Dyktator
Zacznę od przepięknej opowieści graficznej autorstwa utalentowanego ilustratora Xima Abadii, przedstawiającej historię Francisca Franco i analizującej mechanizmy postępowania dyktatora. Nie jest to pierwsza pochodząca z Hiszpanii pozycja dotycząca fundamentalnych zagadnień społeczno-politycznych – kilka lat temu pisaliśmy o serii Equipo Plantel, również w przekładzie Tomasza Pindla.
„Dyktator” powstał w 45. rocznicę śmierci generała Franco. Za pomocą zwięzłych słów i sugestywnych, kolorowych grafik, autor prezentuje punkty zapalne w życiorysie tyrana (nomen omen w dzieciństwie nazywanego „Zapałką” – bo był drobny, ciemnowłosy i, jak miało się wkrótce okazać, wywołał potężny polityczny i społeczny „pożar”). Pozornie niewinne fakty składają się w wybuchową mozaikę kompleksów, chorych ambicji, obsesji, chciwości i okrucieństwa. Niepozorny chłopczyk z niepozornego miasteczka ma bzika na punkcie kwadratów. A dookoła widzi kółka, trójkąty i inne figury geometryczne psujące jego czysto kwadratową wizję świata. Różnorodność doprowadza go do furii. Podobnie jak niedoścignione cele – chciał być wybitnym wojskowym, okazał się najgorszym w klasie; chciał zaprowadzić (własny) porządek w kraju – potępiono go i wygnano. Nie poddawał się jednak, znalazł zagranicznych sprzymierzeńców – „równie jak on stukniętych na punkcie kwadratów”. Wrócił do Hiszpanii i brutalnie przejął władzę. Ten moment kariery dyktatora Ximo Abadia zobrazował deszczem spadających bomb…
Konsekwencje faszyzujących, totalitarnych i krwawych rządów Franco zostały zilustrowane na kolejnych kartach książki. Szokują i oburzają, wzbudzają sprzeciw czytelnika: jak to w ogóle możliwe, że dyktatorowi pozwolono na tyle samowoli i okrucieństwa?! A jednak – rządy generała trwały blisko 40 lat, aż do jego śmierci. Jego postać i „dorobek” do dziś pozostają kontrowersyjne. Abadia twierdzi, że grupa sprzymierzeńców „kwadratów” (których zobrazował jako sterowane maszynki do produkowania pieniędzy) ogłosiła „stan zbiorowej amnezji”. A według autora o przeszłości należy pamiętać, wyciągać z niej naukę, by uniknąć powtórki tragicznych w skutkach wydarzeń.
Sceptykom, którzy twierdzą, że „było – minęło” i nie ma możliwości, by współczesne demokracje pozwoliły na analogiczny przebieg wydarzeń, przypomnę tylko kilka faktów z epoki dyktatury Franco: po wojnie generał proklamował się regentem monarchii „patriotycznej i katolickiej”; wprowadził cenzurę opartą na ideowych standardach reżimu; do szkół powróciły lekcje religii, a system edukacji podlegał kontroli kleru pod kątem „ochrony moralności”; mniejszości seksualne były prześladowane… Niestety ta przygnębiająca lista nakazów i zakazów brzmi niepokojąco współcześnie. A historia pokazuje, że tyrania i ucisk mogą wywoływać…
Rewolucje
Jak pisze Boguś Janiszewski, do rewolucji dochodzi, gdy ludzie są z czegoś bardzo niezadowoleni. Wierzą, że dzięki zmianie będzie lepiej. I chcą tej zmiany natychmiast.
Autor (wespół z ilustratorem Maxem Skorwiderem) przedstawia różne oblicza rewolucji. Analizuje je krytycznie, ostrzega przed pułapkami i trudnościami („Aby myśleć inaczej niż inni, trzeba mieć dużo odwagi. […] Trzeba też mieć mnóstwo siły, żeby nie tylko paplać o rewolucji, lecz także naprawdę ją zrobić”). Uczciwie przyznaje, że nie wszystkie rewolucje wyszły ludzkości na dobre. Nie omija bolesnych konsekwencji niektórych zrywów – każdej przedstawionej historii towarzyszy metryczka faktograficzna (czas i miejsce wydarzeń, kto zrobił co i po co, czy rewolucja była krwawa i co z niej wynikło). I to jest cenna wiedza, trafnie i czytelnie zilustrowana przez Skorwidera. Nie każdy jest zwolennikiem jego kreski, ale „Rewolucje” zdecydowanie zyskują dzięki takiej właśnie wizualizacji, skądinąd niepozbawionej poczucia humoru.
