historycznego.
Nic dziwnego, że można powiązać z nim niemal rozmaite treści polityczne. Nie tak dawno Grzegorz Sroczyński i Rafał Woś przekonywali naszych Czytelników, że na przykład ich tak zwany symetryzm był jak pierwsza „Solidarność” [CZYTAJ]. To oczywiście zabieg publicystyczny.
Tym ważniejsze staje się jednak przypominanie, o czym dokładnie mowa, gdy nawiązujemy do lat 1980–1981. Tu z pewnością polecić można monumentalną pracę o pierwszej „Solidarności” pióra Andrzeja Friszke – o której mieliśmy przyjemność rozmawiać z Autorem [CZYTAJ].
W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” stawiamy tezę, że „Solidarność” stała się we współczesnej Polsce ideałem toksycznym. Solidarność w demokracji musi być czymś innym niż „Solidarność” w warunkach narzuconej z zewnątrz władzy, pod rządami autorytarnej partii.
W głównym tekście numeru Jarosław Kuisz pisze ideale „Solidarności”, który po 40 latach stał się toksyczny. Jak zwraca uwagę redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, pierwsza „Solidarność” „powstała w niesuwerennym państwie. I, czy to się komuś podoba, czy nie, ma to kolosalne znaczenie. […] W normalnych warunkach – we własnym państwie – pełni temperamentu aktorzy ówczesnych wydarzeń w ogóle nie znaleźliby się pod jednym politycznym parasolem”.
Pytanie na dziś dotyczy tego, w jaki sposób wypracować nowe wzory działania i obyć się bez tych wypracowanych w kulturze niesuwerennego państwa. Jak pisze Kuisz, „duchowe odzyskiwanie niepodległości wciąż trwa”.
W numerze publikujemy także rozmowę Tomasza Sawczuka z Łukaszem Pawłowskim, prezesem Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, a także sztabowcem Rafała Trzaskowskiego (*na wszelki wypadek wyjaśniamy, że jest to inny Łukasz Pawłowski niż nasz redakcyjny kolega o takim samym imieniu i nazwisku).
W rozmowie Pawłowski opowiada o tym, jakie znaczenie miało pojęcie „nowej solidarności”, do którego odwoływał się w kampanii kandydat Platformy Obywatelskiej. Pawłowski przekonuje, że – tu zaskoczenie – wedle intencji nie miało ono nawiązywać do dawnej „Solidarności”, lecz właśnie opisywać nową, współczesną sytuację polityczną.
Z kolei historyk, profesor Andrzej Paczkowski, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem opowiada o tym, w jaki dokładnie sposób zmieniało się nasze spojrzenie na „Solidarność” w ostatnich dekadach. Jak mówi Paczkowski, „ten rodzaj buntu, jakim była «Solidarności», jest typowy dla systemu niedemokratycznego. Przenoszenie tamtego wzoru w dzisiejsze czasy może mylić, co do tego, jak się zachowywać, czego żądać i jak mówić”.
Wybitny historyk zwraca jednocześnie uwagę na zmieniającą się sytuację w naszym kraju: „Manifestacje takie, tworzenie się ruchów obywatelskich, ruchów obrony – czasami nie wiadomo czego i przed kim – to sygnały, że państwo staje się mniej demokratyczne”.
Zapewne nowe próby odczytania dziedzictwa lat 1980–1981 przed nami. W tym kontekście polecamy także opublikowany właśnie tekst Tomasza Sawczuka na temat nowej książki Martina Sandbu – w odpowiedzi na sukcesy nieliberalnych polityków dziennikarz „Financial Times” proponuje w nowy program gospodarczy dla partii centrowych. Wydaje się, że tego rodzaju program mógłby być dobrą inspiracją do rozwijania współczesnych projektów politycznych, takich jak „nowa solidarność” [CZYTAJ].
***
Ponadto gorąco polecamy Państwu teksty z archiwum legendarnego „ANEKSU”, dotyczące pierwszej „Solidarności”. Warto przeżyć tę podróż w czasie, aby zorientować się, jak długą i krętą drogę przebyliśmy przez ostatnie 40 lat!
Na przykład artykuł Aleksandra Smolara „Paradoksy liberalizacji i rewolucja” [1981, nr 24-25] [CZYTAJ], Jerzego Jedlickiego „Forma i treść «umowy społecznej»” [1981, nr 24–25] [CZYTAJ], Leszka Kołakowskiego „Próba zrozumienia” [1981, nr 26] [CZYTAJ].
I wiele, wiele innych.
***
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”