Na początek kilka faktów. Fundusz Odbudowy (FO) to gospodarcza odpowiedź Unii Europejskiej na pandemię. Fundusz powiększa normalny budżet Unii – jego celem jest inwestycja w najważniejsze politycznie cele wspólnoty, takie jak zielona transformacja. Wszystkie kraje UE muszą ratyfikować utworzenie Funduszu. Do tego każdy kraj musi przyjąć własny Krajowy Plan Odbudowy (KPO), w którym określi plan wydania środków. Łącznie Polska miałaby otrzymać z UE w latach 2021–2027 ponad 700 miliardów złotych, z tego około 250 miliardów złotych z Funduszu Odbudowy – w postaci dotacji i pożyczek gwarantowanych solidarnie przez wszystkie kraje UE.
Problem opozycji
Teraz kontekst polityczny. Po pierwsze, wedle najlepszej wiedzy, Polska i Europa potrzebują Funduszu. Jego blokowanie nie jest w naszym interesie. Po drugie, jest także prawdą, że w Polsce trwa kryzys praworządności – albo „wojna przeciwko Konstytucji”, jak określił to w „Kulturze Liberalnej” prof. Wyrzykowski. Po trzecie, to nie oznacza automatycznie, że unijne środki, które otrzyma Polska, zostaną zdefraudowane. Według danych OLAF, europejskiego urzędu do spraw zwalczania nadużyć finansowych, w robieniu przekrętów na funduszach z UE przodują raczej Węgry. PiS potrzebuje Funduszu także dlatego, że potrzebuje Funduszu – a nie tylko „dla swoich”. Po czwarte, trwa kryzys w koalicji rządzącej – Solidarna Polska nie chce głosować za Funduszem. Dlatego PiS potrzebuje głosów opozycji, zarówno w kwestii ratyfikacji Funduszu Odbudowy, jak i uchwalenia Krajowego Planu Odbudowy.
Wszystko to sugeruje, że byłoby dobrze wykorzystać kryzys rządowy, aby polepszyć sytuację w Polsce. Oznacza to albo działanie na rzecz upadku obecnego rządu, albo osiągnięcie ważnych celów politycznych w zamian za głosy w ważnym głosowaniu. Jednak w tym miejscu pojawia się polityczna trudność dla opozycji. Głosowanie przeciwko PiS-owi, a wraz z Solidarną Polską, wcale nie gwarantuje upadku rządu. Co więcej, każda praworządna i proeuropejska formacja musi poprzeć Fundusz. A zatem opozycja potrzebuje ustępstw od władzy, aby poprzeć Fundusz, który i tak musi poprzeć.Niełatwa sytuacja.
Warunki wobec rządu
Z politycznego punktu widzenia, opozycja powinna postawić rządowi warunki, które ten zaakceptuje niechętnie – aby widoczne było materialne i symboliczne ustępstwo władzy. W optymalnym scenariuszu warunki przedstawione przez opozycję mogłyby zmierzać do uzdrowienia sfery praworządności. Miałoby to bezpośredni związek z wymogami UE wobec treści KPO. Jak przypomniał ekspert od polityki europejskiej Piotr Buras, według wytycznych UE, do głównych celów strategii odbudowy powinny należeć ulepszenie systemów sprawiedliwości oraz rządów prawa. Jednak spełnienie tego rodzaju warunków przez PiS było mało prawdopodobne – bo wtedy PiS powie „sprawdzam”, a opozycja i tak poprze Fundusz.
Jeśli tak jest, to opozycja powinna postawić rządowi warunki, które może on zaakceptować – a wręcz takie, których z powodów politycznych nie będzie mógł odrzucić. To sugeruje, że opozycja powinna działać w taki sposób, aby wyborcy nie mieli żadnych wątpliwości, że chce ona poprzeć, mówiąc metaforycznie, pakiet ratunkowy dla Polski – a jednocześnie chce uczynić jego częścią, mówiąc metaforycznie, pakiet przeciwko złodziejstwu. Oznaczałoby to, że opozycja jednoznacznie popiera program UE, a po prostu chce upewnić się, że środki zostaną dobrze wydane – co sugeruje, że rząd niekoniecznie dobrze wydaje pieniądze. Od wyborów kopertowych do elektrowni w Ostrołęce – przykładów nie brakuje.
