Wielkie objętościowo opracowania kulturowo-antropologiczne różnych dziedzin życia ludzkiego w perspektywie długiego trwania od wielu lat są specjalnością Francuzów, którym przykład dali Marc Bloch i Fernand Braudel. Francuscy historycy o zacięciu antropologicznym działający pod wpływem szkoły Annales kilkadziesiąt lat temu porzucili pozytywistyczną metodę pisania opartą na wyczerpującej Quellenforschung (wyczerpującej nie mniej dla badaczy niż dla ich czytelników, o czym wie każdy, kto choć raz spróbował przedrzeć się przez jakiś Handbuch albo Grundriss z przełomu XIX i XX wieku i nie utknął przy tym zbyt wcześnie, to znaczy już na sześćsetnej czy siedemsetnej stronicy pierwszego tomu). W zamian zaproponowali na pół źródłowe, na pół zaś eseistyczne panoramy czy raczej dioramy z żywymi dla czytelnika-niespecjalisty rekonstrukcjami różnych aspektów mentalité mieszkańców dawnych epok.

Wiele z tych opracowań przełożono na polski, zwłaszcza odkąd niektóre ośrodki naukowe w naszym kraju zaczęły przeszczepiać metody „Annalistów” na rodzimy grunt, a rynek przychylnie powitał książki historyczne „do czytania”, a nie tylko „do sprawdzania”. Można je więc czytać, ile umysł zapragnie – i można przy tym dostrzec, że opracowania te łączy kilka cech. Zaczynają się one zazwyczaj od antyku (czyli starożytnej Grecji i Rzymu), chyba że temat na to nie pozwala (jeśli jest nim na przykład „historia piekła” albo „historia raju”). A po tym wstępnym rozdziale przechodzimy do Francji – i tam pozostajemy. Francuscy uczeni piszący te syntezy są bowiem wiernymi synami (i córkami) swojego kraju, również pod względem właściwego nowożytnym potomkom Galów szowinizmu intelektualnego. Zatem najsławniejsze i największe z dzieł, o których tu mowa, monumentalna pięciotomowa „Historia życia prywatnego”, którą w Polsce wydano po raz pierwszy na kredowym papierze i ze wsparciem finansowym wielkiego banku (mimo którego i tak znajdowała się ona poza zasięgiem portfela przeciętnego inteligenta z lat 90.), powinna się właściwie nazywać „Historia życia prywatnego we francuskim obszarze kulturowym”, bo o jakichkolwiek jego przejawach spoza tego obszaru wzmiankuje się w tych pięciu wielkich tomach rzadko i marginalnie.

Druga sprawa to całkowita arbitralność w doborze materiału źródłowego i w jego interpretacji. Osoby piszące poszczególne rozdziały tych syntez nie usiłują tworzyć pozorów całościowego obrazu – piszą rozbudowane eseje interpretacyjne oparte na zasobie źródeł dobieranych według ich osobistych preferencji. Kiedy pisze się o stanach umysłów, a nie o „twardych faktach”, trudno o inną postawę, zwłaszcza gdy tekst ma dotyczyć szerokiego przekroju dziejowego tych stanów. Jeśli tylko czytelnicy zaakceptują te dwie zasady – gallocentryzm i miękką metodologię – mogą czerpać wiele przyjemności z kolejnych francuskich „historii wszystkiego”.

