Wyjście wojsk natowskich i amerykańskich z Afganistanu oraz przejęcie władzy w tym kraju przez talibów stawia nowe i nie w pełni rozpoznane wyzwania przed Szanghajską Organizacją Współpracy (SCO) – organizacją powołaną dwadzieścia lat temu przez pięć państw: Rosję, Chińską Republikę Ludową, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan, do których następnie dołączyły Uzbekistan oraz Indie i Pakistan. Przyszłość relacji z Afganistanem była głównym tematem hybrydowego szczytu SCO oraz Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (CSTO) w Duszanbe, stolicy Tadżykistanu, w dniach 17–18 września.
Wedle dokumentów publikowanych przez Szanghajską Organizację Współpracy, zasadniczym celem działalności tej organizacji jest przeciwdziałanie terroryzmowi, ekstremizmowi oraz radykalizmowi – mogącym zagrażać zarówno państwom członkowskim, jak i całemu regionowi Azji Centralnej oraz Południowej. Nic dziwnego więc, że kwestia Afganistanu tak mocno zajęła polityków krajów członkowskich SCO.
Wypowiedzi i deklaracje składane przez przywódców najpotężniejszych graczy w składzie SCO zdają się zgodne. Wszyscy podkreślali w swych przemówieniach konieczność prowadzenia dialogu z talibami i utrzymywania roboczych kontaktów z nowymi władzami Afganistanu. Jednocześnie, przywódcy SCO żądali wywiązywania się przez talibów ze zobowiązań poczynionych podczas rozmów z administracją amerykańską, które poprzedzały wycofanie wojsk. W oficjalnych wypowiedziach przywódców Chin, Indii i Rosji wyraźnie podkreślano, że Afganistan nie może ponownie stać się sceną walk wewnętrznych ani schronieniem dla ruchów terrorystycznych i ekstremistycznych.
Czy oznacza to jednak, że najważniejsi gracze w SCO zgadzają się ze sobą w ocenie nowej rzeczywistości polityczno-społecznej w Afganistanie, w oczekiwaniach wobec tej rzeczywistości, a także w sposobach prowadzenia dialogu z tym krajem? Nie do końca. Różnice w podejściu do sytuacji afgańskiej tkwią co prawda w szczegółach, ale są to szczegóły o niebagatelnym znaczeniu. Zacznijmy od uznania przez państwa SCO nowych władz Afganistanu. Zarówno Chiny, jak i Rosja są skłonne, by oficjalnie uznać nowy afgański rząd. Oba te kraje nie wycofały zresztą swego personelu dyplomatycznego z Kabulu ani nie zamknęły swych ambasad. Odmiennie postąpiły Indie. New Delhi zdecydowało o zamknięciu swej ambasady w Kabulu i ewakuacji personelu. Indyjski premier Narendra Modi w swym wystąpieniu na duszanbejskim szczycie wyraźnie podkreślił, że obecny rząd Afganistanu nie jest rządem, który spełniałby oczekiwania związane z reprezentacją w nim przedstawicieli całego społeczeństwa. Nie jest to bowiem rząd wielu ugrupowań, ale rząd składający się wyłącznie z talibów i dlatego New Delhi uważa, że uznanie takich władz przez wspólnotę międzynarodową wymagałoby poważnej dyskusji na forum międzynarodowym. Tych wątpliwości zdają się nie podzielać przywódcy Chin i Rosji, którzy dążą do zacieśnienia kontaktów z nowymi władzami Afganistanu.
Różnice w ocenie afgańskich władz widoczne są także w zapowiedziach współpracy gospodarczej. Tutaj na czoło wysuwają się Chiny. Pekin już zadeklarował wielomilionowe wsparcie dla upadającej afgańskiej gospodarki. Liczy także na możliwość inwestowania w infrastrukturę drogową oraz przemysł wydobywczy Afganistanu. Te ostatnie inwestycje są przez Pekin szczególnie pożądane, ponieważ afgańskie ziemie kryją ogromnie wiele metali ziem rzadkich. Dla chińskiego przemysłu elektronicznego to niezwykle cenne zasoby. Inwestycje infrastrukturalne też są istotne z punktu widzenia Chin, bowiem szlaki komunikacyjne Afganistanu mogą być znakomitym uzupełnieniem chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, czyli projektu dość przewrotnie określanego mianem Nowego Jedwabnego Szlaku.
