„Gundala” to przedostatnie dzieło Joko Anwara, a zarazem pierwszy film o superbohaterze w historii kinematografii indonezyjskiej. Produkcja z 2019 roku miała premierę w czasie, gdy Dżakarta była gospodarzem dużego widowiska sportowego – Asian Games (Igrzysk Azjatyckich) i wedle indonezyjskiej krytyki miała zagrzewać drużynę narodową do walki o medale. I rzeczywiście, w popkulturze dawnej Batawi trudno o bardziej motywującą do działania postać niż Gundala, „syn pioruna”. Na szklany ekran trafił za sprawą dobrze znanego festiwalowej publiczności Pięciu Smaków – Joko Anwara, który stał się nieformalnym mentorem młodych filmowców w swoim kraju. Jego sukcesy kasowe i artystyczne, a także umiejętność ekstremalnie efektywnego wykorzystania ograniczonych środków finansowych, przyciągają do niego zarówno młodych adeptów sztuki filmowej, jak i krytyki. Reżyser nie ma formalnego wykształcenia, ale ukończył studia filmoznawcze, a karierę zaczynał od pisania scenariuszy. Dał się poznać jako twórca sprawnie operujący różnymi gatunkami filmowymi, niestroniący od zabawy konwencjami i wykorzystujący rodzime mity i wierzenia, by komentować współczesną sytuację w Indonezji. Nie inaczej jest z pierwszym superbohaterskim filmem w jego karierze – „Gundala” to dzieło na wskroś aktualne, opowiadające o problemach społecznych trapiących ojczyznę reżysera i bohaterze, który daje nadzieję na lepsze jutro.

Materiały prasowe Festiwal Filmowy Pięć Smaków, „Gundala”

Błyskawice w dłoń

Film Anwara nawiązuje do koncepcji komiksu Haryi Suryaminaty (Hasmiego), który ukazywał się w latach 1969–1982 i był jedną z ulubionych lektur reżysera. W serii o bohaterze, który włada piorunami, rysownik często komentował bieżące wydarzenia, co w czasach cenzury – gdy w Indonezji autorytarne rządy sprawował Suharto – okazywało się ucieczką przed smutną rzeczywistością, a także otwierało przestrzeń dla krytyki wszechobecnej korupcji, nepotyzmu i braku społecznej solidarności. Sam pomysł na komiks o herosie rzucającym błyskawicami pojawił się na fali popularności serii historii rysunkowych publikowanych od lat 50. przez wydawnictwo Bumilangit Komik, których twórcy bezsprzecznie inspirowali się postaciami z amerykańskich komiksów. Gundali nie można jednak zredukować do statusu indonezyjskiego Flasha czy Shazama, imitacji zachodniego superbohatera; jest on bowiem postacią nawiązującą do jawajskiej legendy o Ki Ageng Sela. Hasmi zainspirował się historią niezwykłego człowieka, potomka królów, mędrca i nauczyciela, który miał żyć w ubogiej wiosce i trudnić się uprawą ziemi, by jak najlepiej służyć ludziom, a sławę zyskał, gdy gołymi rękoma złapał ogromną błyskawicę. Pamięć o władcy piorunów przetrwała w legendach, a hołd bohaterowi złożono, zdobiąc jedną z bram Wielkiego Meczetu Damak inskrypcją mu poświęconą. Gundala jest zatem postacią łączącą popkulturowe wzorce zachodnie z rodzimą, jawajską tradycją, a wpisanie jego przygód w szerszy, społeczny kontekst sprawiło, że stał się niezwykle popularny w czasach, gdy Indonezyjczycy potrzebowali nadziei. Jego przyzwoitość, walka w obronie najsłabszych i odporność na korupcję były odpowiedzią na wszechobecne łapówkarstwo i nieuczciwość rządzących, pozwalały wierzyć, że na świecie są cisi bohaterowie, a ich działania przyniosą zmianę.

