Michael E. Mann to jeden z najważniejszych klimatologów na świecie. Jeśli go nie znacie, to bardzo możliwe, że znacie wykres z „kijem hokejowym”, którego jest współautorem. Wykres pokazuje globalny wzrost temperatury w epoce przemysłowej, który układa się w charakterystyczny wzór – jego końcówka wznosi się w górę niczym rączka hokejowego kija. Oto globalne ocieplenie, powodowane emisją gazów cieplarnianych przez ludzkość.
Nowa książka Manna, która jest znakomitym przewodnikiem po współczesnej debacie publicznej na temat klimatu, nosi tytuł „The New Climate War: The Fight to Take Back Our Planet” [Nowa wojna klimatyczna: walka o odzyskanie naszej planety]. Mann wyjaśnia, że „stara wojna” była prosta: chodziło o to, aby odeprzeć ludzi, którzy za pieniądze koncernów paliwowych negowali zachodzenie procesu globalnego ocieplenia, a także wpływ człowieka na ten proces – mimo że przemysł paliwowy już w latach 70. XX wieku miał własne informacje, zgodnie z którymi emisja gazów cieplarnianych przez cywilizację odpowiada za zmianę klimatu.
„Nowa wojna” o klimat jest inna. Negowanie zmian klimatu już się nie broni, dlatego współczesna strategia, finansowana przez podmioty związane z przemysłem paliwowym, a także państwa takie jak Rosja i Arabia Saudyjska, wygląda następująco: zasiewać wątpliwości. Chodzi zatem o to, aby podważać wiarygodność ustaleń naukowych, a w ten sposób spowalniać lub powstrzymywać działanie. Metod jest wiele. Można podawać argumenty, które wyglądają zdroworozsądkowo, ale nie mają podparcia w badaniach. Można także podkreślać, że nastoletnia aktywistka klimatyczna Greta Thunberg wypiła napój z plastikowego kubka – co w praktyce nie ma żadnego znaczenia. Tak czy inaczej, nie mówi się już: człowiek nie jest w stanie wpływać na zmianę klimatu. Mówi się raczej: czy wiemy wystarczająco wiele? Czy na pewno wiemy, co trzeba zrobić? I czy w ogóle da się to zrobić?
Mann opisuje główną trudność współczesnej debaty o klimacie w kategoriach odwracania uwagi od sprawy [ang. deflection]. Chyba najważniejszy sposób na odwrócenie uwagi polega na tym, żeby debatę o polityce klimatycznej zastąpić debatą o stylach życia. Mann wielokrotnie i z całą mocą podkreśla następującą rzecz: z punktu widzenia walki o powtrzymanie globalnego ocieplenia nie ma sensu wzajemnie rozliczać się z tego, ile kto je mięsa albo lata samolotem. Dyskusja wchodzi w ten sposób na złe tory. Jeśli zawstydzamy innych z powodu jedzenia kotleta, odpowiedzialność za zmiany klimatu zostaje przerzucona z barków koncernów paliwowych na jednostki. Do tego, jeśli ekologia jest kwestią „stylu życia”, to zaczyna wyglądać na to, że nie wszystkich stać na „ekologiczny styl życia” – co podważa sens polityki klimatycznej. Tym samym odwracamy uwagę od realnego problemu, jakim jest przemysłowa emisja gazów cieplarnianych. Możemy rozmawiać o tym, jak osobiście żyć w sposób lepszy dla natury i dawać innym przykład – ale tego rodzaju rozmowa nie może polegać na zawstydzaniu, lecz zawsze musi być powiązana z szerszym kontekstem polityki energetycznej i gospodarczej.
Inny rodzaj odwracania uwagi to zjawisko, które Mann określa mianem climate doom porn [pornografia klimatycznej zagłady]. Chodzi o przekaz, zgodnie z którym zrobiliśmy za mało i za późno – zgodnie z którym ludzkość właściwie „nic nie robi”, żeby powstrzymać nadchodzącą zagładę, a zatem pozostało jedynie panikować. Tego rodzaju opowieść ma w większej mierze wymiar mistyczny, a nie naukowy. Jak podaje na przykładach Mann, w ostatnim czasie ludzkość podejmuje wiele wysiłków, aby zredukować emisje, nawet jeśli wciąż trzeba zrobić więcej. Do tego żadne ustalenia naukowe nie prowadzą do wniosku, że w przewidywalnej perspektywie możliwe jest cokolwiek w rodzaju klimatycznej apokalipsy. „Klimatyczna pornografia” w praktyce wzmacnia sceptycyzm co do możliwości realnego działania.
Kolejny sposób na odwrócenie uwagi to próba przedstawienia ustaleń klimatologów jako „lewicowych”, a polityki klimatycznej jako „elitarnej”. Jest to element strategii koncernów paliwowych, którą w przeszłości wykorzystywano wiele razy, budując choćby przekonanie, że regulacje mające na celu ochronę zdrowia i życia stanowią śmiertelne zagrożenie dla indywidualnej wolności. Jednak stabilny klimat i związana z tym stabilność polityczna to nie zagrożenie dla indywidualnej wolności, lecz konieczne warunki wolności dla wszystkich obywateli.
Jaka jest odpowiedź? Możemy wyróżnić w tym kontekście kilka spraw. Po pierwsze: nie spuszczać oczu z celu. Ludzie siejący sceptycyzm klimatyczny – niezależnie od tego, czy płaci im przemysł paliwowy albo państwa-producenci paliw kopalnych – nie dają odpowiedzi na zmianę klimatu, lecz jedynie podważają sens działania. Chaos i dezinformacja odwracają uwagę od tematu.
Po drugie: pragmatyzm. Warto wspierać takie rozwiązania, które są jednocześnie skuteczne i mogą zyskać realne i szerokie poparcie w skali globu. Mann twierdzi, że projekty w rodzaju amerykańskiej idei Nowego Zielonego Ładu, które ujmują zieloną transformację jako składnik głębszej transformacji społecznej, mogą mieć problem z uzyskaniem poparcia na polu krajowym, a w szczególności międzynarodowym. Do tego wiązanie polityki klimatycznej z głęboko naznaczoną ideowo transformacją społeczną wzmacnia sceptyków, którzy twierdzą, że polityka klimatyczna jest ogółem „lewicowa”. Zdaniem Manna, w praktyce lepiej poprzeć realnie dostępne rozwiązania, o których wiemy, że działają i mają szanse na upowszechnienie, takie jak podatek węglowy i rynek handlu emisjami, a niekoniecznie w imię moralności wyobrażać sobie możliwość odejścia od mechanizmów rynkowych w dziedzinie polityki klimatycznej. Raz jeszcze: nie spuszczać oczu ze wspólnego celu.
Wreszcie, w polityce klimatycznej nie istnieje jedna złota metoda. Ważna jest zarówno praca polityczna, jak i indywidualna, współpraca państw i biznesów. Jak przekonuje autor, dopiero całość opisanego obrazu, „zmiana w zachowaniu, wspierana odpowiednią polityką rządu, międzynarodowe porozumienia, innowacje technologiczne – będą prowadziły nas naprzód w kwestii klimatu. Nie żadna z tych rzeczy oddzielnie, lecz wszystkie one działając łącznie, w tym szczególnym momencie historii, dają prawdziwy powód do nadziei”.
* Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: Thomas Lambert, Unsplash.