„Historia męskości” jest kolejną w szeregu tych syntez i nie odbiega od naszkicowanego wyżej schematu. Pierwszy z jej trzech tomów, wydany niedawno przez słowo/obraz terytoria, ma podtytuł „Wymyślanie męskości” i dotyczy okresu od antycznej Grecji do końca XVIII wieku, ujętych zgrabnie i z dezynwolturą na jedynych czterystu stroniczkach. To, że wszelkie kategorie służące ludziom do określania własnej i cudzej tożsamości płciowej, są przynajmniej częściowo (o ile nie w pełni) konstruowane, jest obecnie niezbyt odkrywczym spostrzeżeniem, przynajmniej w niektórych kręgach. „Konstruowanie” jest we współczesnych naukach społecznych słowem-wytrychem. Uprawiający te nauki uczeni przeważnie jak ognia unikają twierdzeń o „naturalności” fenomenów przynależących do zasobu ludzkiej egzystencji, w obawie, by nie zostać posądzonymi o esencjalizm, od czego już tylko krok do oskarżenia o wiarę w naturalną przewagę kogokolwiek nad kimkolwiek w czymkolwiek.

„Męskość” zatem również jest konstruowana. To oczywiste (!). Autorów i autorki kolejnych rozdziałów „Historii męskości” interesuje zatem nie tyle jej utwierdzanie i potwierdzanie, ile raczej jej nieoczywiste (!) dla samych zainteresowanych czynniki składowe. Te pola debat i walk kulturowych rozciągały się w każdej epoce przede wszystkim na dwóch obszarach: agresji i erotyki. „Bycie prawdziwym mężczyzną” zależało w dużej mierze od tego, jak dany osobnik zachowywał się wobec innych osobników, kiedy chciał z nimi walczyć lub uprawiać seks. Wbrew pozorom, kwestia kobieca odgrywała tu często rolę marginalną, ponieważ definiowanie męskości we własnych i cudzych oczach zależało głównie od tego, jak sami mężczyźni negocjowali lub wywalczali tę sprawę między sobą. (W ramach nawiasowej dygresji można tu zauważyć, że ten model widoczny jest w jednej z kluczowych scen „Tristana i Izoldy” Wagnera. Otóż kiedy król Marek dowiaduje się w końcu, że jego żona zdradziła go z najwartościowszym z jego podwładnych, jego dramatyczna aria zwrócona do Tristana nie zawiera w ogóle wzmianek o Izoldzie; jest to problem dwóch mężczyzn, złączonych pełnionymi funkcjami, więzami przyjaźni i osobistymi emocjami, rozgrywka wyłącznie między nimi, w której kobieta – mimo że pozostaje sednem konfliktu – w ogóle nie jest dostrzegana, jak gdyby była przedmiotem pozbawionym podmiotowości. Słuchając tej arii, można dojść do wniosku, że to nie Izolda zdradziła króla, tylko Tristan – a sednem zamysłu Wagnera jest to, że w istocie zdradzili go oboje – tak samo boleśnie.)

Czytając analizy różnych historycznych procesów konstruowania męskości jako jednej z kluczowych kategorii kulturowych i społecznych w historii Europy (pardon, Francji), można się też przekonać, że Florian Znaniecki miał rację. Dokładnie tak, jak sto lat temu opisał to w swojej metaanalizie naukowej, chociaż nie do takich przykładów się w niej odwoływał – gra w męskość toczy się według reguł określanych (rozmaicie w różnych epokach i kulturach) przez system „wzorców” i „norm”. Normy są instrukcjami wykonywania konkretnych praktyk lub klas praktyk kulturowych i społecznych (na przykład ubierania się, zachowywania się wobec innych, mówienia, podejmowania decyzji, bawienia się i tak dalej – w tym również bycia mężczyzną lub kimś, kto tylko udaje, że nim jest). Wzorce zaś to ogólne ramy symboliczne i aksjologiczne, w których normatywne praktyki muszą się zmieścić. Kto wykracza w swoich normach poza wzorce, ten (albo ta, albo to, albo te) naraża się na negatywne reakcje otoczenia i ma wówczas do wyboru trzy możliwości: albo dostosować się do zastanych ram, albo walczyć o ich poszerzenie czy choćby negocjować je, albo zniknąć.

 

Książka:

„Historia męskości”, tom 1, „Od starożytności do oświecenia. Wymyślanie męskości”, pod red. Georges’a Vigarello, przeł. Tomasz Stróżyński, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2019.