Gundala jest zatem postacią łączącą popkulturowe wzorce zachodnie z rodzimą, jawajską tradycją, a wpisanie jego przygód w szerszy, społeczny kontekst sprawiło, że stał się niezwykle popularny w czasach, gdy Indonezyjczycy potrzebowali nadziei. | Agnieszka Mikrut-Żaczkiewicz

Tu nasuwa się pytanie: czy i dziś mieszkańcy kraju tysiąca wysp potrzebują bohaterów na miarę syna błyskawicy? Joko Anwar zdaje się jasno odpowiadać, że tak – dodając, że wydarzenia, które widzowie mogą oglądać w filmie (przede wszystkim polityczne rozgrywki i mariaż wielkiego biznesu z polityką), to właśnie współczesne bolączki Indonezji. Artysta, który zarówno reżyserował, jak i pisał scenariusz „Gundali”, chętnie opowiada w wywiadach, że przeniesienie historii komiksowego herosa na ekran i osadzenia jej w realiach XXI wieku było nie lada wyzwaniem. Co więcej, jego wyobraźnię ograniczały finanse oraz oczekiwania wytwórni. Ostatecznie po ponad ośmiu miesiącach pracy nad scenariuszem (Anwar zazwyczaj pracuje nad tekstem 2 do 3 miesięcy), twórca przedstawił współczesną wersję przygód bohatera, który walczy z wyzyskiem i staje się prawdziwym obrońcą „ludu”.

Materiały prasowe Festiwal Filmowy Pięć Smaków, „Gundala”

Bohater z ludu

Filmowego Gundalę poznajemy, gdy jako dziecko (Muzakki Ramdhan) traci najpierw ojca – przywódcę strajku zastrzelonego w czasie zamieszek w fabryce, a później matkę, która wyjeżdża, by zarobić na utrzymanie siebie i syna. Jego rodzina pada ofiarą bezwzględnych stosunków panujących w mieście zdominowanym przez przestępców, gdzie uczciwie pracujący ludzie pozbawieni są perspektyw i żyją w skrajnej biedzie. Pozostawiony sam sobie Sancaka – bo takie imię nosi przyszły heros – zmuszony jest mieszkać na ulicy, gdzie często pada ofiarą dziecięcych gangów. Dzięki przyjaźni ze starszym chłopcem – Awangiem (Fariz Fadjar) poznaje podstawowe techniki walki, sposoby na zdobycie jedzenia oraz przetrwanie w dzielnicy biedoty. Ponadto przyjaciel wpaja mu dwie ważne zasady, którymi bohater będzie kierował się w późniejszym życiu: by nie ufać ludziom zamożnym oraz nie angażować się w cudze konflikty. Trudno się dziwić, że pod wpływem takich nauk Sancaka (Abimana Aryasaty) wyrasta na samotnika, który poza pracą ochroniarza w drukarni i hobbystyczną naprawą sprzętów, nie ma wielu zainteresowań, a jego obojętność wobec krzywdy innych ludzi jest przerażająca.

Materiały prasowe Festiwal Filmowy Pięć Smaków, „Gundala”

