Od dłuższego czasu toczą się dyskusje wokół dziedzictwa II Rzeczypospolitej. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej publikacji poddających wspomnianą część naszej historii ponownej analizie, chociażby z perspektywy klas podporządkowanych. Wciąż jednak niewiele mówi się o instytucjonalnej przemocy II RP oraz jej wpływie na kształtowanie się rzeczywistości społecznej państwa. Historia Europy w pierwszej połowie XX wieku pokazuje, że przemoc była istotnym elementem funkcjonowania, niekiedy wręcz utrzymania władzy. Istotnym elementem tego zagadnienia była strukturalna kontrola elity nad procesami społecznymi. Nie inaczej rzecz miała się w przypadku odradzającej się Polski jako nowego państwa środkowoeuropejskiego.

Dla opisania fenomenu przemocy instytucjonalnej w Polsce sięgamy do konceptu Franciszka Ryszki o państwie stanu wyjątkowego [1]. Jego analizy, traktujące o funkcjonowaniu aparatu państwowego w III Rzeszy, sprawdzają się również poza kontekstem totalitarnym i pozwalają spojrzeć na funkcjonowanie ówczesnych europejskich systemów politycznych. Zwłaszcza rządów autorytarnych, wykorzystujących różne formy przemocy instytucjonalnej w oparciu o specyficznie formułowane prawodawstwo. Podkreślamy, że nie mówimy wprost o przeniesieniu tendencji totalitarnych, lecz skupiamy się na elementach funkcjonujących jako składowe obu systemów rządzenia państwem: autorytarnego i totalitarnego. Podstawową kategorią, która ma zastosowanie w tej analizie, jest kwestia praworządności i proces jej stopniowej dewaluacji, czy wręcz destrukcji.

Nowa Polska i monopol przemocy

Oto powstało państwo polskie, które przyjęło formę demokracji parlamentarnej, w niespełna rok wytworzyło wszelkie instytucje oraz uchwaliło zbiór zasadniczych praw. Rzeczywiście, już zimą 1919 roku zebrał się wybrany demokratycznie Sejm Ustawodawczy, a kraj przechodził proces scalania administracyjnego, prowadząc równocześnie działania wojenne (do wiosny 1921 roku). Zaraz przyjęto – wzorowaną na francuskiej – ustawę zasadniczą. Wszystko to sprawiało wrażenie sprawnie budowanego porządku demokratycznego.

Młoda polska republika wyróżniała się pod tym względem pozytywnie na tle Rosji, płonącej pożarem rewolucji, oraz będących areną brutalnych zmagań o kontrolę ustrojową Niemiec czy Węgier. Józef Piłsudski jako Naczelnik Państwa został uznany za jego symbolicznego wskrzesiciela. Mimo przyznanej władzy dyktatorskiej zaakceptował demokratyczny ustrój, zostawiając sobie jednak kontrolę nad wojskiem. W latach następnych jego stosunek do demokracji ewoluował negatywnie, a otoczenie Marszałka utwierdzało go w tej tendencji.

Również w społeczeństwie demokracja w miarę upływu czasu budziła coraz mniejszy entuzjazm. Ludzie widząc, że parlamentaryzm nie przyniesie spełnienia ich postulatów dotyczących zmiany warunków życia i zatrudnienia, skłaniali się coraz częściej ku bardziej bezpośrednim metodom artykułowania swoich żądań. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że cały okres trwania II Republiki przeplatany był strajkami oraz różnego typu demonstracjami. Dyskusja polityczna różnych ugrupowań wychodziła z salonów i sal na ulice, a wymiana argumentów między rywalizującymi grupami przybierała nieraz charakter przemocy fizycznej. Tego samego argumentu używało państwo, brutalnie tłumiąc strajki ludności chłopskiej, robotniczej czy bezrobotnej.

Nowopowstałe państwa narodowe dążyły do skupienia w swych rękach monopolu na stosowanie przemocy, przy użyciu różnego rodzaju form represji w celu wymuszenia posłuszeństwa poszczególnych grup społecznych. Nie inaczej stało się w Polsce. Możemy mówić również o przemocy politycznej o charakterze instytucjonalnym jako narzędziu kontroli nad podmiotami politycznymi. Z jednej strony, stosowano na przykład środki o charakterze prewencyjnym lub represyjnym wobec ugrupowań opozycyjnych względem sanacji. Z drugiej strony, kontrolowano poczynania uczestników wymienionych ruchów, przyzwalając na stosowanie przez nich przemocy fizycznej i symbolicznej w kontrakcji do działalności ich przeciwników politycznych (na przykład stronnictw czy przedstawicieli określonej nacji) czy mniejszości etnicznych.

