„Jutro kończę 38 lat – pisał w maju 1957 roku Gustaw Herling-Grudziński. – Przed wojną nie mówiło się o takich facetach «młody pisarz» i traktowało się ich poważnie, tylko jeśli mieli na swoim koncie nie jedną, ale pięć książek” [1].
Dziś można by się pokusić o stwierdzenie, że ta jedna książka to i tak dużo, nie liczy się bowiem ilość, ale jakość zapisanych stron. Wydany z przedmową Bertranda Russella „Inny świat”, bo ten tytuł Herling-Grudziński miał na myśli, jest wciąż czytany i należy do kanonu tak zwanej literatury obozowej. Poza tym pod koniec lat 50. pisarz miał już przecież w swym dorobku pokaźny zbiór tekstów publicystycznych oraz występy w Radiu Wolna Europa.
A jednak w gorzkich słowach autora „Skrzydeł ołtarza” kryje się żal za utraconym. Kiedy zapisywał je w swoim kajecie, od zakończenia II wojny światowej mijało prawie dwanaście lat. Oprócz rozproszonych pisarskich zatrudnień wypełniała je codzienna walka o emigracyjny chleb i zmagania z depresją po samobójczej śmierci jego pierwszej żony, malarki Krystyny Stojanowskiej, zakończone dopiero po osiedleniu się w Neapolu i ślubie z Lidią Croce. Jeśli do tego trudnego powojennego okresu dodamy półtoraroczny pobyt w gułagu w Jercewie pod Archangielskiem oraz wojenną odyseję odbytą w szeregach armii Andersa, otrzymamy ponad piętnastoletnią twórczą kwarantannę, której Herling Grudziński został poddany w najlepszym okresie swojego życia.
Czyż można wyobrazić sobie bardziej przejmujący przykład straconych młodzieńczych marzeń i zaczynania od nowa twórczej drogi w dojrzałym już wieku?
Wydany w 2019 roku zbiór listów wybitnej filozofki Barbary Skargi „…jeżeli myślicie o mnie, to bez smutku”, pisanych do rodziny z sowieckich więzień, łagrów i kołchozów, przypomina, że historia może się obejść z młodym, dobrze zapowiadającym się intelektualistą jeszcze surowiej. Kiedy w 1955 roku Skarga, równolatka Herlinga-Grudzińskiego, wraca do Polski ze Związku Radzieckiego, ma trzydzieści sześć lat. W przeciwieństwie do autora „Innego świata”, dla którego jako pisarza pobyt w łagrze był momentem przełomowym i któremu umożliwił napisanie arcydzieła [2], dla filozofki lata na zesłaniu są okresem jałowym. Po stronie aktywów może zapisać dobrą znajomość języka rosyjskiego i różnorakie umiejętności nabyte na zsyłce – od ogrodnictwa po wypalanie cegieł. Pasywami jest wszystko to, o czym wówczas marzyła, a co uniemożliwiły jej więzienie i łagier – studia, praca intelektualna na uczelni, niezliczone lektury niezbędne do tego, by zająć się ukochaną filozofią.
Kocioł historii
Do dziś ta liczba robi wrażenie: mieć trzydzieści sześć lat i w świecie nauki zaczynać praktycznie od zera. Czy jednak na pewno od zera?
Przed wojną ojciec Barbary, Piotr Skarga, dyrektor generalny w Związku Ubezpieczeniowym Przemysłowców Polskich, utrzymuje życie rodziny na wysokiej stopie. Skargowie zajmują duże mieszkanie przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie i przez trzy lata odnajmują parter willi państwa Żeromskich w Konstancinie, gdzie bona opiekuje się ich córkami. Pięciopokojowe mieszkanie, do którego cała rodzina przeprowadza się po krachu gospodarczym z 1929 roku, wydaje się czymś bardzo skromnym. Młoda Basia z domu wynosi umiejętność gry na pianinie oraz znajomość francuskiego. Pobiera lekcje jazdy konnej. Regularnie bywa też z rodziną w galeriach sztuki i chadza na poranki organizowane w księgarni Gebethnera i Wolffa [IKŚ, s. 15–38].
