0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > Gotowanie żaby. Historia...

Gotowanie żaby. Historia prawicowego konstytucjonalizmu w Polsce

Karolina Kocemba i Michał Stambulski

Chociaż konkurencja jest duża, orzeczenie w sprawie aborcji ma szanse przejść do dziejów polskiego konstytucjonalizmu jako najgorszy wyrok w jego historii.

Nowy Trybunał, stara praktyka

22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny stwierdził niekonstytucyjność przepisu ustawowego pozwalającego przerwać ciążę w przypadku, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.

Jeżeli przyjrzeć się historii orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, to w wyroku nie ma nic zaskakującego. Orzeczenie to nie jest aberracją, odejściem od wcześniejszych liberalnych i opartych na prawach człowieka standardów przez grupę sędziów, czy też „sędziów dublerów” powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością i Zjednoczoną Prawicą. Jest to konsekwencja dominującego w Trybunale od lat prawicowego konstytucjonalizmu, który przyjmuje religijny fundamentalizm katolicki jako oczywistość prawną oraz wyklucza obywateli z debaty nad Konstytucją i jej wartościami.

Przyjęta przez prawicowy konstytucjonalizm strategia wobec praw obywateli, a zwłaszcza wobec praw kobiet, przypomina „gotowanie żaby”. W powszechnie znanej bajce żaba zostaje umieszczona w garnku. Woda jest ciepła, ale nie gotuje się, więc żaba pozostaje w naczyniu. Wraz ze wzrostem temperatury wody żaba dostosowuje do niej swoją temperaturę ciała. Żaba pozostaje w garnku, aż temperatura wody wzrasta na tyle, że nie jest już w stanie z niego uciec i gotuje się.

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji to konsekwencja dominującego w TK od lat prawicowego konstytucjonalizmu, który przyjmuje religijny fundamentalizm katolicki jako oczywistość prawną.

Karolina Kocemba, Michał Stambulski

Jeśli chodzi o uzależnienie prawa państwowego od zasad wiary religijnej, temperatura wody była podwyższana od początku istnienia sądownictwa konstytucyjnego w Polsce przez dominujących w nim prawicowych sędziów. Możemy to ujrzeć na przykładzie konkretnych orzeczeń, do których doprowadzali kolejni prezesi Trybunału, tacy jak prof. Andrzej Zoll czy prof. Andrzej Rzepliński.

Rozdział pierwszy: religia w szkołach

Pierwszym ważnym orzeczeniem było orzeczenie z dnia 30 stycznia 1991 roku (K 11/90) dotyczące wprowadzenia religii do szkół. Jak przyznał w wywiadzie z Teresą Torańską, ówczesny premier Tadeusz Mazowiecki dostawał w tym czasie telefony z episkopatu, a także od prymasa, który oczekiwał, że religia wejdzie do szkół jak najszybciej. Nie chcąc mieć przeciwnika w Kościele, przystano na te rozwiązania i wprowadzono religię do szkół instrukcją, a nie ustawą, bez obradowania w Sejmie – zdając sobie sprawę z tego, że nie ma na to pełnej zgody i że takie rozwiązanie budzi kontrowersje.

Instrukcję zaskarżyła do Trybunału ówczesna Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Ewa Łętowska. Trybunał uznał, że instrukcja jest zgodna z Konstytucją. W uzasadnieniu stwierdził, że zasada świeckości i neutralności państwa nie została naruszona, gdyż państwowe programy nauczania nie są nasycone treściami religijnymi, a nauczanie religii jest dobrowolne oraz jest sprawą wewnętrzną Kościołów – mają one swobodę w kształtowaniu programów nauczania religii. Ponadto stwierdził, że ze względu na świeckość państwa co prawda nie można wprowadzić obowiązku nauczania religii w szkołach państwowych, ale nie można go też zakazać. Nie dopatrzył się także naruszenia zasady oddzielenia Kościoła od państwa i zasady świeckości i neutralności państwa, a także powiązanej zasady niedotowania Kościołów. Argumentował, że instrukcja udostępnia jedynie pomieszczenia szkół, a „wypłacania wynagrodzenia nauczycielom religii nie można utożsamiać z dotowaniem lub subwencjonowaniem Kościołów”.