Nierzadką reakcją było łamanie strajków siłą, rozpędzanie manifestacji przez oddziały Policji Państwowej, a w okresie „dojrzałej sanacji” represje wobec działaczy politycznych, symbolizowane przez tak zwany proces brzeski. Masy zrozumiały, że nie mają niemal żadnych instrumentów zmiany społecznej, a ich dominującą postawą była bierność wymuszona powszechną biedą.

Akcja bezpośrednia, czyli partie w natarciu

O ile pierwsze lata Niepodległej charakteryzowała (mimo incydentów takich jak zamach stanu płk. Mariana Januszajtisa-Żegoty czy zabójstwo Gabriela Narutowicza) parlamentarna forma aktywności społecznej, to upokorzenia parlamentaryzmu po zamachu majowym spowodowały eskalację przemocy w życiu publicznym. Mnożyły się ataki na lokale konkurencyjnych organizacji, ich członków czy sympatyków. Wszystkie większe i bardziej zradykalizowane stronnictwa posiadały grupy przeznaczone do „akcji bezpośredniej”, co skutkowało częstymi atakami wzajemnymi, najściami lokali partyjnych, rozbijaniem zgromadzeń. Prym wiedli tu aktywiści polskiej radykalnej prawicy (w rodzaju ONR), komuniści, bojówki PPS oraz ugrupowania nacjonalistyczne: ukraińskie oraz nierzadko żydowskie. Problem dotyczył zasadniczo większości ruchów politycznych.

Przemoc stosowana przez kręgi opozycyjne wobec władzy i utworzonego przez nią ładu społeczno-instytucjonalnego miała charakter demonstracyjny, a w swej wymowie – rozpaczliwy. Nikt nie miał instrumentów do przeprowadzenia realnej zmiany sytuacji, bo choć idea przejęcia władzy była stale obecna w obozie narodowym, to jedynie Józef Piłsudski przeprowadził w Polsce udany przewrót polityczny. Dlatego kolejne „pokolenia” w obrębie istniejących ruchów politycznych ulegały stopniowej radykalizacji, co wyrażało się w modyfikacjach stosowanej taktyki rywalizacji, a niejednokrotnie otwartej walki.

Wreszcie niespełnienie między innymi aspiracji o charakterze niepodległościowym, jak w przypadku ludności ukraińskiej i oczekiwań społecznych związanych z poprawą warunków socjalno-bytowych, dodatkowo nadwyrężonych wielkim kryzysem 1929 roku, wywoływały napięcia, których upust stanowił bunt wymierzony także przeciw administracji państwowej (na przykład napad na urząd pocztowy w Gródku Jagiellońskim dokonany przez Ukraińską Organizację Wojskową w celach ekspropriacyjnych), przedstawicieli politycznych i władzy wykonawczej (na przykład zamachy na Tadeusza Hołówkę i ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego dokonane przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów) i wyższych rangą wojskowych (podpalenie folwarku gen. Tadeusza Malczewskiego w województwie lwowskim). Wspomniany kryzys ekonomiczny tylko napędzał te napięcia.

Odpowiedzią państwa była kolejna forma wypaczania prawa, czyli wprowadzenie odpowiedzialności zbiorowej. Taką formę przybrała pacyfikacja Małopolski Wschodniej wymierzona w Ukraińców, których ukarano niezależnie od realnie udzielanego wsparcia dla terroryzującej ten region UWO/OUN na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Działania pacyfikacyjne nie były obwarowane wprowadzonym ustawowo stanem wyjątkowym, lecz efektem wydanych przez wojewodów i MSW rozporządzeń.

Jednak najbardziej dojmującym przykładem zastosowania prawa w sposób instrumentalny było utworzenie na mocy dekretu miejsca odosobnienia w Berezie Kartuskiej w 1934 roku, do którego kierowano między innymi polskich i ukraińskich nacjonalistów, komunistów, endeków i ludowców. Z czasem także przedstawicieli różnych grup społecznych i zawodowych (na przykład krytycznego wobec działań sanacji dziennikarza Stanisława Cata-Mackiewicza w 1939 roku). Powyższe działania umożliwiła wydana po zamachu majowym tak zwana nowela sierpniowa, nadającą prezydentowi uprawnienia wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, co stanowiło formę opresji nie tylko wobec klasy politycznej, ale również wobec polskiego społeczeństwa.

