Zniszczone ideały 

Jak to się stało, że w demokracji, której ojcem założycielem był polityczny idealista Václav Havel, dziś stery państwa trzymają oskarżany o korupcję premier Andrej Babiš i o naruszanie konstytucji prezydent Miloš Zeman? To pytanie nie wybrzmiało dziś ani wczoraj, jednak zrozumienie czeskiego kryzysu praworządności jest równie trudne, jak polskiego czy węgierskiego, tym bardziej, że tam kryzysem porusza zupełnie inny niż u nas mechanizm.

„Czechy i Polskę łączy bliskość językowa oraz komunistyczna przeszłość. Po roku 1989 obu krajom przyświecały ideały demokracji i praworządności. Trzydzieści lat później sytuacja się zmieniła. Duet Babiš–Zeman być może nie niszczy demokratycznego państwa prawa tak ostentacyjnie jak Viktor Orbán czy Jarosław Kaczyński, ale jest równie niebezpieczny” – pisał pod koniec 2019 roku czeski analityk spraw międzynarodowych Tomáš Fošum w tekście dla czasopisma „Demokratický střed”, opublikowanym też w „Kulturze Liberalnej”.

Czeski dziennikarz Jakub Patočka w wywiadzie dla „KL” mówił z kolei, że Babiš pod żadnym względem nie jest lepszy od Kaczyńskiego, czy Orbána, tylko nie angażuje się w boje ideowe, a umie mówić to, co chcą słyszeć od niego zarówno w Brukseli, jak i w Budapeszcie. Do polityki wszedł po to, by kontrolować przepływ pieniędzy do swoich biznesów, a dzięki swojej populistycznej zręczności wraz ze swoją partią ANO wygrywa demokratyczne wybory.

Multimilioner, który wkupił się w politykę, ma cięty język, nie ma żadnego programu, ma za to świetne wyczucie tego, jak odczytywać wskaźniki poparcia i opinię społeczną – charakteryzował Babiša na łamach „KL” Kacper Szulecki.

W obronie liberalnej demokracji

Czechy to jeden z czterech środkowo-europejskich krajów, który opiszemy w projekcie „In Defence of Liberal Democracy” („W obronie liberalnej demokracji”) prowadzonym przez „Kulturę Liberalną”. Wraz z partnerami z tych krajów chcemy zdiagnozować stan kryzysu praworządności w Polsce, Czechach, Bułgarii i na Węgrzech. Każdy z nich po 1989 roku zaczynał z nadzieją na awans do grona zachodnich demokracji i w każdym z nich coś poszło nie tak, są na drodze do dyktatury. To zjawisko obecne w niektórych krajach środkowoeuropejskich jest już przemyślane i opisane, warto jednak przyjrzeć mu się z bliska, krok po kroku poznać mechanizm, którym posłużyli się nieliberalni populiści, aby zawrócić swoje kraje z drogi „ku Zachodowi”. 

Kryzys praworządności w Czechach ma inną naturę niż w Polsce czy na Węgrzech. Jest mniej widoczny, nie przekształca ustroju aż tak głęboko. W Czechach nie zmieniono konstytucji, ani też nie podporządkowano Trybunału Konstytucyjnego politykom. Zarzut jest innego rodzaju: władza używa państwa do bogacenia się. Biznes i polityka przenikają się, następuje oligarchizacja państwa.

Wygrana populistów

Komisja Europejska zarzuca Babišowi konflikt interesów oraz łamanie czeskiego i unijnego prawa. Z audytów wynika, że jako premier wpływa na wydawanie funduszy unijnych, a jako biznesmen – jest ich beneficjentem. Formalnie Babiš przekazał bowiem swoje aktywa funduszom powierniczym, faktycznie jednak zachował kontrolę nad konglomeratem. O tym, jak premier populista zamienia państwo w prywatne przedsiębiorstwo, pisze w książce „Żółty Baron” jej współautor Jakub Patočka. W wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” opowiadał: „Babiš nie kieruje się jakąś silną ideologią, która podważałaby podstawowe zasady europejskich demokracji. Nie posługuje się też taką retoryką jak Orbán czy Kaczyński. Nie mówi, że musimy ratować czeski naród czy że jesteśmy jedynymi prawdziwymi Europejczykami. W swoich działaniach jest znacznie bardziej cyniczny. Chce przede wszystkim zabezpieczyć swoje interesy”.

