Szanowni Państwo!
Według jednego z doradców Joe Bidena tajemnica kampanijnego sukcesu obecnego amerykańskiego prezydenta była prosta – należało ignorować Twittera i robić swoje. Tak czy inaczej, zwycięstwo Bidena nad Donaldem Trumpem w wyborach w 2020 roku mogło dawać liberalnym demokratom nadzieję. Po raz kolejny okazało się, że tak zwana strona liberalna może zbudować silną koalicję wyborczą, sformułować atrakcyjny projekt polityczny – i pokonać w głosowaniu skrają prawicę.
Czy projekt polityczny Bidena oznacza fundamentalną zmianę polityczną i upadek narodowego populizmu? A może jest to wyłącznie tymczasowe zwycięstwo wyborcze, ponieważ źródła popularności formacji narodowo-populistycznych są głębsze, niż może się wydawać? W zależności od odpowiedzi na to pytanie, powinniśmy wyciągnąć z ostatnich wydarzeń odmienne lekcje.
W tym kontekście zwróćmy uwagę na to, jakie znaczenie może mieć najważniejszy jak dotąd element polityki Joe Bidena, którym była odpowiedź na kryzys gospodarczy w postaci ogromnego pakietu stymulacyjnego. Pakiet ten oznaczał zarówno wypłaty środków pieniężnych dla Amerykanów, jak i zapowiedź wielkich inwestycji publicznych. Jedną z najpopularniejszych teorii na temat źródeł narodowego populizmu był w ostatnich latach pogląd, że wynikają one z różnego rodzaju frustracji ekonomicznych. Wyjaśnienie to symbolizowały wykresy pokazujące wzrost nierówności dochodowych oraz majątkowych. Można zatem zapytać, czy odpowiedź Bidena na kryzys gospodarczy, która wedle intencji poprawia sytuację finansową „zwykłych Amerykanów”, oznacza jednocześnie, że atrakcyjność narodowego populizmu będzie w przyszłości mniejsza.
Nie wydaje się to wcale takie pewne. Wręcz przeciwnie, amerykańska Partia Republikańska jak na razie mocno trzyma się obranego w ostatnich dekadach kursu politycznego na skrajną prawicę. Nie można wykluczyć, że w wyniku następnych wyborów do Kongresu, odzyska ona większość, a Donald Trump znów będzie kandydować na prezydenta w 2024 roku. Wygląda na to, że w Stanach Zjednoczonych – podobnie jak w wielu innych krajach – propozycje polityczne, które dotąd uznawano za skrajnie prawicowe, stają się częścią głównego nurtu. Z kolei umiarkowana prawica wymiera. Oto nowa sytuacja, w której dotychczasowe nawyki polityczne nie zawsze zdają egzamin.
W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o przyszłości narodowego populizmu z dwoma wybitnymi politologami – Casem Muddem oraz Adamem Przeworskim.
Cas Mudde, autor wydanej niedawno książki „The Far Right Today”, należy do najważniejszych na świecie badaczy tego obszaru polityki. Mudde zawsze pilnuje tego, aby odróżniać od siebie pojęcia „populizmu” oraz „skrajnej prawicy”. W szczególności zwraca uwagę na to, że niechlujne używanie słowa „populizm” prowadzi do ukrycia skrajnego charakteru ugrupowań podważających liberalną demokrację. W rozmowie z Tomaszem Sawczukiem politolog przekonuje, że chociaż popularność narodowego populizmu ma źródła ekonomiczne, gospodarcze pakiety stymulacyjne nie usuwają zagrożenia. Problem polega na tym, że wyborcy skrajnej prawicy niekoniecznie głosują w proteście przeciwko własnej sytuacji ekonomicznej – bardziej boli ich to, że inni, na przykład czarnoskórzy obywatele USA, awansują ich zdaniem zbyt szybko.
Mudde jest zdania, że zwycięstwo Joe Bidena to ważne wydarzenie dla amerykańskiej polityki, jednak nie płyną z niego bezpośrednie lekcje dla innych krajów, ponieważ sytuacja polityczna zawsze w istotnej mierze wynika z warunków lokalnych. W rozmowie z Sawczukiem Mudde opowiada także o odpowiedzialności polityków umiarkowanych, a także mediów głównego nurtu za obecną sytuację. Jego zdaniem jedni i drudzy pomogli wprowadzić język skrajnej prawicy do centrum debaty publicznej.
Adam Przeworski to wybitny teoretyk demokracji, a przy tym jeden z najbardziej znanych polskich naukowców w światowej humanistyce. W rozmowie z Jakubem Bodzionym politolog zwraca uwagę na to, że 60 procent głosujących republikanów wierzy w fałszerstwo wyborcze, a także w to, że Donald Trump był tak naprawdę zwycięzcą. Co więcej, nawet jeśli wyborcy Partii Republikańskiej skorzystają finansowo na reformach wprowadzonych przez Bidena, głębokie podziały rasowe w amerykańskim społeczeństwie powodują, że ważniejsze będzie dla nich coś innego. Otóż wielu wyborców ogółem popiera pewne świadczenia społeczne, ale nie wtedy, gdy kierowane są do wszystkich biedniejszych. Dzieje się tak, ponieważ uważają, że jeśli pieniądze automatycznie trafią do Afroamerykanów i Latynosów, nie będzie to dobre rozwiązanie.
W tym względzie trudno porównywać sytuację w Stanach Zjednoczonych i w Polsce metodą jeden do jednego. Tym niemniej, nawet jedno zwycięstwo wyborcze ma duże znaczenie. Niezależnie od tego, jaką ostatecznie politykę będzie prowadzić Biden oraz w jakiej mierze będzie ona skuteczna, warto brać przykład z tego, jak dobrze przygotowana była jego kampania, w znaczeniu wizji przyszłości, haseł wyborczych i używanego języka.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Pixabay, źródło: Pexels;