„Beztroski świat”, jak po latach Barbara Skarga nazwała okres dzieciństwa, kończy się tragicznie z chwilą śmierci ojca na zawał serca. Matka podejmuje wtedy pracę zarobkową i przeprowadza się do Wilna, gdzie życie jest znacznie tańsze. To pierwszy moment, w którym Barbara Skarga doświadcza kruchości ludzkiego losu, ale nie to zaprząta jej głowę. Dla niej liczą się przede wszystkim dwie pasje – matematyka i filozofia. Pomimo gorszych warunków materialnych z dobrymi i bardzo dobrymi wynikami kończy szkołę średnią i zapisuje się na wydział humanistyczny Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie. Tam wybiera jako przedmiot główny filozofię, a jako poboczny – matematykę. Jej nauczycielami są m.in. filozofowie Henryk Elzenberg i Tadeusz Czeżowski oraz filolog klasyczny Stefan Srebrny.
Gdy Barbara ma dwadzieścia lat, wybucha wojna. W jej przypadku wojna nie jest okrutnym, acz niezbędnym wstępem, który – dzięki zrewolucjonizowaniu stosunków społecznych – umożliwia start w nowym środowisku, lecz brutalnym interludium w planowanej już wcześniej karierze naukowej. Żeby nie przerywać edukacji, uczęszcza pilnie na konspiracyjne seminaria swoich wykładowców i zdaje niezbędne egzaminy. Udziela też potajemnie korepetycji na poziomie szkoły średniej. Z czasem angażuje się w działalność podziemną – zostaje łączniczką, a potem kierowniczką łączności w okręgu wileńskim Armii Krajowej.
O jej przyszłym losie decyduje przypadek. 8 września 1944 roku musi pilnie przekazać informację łącznikowi czekającemu w mieszkaniu przy ulicy Makowej 6/8. Zazwyczaj prosi o to którąś ze współpracujących z nią dziewczyn. Tym razem jest jednak sama, na Makową musi więc udać się osobiście. Na schodach kamienicy mija idącego w przeciwnym kierunku oficera. Mimo że jest doświadczoną konspiratorką, nie budzi to jej czujności. Dzwoni do drzwi. Te natychmiast się otwierają i Skarga zostaje gwałtownie wciągnięta do środka. Trafia w tak zwany kocioł. Oprócz niej w mieszkaniu enkawudziści zatrzymują wielu innych przypadkowych ludzi. Stąd Skarga trafia na osiem miesięcy do więzienia śledczego w Wilnie i na kolejnych pięć do więzienia na Łukiszkach, a następnie do obozu w Prawieniszkach niedaleko Kowna. W czerwcu 1946 roku zostaje wywieziona w głąb Rosji.
Bezpiecznik myśli
Dziewczyna, której w Związku Radzieckim przyjdzie spędzić ponad jedenaście lat, nie jest więc nieopierzonym żółtodziobem w świecie nauki i kultury. To osoba o dużym kapitale społecznym, jeszcze do końca nieukształtowana, ale już dobrze poruszająca się w tych dziedzinach, które ją interesują. A przede wszystkim – łapczywa wiedzy i namiętna w myśleniu. Taka też pozostaje przez cały okres pobytu na zesłaniu, co na pierwszy rzut oka wydaje się paradoksem.
W ciężkich obozowych warunkach to tężyzna fizyczna i wytrzymałość powinny być gwarancją przetrwania. Literatura to przecież pięknoduchostwo osłabiające wolę walki, a filozofia – hamletyzowanie siejące zwątpienie. U Skargi to jednak słowo i myślenie stają się zaworem bezpieczeństwa, który pozwala przetrwać w łagrze. Pierwszą rzeczą, o którą prosi rodzinę w liście z obozu w Prawieniszkach, jest „Pan Tadeusz” Mickiewicza. Oparciem jest też dla niej „Beniowski”, którego zna na pamięć. W liście z 30 stycznia 1946 roku składa znowuż stoickie z ducha wyznanie wiary w etyczną moc intelektualnego poznania: „moja natura intelektualisty ma tu [nieczytelne słowo] takich obserwacji i pracuje, że nie żałuję ani przez chwilę, że się tak stało. Jest tak, jak musiało być” [JM, s. 31].
