Książkę Concejo otwiera cytat z filmu „Przyjeżdża orkiestra” [2007] Erana Kolirina: „Rano nad morzem można usłyszeć cały świat”. Choć zazwyczaj film ten jest klasyfikowany jako komedia, w istocie jest to dramat opowiadający o bezpowrotnej stracie czegoś nienamacalnego, nienazwanego, odległego. Tę samą atmosferę, o czym przekonują kolejne karty, możemy odnaleźć w książce „M jak morze”.
Morze dziecięcych wspomnień
Głównym bohaterem opowieści jest dziecko, chłopiec M., o którym z samego tekstu nie dowiadujemy się zbyt wiele. Wiemy, że ma oczy niebieskie jak morze – po mamie, o której nie lubi wspominać. W M. tkwi również ogromne pragnienie wolności. Patrząc na morze, zazdrości mu, że może ono robić, co chce. „Morza nie można się czepiać”, wydaje się wzdychać z zazdrością.
Kolejne ilustracje to imitacja albumu ze zdjęciami, na których widzimy M. bawiącego się na plaży, kąpiącego się w morzu; widzimy jego zabawki i rysunki. „Zdjęciom” towarzyszą również wypełniające cały karty książki ilustracje myśli (?) chłopca; rzeczy, o których nie wspominał wcześniej w tekście – jak na przykład zabawa na plaży z towarzyszącym mu w oddali osłem. Ilustracje artystki to istna mieszanka stylów – realistyczne postaci ludzkie mieszają się z surrealistycznymi impresjami, przedstawiającymi myśli i wspomnienia głównego bohatera. Trudno jest oddzielić prawdę od zmyślenia, choć w zasadzie nie ma takiej potrzeby. Jak woda w morzu, tak strumień dziecięcych wspomnień wydaje się być nieokiełznany i przejmujący.
Podwodne przeobrażenie
Kolejny fragment tekstu otwiera krzyk M.: „Wcale nie jestem już mały!”. W momencie wypowiadania tych transgresywnych ze swej natury słów, bohater sam wydaje się być zdziwiony swoim głosem i odwagą towarzyszącą temu wyznaniu. Chłopiec zwraca wzrok ku morzu i zastanawia się, czy po jego drugiej stronie nie ma przypadkiem kogoś takiego, jak on – odczuwającego smutek, radość, ból, szczęście. Od tego momentu w niektórych miejscach na stronach książki pojawia się mała figura kobiety (matki?) choć znów, niewiele o niej wiemy. Jedyne o co jeszcze pyta M. samego siebie to, czy osoba po drugiej stronie morza ma mamę, która go kocha.
Rozmyślania te popychają chłopca w kierunku wody, która na kolejnych stronach „zalewa” całą przestrzeń. Następnie, po kolejnej serii „zdjęć”, pojawia się również zamek z piasku – jak się domyślamy, zbudowany przez M. Po zbliżeniu okazuje się być złożoną metropolią, której mieszkańcami są małe dinozaury, mewy, świnie. Ostatnia, dość wymowna ilustracja, to odwrócony tyłem chłopiec, zanurzony w wodzie, otoczony morskimi roślinami i zwierzętami, które wcale istnieć nie powinny (na przykład hybryda lwa i ryby czy wodny jeleń). M. wydaje się w końcu zintegrowany ze swoją historią, staje się częścią podwodnego królestwa, choć trudno powiedzieć, czy jest przez to szczęśliwy. Na tym obrazie jego opowieść się kończy.
Morze – dla wszystkich
Opowieść Concejo niesie ze sobą wiele możliwych interpretacji, choć jedna wydaje się nieunikniona. „M jak morze” to dosłownie historia o chłopcu, który jest… jak morze – pełen różnych tajemnic, milczących emocji, wspomnień z dzieciństwa, niebezpiecznych potworów itd. Propozycja Concejo z pewnością nie jest książką obrazkową w klasycznym rozumieniu tego terminu. Można zaryzykować stwierdzenie, że gatunkowo bliżej jej do opowieści graficznej, przez wzgląd na rozproszony tekst i przeważające w książce ilustracje z ogromnym ładunkiem znaczeniowym (przywodzącym nieco na myśl „Przybysza” Shauna Tana). Stonowana kolorystyka, głównie głęboki granat oraz różne odcienie szarości, z pewnością nie sugerują w sposób stereotypowy, że to dziecko powinno być jedynym odbiorcą książki. „M jak morze” to zdecydowanie pozycja wieloadresowa, która przyciągnie zarówno młodszych, jak i starszych czytelników, złaknionych nadmorskich, melancholijnych doznań.
„M jak morze” to pod wieloma względami nietypowy przykład literatury dziecięcej. Tekstu odnajdziemy tu zdecydowanie mniej niż obrazu – to on dominuje w dziele Concejo. Trudno opisać wrażenia po lekturze całości. Mając w pamięci nakreślone wcześniej słowa, obrazy doskonale wkomponowują się w ich treść – zupełnie jakby kontynuowały opowieść za pomocą innego języka. „M jak morze” to przede wszystkim doświadczenie estetyczne. Concejo zdołała doskonale odtworzyć atmosferę doświadczaną choćby nad Bałtykiem. Nie chodzi tu bynajmniej o wakacje wśród parawanów, śmieciogennych tłumów czy niewyobrażalnie wysokich temperatur. Autorka zwraca się ku morzu niepokojąco cichemu, pełnemu wspomnień (niekoniecznie tylko tych dobrych), skrywającemu w sobie niejedną tajemnicę. Choć głównym bohaterem opowieści jest dziecko, narratorem lub narratorką równie dobrze mógłby być niejeden dorosły. Poszukujący swojego utraconego dzieciństwa, nad morzem, w zakopanych w piasku wspomnieniach.
Książka:
Joanna Concejo, „M jak morze”, wyd. Format, Wrocław 2021.
Proponowany wiek odbiorcy: 12+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.