Orzeczenie to wprowadziło do debaty argumentację abstrakcyjnie odnoszącą się do nieokreślonego pojęcia „religii”, jednak jego konsekwencje sprzyjały konkretnej instytucji religijnej, czyli Kościołowi katolickiemu. Ponadto wygrało wtedy przekonanie, że jeśli idzie o religię, prawne wymogi formalne nie muszą być ściśle zachowywane. Ustalono także, że kwestia obecności religii w przestrzeni publicznej to kwestia prawna, dotycząca treści Konstytucji, a nie demokratyczna, dotycząca polityki czy woli obywateli.

Rozdział drugi: niekonstytucyjność przerwania ciąży ze względu na sytuację społeczną

Kolejnym orzeczeniem jest orzeczenie aborcyjne z 1997 roku (K 26/96) – cytowane także w uzasadnieniu ostatniego orzeczenia zakazującego przerywania ciąży ze względu na wady płodu. W orzeczeniu tym stwierdzono, że przesłanka przerwania ciąży z przyczyn społecznych, czyli ze względu na trudne warunki życiowe kobiety, jest niekonstytucyjna.

Przesłankę taką dodał do ustawy demokratycznie wybrany parlament w 1996 roku. Obowiązywała ona już wcześniej, od 1956 roku, ale została usunięta w roku 1993 poprzez tak zwany „kompromis aborcyjny”, czyli ustawę o planowaniu rodziny, która dopuszczała możliwość przerywania ciąży w trzech przypadkach (gwałt, zagrożenie życia/zdrowia kobiety, uszkodzenie płodu). Do „kompromisu”, czyli de facto do ograniczenia prawa do przerywania ciąży doszło ze względu na naciski Kościoła, przy znacznych protestach społecznych.

W orzeczeniu z 1997 roku Trybunał stwierdził, że kobiety co prawda mają konstytucyjne prawo do niepogarszania swojej sytuacji materialnej, jednak ochrona ich praw nie powinna być tak daleka, że narusza fundamentalne dobro, jakim jest życie ludzkie. Uznał zatem, że prawa i wolności kobiet nie uzasadniają pozbawienia życia „dziecka poczętego”. W orzeczeniu Trybunał praktycznie nie posługiwał się słowem zarodek (raz), a zamiast tego posługiwał się słowem dziecko (150 razy). W miejsce słowa kobieta (8 razy) używano słowa matka (42 razy) lub określenia kobieta ciężarna (29 razy). Podkreślano także, że podstawową funkcją rodziny jest funkcja prokreacyjna.

Jednak najczęściej przywoływanym argumentem Trybunału jest wywiedzenie przez niego ochrony życia poczętego z zasady demokratycznego państwa prawa [sic!]. W dość nieszablonowy, delikatnie mówiąc, sposób powiązano wtedy kwestię państwa prawa z początkiem życia człowieka w momencie poczęcia. Trybunał stwierdził, że państwo prawa „realizuje się bowiem wyłącznie jako wspólnota ludzi”. A jeżeli tak jest, to życie tych wszystkich ludzi należy chronić. Uzasadnienie to przez wiele lat było wykorzystywane przez środowiska katolickie do walki o zaostrzenie aborcji, na przykład przez fundamentalistyczną organizację Ordo Iuris.

Rozdział trzeci: klauzula sumienia dla lekarzy

Do ograniczenia dostępu do realizacji prawa do przerwania ciąży Trybunał przyczynił się także w wyroku z dnia 7 października 2015 roku (K 12/14), który dotyczył klauzuli sumienia, czyli regulacji prawnej zezwalającej lekarzowi na odmowę wykonania świadczenia, jeżeli nie byłoby to zgodne z jego sumieniem.

Trybunał znów powołał się na zasadę demokratycznego państwa prawa, z której wynikać ma jego zdaniem wolność sumienia i wyznania. Ponadto stwierdził, że klauzula sumienia wynika z przysięgi Hipokratesa. Trybunał nie rozważył, jakie będą praktyczne konsekwencje tak rozumianej klauzuli – ani tego, że w niektórych rejonach Polski kobiety nie będą miały możliwości wykonania legalnego zabiegu przerwania ciąży. Tymczasem tak się właśnie stało – w kilku województwach we wschodniej Polsce większość lekarzy powołuje się na klauzulę sumienia.

