Szanowni Państwo!
W ostatnich miesiącach na czołówkach gazet dominuje jeden, oczywisty temat: napaść Rosji na Ukrainę. Jednak na początku maja w Stanach Zjednoczonych debata zwróciła się na chwilę w innym kierunku. Oto w mediach pojawił się przeciek szykowanej przez Sąd Najwyższy opinii w sprawie prawa aborcyjnego. Wyrok ma wywrócić do góry nogami porządek prawny obowiązujący w USA od blisko pięćdziesięciu lat.
Niewiele później doszło do tego jeszcze jedno wydarzenie. W Buffalo w stanie Nowy Jork biały 18-latek zastrzelił dziesięć osób w supermarkecie, co transmitował na żywo w internecie. W tym kontekście o kolorze skóry nie sposób nie wspomnieć, ponieważ przed dokonaniem zbrodni opublikował on manifest, w którym swoje czyny motywuje rasizmem i tak zwaną teorią wielkiego zastąpienia, zgodnie z którą biała, chrześcijańska większość zostanie zastąpiona przez kolorowe mniejszości społeczne. To nie pierwsza taka zbrodnia w ostatnich latach.
Chodzi o dwa zupełnie różne wydarzenia, ale z punktu widzenia debaty publicznej mają one pewien wspólny element. Od 1973 roku w Stanach Zjednoczonych obowiązuje liberalne prawo aborcyjne. Z kolei dzięki wysiłkom ruchu praw człowieka, w latach sześćdziesiątych skończył się w tym kraju czas segregacji rasowej – chociaż jej pozostałości w dalszym ciągu wpływają na życie amerykańskich mniejszości.
Pojawia się więc pytanie, do jakiego stopnia tego rodzaju zdobycze w dziedzinie praw obywatelskich były jedynie tymczasowe. Idee w rodzaju „wielkiego zastąpienia” mogły istnieć w ostatnich dekadach jedynie na odległych rubieżach życia politycznego, ponieważ są otwarcie rasistowskie. Jednak w ostatnim czasie treści takie promował choćby Tucker Carlson, jeden z głównych publicystów prawicowej stacji telewizyjnej Fox News. Z badań opinii publicznej wynika zaś, że w wielkie zastąpienie wierzy blisko połowa wyborców Partii Republikańskiej.
Z podobnymi tendencjami mamy do czynienia nie tylko w Stanach Zjednoczonych. We Francji o wielkim zastąpieniu mówił Eric Zemmour, kandydat skrajnej prawicy na prezydenta. Z kolei historię inspirowanego religijnie radykalnego zaostrzenia prawa aborcyjnego znamy z Polski. W Stanach Zjednoczonych Sąd Najwyższy zamierza prawdopodobnie przekazać decyzję o dopuszczalności aborcji do parlamentów stanowych, gdzie większość ma często Partia Republikańska. W Polsce o zaostrzeniu prawa zdecydował bezpośrednio Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.
Jeśli spojrzeć na kontekst globalny, również możemy dostrzec pewne niepokojące tendencje. Według najnowszego raportu Freedom House o wolności na świecie, w ostatnim roku pogorszenie stanu praw i wolności obywatelskich miało miejsce w 60 krajach. Aż 38 procent światowej populacji żyje w krajach, które zostały sklasyfikowane jako „nie wolne”, co jest najwyższym wynikiem od 1997 roku. Jedynie 20 procent żyje w krajach określanych jako wolne.
W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” pytamy więc o to, czy mamy do czynienia z procesem wykształcania się postliberalnego porządku politycznego w polityce wewnętrznej – i czy w dłuższej perspektywie może to dotyczyć również społeczeństw zachodnich.
Kevin Vallier, badacz ruchów antyliberalnych i filozof polityki z Bowling Green State University, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem opowiada o ideach religijnie inspirowanego antyliberalizmu. Vallier przekonuje, że integryzm religijny – czyli stanowisko, zgodnie z którym prawo państwowe powinno odpowiadać porządkowi religii – zyskuje i będzie zyskiwać na znaczeniu, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych miejscach świata. W jego ocenie jest to powód, dla którego liberalizm nie powinien być agresywnie antyreligijny. Zamiast tego, powinien raczej poszukiwać porozumienia z osobami o konserwatywnych przekonaniach, aby nie wzmacniać religijnie motywowanego antyliberalizmu.
Sylwia Kuźma-Markowska, doktor habilitowana w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi o historii społecznej i politycznej konfliktów o aborcję w Stanach Zjednoczonych. Jak wyjaśnia Kuźma-Markowska, do czasu wyroku w sprawie Roe v. Wade z 1973 roku aborcja była legalna jedynie w kilku amerykańskich stanach. Między innymi z tego powodu była to decyzja przełomowa. Z kolei „dzisiejsze kłopoty z ustawodawstwem aborcyjnym wiążą się między innymi z tym, że w decyzji Roe przeciwko Wade odwołano się do koncepcji prawa do prywatności, a nie na przykład do równości czy wolności, które są lepiej osadzone w konstytucji”. Tymczasem prawica podejmowała próby podważenia tego wyroku przez ostatnich pięć dekad – i wreszcie może jej się udać.
O filozoficznych projektach postliberalizmu w ostatnich dniach pisał szeroko również Tomasz Sawczuk z naszej redakcji. Patrząc historycznie, jedną z interesujących właściwości porządków politycznych promowanych przez zachodnią radykalną prawicę, jest nie ich religijność, lecz właśnie opozycja wobec chrześcijaństwa. Dla takiej radykalnej prawicy chrześcijaństwo jest bowiem blisko związane z liberalizmem, który chcą zniszczyć – choćby z tego powodu, że kwestionują one ideę naturalnej nierówności między ludźmi.
Tymczasem, jak pisze Sawczuk, „bodaj najbardziej charakterystyczną cechą radykalnej prawicy jest przekonanie o fundamentalnej nierówności ludzi – idea, że to elita silnych powinna przewodzić słabym”. Jeśli „cała ta skrajnie prawicowa litania skarg i zażaleń zostałaby wysłuchana – biali będą dominować, prawa kobiet zostaną ograniczone, wolność słowa i wolność religijna zostanie zlikwidowana, globalizacja zatrzymana, migracje zakazane, a gospodarka będzie ogółem sterowana przez państwo”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”