Świat wojny to rzeczywistość pełna okrucieństwa, śmierci, głodu. Świat dzieciństwa to beztroska, życie, wiecznie trwająca uczta. Tak przynajmniej kojarzymy zazwyczaj te dwa zjawiska – jako dwa kontrastujące ze sobą modele karnawału, rozumianego jako wypaczenie, zaburzenie porządku, chwilowe odejście od „normalności”. Wojna to niepożądane, nierzeczywiste okrucieństwo, o którym wszyscy woleliby szybko zapomnieć, dzieciństwo to baśniowa beztroska, do której w wieku dorosłym często chcemy wracać. Jednak, co niestety pokazują codziennie doniesienia ze świata, te dwa porządki przenikają się dużo częściej, niż byśmy chcieli. Wojna wpływa na wszystkich bez względu na wiek, płeć, klasę społeczną, orientację seksualną – tak dziś, jak i w XX wieku.
Zielone fale
Wszystkie wątki związane z konfliktem zbrojnym i dzieciństwem możemy odnaleźć w doskonałej powieści Hilary McKay „Wojna skowronków” [The Skylar’s War, 2018], wydaną w tym roku przez Wydawnictwo Dwie Siostry, w tłumaczeniu Łukasza Witczaka. Jest to powieść historyczna, której akcja rozgrywa się tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej oraz w trakcie jej trwania. Głównymi bohaterami są Clarry i Peter Penrose, ich kuzyn Rupert oraz kilkoro przyjaciół rodziny. Historię otwierają beztroskie chwile spędzone w bajecznej Kornwalii, gdzie cała trójka mieszka u dziadków, czerpiąc z okresu dzieciństwa wszystko, co najlepsze: zabawy na plaży, jedzenie łakoci, pierwsze lekcje pływania. McKay od samego początku zaznajamia czytelnika z obyczajami początku XX wieku. W Anglii jest to czas kolejnych przełomów – koncepcje Darwina zyskują na popularności, pojawiają się pierwsze samochody, dziewczynki stopniowo są dopuszczane do typowo „chłopięcych” zajęć – takich jak nauka na wyższych uczelniach czy choćby możliwość nurkowania. Tę dziewczęcą, feministyczną perspektywę zyskujemy dzięki postaci Clarry, wychowującej się z bratem i kuzynem, którzy bynajmniej nie zniechęcają jej do podejmowania kolejnych wyzwań – nawet jeśli nie zyskują one aprobaty dorosłych.
Opowieść McKay to również klasyczna historia o dojrzewaniu, czy też formowaniu się postaci dziecięcych (bildungsroman). Przedstawia ona bohaterów na wczesnym etapie dojrzewania, a kończy na epilogu, w którym wszyscy są już dorośli. Pierwszym etapem powolnego wkraczania w dorosłość dla Clarry i Petera jest pójście do szkoły – teraz przyjmującej już zarówno chłopców, jak i dziewczynki. To tam nawiązują się pierwsze nieśmiałe znajomości, kontakty z nauczycielami, nawet subtelnie zarysowane zauroczenia (szczególnie wzruszająca jest miłość jednego z bohaterów do Ruperta – miłość, która z różnych względów nie mogła się w tamtych czasach spełnić). Rodzeństwo rozpoznaje w swoim otoczeniu pierwsze prawdy o sobie samych, o innych uczniach i uczennicach, w końcu o otaczających ich dorosłych, nieustannie się wspierając, nie mogąc liczyć na pomoc niedostępnego ojca. To związek pomiędzy Clarry i Peterem jest osią całej opowieści – relacją tak silną i pełną niesentymentalnej miłości, że była zdolna przetrwać jeden z najbardziej przerażających światowych konfliktów zbrojnych.
Trawa i cisza
Momentem przełomowym dla wszystkich postaci jest bowiem właśnie wojna, która stopniowo wkrada się w odległe, wydawałoby się, rejony dziecięcego świata. W sklepach powoli zaczyna brakować ulubionych produktów, kolejni znajomi znikają powołani do służby. W końcu każdy z bohaterów jest w mniejszym lub większym stopniu zaangażowany w konflikt dorosłego świata. Dzięki wielowątkowej narracji poznajemy perspektywę życia zarówno w Anglii, jak i na froncie (dwójka bohaterów dołącza do wojska, walcząc głównie we Francji i w Belgii). Z jednej strony mamy zatem opisy rzadkich momentów radości z otrzymanego od sąsiadki kawałka mięsa, z drugiej – dość realistyczne opisy okrucieństw wojennych. Są to okoliczności, które niezaprzeczalnie przyspieszają dorastanie dziecięcych bohaterów, ale nie odbierają przy tym osobliwego piękna relacji między nimi – nieustannie przywodzące na myśl wakacje w Kornwalii, zupełnie tak, jakbyśmy sami ich doświadczyli.
Lato w Kornwalii wciąż trwa
Wielokrotnie podczas lektury można złapać się na wątpliwości, czy jest to na pewno książka dla dzieci. Niekoniecznie dlatego, że jest to powieść o wojnie (tych mamy na rynku książki dziecięcej dość sporo), bardziej ze względu na kompleksowość powieści, jej złożoność gatunkową, wykorzystanie różnych tropów literackich czy kulturowych. Jednak nic bardziej mylnego. Niezaprzeczalnie jest to książka, na którą młodzi czytelnicy i czytelniczki zasługują. Książka opowiadająca o dzieciach takich jak oni sami – nie tylko będących biernymi obserwatorami krwawych rozgrywek dorosłych, lecz także uczestnikami tych wydarzeń, posiadającymi moc sprawczą, potrafiącymi doświadczać świata w pełni. McKay zdecydowanie odrzuca konwencję karnawału, zarówno wojennego, jak i dziecięcego. Rezygnuje też z infantylnego języka, tworząc powieść, którą z pewnością nie pogardziliby dorośli czytelnicy. Pisarka urealnia rzeczywistości horroru i baśni, pokazując złożoność i piękno naszego świata, w którym dziecko to po prostu – i aż – człowiek.
Książka:
Hilary McKay, „Wojna skowronków”, przeł. Łukasz Witczak, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2021.
Proponowany wiek odbiorcy: 12+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.