Wszystko zmienia się, gdy bohater poznaje i sąsiadkę Wulan (Tara Basro), której zaczyna pomagać – tak jak jego ojciec walczy ona o prawa wyzyskiwanych pracowników. Bohater staje w obronie kobiety, a rażony piorunem odnajduje w sobie nadludzką siłę i zdolność do natychmiastowej regeneracji. Równolegle do historii Gundali poznajemy kulisy wielkiej polityki, w której prym wiedzie niejaki Pengkor (Bront Palarae) – jeden z najzamożniejszych obywateli Indonezji, prowodyr rebelii małoletnich w sierocińcu, gdzie się wychowywał oraz przywódca „armii sierot”, czyli bezwzględnie lojalnych wobec niego wychowanków domów dziecka. Sam nie zasiada w parlamencie, ale kieruje jego pracami poprzez liczne koneksje i wpływy, kupowanie i zastraszanie posłów oraz kontrolowanie nastrojów społecznych. Jego diaboliczny plan ma dotknąć całe kolejne pokolenie Indonezyjczyków; w międzyczasie Pengkor zajmuje się na dodatek podżeganiem do buntów, wzbudzaniem niepokojów i antagonizowaniem mieszkańców Dżakarty. W obronie najsłabszych staje Sancaka, początkowo niepewny swoich mocy, powoli odkrywa dar, którym został obdarzony. Przeciwstawia się cynicznym politykom i daje nadzieję prostym ludziom. Mówi o sobie, że jest ludem i staje do walki w imieniu marginalizowanych. Jego przemiana ma nie tylko wymiar fizyczny, ale przede wszystkim symboliczny – chłopiec z biednej dzielnicy, pochodzący z robotniczej rodziny okazuje się prawdziwym superbohaterem, wcieleniem mitycznego „syna błyskawicy”, czyli Gundali (gundolo to jawajskie słowo oznaczające błyskawicę). Ubrany w tandetny kostium przygotowany z tego, co miał pod ręką, początkowo wzbudza politowanie, ale jego umiejętności i nadludzka siła każą przeciwnikom zrewidować przekonania. Heros z Jawy pojawia się w momencie krytycznym, by uratować przyszłe pokolenia i dodać otuchy zwykłym Indonezyjczykom.

Ograniczone finanse stały się bazą dla nieograniczonej kreatywności całej ekipy filmowej. | Agnieszka Mikrut-Żaczkiewicz

Pierwszy indonezyjski film superbohaterski – choć nie był pierwszą adaptacją komiksu Hasmiego (wypada litościwie spuścić zasłonę milczenia na dziełko z 1981 roku), to bez wątpienia produkcja przełomowa dla krajowej branży. Za niezawrotną sumę 2 milionów dolarów powstał bowiem film wciągający, atrakcyjny wizualnie, choć pozbawiony kosztownych efektów specjalnych. Ich miejsce zajmują rewelacyjne sceny walki, których choreografię opracowali aktor Cecep Arif Rahman i choreograf walk Andrew Sulaiman. Co więcej, w obiektywie operatora Icala Tanjunga uliczne potyczki, przygodne bijatyki i starcia poważnych rywali stają się ekscytującym spektaklem, w którym liczą się umiejętności aktorów i statystów, a nie technologia. Zastosowanie takich środków, choć zapewne podyktowane ograniczonym budżetem produkcji, ma swoje uzasadnienie w fabule filmu – zanim Sancaka odkryje, że drzemie w nim potężna moc i może władać piorunami, walczy tak, jak potrafi, czerpiąc z tego, czego nauczył się dorastając na ulicy. I dopiero w ostatnich scenach już jako Gundala zaczyna rozumieć, kim jest i jak może korzystać z nadludzkich zdolności. Ograniczone finanse stały się zresztą bazą dla nieograniczonej kreatywności całej ekipy filmowej. Niesamowite zdjęcia Tanjunga, szczególnie ujęcia filmowane z góry, przedstawiające ludzi uwięzionych w mieście zdominowanym przez wieżowce, ogromne budynki publiczne i gigantyczne fabryki, które zaludniają bogaci władcy miasta, tworzą wizję Dżakarty przytłaczającej i rozdartej między skrajnościami. Obraz ten dopełniają dźwięk skompilowany i świetnie zmontowany przez Khikmawana Santosa oraz scenografia, która w większości bazuje na rzeczywistych lokacjach. Całość dopełniają świetnie rozpisane dialogi i szczypta ironii, która jest znakiem firmowym twórcy.

W swoim pierwszym filmie o superbohaterze Joko Anwar stworzył naprawdę fascynującą, niskobudżetową alternatywę dla amerykańskich produkcji spod znaku Marvela i DC, przedstawiając jednak bohatera na miarę Indonezji – syna ludu, który staje do walki z nierównościami społecznymi i daje wyzyskiwanym ludziom nadzieje na lepsze jutro.

Materiały prasowe Festiwal Filmowy Pięć Smaków, „Gundala”