Polityka czeska za sprawą partii rządzącej stała się bezideowa. Babiš jest skrajnym pragmatykiem i cynikiem. Tak pisał w „Kulturze Liberalnej” Tomáš Fošum: „W Polsce konflikt między obozem rządzącym a opozycją ma w znacznej mierze charakter światopoglądowy i kulturowy. W czeskiej polityce z powodu zmienności poglądów Andreja Babiša, który w ciągu kilku dni potrafi zupełnie zmienić opinię na temat szeregu istotnych kwestii, aspekt ideowy schodzi na drugi plan”.

Droga wyjścia

Jak do tego doszło, że ktoś taki wygrał wybory w kraju, który wcześniej przez dwie dekady konsekwentnie rozwijał demokratyczne instytucje? „W porównaniu z innymi państwami regionu czeska scena polityczna była zaskakująco stabilna przez pierwsze 20 lat po zmianach w roku ’89” – opowiada w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” Patočka. „W parlamencie zasiadało pięć partii i tylko jedna z nich, najmniejsza, zmieniała się od czasu do czasu. Największa partia konserwatywna na prawicy i socjaldemokraci na lewicy wymieniali się władzą. A co więcej, te dwie partie cały czas zwiększały łączny odsetek uzyskiwanych głosów. Problem polegał na tym, że obie partie stawały się coraz bardziej skorumpowane na poziomie lokalnym i regionalnym. Mieliśmy wiele dobrze udokumentowanych spraw pokazujących, jak lokalni działacze tych partii tworzyli układy pozwalające kierować środki publiczne do ich bliskich i znajomych. Społeczne niezadowolenie rosło. Po raz pierwszy objawiło się w roku 2010, kiedy czeski krajobraz polityczny uległ poważnemu wstrząsowi. Wtedy po raz pierwszy partia populistyczna uzyskała znaczny odsetek głosów”.

Oparty na korupcji system władzy do niedawna wydawał się stabilny. Zdaniem Fošuma, głównym źródłem jego legitymizacji była polityka społeczna.

Od grudnia 2019, kiedy pisał swój artykuł, trend zaczął się jednak zmieniać. Dziś ANO ma najniższe poparcie od wyborów w 2017 roku. Z sondażu opublikowanym przez agencję Median, a cytowanego przez portal Euractiv wynika, że na partię rządzącą zamierza zagłosować 27 procent wyborców, podczas gdy na utworzoną w styczniu tego roku koalicję antysystemowej Czeskiej Partii Piratów oraz skupiającej samorządowców partii Burmistrzowie i Niezależni – 25 procent ankietowanych. Do parlamentu dostaliby się również konserwatyści i eurosceptycy.

Słabsze notowania ANO to zmiana, jednak nie radykalna, bo w ostatnich wyborach ANO dostała 29 procent i to wystarczyło, aby stworzyć rząd.

Wynik październikowych wyborów jest więc kwestią otwartą. Na niekorzyść ANO działa fakt, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionował właśnie przepisy ordynacji wyborczej, które dotąd preferowały partię rządzącą. Z drugiej strony, trudno mówić o pełnym wyrównaniu szans, skoro Babiš posiada własne media prywatne oraz kontroluje publiczne.

Zrozumienie czeskiego kryzysu może pomóc znaleźć drogi wyjścia z niego. Będzie wskazówką nie tylko dla samych Czechów, ale i dla wszystkich młodych europejskich demokracji, które doświadczają właśnie przestrogi, że praworządność nie została im dana na zawsze i że trzeba o nią dbać.

 

Projekt In Defense of Liberal Democracy in Central and Eastern Europe fundacja Kultury Liberalnej realizuje dzięki wsparciu National Endowment of Democracy. Partnerami projektu są: Szuverén (Sovereign. Pages of the Liberal Democracy, szuveren.hu), portal opiniotwórczy zajmujący się analizą sytuacji społeczno-politycznej Węgier, The Reconstruction of the State (RS), czeska antykorupcyjna inicjatywa zrzeszająca ekspertów, przedstawicieli biznesu i obywateli, Sofia Platform, bułgarska fundacja zajmująca się edukacją obywatelską. 

 

Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: pexels.com