Mądra po szkodzie?
Ale co robi w tym momencie opozycja? Platforma Obywatelska najpierw wysuwała postulaty wobec rządu – a teraz mówi, że to jest zdrada i nie wolno tego robić. Szef PO Borys Budka mówił w grudniu, że kiedy słyszy „głosy niektórych komentatorów, którzy mówią, że to jest szansa, by zagrać na nosie PiS-owi i doprowadzić do upadku rządu, dzięki głosowaniu przeciwko Funduszowi” – to burzy się w nim krew. Teraz mówi, że Lewica poparła rząd w ciemno i ostrzega przed „czerwonym ekstremizmem”. To jest niezbyt wiarygodne kręcenie się w kółko. Platforma krytykuje Lewicę, ale nie miała innego planu – nie groziła nawet, że realnie zagłosuje przeciwko Funduszowi. Chaotyczne.
Z kolei Lewica postawiła PiS-owi warunki, które premier Morawiecki zaakceptował chętnie, ponieważ są bezbolesne. Ich realizacji nie da się wyegzekwować – może zostaną zrealizowane, a może nie. Politycy Lewicy zwracają uwagę, że pieniądze trzeba będzie wydać zgodnie z przeznaczeniem, ponieważ pilnuje tego Komisja Europejska. Cóż, wyroki TSUE także trzeba wykonywać, a PiS tego nie robi – i nic konkretnego z tego nie wynika. Do tego prawo można różnie interpretować – PiS kwitnie, gdy działa w szarej strefie, to znaczy utrzymuje pozory normalności i formalnej poprawności, aby wprowadzać rozwiązania na własną korzyść. Niektórzy twierdzą zatem, że atak Platformy na Lewicę wynika z tego, że ta „przejęła inicjatywę”. Tyle że Lewica nie stała się rozgrywającym, lecz po prostu zrobiła coś na własną rękę. Nie ma się przesadnie z czego cieszyć – to nie powoduje, że Lewica stała się politycznie sprawcza.
Pisałem dotąd o minusach obu postaw, ale pełny wniosek brzmi następująco: stanowiska Platformy oraz Lewicy mają wady, ale na rzecz obu stanowisk istnieją także poważne argumenty. Jest ważne, żeby protestować przeciwko osłabiającej demokrację władzy – i jest także ważne, żeby wpływać na jej działania w tych sytuacjach, w których jest to możliwe. Na marginesie warto wspomnieć, że opozycja poparła piątkę dla zwierząt, uchwalaną w skandalicznym trybie w parlamencie, mimo że głosowanie przeciwko ustawie mogło zdestabilizować rząd, który nie miał w tej sprawie samodzielnej większości. Byłem wtedy zdania, że opozycja powinna głosować przeciwko. Tymczasem piątki dla zwierząt już nie ma, ponieważ PiS zabiło ją na dalszym etapie – a zatem można było głosować przeciwko i nic złego by z tego nie wynikło.
Inaczej niż wtedy, teraz trwa niezrozumiała i nieodpowiedzialna jatka po stronie opozycji. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby uzgodnienie wspólnych postulatów wobec rządu – jednocześnie z przekazem, że cała klasa polityczna odpowiedzialnie popiera Fundusz Odbudowy. Wtedy opozycja mogłaby skupić się na krytykowaniu rządu – a konkretnie Solidarnej Polski, której antyunijna polityka jest wbrew polskiej racji stanu, niebezpieczna i nieodpowiedzialna. Ale na to już chyba za późno.