Zdania odrębne złożyła wówczas jedna czwarta składu sędziowskiego. Sędziowie wskazywali na to, że wolności sumienia nie skonfrontowano z innymi wolnościami i prawami konstytucyjnymi, całkowicie pomijając przy tym prawa pacjentów, a przede wszystkim ograniczenie opieki medycznej kobiet, mimo że opłacają one składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Rozdział czwarty: klauzula sumienia dla usług

Kwestie wolności sumienia i religii Trybunał poruszał także w orzeczeniu z dnia 26 czerwca 2019 roku (K 16/17) w sprawie drukarza, który odmówił wydrukowania plakatu LGBT ze względu na swoje przekonania katolickie, za co został uznany za winnego wykroczenia. Według ówczesnego kodeksu wykroczeń, bez uzasadnionej przyczyny usługodawca nie może odmówić świadczenia, do którego jest zobowiązany. Przepis ten, wprowadzony w czasach socjalizmu w celu walki z nieuzasadnionym podwyższaniem cen i trzymaniem towarów dla wybranych klientów w gospodarce niedoboru, po transformacji zyskał interpretację antydyskryminacyjną.

Trybunał stwierdził, że zaskarżony przepis jest niekonstytucyjny, gdyż ingeruje „w wolność podmiotu świadczącego usługi, w szczególności w prawo do decydowania o zawarciu umowy, prawa do wyrażania własnych opinii czy postępowania zgodnie z własnym sumieniem”. Orzeczenie to wydał Trybunał już w składzie zdominowanym przez sędziów powołanych przez sejmową większość PiS-u i jego koalicjantów. Wolność sumienia i religii po raz kolejny została uznana za wartość nadrzędną przy rozpatrywaniu konfliktu wartości.

Katolicki prawniczy konstytucjonalizm

W każdym z powyższych składów orzekających większość stanowili mężczyźni. Do wszystkich przywołanych orzeczeń składano zdania odrębne. Wchodzący w składy orzekające sędziowie posiadali duży kapitał symboliczny i kulturowy – przyjęła się praktyka, że sędziowie Trybunału rekrutują się z profesorów akademickich i łączą działalność orzeczniczą z nauczaniem. Jednocześnie orzeczenia te nie spotkały się ze znaczącą krytyką piśmiennictwa prawniczego (poza jednostkowymi wyjątkami).

Cytowane orzeczenia tworzą spójny obraz dyskursu na temat polskiej konstytucji, który możemy nazwać prawicowym konstytucjonalizmem. Jest on fundamentalistycznie katolicki, ponieważ przyjmuje religijne dogmaty Kościoła katolickiego jako zaplecze ideologiczne interpretacji przepisów. Jest prawniczy, ponieważ rozstrzygnięcie ideologiczne i polityczne przedstawia jako logiczną konsekwencję obiektywnej doktryny prawniczej.

Walka o prawa kobiet wymaga wykroczenia poza ideologiczne fundamenty obecne w Trybunale Konstytucyjnym od samego początku tej instytucji.

Karolina Kocemba, Michał Stambulski

Taki konstytucjonalizm przyjmuje pierwszeństwo wolności sumienia i religii w sytuacjach konfliktu z innymi wartościami oraz uznaje, że pełna podmiotowość człowiecza powstaje w momencie poczęcia. Pierwszy pogląd prowadzi do uprzywilejowanej pozycji Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej. Skoro wolność sumienia i religii jest tak ważna, to państwo powinno aktywnie wspierać instytucje pozwalające na wykonywanie tego prawa. Kościół katolicki to największa instytucja religijna w Polsce, więc dysponuje największymi zasobami społecznymi pozwalającymi na przykład dążyć do ścigania przestępstw tak zwanego „obrażenia uczuć religijnych” czy domagać się transferów pieniężnych z kasy państwowej. Drugi pogląd pozwala na stopniowe ograniczanie praw kobiet ze względu na deklarowaną podmiotowość płodu. Poprzez powiązanie momentu powstania podmiotowości ludzkiej z rozstrzygnięciem metafizycznym uniezależnia się refleksję konstytucyjną od warunków fizycznych organizmu i wiedzy medycznej. Pogląd ten zawiera w sobie także szereg założeń na temat społecznej roli kobiety – kobieta jest postrzegana głównie przez możliwość rodzenia dzieci i relacji z płodem.