Władza poprzez aparat represji tonowała nastroje lub je podsycała, zależnie od aktualnych potrzeb własnych. Bezpieczeństwo osób postronnych stanowiło w tym elemencie zazwyczaj wartość względną. Nie było zatem przypadkiem, że raz kierowano działaczy oenerowskich do Berezy Kartuskiej, a innym razem marszałek Edward Rydz-Śmigły osobiście wizytował zjazd korporacji akademickiej „Arkonia”, grupującej wielu młodych nacjonalistów. Nie względy prawa, a interes polityczny dyktowały postępowanie władz.

Prawo na usługach przemocy

Niezmiennie jednak stosowanie przemocy było codzienną praktyką polskiej rzeczywistości, a nadzór nad nią i rozwijanie jej różnych form – jednym z głównych zadań struktur władzy. Warto zaznaczyć, że nie był to w ówczesnej Europie odosobniony fenomen, a raczej pewnego rodzaju reguła. Państwa narodowe stosowały wówczas przemoc w ramach swoistego standardu. Niejednokrotnie zjawisko to łączyło się ze zmanipulowanym przez elitę rządzącą prawodawstwem (w Polsce po przejęciu władzy przez środowiska sanacyjne), zgodnie z którym podejmowano próby kontroli życia politycznego i społecznego przez wydawanie rozporządzeń z mocą ustawy, podpisywanych przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Polskie elity właściwie skupiły się na kontrolowaniu trendów przemocowych względnie ich tłumieniu, co pokazuje, że przemoc w Polsce międzywojennej miała charakter sensu largo instytucjonalny i polityczny.

Poza świadomymi decydentami pozostały jeszcze szerokie masy ludności nie tylko polskiej, niejako odizolowane od realnego wpływu na bieg zdarzeń, niezaangażowane w sprawy polityki ogólnokrajowej. Jedynie niewielki procent członków społeczeństwa stawał się aktywnym uczestnikiem walki politycznej, zachęcony propagandą organizacji politycznych i związków wyznaniowych. Rozdźwięk między rzeczywistością narzuconą przez rządzących, a realizmem życia przeciętnego obywatela II RP musiał budzić wiele napięć i negatywnych nastrojów, a te zdawały się tylko pchać elity rządzące do dalszego rozwoju narzędzi kontroli społeczeństwa poprzez implementacje przemocy politycznej (instytucjonalnej) i kreowanie rzeczywistości według własnych kryteriów. Wysiłki te w dużej mierze przyniosły zamierzony efekt, ale tylko w zakresie utrzymania kontroli rozumianej jako władza polityczna i ekonomiczna elity państwa nad społeczeństwem. Częściowo udało się utrzymać w ryzach aktywność ruchów radykalnych i agenturalnych zagrażających stabilności państwowej (komuniści) czy unitarności państwa (nacjonaliści niemieccy i ukraińscy). Elita władzy, zwłaszcza po 1926 roku, próbowała narzucić społeczeństwu własne imaginarium w ramach działalności takich instytucji jak szkoła, wojsko, administracja publiczna, prasa (cenzura treści) czy celebracje publiczne świąt związanych z niedawną historią wojenną. Wysiłki te przyniosły ograniczony skutek, ponieważ społeczeństwo składało się z wielu grup o sprzecznych interesach społeczno-ekonomicznych czy kulturowo-narodowych.

Po 1926 roku instrumentalizacja litery prawa do egzekwowania posłuszeństwa stanęła na porządku dziennym. Przepisy regulujące stosowanie przemocy i utrzymujące w ryzach funkcjonowanie sceny politycznej z czasem sprowadziły prawodawstwo do roli karykaturalnej. Wraz ze zmianami norm prawnych na korzyść rządzących system demokratyczny nabrał charakteru fasadowego. Wiele z procesów opisanych przez Franciszka Ryszkę w jego klasycznej już pracy, odbija się także w zmianach prowadzących w kierunku autorytaryzmu w II RP. Na drodze do „państwa stanu wyjątkowego” Polska nie była odosobniona.

 

 

Przypis:

[1] Franciszek Ryszka, „Państwo stanu wyjątkowego. Rzecz o systemie państwa i prawa III Rzeszy”, Ossolineum, Warszawa–Wrocław–Kraków 1985.