Od początku miesiąca indyjską część Kaszmiru opuszczają w popłochu członkowie społeczności panditów, sikhów oraz migrantów mieszkających na tym obszarze.
Kaszmirscy pandici należą do wyznawców hinduizmu tradycji wisznuickiej w jego specyficznej, lokalnej formie, a społeczność sikhów to wyznawcy systemu religijnego stworzonego przez Guru Nanaka z sąsiedniego Pendżabu i łączącego w sobie elementy hinduizmu oraz chrześcijaństwa. Przedstawiciele obu społeczności w panice zaczęli opuszczać Kaszmir, porzucając pracę w administracji państwowej, szkolnictwie i służbie zdrowia. I to mimo ostrzeżeń władz, iż ci, którzy nie pojawią się w pracy, stracą rządowe posady.
Powodem paniki, która wybuchła w tych społecznościach, jest obawa o życie oraz lęk przed przemocą.
Jej ofiarami padły już osoby powszechnie znane i szanowane. Między innymi znany farmaceuta, którego rodzina od lat prowadziła aptekę, oraz ceniona przez uczniów nauczycielka. Zabójstwa zostały oficjalnie potępione przez działające w Kaszmirze organizacje i partie islamskie.
Przedstawiciele tych ugrupowań wyraźnie podkreślili, iż zarówno kaszmirscy pandici, jak i mieszkający w Dolinie Kaszmirskiej sikhowie są rdzennymi mieszkańcami tego terytorium, a skierowane przeciw nim akty przemocy nie mogą być akceptowane. Władze indyjskie są przekonane, że mordów dokonali islamscy radykałowie, którzy od lat walczą z dominacją indyjską na terytorium Kaszmiru.
Islamscy radykałowie w Kaszmirze
Warto przypomnieć, że pierwsza fala migracyjna kaszmirskich panditów miała miejsce już w 1947 roku, a następne nadeszły w latach późniejszych. Ich kulminacją był rok 1990, kiedy to, według rozbieżnych danych Kaszmir opuściło od 100 do nawet 190 tysięcy panditów i członków ich rodzin, spośród społeczności liczącej wówczas ponad 200 tysięcy osób.
Exodus ten spowodowany był narastającymi konfliktami pomiędzy ludnością muzułmańską i panditami, opowiadającymi się jednoznacznie za dominacją indyjską i przeciwnymi jakimkolwiek ruchom separatystycznym.
Czy obecny exodus kaszmirskich panditów, a także sikhów oznacza kolejną odsłonę trwającego od lat konfliktu?
Otwarta rana od 1947 roku
Kaszmir to rana, która jątrzy się od 1947 roku, kiedy Indie i Pakistan wybiły się na niepodległość. Ówczesny władca Kaszmiru maharadża Hari Singh musiał zdecydować, w granice którego państwa ma wejść rządzone przez niego terytorium. Był hinduistą i bliżej mu było do Indii aniżeli do muzułmańskiego Pakistanu. Jednak większość ludności stanowili muzułmanie, dla których Islamska Republika Pakistanu była pod wieloma względami naturalnym wyborem.
W roku 1948 siły pakistańskie zajęły część Kaszmiru, uznając, że w zgodzie z koncepcją podziału Indii brytyjskich na hinduistyczne Indie i muzułmański Pakistan, terytorium Kaszmiru powinno znaleźć się w Pakistanie. W ten sposób Kaszmir został podzielony na Azad (wolny) Kaszmir leżący w Pakistanie i Dolinę Kaszmirską, która pozostała w Indiach.
W obliczu zbrojnej interwencji ze strony Pakistanu ówczesny premier Indii Jawaharlal Nehru wniósł sprawę Kaszmiru do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wydana wówczas rekomendacja ONZ wskazywała, że należy przeprowadzić plebiscyt w celu ustalenia, jaka jest wola Kaszmirczyków co do przynależności państwowej lub niezależności.
Indie do tej pory takiego referendum nie przeprowadziły, natomiast skłoniły Hari Singha do wyrażenia zgody na włączenie Doliny Kaszmirskiej do Indii. Jednocześnie maharadża podpisał z New Delhi umowę, na mocy której z czasem region miał stać się niezależny. W roku 1949 do indyjskiej konstytucji włączono artykuł 370, gwarantujący Kaszmirowi daleko idącą autonomię. Następnie w roku 1954, na mocy dekretu prezydenckiego, wprowadzono artykuł 35A, który pozwolił władzom administracyjnym Kaszmiru na określanie, kto jest lub może być stałym mieszkańcem regionu.