Ten dyskurs traktuje konstytucję jako obiektywny tekst, a nie zmieniający się w czasie zespół praktyk i wartości społecznych. Wedle jego założeń dostęp do znaczenia tekstu i monopol na jego interpretację powinni mieć specjalnie wyszkoleni technicy prawa. Jak wyraził to Trybunał w uchwale z dnia 7 marca 1995 roku (W 9/94), jego interpretacja Konstytucji „niczego nie ujmuje ani niczego nie dodaje do systemu obowiązujących norm prawnych, a tylko stwierdza, jaka jest treść tych norm”. Rozstrzygnięcie takie petryfikuje znaczenie Konstytucji i jednocześnie zdejmuje jakąkolwiek odpowiedzialność z interpretatora-sędziów Trybunału. Pozwala także unikać jakichkolwiek rozważań politycznych.

Prawicowy konstytucjonalizm jest niedemokratyczny oraz wykluczający. Poprzez przedstawienie religijnych rozstrzygnięć metafizycznych jako oczywistości wynikających wprost z treści Konstytucji dokonuje jej depolityzacji. Obywatele zostają pozbawieni możliwości definiowania i realnego spierania się o wartości ważne dla wspólnoty, a rolę tę przejmują sędziowie Trybunału, podpierający się dogmatami religijnymi. Proces ten jednocześnie wyklucza wszystkie te i wszystkich tych, którzy nie podzielają metafizyki katolickiej. Konstytucja, z podatnej na zmiany społeczne i historyczne areny konfliktów pomiędzy różnymi światopoglądami, staje się dogmatyczną deklaracją jednego dopuszczalnego sposobu myślenia. Natomiast sędzia konstytucyjny z arbitra, który próbuje uwzględniać w procesie interpretacji inne poglądy, staje się strażnikiem władzy i dominacji jednej religii.

Czy żaba wyskoczy z garnka?

Rozwojowi katolickiego i prawniczego konstytucjonalizmu jako domyślnej formy dyskursu konstytucyjnego w Trybunale Konstytucyjnym towarzyszyła postępująca laicyzacja Polaków. W konsekwencji zanikający realny autorytet Kościoła do decydowania o życiu Polek zostaje zastąpiony prawnym aparatem represji.

Chociaż konkurencja jest duża, orzeczenie z dnia 22 października 2020 roku ma szanse przejść do dziejów polskiego konstytucjonalizmu jako najgorszy wyrok w historii. Słabo uzasadnione, motywowane politycznie, oparte na poczuciu moralnej wyższości, sprowadzające skomplikowaną materię do wyświechtanych haseł bez uwzględnienia i rozważenia innych, racjonalnych perspektyw oraz nastrojów społecznych.

Jednocześnie nie można zapominać, że orzeczenie to jest konsekwencją i radykalizacją wieloletnich tendencji, obecnych w całej okazałości przed 2015 rokiem. Walka o prawa człowieka, w tym zwłaszcza prawa kobiet, jest obecnie nie tylko sprzeciwem wobec takiego czy innego składu orzekającego Trybunału Konstytucyjnego, lecz wymaga wykroczenia poza ideologiczne fundamenty obecne w tej instytucji od samego jej początku.

Zastąpienie jednego składu orzekającego innym niewielu tu pomoże. Niedawna wypowiedź prof. Marcina Matczaka w Tok FM, że gdyby Trybunał był obsadzony należycie, to pewnie protesty też by były, ale ich „moc” byłaby inna, jest w tym kontekście symptomatyczna. Prawicowy konstytucjonalizm stanowi „ustawienia fabryczne” większości potencjalnych kandydatów na stanowisko sędziego Trybunału. Wypracowanie nowego, bardziej inkluzyjnego i demokratycznego konstytucjonalizmu to pilne zadanie. Jak przekonywał Thomas Jefferson, każde pokolenie ma prawo do swojego konstytucjonalizmu. Żaba może jeszcze wyskoczyć z garnka.

 

Ilustracja wpisu: Wikimedia Commons.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 616

(46/2020)
30 października 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj