Borys Kierżencew do historii pańszczyzny w imperium carów podchodzi w sposób całościowy. Nie patrzy na nią wyłącznie jako na pewien rodzaj zobowiązania do wykonywania określonej pracy w szczególnej relacji władzy między panem a poddanym. U rosyjskiego historyka jest ono rozpatrywane w powiązaniu z siecią relacji społecznych w obrębie wsi oraz między wsią a państwem. Relacje te, w przypadku państwa, uosabiały podatki czy pobór do wojska, ale także różne akty prawne dotyczące chłopów. W obszarze społecznym można tutaj wskazać relacje podległości i związane z nią regulacje stosunków, ale także ogólny obraz chłopów oraz ich życia. Autor pokazuje, w jaki sposób relacja władzy, jaką była pańszczyzna, odciskała swoje piętno na wszelkich możliwych układach społecznych i w jaki sposób kształtowała kulturę rosyjskiej wsi.
Zarówno w Rosji, jak i w wielu innych krajach, gdzieś od XVI–XVII wieku, wraz z rozwojem nowoczesnego kapitalizmu, coś wyraźnie zaczęło się zmieniać w stosunkach ekonomiczno-społecznych. To właśnie o XVII wieku mówi się, że po wszystkich buntach, rewolucjach i zarazach lat wcześniejszych był czasem cementowania się stosunków klasowych. Wtedy to w krajach takich jak Rosja czy Rzeczpospolita pańszczyzna zaostrza się i przekształca w rodzaj pół- czy para-niewolnictwa. Wtedy też pojawia się nowy model niewolnictwa w koloniach obu Ameryk – prace niewolników wykorzystywano do produkcji przemysłowej (cukier, bawełna itd.), która stała za skokowym rozwojem kapitalizmu konsumpcyjnego oraz nierównego rozwoju poszczególnych regionów. Oba te procesy wykazują uderzające podobieństwo w swoim podejściu do coraz ściślejszego podporządkowywania i, nazwijmy to po imieniu, coraz bardziej bandyckiego, masowego wyzysku klas ludowych. Jeżeli czytelnik czy czytelniczka uważa, że przesadzam, to książka Borysa Kierżencewa dostarcza na to aż nadto przykładów.
Historia jako interwencja
Kierżencew obrazowo unaocznia, że właściwie do XVII wieku chłop w Rosji był stosunkowo wolny, a jeszcze w 1649 roku wolnością osobistą cieszyła się większość mieszkańców tego państwa. W niewolę można było popaść w trakcie wojny lub kiedy dobrowolnie się w nią oddano w zamian za długi. Zresztą od określenia takiego rodzaju niewolników pochodzi wyraz „chołop”, który później posłużył za bazę do określania w ten sposób populacji mieszkańców wsi na terenach Rzeczypospolitej. Do połowy XVII wieku praca na roli w Rosji była po prostu zajęciem i nie wiązała się ze przypisanym statusem – po zawarciu odpowiedniej umowy chłopi mogli dość swobodnie ziemię opuścić. Pierwszym dokumentem, od którego możemy mówić, że zaczyna się historia zaostrzania pańszczyzny w Rosji, było słynne Ułożenie Soborowe z 1649 roku, uznawane zresztą za jeden z ważniejszych rosyjskich aktów państwowych. Akt ten nie czynił jeszcze z chłopów niewolników, ale wydatnie ich do tego przybliżał. To tutaj po raz pierwszy pojawiła się bowiem sugestia, że chłop jest rodzajem pańskiej własności. Z czasem stanie się on „duszą”, którą pan bezpośrednio włada. Skądinąd inaczej niż w Rzeczypospolitej, gdzie własnością pana będzie raczej ziemia, a zwierzchność nad chłopem będzie zapośredniczona przez ten stosunek własności.
Jak pisze Kierżencew, Ułożenie Soborowe miało do pewnego stopnia chłopów chronić, określając ich prawny status i wskazując zakres ich podległości, ale z czasem przeważyły interpretacje idące w zdecydowanie odwrotnym kierunku. Wątpliwości, co do przypisania chłopa do pana, rozwiane zostały w pierwszych dekadach XVIII wieku za panowania Piotra I, który na budowę państwa potrzebował siły roboczej i jej wyzysku, który przybrał niebywałe rozmiary. Chłopi pańszczyźniani służyli w wojsku, utrzymywali to wojsko z pracy na roli, utrzymywali także zakłady i manufaktury. To za czasów Piotra I upowszechniła się też praktyka obdarowywania zasłużonych i zauszników „duszami”, a chłopi stali się żywym towarem sprzedawanym na targach. Symboliczną datą był rok 1741, kiedy to caryca Elżbieta po wstąpieniu na tron ogłosiła zwolnienie chłopów pańszczyźnianych z przysięgi rosyjskim carom, co w praktyce wyjmowało ich zupełnie spod opieki państwa (co prawda nikłej i nieskutecznej) i oddawało całkowicie pod władzę pana. Bez jego zgody chłopi nie tylko nie mogli opuścić majątku, lecz nawet pobierać się czy wstąpić do zakonu.