Kilkadziesiąt lat obowiązywania takiego prawodawstwa nie zapobiegło zarówno wojnom z Pakistanem o zwierzchność nad terytorium Kaszmiru, jak i powstaniom oraz rebeliom Kaszmirczyków skierowanym przeciw indyjskiej władzy. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w walkach zginęło niemal 100 tysięcy ludzi – zarówno indyjskich wojskowych oraz policjantów, jak i Kaszmirczyków oraz bojowników pochodzących z Pakistanu.
O skali napięcia oraz intensywności konfliktu świadczy liczebność indyjskich sił wojskowych, policji oraz tajnych sił bezpieczeństwa. Według dostępnych danych liczebność ta sięga 700 tysięcy , co pozwala uznać Kaszmir za jeden z najbardziej zmilitaryzowanych regionów świata.
Nacjonalistyczne zapędy Indii
Narodowo nastawione kręgi polityczne Indii, reprezentowane przez Indyjską Partię Ludową oraz premiera Narendrę Modiego, uznały w roku 2019, że stan Dżammu i Kaszmir zostanie podzielony na dwie odrębne jednostki terytorialne, a sam Kaszmir stanie się obszarem zarządzanym centralnie przez New Delhi.
W wyniku tych zmian Dolina Kaszmirska straciła prawa mówiące o częściowej autonomii i stała się takim samym podmiotem terytorialnym, jak inne obszary Indii zarządzane centralnie. Jednocześnie mieszkańcy innych terytoriów indyjskich zyskali prawo nabywania ziemi oraz osiedlania się w Kaszmirze. Dla Kaszmirczyków był to sygnał do kolejnego buntu skierowanego przeciw indyjskim władzom. Uznali oni, że hinduskie osadnictwo promowane przez władze centralne sprawi, że ich ziemie zaczną przechodzić w ręce Hindusów z nizin, że zmieniać się zacznie skład etniczny oraz wyznaniowy Kaszmiru.
Sprzeciw muzułmańskiej większości Kaszmiru wobec utraty gwarantowanej wcześniej przez konstytucję autonomii nie był niczym zaskakującym. Dlatego od roku 2019 liczebność indyjskich sił bezpieczeństwa w tym regionie systematycznie wzrastała. Jednak ostatnie selektywne zabójstwa szanowanych członków społeczeństwa kaszmirskiego wskazują na nowe zagrożenie dla panditów i sikhów.
Islamiści zmieniają strategię po upadku Kabulu
Do tej pory bowiem ataki radykałów muzułmańskich sterowanych – jak twierdzą władze indyjskie – przez wywiad pakistański skierowane były przeciw Hindusom. Zarówno tym przybywającym z nizin Indii i próbujących osiedlić się w Kaszmirze, jak i pielgrzymujących do hinduistycznych świątyń w Himalajach Kaszmiru, czy wreszcie migrujących do Kaszmiru w poszukiwaniu pracy.
Obecne ataki i zabójstwa wybranych i szanowanych w Kaszmirze osób wskazują, że ugrupowania islamskie zmieniają strategię swych działań. Chcą zastraszyć także rdzennych mieszkańców Kaszmiru, którzy współpracują z władzami indyjskimi lub są reprezentantami religii, kultury i tradycji hinduistycznej.
Według indyjskich ekspertów i analityków zmiana strategii działania wojowników dżihadu, a jednocześnie intensyfikacja ich działań w Kaszmirze może mieć związek z przejęciem przez talibów władzy w Afganistanie. Dżihad w tym kraju osiągnął to, do czego jego wojownicy dążyli. Islamscy radykałowie zdobyli władzę. Jako wyznawcy dżihadu będą szukali nowych frontów. Jednym z nich może być właśnie Kaszmir.
Tym bardziej, że na horyzoncie nie widać pokojowego czy politycznego rozwiązania sprawy Kaszmiru. Zwracała na to uwagę jakiś czas temu Arundhati Roy, indyjska pisarka, której nacjonaliści zarzucają niemal zdradę narodowych interesów: „Jeśli nie damy szansy pokojowej zmianie, zmiana z użyciem przemocy stanie się nieunikniona. Ta przemoc będzie (już jest) przypadkowa, okropna, nieprzewidywalna”.
Październikowe zabójstwa w Dolinie Kaszmirskiej w tragiczny sposób potwierdziły te słowa.