Procedowany obecnie projekt tak zwanej „piątki dla zwierząt”, któremu patronuje prezes PiS-u – i który stał się pretekstem dla kolejnego kryzysu w obozie rządzącym – pokazuje trzy rzeczy. Po pierwsze, Jarosław Kaczyński potrafi długo czekać na odpowiedni moment do ofensywy politycznej w ważnej dla siebie sprawie. Po drugie, chociaż sympatia prezesa PiS-u do zwierząt jest powszechnie znana, ostrze ustawy wymierzone jest nie tylko w branżę futrzarską, ale również w koalicjantów z Solidarnej Polski. Dość wspomnieć, że Szczepan Wójcik, największy hodowca zwierząt futerkowych w kraju, był obecny na konwencji partii Zbigniewa Ziobry w Warszawie.

Wreszcie, po trzecie, ruch ten wpisuje się w szerszy proces zmian, które mogą zajść w obozie Zjednoczonej Prawicy.

Zielony Orlen i starsi panowie na Tik-Toku

Zdaje się to potwierdzać przebieg ostatniego Forum Ekonomicznego, które w tym roku wyjątkowo odbyło się w Karpaczu. PKN Orlen przedstawił tam swoje nowe, tymczasowe logo. Tradycyjny orzeł zmienił tło z czerwonego na zielone. Ten symboliczny ruch największej firmy paliwowej w regionie wywołał heheszki wśród twitterowych komentatorów i oskarżenia o greenwashing. Jednak za tym gestem poszły realne deklaracje. Prezes państwowego koncernu Daniel Obajtek obiecuje, że priorytetem dla firmy będą morskie farmy wiatrowe i wodór. Ponadto, Orlen zadeklarował, że do 2050 roku paliwowy gigant będzie neutralny klimatycznie. Ma to być odpowiedź koncernu na zaostrzające się normy unijnej polityki klimatycznej. Co symptomatyczne, Obajtek wyprzedza deklaracje rządu w tej kwestii.

Na dalsze polityczne działania czas może przyjść w najbliższej przyszłości. Na zielonym froncie prawicy ważną funkcję pełni Michał Moskal, 26-letni prawnik, który od niedawna zajmuje stanowisko Dyrektora Biura Prezydialnego PiS, gdzie zastąpił Barbarę Skrzypek, szerzej znaną jako „panią Basię”, jedną z najbliższych współpracowniczek Kaczyńskiego. Moskal jest również przewodniczącym partyjnej młodzieżówki i przemawiał na ekologicznej konferencji podczas kampanii prezydenckiej, na której wystąpił również prezes PiS. To on miał stać za pomysłem „StopFurChallange”, który na Tik-Toku (medium społecznościowym adresowanym do nastolatków), zapoczątkował Kaczyński.

Ta akcja również wzbudziła gromki śmiech i drwiny części komentatorów. Jednak to PiS może w tej kwestii śmiać się ostatni. W dzień opublikowania pierwszego Tik-Toka Forum Młodych PiS, byłem na debacie dotyczącej internetowych influencerów. Podczas dyskusji z panelistami ktoś podrzucił wątek obecności prezesa PiS w internecie, który na chwilę zdominował dyskusję. Krzysztof Gonciarz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich youtuberów, który publicznie sprzeciwiał się wielu działaniom PiS-u, powiedział, że „nie mieści [mu] się w głowie, że Jarosław Kaczyński na tik-toku dyskutuje o naszych, lewackich tematach”.

Zielony konserwatyzm zamiast wojny kulturowej?

Oto pole dla przyszłej ofensywy prawicy. Część polityków PiS-u zdaje sobie sprawę z tego, że w związku ze zmianą pokoleniową następnych wyborów prawdopodobnie nie będzie w stanie wygrać na radykalizmie i hasłach o szczuciu na homoseksualistów. Zmiana przekazu na bardziej zielony ma w założeniu przekonać do władzy młodszych, bardziej liberalnych światopoglądowo wyborców, dla których ekologia i zmiany klimatu są jednymi z kluczowych kwestii. Kierunek ten potwierdza wypowiedź wspomnianego wcześniej Michała Moskala, który w jednym z wywiadów stwierdził, że „Pan prezes bardzo interesuje się problemami osób młodych i tematami, które są dla nas ważne”.

Rok temu pisałem, że ekologia jest tematem „do wzięcia” dla polityków. Od tego czasu kwestie związane z czystym powietrzem i zmianami klimatu w pełni stały się elementem politycznego mainstreamu. Kategoria, która wcześniej należała do Lewicy i Zielonych, w dłuższej perspektywie może stać się domeną prawicy.

Władza posiada do tego odpowiednie zasoby. Wymaga to jednak konsekwentnej budowy wizerunku i wiarygodnych działań. O to może być trudno, biorąc pod uwagę absurdalne wypowiedzi Andrzeja Dudy o tym, że „węgla mamy jeszcze na 200 lat”. W PiS-ie wciąż żywa jest tendencja do lekceważenia kwestii ekologicznych. Jak oceniał na naszych stronach Kacper Szulecki, ekologiczne postulaty prezydenta „to po części puste hasła i bardzo spóźnione reakcje na problemy, z którymi Polska przyroda i społeczeństwo borykają się od lat”. Jeszcze dwa lata temu Ministerstwo Energii naciskało na budowę nowych kopalń i elektrowni węglowych. Dobitnym tego przykładem jest zakład w Ostrołęce. Prace pochłonęły ponad miliard złotych, mimo że projekt od początku oceniano jako nieracjonalny.

Jeśli na prawicy miałby dokonać się zwrot ekologiczny, ważne znaczenie będzie miał również finał negocjacji dotyczących rekonstrukcji rządu. Chociaż obecnie wydaje się, że PiS zamierza twardo narzucić koalicjantom swoją wizję, to ostateczny układ sił trudno w tym momencie przewidzieć. Premier Mateusz Morawiecki zapowiada konsolidację ministerstw, również tych związanych z energią i klimatem. Obecnie wpływ na zagadnienia ekologiczne mają resorty klimatu, środowiska, rozwoju oraz aktywów państwowych. Jeżeli Solidarnej Polsce udałoby się utrzymać kontrolę nad przyszłym ministerstwem odpowiedzialnym za politykę klimatyczną, to trudno wyobrazić sobie kompetentne działania rządu w tej kwestii.

Jeśli jednak w Zjednoczonej Prawicy zwycięży modernizacyjna frakcja, na czele której stoi Mateusz Morawiecki, będzie to oznaczało trudne wzywanie dla opozycji. Dzięki szerokim transferom finansowym, podwyżce płacy minimalnej czy ustawie reprywatyzacyjnej Kaczyńskiemu udało się zagospodarować część socjalnego elektoratu, uderzając tym samym w kategorie, do których wyłączne prawa uzurpowała sobie lewica. Teraz podobnie może stać się z klimatem. Symbolem tego może być fakt, że w ten sam weekend, w który prezes PiS zadebiutował na Tik-Toku, Lewica zorganizowała konferencje programową, o której większość mediów dowiedziała się po fakcie.