Lipiec 1997. Bezimienne miasto na południowym zachodzie Polski. Zaraz po wielkiej powodzi. Woda odsłoniła fundamenty i prawdę o ukrywanych tajemnicach. Akcja „Rojst ’97” dzieje się 13 lat po pierwszej serii, kiedy to w 1984 roku dwóch dziennikarzy lokalnej gazety miało wątpliwości co do sposobu, w jaki lokalna milicja prowadziła sprawę morderstwa prostytutki i komunistycznego działacza. Rozpoczęli więc własne, ryzykowne śledztwo. Serial zapadał w pamięć dzięki głównym rolom stworzonym przez genialny duet aktorski – k Dawida Ogrodnika w roli początkującego redaktora i Andrzeja Seweryna jako doświadczonego dziennikarza „Kuriera Wieczornego”. W drugim sezonie spotykamy ich ponownie: po latach spędzonych w Krakowie, dziennikarz Piotr Zarzycki (Ogrodnik) wraz z żoną i córką wraca do miasteczka w funkcji redaktora naczelnego gazety. Natomiast Witold Wanycz (Seweryn), emerytowany dziennikarz, nadal rozwiązuje lokalne kryminalne zagadki; ich wątki nie stanowią jednak tym razem głównej osi serialu.
Duch lat dziewięćdziesiątych
Historia drugiego sezonu powstała na kanwie scenariusza Marcina Wrony i Pawła Maślony pod tytułem „Mord”. W mieście pękają wały, a woda zalewa osiedle i las na Grontach. Powódź odsłania zakopane w lesie ludzkie szczątki oraz ciało nastoletniego chłopca, który uznany zostaje za przypadkową ofiarę żywiołu. Śledztwo w sprawie zagadkowej śmierci prowadzą policjantka z Warszawy Anna Jass (świetna rola Magdaleny Różczki) oraz miejscowy inspektor Adam Mika (genialny Łukasz Simlat). Co ciekawe, powódź ominęła eleganckie osiedle domów klasy średniej „Oaza”. To tutaj mieszka dziennikarz Piotr Zarzycki. Z kolei najbardziej intrygująca w serialu jest postać Jass stworzona na przekór ówczesnej obyczajowości – jest osobą homoseksualną, interesuje się astrologią i ma romskie korzenie. Jak na dość zachowawcze postaci kobiet policjantek w polskich serialach, to dość intrygujące zestawienie.
Jak zauważa Marcin Kula: „Przeszłość odzwierciedla się w każdym przedmiocie i zjawisku, które trwa do dziś. W konsekwencji nośnikiem pamięci o przeszłości, przynajmniej potencjalnym, jest dosłownie wszystko” [1]. Osadzenie akcji serialu w drugiej połowie lat 90. zdecydowanie uruchomiło wyobraźnię twórców w kwestii spektrum takich nośników pamięci. W telewizorze ogląda się „Słoneczny patrol” lub „Matki, żony i kochanki”, słucha się „Oko za oko” Steczkowskiej, rapowych kawałków kultowego już składu Kaliber 44 oraz pije się za błędy znane z piosenki Rynkowskiego. Chociaż minęło już ponad dwadzieścia lat zmieniających politycznie, społecznie i kulturowo Polskę, wydaje się, że opowiadane wydarzenia z 1997 roku miały miejsce chwilę temu. Twórcom udało się oddać nie tylko wizualny klimat tamtych czasów – w scenografii i kostiumach – ale też echo ówczesnej mentalności, współtworzonej przez wszechobecne wiadomości o porwaniach dla okupu, szemranych biznesach, wymuszeniach, dzikiej deweloperce i patologicznych przedsiębiorcach. Nie wszystkie pomysły wydają się jednak trafione: język, którym posługują się bohaterowie, chwilami wydaje się zbyt współczesny, osiedla przypominają czasami te ze współczesnych folderów. Próby przywołania ducha tamtego czasu wydają się czasami nadmierne, szczególnie w przypadku postarzenia postaci Ogrodnika i jego żony granej przez Zofię Wichłacz.
Odkupić przeszłość
Scenografia jest jedynie tłem śledztwa prowadzonego przez policjantkę Jass i przebiegłego starszego sierżanta Mikę. Z pozoru nieporadny, jąkający się policjant to w gruncie rzeczy najbardziej charyzmatyczna postać serialu – zapadająca w pamięć głównie dzięki sprytowi bohatera. Duet stworzony przez Simlata i Różczkę świetnie realizuje się w szorstkich dialogach – jak chociażby w znakomitej scenie po rozdaniu nagród, gdy w dwóch zdaniach wypowiadają negatywne opinie na swój temat. W „Rojście ’97” dobrze wypadają również, ciekawie zaaranżowane strzelaniny (na przykład scena na bazarze) – docierają do nas dalekie echa „Życia na gorąco” Konica i „Psów” Pasikowskiego. Holoubek z sukcesem przenosi na polski grunt konwencję wypracowaną w ramach amerykańskiej popkultury, co pokazał swoją drogą w „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”.
Najbardziej interesujący w „Rojst ’97” jest jednak sposób wspominania wydarzeń związanych z powodzią, budowania narracji Ziem Odzyskanych oraz przeinaczania znanych z lat 90. historii (jak chociażby częste porwania). Reżyser rusza w podróż, o której pisał Przemysław Czapliński: „Wyprawa nostalgika w przeszłość jest wyprawą archeologa, który odkrywając bogactwo minionego, stwierdza, że poszczególne cząstki jego osoby tkwią w niegdyś spotkanych ludziach, przeżytych doświadczeniach, dotkniętych przedmiotach” [2]. Wydaje się nawet chwilami, że retrospekcja ma w tej wielowymiarowej opowieści przewagę nad myśleniem bohaterów o przyszłości – choć sama intryga kryminalna trzyma w napięciu do samego zaskakującego finału. Walka ze złem zmusza funkcjonariuszy do weryfikacji własnych tożsamości. „Rojst ’97” staje się opowieścią o odkupieniu winy za grzechy sprzed lat.
Przypisy:
[1] Marcin Kula, „Nośniki pamięci historycznej”, Warszawa 2002, s. 7–8.
[2] Przemysław Czapliński, „Wznoszenie biografii: proza polska lat dziewięćdziesiątych w poszukiwaniu utraconego czasu”, „Teksty Drugie – teoria literatury / krytyka / interpretacja”, nr 3 (56), Warszawa 1999, s. 76.