Indie w swej polityce wobec Azji Centralnej oraz chęci współpracy gospodarczej z tym regionem liczyły na korytarz transportowy z odcinka morskiego łączącego Bombaj z irańskim portem Chabahar. Port w Chabaharze jest w tej układance o tyle istotny, że pozwala Indiom ominąć nieprzyjazne terytorium Pakistanu. Następnie szlak wiedzie drogą lądową do Zahedanu i dalej – albo przez terytorium Iranu, albo przez ziemie afgańskie – do krajów środkowoazjatyckich. Bez ułożenia sobie stosunków z rządem w Kabulu, projekt ten może być trudny do zrealizowania. Jeżeli natomiast Afganistan wejdzie w strefę wpływów chińskich, to New Delhi będzie musiało całkowicie pożegnać się z tym pomysłem – Indiom nie pomoże w tym nawet członkostwo w SCO, w której Pekin odgrywa czołową rolę.
Dla Rosji z kolei utrzymanie obecnego porządku w Afganistanie nie jest rozwiązaniem szczególnie pożądanym ze względu na ryzyko importu islamskiego radykalizmu przez kraje Azji Centralnej. Mimo to Moskwa wydaje się dążyć do ułożenia sobie kontaktów z talibami, żądając od nich powstrzymania się przed szerzeniem fundamentalizmu w krajach środkowoazjatyckich. Dysponuje przy tym instrumentami militarnymi w postaci swej obecności wojskowej w Tadżykistanie i Kirgistanie. Wspólne ćwiczenia rosyjsko-tadżycko-uzbeckie, przeprowadzone przy granicy z Afganistanem w okresie przejmowania przez talibów władzy, miały uświadomić islamskim wojownikom, gdzie znajduje się czerwona linia, której przekroczenie może ich drogo kosztować. Poza tym, w ułożeniu sobie współpracy z talibami z pewnością pomogą Rosji wcześniejsze kontakty dyplomacji rosyjskiej z przedstawicielami Talibanu, istniejące na długo przed wycofaniem wojsk natowskich i amerykańskich.
Dwudziesty, jubileuszowy szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy oraz Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym wyraźnie pokazał, że interesy polityczno-gospodarcze największych państw członkowskich tych organizacji stają się coraz bardziej rozbieżne. W sferze gospodarczej rozgrywa się walka o wpływy w Azji Środkowej. Indie mają w niej coraz mniejsze szanse na rywalizację z Chinami i z Rosją. To te dwa państwa są najbardziej obecne w tym regionie i trudno sądzić, że sytuacja mogłaby się zmienić w najbliższym czasie. Indiom nie sprzyja bowiem ani położenie geograficzne, ani siatka połączeń komunikacyjnych.
Podobnie wyglądają kwestie współpracy gospodarczej z Afganistanem pod rządami talibów. Rywalizacja o wpływy gospodarcze w tym kraju stawia Indie w kłopotliwej sytuacji. Chiny od dawna deklarowały, iż Afganistan stanie się dla Pekinu ważnym polem penetracji gospodarczej, a dobre relacje chińsko-pakistańskie i złe indyjsko-pakistańskie tylko komplikują indyjskie działania w Afganistanie. Dlatego też, mimo zaangażowania w liczne projekty w tym kraju, New Delhi będzie musiało najprawdopodobniej zaakceptować scenariusz dalszej ekspansji chińskiej na tym obszarze.
Co w takim razie łączy dziś największych graczy Szanghajskiej Organizacji Współpracy? Wydaje się, że zasadniczym spoiwem tej organizacji jest przekonanie, iż ekstremizm i radykalizm, przeradzające się w międzynarodowy terroryzm, stanowią poważne zagrożenie dla krajów członkowskich. Taki pogląd doprowadził zresztą do utworzenia SCO dwadzieścia lat temu. Istotnym elementem współpracy w zwalczaniu zagrożeń terrorystycznych przez państwa członkowskie było utworzenie już w roku 2001 Regionalnej Struktury Antyterrorystycznej (RATS), będącej stałą instytucją SCO z siedzibą początkowo w Biszkeku, stolicy Kirgistanu, a następnie w Taszkiencie, stolicy Uzbekistanu. Jak twierdzą przedstawiciele tej organizacji, tylko w wyniku jej działalności udaremniono na terenie Azji Centralnej kilkaset planowanych zamachów terrorystycznych. W momencie przejęcia władzy przez talibów w Afganistanie i potencjalnego zagrożenia odrodzeniem się w tym kraju grup terrorystycznych o zasięgu międzynarodowym, istnienie RATS nabiera coraz większego znaczenia.
Ale czy walka z ewentualnymi zagrożeniami terrorystycznymi płynącymi z Afganistanu wystarczy, by koalicja ta przetrwała kolejne dwadzieścia lat? Rywalizacje o wpływy gospodarcze, ale i polityczne, chiński ekspansjonizm i agresywna polityka gospodarcza Pekinu – to wszystko nie rokuje najlepiej Szanghajskiej Organizacji Współpracy.