Janiszewski opowiada z przymrużeniem oka o najróżniejszych obliczach rewolucji. Obok francuskich ruchów wolnościowych, rewolucyjnych wynalazków i odkryć naukowych, szokujących zmian w kulturze, sztuce i filozofii, znajdziemy w książce także rozdział o… rewolucjach żołądkowych („Co z nich pozostaje? Nieważne; ważne, żeby to posprzątać”). Odniosłam jednak wrażenie, że autor miejscami wręcz sili się na stylistyczny luz, na co jestem bardzo wyczulona (łatwo wówczas „przesuszyć” żart, a pseudomłodzieżowy slang trąci „boomerem”). Dla zachowania obiektywizmu skonsultowałam tę kwestię z moją krytyczną trzynastoletnią córką. Uznała, że dzieciom poniżej 10. roku życia taki styl się spodoba (i to ja, marudząc, „trącę boomerką”).
Jest jednak jeszcze jeden aspekt, który zakłóca przyjemność czytania (naprawdę ciekawych i przydatnych, choćby w szkole, historyjek) – ich systematyka, a raczej jej brak. Autorzy zafundowali czytelnikom tematyczny miszmasz, co może nawet byłoby intrygujące, gdyby nie fakt, że do zrozumienia niektórych informacji niezbędna jest wiedza o poprzedzających je wydarzeniach. A te opisane są dopiero na dalszych stronach (na przykład w rozdziale o „rewolucji klimatycznej” czytamy o „przemysłowej”, której objaśnienie znajdziemy dopiero kilka rewolucji dalej…).
Niemniej „Rewolucje” pozostają cennym źródłem informacji o wydarzeniach, które zmieniały świat, podanych w formie bardziej zachęcającej niż podręcznik do historii. Nic dziwnego, że publikacja została nominowana do nagrody w kategorii FAKT w plebiscycie blogerów książkowych „Lokomotywa”.
Dyktator vs. Rewolucje
Książka Xima Abadii, „Dyktator”, jest prosta w konstrukcji, ale trudna w odbiorze. Autor oszczędnie dozuje komentarze do wymownych ilustracji, operuje symbolami i metaforami, które dla młodego czytelnika mogą pozostać w dużym stopniu nieczytelne. Wizualna strona przyciąga oko, jest niezwykle apetyczna i kusząca. Ale lektura „Dyktatora” wymaga komentarza osoby dorosłej, wyjaśnienia dziecku pojęć (jak na przykład obsesja, amnezja) czy kontekstów historycznych (Dlaczego Frank wrócił z pustyni jako bohater? Kim byli sprzymierzeńcy dyktatora, na przykład pan z dziwnym wąsikiem widoczny na ilustracji?). Za to może być wspaniałym punktem wyjścia do przedyskutowania symboli i metafor ukrytych na każdej stronie książki.
Z „Rewolucjami” Janiszewskiego i Skorwidera poradzi sobie samodzielnie dziewięcio- lub dziesięcioletni czytelnik – pozna garść faktów, fenomenów i nazwisk, być może zechce doczytać lub dopytać o więcej. Ilustracje zaintrygują swoją dosłownością i rozpoznawalnością, a być może pomogą w przyszłości zabłysnąć anegdotą na lekcjach historii. Najważniejsze, że wyjaśniają, czym i po co są zrywy społeczne. I że rewolucja może być odpowiedzią na dyktaturę.
Dwie książki, dwie formuły, dwa (pozornie) przeciwstawne pojęcia. A jednak łączy je wspólny mianownik – wolność. Dążenie do niej, walka o nią albo z nią, zamach na nią, stłamszenie i „zakopanie jej głęboko w ziemi”…
Książki:
Ximo Abadia, „Dyktator”, przeł. Tomasz Pindel, wyd. Format, Wrocław 2020;
Boguś Janiszewski, Max Skorwider, „Rewolucje”, wyd. Albus, Poznań 2020.
Proponowany wiek odbiorcy: 9+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.