Władza carów opierała się na poparciu szlachty, decyzje państwowe były więc podejmowane zgodnie z interesem tej grupy. I dlatego też, gdy w pewnym momencie Piotr I pragnął powstrzymać taka ewolucję pańszczyzny, szybko wycofał się z tego pomysłu jako uderzającego w interesy szlachty, szczególnie tej drobnej. Nawet Katarzyna II, znana ze swojej bezkompromisowości, musiała z tego samego powodu zrezygnować z planów ulżenia doli chłopów. Jednak ta rozwijająca się władza panów nad chłopami (rodzaj kolonizacji wewnętrznej) wywoływała, jak pisze Kierżencew, zaostrzający się problem wewnętrzny. Bunty i chłopskie powstania z krwawym buntem Pugaczowa na czele generowały nie tylko ofiary, lecz także koszty. Z punku widzenia państwa był to system nieefektywny gospodarczo (niskie podatki, brak władzy nad częścią poddanych, armia). Jednocześnie jednak władza nie mogła pójść na rękę chłopom, bo uszczupliłaby majątki czerpiących zyski z pańszczyzny, a więc zadziałała na ich szkodę, co groziłoby spadkiem ich poparcia, a nawet przewrotem.
Właściwie książka Kierżencewa nie jest książką historyczną, jeżeli za takie uznamy rekonstrukcję zdarzeń z przeszłości. Można zamiast tego powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju historyczna interwencja. Rosyjski autor nie tyle odkrywa przed czytelniczkami coś, czego nie wiedzieli, pańszczyzna i poddaństwo były zjawiskami na tyle intensywnymi, że trudno byłoby je wymazać i zapomnieć. Zamiast tego jednak, jak pokazuje Kierżencew, przekształcano pamięć o poddaństwie albo wpisywano ją w pamięć narodową, łagodząc jej przekaz zgodnie z zasadą: prawda leży między dwoma skrajnościami. Odwoływano się też do argumentów (znanych także od XIX wieku z naszych debat), że poddaństwo i pańszczyzna wcale takie złe dla chłopów nie były. Kierżencew dokonuje interwencji w te narracje i odwołując się do źródeł historycznych, wspomnień z podróży po Rosji, sprawozdań urzędniczych, debat parlamentarnych, czasem wspomnień samych chłopów pokazuje, że są pewne procesy w historii, o których nie da się pisać bez oceny moralnej. Co więcej pokazuje, że ta moralna ocena poddaństwa i pańszczyzny jest konieczna, żeby w ogóle cokolwiek z tego systemu zrozumieć. Rosyjski historyk udowadnia, że zaangażowanie i krytyczne nastawienie jest tu wręcz warunkiem koniecznym obiektywnego opisu poddaństwa, dlatego że moralny dystans i oko ważące różne racje wypacza jego sens.
Poddaństwo, czyli system społeczny
Zrozumienie tego, czym było poddaństwo i pańszczyzna w Rosji możliwe jest dopiero wtedy, kiedy spojrzymy na nie z perspektywy obserwatora zaangażowanego, właśnie takiego jak Kierżencew, który nie boi się jednoznacznej oceny. Bo czy naprawdę możemy chłodnym i obiektywnym okiem podchodzić do systemu, w którym prześcigano się w wymyślnych praktykach bicia? Pewna ziemianka ustawiała sobie chłopki w szeregu i biła je trzewikiem na odlew po twarzy, w innym majątku osiemdziesięciu chłopów zostało wychłostanych za niewykonanie pracy na czas, a feldmarszałek hrabia Kamieński postanowił z niewiadomych przyczyn roztrzaskać dwóm chłopom głowy o piec. Sam pisarz Tierpigoriew wspominał, że jego dziadka nazywano „dentystą”, bo wyspecjalizował się w wybijaniu chłopom zębów jednym uderzeniem. Można pomyśleć, że to tylko odosobnione przypadki, Kierżencew pokazuje jednak, że jest dokładnie odwrotnie. To właśnie w tych „przypadkach” ujawnia się cała groza poddaństwa: pan i pani mogą z chłopami zrobić to, co chcą, takie jest ich prawo i nikt nie może na to wpływać.