Powyższe gesty i deklaracje w pierwszym odruchu można by złożyć na karb młodości pełnej romantycznej brawury. Ale świadectwa temu przeczą. Postawa, której Skarga daje wyraz w liście z początku jedenastoletniego okresu swojej tułaczki, pozostaje niezmienna aż do jego końca. W korespondencji czy to z obozu w Prawieniszkach, czy to z kołchozu w Miedwieżce opisuje błogie uczucia, jakich doznaje, gdy może obcować z dobrą muzyką, z literaturą. W roku 1955 – po tylu latach wykonywania różnych prac fizycznych, spośród których najlżejszą była praca pielęgniarki w szpitalu, a jednym z cięższych zadań układanie torów kolejowych – znajduje w sobie siłę, by wrócić do filozofii. „Czytam teraz Spinozę, tj. jego «Etykę» przesłaną przez prof. Elzenberga, idzie mi dość trudno. Odzwyczaiłam się od abstrakcyjnych rozważań, no to dobra gimnastyka umysłu i zresztą jest w tej książce wiele pięknego. Tak Mamuś zawsze się boję stracić zdolność myślenia. Jeszcze się tak wiele chce zrobić i znać, idę bardzo powoli naprzód, no i to ma sens” – notuje w liście do matki pisanym z kołchozu.
Powrót
Spinoza w kołchozie? Czemu nie. Przecież to właśnie niezachwiana wiara w wartość lektury, ciągłego obcowania ze słowem pisanym, pozwoliła Skardze otworzyć nowy rozdział pod koniec trzeciej dekady swojego życia. Już w 1957 roku skończyła w trybie zaocznym studia filozoficzne i podjęła pracę w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Pod kierunkiem profesor Niny Assorodobraj-Kuli rozpoczęła pracę badawczą w obszarze historii filozofii. W 1961 roku obroniła pracę doktorską o narodzinach pozytywizmu polskiego (1964); niedługo potem habilitowała się na podstawie rozprawy o pozytywizmie francuskim (1967). Była autorką ważnych rozpraw na temat historii filozofii francuskiej i metafizyki. Intensywnie angażowała się przy tym w życie akademickie. Skupiła wokół siebie grono oddanych uczniów i uczennic, z którymi do późnych lat swojego życia prowadziła seminaria.
Gdy po latach pytano ją, jak zmienił ją obóz, odpowiadała z filozoficznym dystansem: „To było nawet interesujące doświadczenie, tylko trochę za długie” [IKŚ, s. 211].
Przypisy:
[1] Gustaw Herling-Grudziński, „Dziennik 1957–1958”, opracowali Włodzimierz Bolecki, Marta Herling, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 197.
[2] „Gustaw Herling-Grudziński: jako pisarz narodziłem się w sowieckim łagrze”, audycja Polskiego Radia, fragment dostępny online [dostęp: 22.03.2021 roku].
Książki:
Barbara Skarga, „…jeżeli myślicie o mnie, to bez smutku. Korespondencja z lat 1946–1955”, red. Bartosz Działoszyński, wstęp Katarzyna Skarżanka, przedmowa Adam Pomorski, Fundacja na Rzecz Myślenia im. Barbary Skargi, Warszawa 2019 [JM].
Barbara Skarga, „Po wyzwoleniu… (1944–1956)”, Fundacja Aletheia, Warszawa 2000.
Barbara Skarga, „«Innego końca świata nie będzie»”, wyd. Znak, Kraków 2007 [IKŚ].
* Dziękuję Piotrowi Kieżunowi za wydatną pomoc w opracowaniu i konsultacji tekstu.
Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Mariusz Kubik, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons