„Wojna” została napisana przez portugalski duet, ojca i syna: José Jorge Letria był odpowiedzialny za tekst, André Letria – za ilustracje. Obaj autorzy posługują się prostym językiem – unikają patosu i sztampy, nie próbują ukwiecać zjawisk okrutnie jednoznacznych, złych, niewyobrażalnych, a jednocześnie tak bardzo prawdziwych. Tekst oraz ilustracje wzajemnie się uzupełniają, tworząc przejmujący, wieloadresowy ikonotekst. Gatunkowo „Wojna” mogłaby być nazwana książką obrazkową. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że jest zdecydowanie czymś więcej; długo wyczekiwaną prawdą o zjawisku, którego istota pozornie wydaje się skrajnie sprzeczna z ludzką egzystencją.
Czym zatem jest wojna? Jest czającymi się w ciemnościach czarnymi insektami, których ludzkie oczy zwykle nie dostrzegają. Rosną one niezauważone w odległych krainach, by potem powoli, aczkolwiek skutecznie, przemierzyć gęste lasy w celu zaspokojenia głodu. Gdy są gotowe, zmieniają są postać – z grupy insektów tworzą kruka, by tym skuteczniej przemieszczać się w nieznane. Tekst podpowiada: „Wojna rozdziera dzień jak nagła choroba, o której mówi się tylko szeptem”. Bo gdyby powiedzieć o niej głośno, nazwana, może już nie mogłaby zmieniać swojej postaci. Może nie mogłaby brnąć dalej przez świat. Może nie mogłaby nieść zniszczenia.
A niesie je lekko, bezrefleksyjnie, pewnie. „Wojna nie słyszy, nie widzi i nie czuje”, co czyni z niej tym bardziej niebezpieczne zjawisko. Zupełnie jak demon wyczulony na ludzkie słabości, znajduje żywiciela najbardziej odpowiedniego do szerzenia nienawiści i śmierci. Dzięki niemu rośnie w siłę, reprodukuje się, tworzy „dzieci ze stali i cienia”. Gdy już wszystko zniszczy, gdy nie zostanie po niej żadne żywe stworzenie, a miasta zmienią się w ruiny, staje się ciszą i ciemnością. I ponownie przeistacza się w stado insektów, czekające w ciemności na ślad odradzającego się życia. Gdy jest go już wystarczająco dużo, a głosy o wojnie odchodzą w zapomnienie, ta powraca, bo przecież znów nikt już o niej nie mówi. Chyba że szeptem.
Autorzy „Wojny” wskazują wyraźnie na pewną prawidłowość: wojna, podobnie jak śmierć, pozostaje wciąż w strefie tabu literatury dziecięcej. Niewielu autorów i autorek sięga po ten temat, nie znajdując języka oddającego okrucieństwo wiążące się z bezgraniczną nienawiścią i bezsensowną śmiercią milionów. Próby takie oczywiście są podejmowane: w Polsce przykładem typowo „wojennej” literatury dziecięcej jest seria „Wojny dorosłych. Historie dzieci”. Jednak duetowi Letria udaje się osiągnąć coś zupełnie wyjątkowego. Sięgając po język najprostszy, a jednocześnie najbardziej efektywny, stworzyli liryczny obraz okrucieństwa: bez kropli krwi, bez jednej, drastycznej ilustracji czy „szokującego” opisu. Oddali istotę wojny, tkwiącą w najgłębszych ludzkich zranieniach. Wojna to nie heroiczne czyny żołnierzy, podstępne plany agresorów, statystyki śmierci po obu stronach frontu. „Wojna to ostatnia kryjówka śmierci”. I nie stoi za nią nic dobrego.
Jedna z ilustracji „Wojny” przedstawia stos książek gotowych do podpalenia. Towarzyszy jej zdanie: „Wojna nigdy nie umiała tworzyć opowieści”. Choć jest to stwierdzenie z wszech miar słuszne, tkwi w nim pewien paradoks. Duet Letria stworzył absolutnie genialną książkę, twórczą i piękną o czymś, co reprezentuje zniszczenie i ból. „Wojna” otrzymała liczne nagrody, między innymi zdobywając zasłużone miejsce na liście Białych Kruków (White Ravens) komponowanej co roku przez Internationale Jugendbiblithek (Międzynarodową Bibliotekę Książek dla Dzieci i Młodzieży) w Monachium. Choć „Wojna” zapewne nie odmieni losów tego świata, miejmy nadzieję, że ocali niejednego czytelnika przed złem czającym się w ciemnościach. Z pewnością jeszcze na długo pozostanie pozycją niezwykłą, przestrzegającą rodziców oraz ich dzieci przed gloryfikacją wojny lub, co gorsza, jej normalizacją. I nikt już nie będzie mówił o niej szeptem.
Książka:
José Jorge Letria, „Wojna”, il. André Letria, przeł. Katarzyna Okrasko, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2021.
Proponowany wiek odbiorcy: 8+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.