Nie tylko o bicie, kaleczenie czy wykorzystywanie seksualne tutaj jednak chodziło, ale o szerszy stosunek względem chłopów. Panowie w sposobach wyzysku konkurowali na różne sposoby. Jak zalecał Iwan Pososzkow, autor jednego z pierwszych rosyjskich traktatów ekonomicznych: „Nie dawaj chłopu obrosnąć, ale strzyż go jak owcę – do gołej skóry”. Kierżencew podaje, że choć wysokość pańszczyzny czy czynszów była ustalana, to egzekwowanie jej zależało wyłącznie od woli pana. Pewien dziedzic przyjechał do wsi z żoną i uważnie zlustrował chłopskie domy. Wezwano wieś. Pan oznajmił chłopom, że chce, aby zebrano mu jednorazowo dwieście tysięcy rubli. Chłopi próbowali negocjować, ale pan tylko się uśmiechnął i odjechał. Dwa miesiące później odczytano we wsi ukaz pański, który obligował chłopów do płacenia nie tylko dotychczasowego czynszu, lecz także dodatkowej należności pięćdziesięciu tysięcy rubli rozłożonych na wybrane w gromadzie osoby. Był więc to system absolutnej władzy nad chłopami, który nie pozostawiał poddanym żadnego pola manewru. Mógł ich sprzedawać, podwyższać im dowolnie czynsze czy liczbę dni pańszczyzny i wszystko to gwarantowało mu prawo. Do opisu i zrozumienia poddaństwa chłodne oko badaczki, badacza nie wystarczy.
Wszystko to, co Kierżencew pisał o poddaństwie, pokazuje ewolucję, która zachodziła w obszarze prawa i wolności między XVI i XIX wiekiem. Nie bez znaczenia jest w tej historii także to, w jaki sposób system ten oddziaływał na chłopów oraz ich kulturę, ukształtowane przecież w stosunku do relacji władzy i podporządkowania. Pokazuje to, jak wielkie znaczenie dla historii ludowej ma pojęcie wolności. Bo jakie wolność, prawo i gwarancje mieli rosyjscy chłopi? Wyobraźmy to sobie: sześciodniowa pańszczyzna oznaczała niemal cały czas poświęcony na pracę na pańskim polu. Poza tym jednak chłopi musieli płacić podatki państwowe i obrabiać własną gospodarkę, by zapewnić sobie nie tyle utrzymanie, co po prostu przeżycie. I tak 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, przez całe życie. Bez odpoczynku, bez możliwości odwołania się gdziekolwiek, negocjowania, protestu.
Konsekwencje społeczne tego systemu możemy rozpatrywać dwojako. Po pierwsze, kondycja ta ugruntowała, nie tylko w Rosji, postrzeganie chłopów jako zapuszczonych, bezzębnych przygłupów, niezdolnych do myślenia. Czegoś na kształt obcej rasy, zamkniętej, nieufnej, na pół zwierzęcej, godnej pogardy. Bez znajomości historii pańszczyzny, nie uświadomimy sobie, że te przywary nie wynikają z „wewnętrznej natury chłopów”, ale są tylko i wyłącznie konsekwencją relacji podporządkowania. Po drugie, pańszczyzna czyniła z chłopów przedmioty, z którymi panowie mogą właściwie zrobić, co chcą. Chłopi, tak jak podporządkowani w innych częściach świata, nie mieli możliwości ani wpływania na decyzje polityczne, ani nawet zabierania głosu w swojej sprawie. Jeżeli chcielibyśmy zatem oddać właściwie historię – również polityczną – danego regionu czy państwa, to bez analizy relacji między klasami, będzie ona pozbawiona szeregu zasadniczych dla niej elementów.
Lud i władza
Czytając książkę Kierżencewa możemy sobie uświadomić, że to słynne, odwieczne chłopskie koncentrowanie się przede wszystkim na własnej rodzinie i elementarnym przetrwaniu (z pominięciem spraw „ważnych”: obywatelskości, politycznego uświadomienia czy wyrobienia kulturalnego gustu) wynika po prostu z możliwości i ograniczeń, w które przez stulecia wtłaczały ich pańszczyzna i podległość. Nie da się tak łatwo zbudować społeczeństwa równych i wolnych obywateli dbających o sprawy państwa, z ludzi, którzy jeszcze do niedawna nie mieli prawa czuć, że to państwo, czy nawet otoczenie do nich należy. Do tego trzeba by przepracować pańszczyznę. Nie chodzi tylko o to, co zrobiła ona z chłopami, lecz także o relacje władzy, które budowała pomiędzy klasami.
Przez lata dla rosyjskich chłopów jedyną, mityczną nadzieją był dobry car, surowy, ale sprawiedliwy władca, który zdolny będzie powstrzymać samowolę panów. Ma to swoje konsekwencje polityczne sięgające po współczesność: utrwalenie przekonania, że polityka to nie gra oddolnej sprawczości, ale sprawa zbawczej roli jakiegoś zdecydowanego przywódcy. Każdy, komu w tym miejscu od razu przychodzi na myśl Władimir Putin, powinien jednak pamiętać, że mit „dobrego pana” rozpowszechniany był również w innych krajach – czy to wśród chłopów francuskich, czy polskich.
Książka:
Borys Kierżencew, „Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa”, przeł. Aleksandra Okuniewska-Stronka, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021.
Rubrykę redaguje Iza Mrzygłód.