„Jagodowy dziadek” Katarzyny Wasilkowskiej [Wydawnictwo Literatura 2021, ilustracje Małgorzata Flis] to utwór nastrojowy, ciepły, melancholijny, chwilami nostalgiczny. W odbiorcy wzbudza przekonanie o istnieniu bezgranicznej miłości i przyjaźni między dzieckiem a seniorem. Dziadek Łucji mieszka w drewnianym domu w lesie, blisko polany i jeziora. Dziewczynka odwiedza go w każde wakacje. Nestor i wnuczka lubują się w ciszy letnich wieczorów. Celebrują chwile, siedząc nocą na ganku, patrząc w niebo, na jezioro i na dwa księżyce, jeden na firmamencie, drugi zatopiony w wodzie. Stary dom dziadka dziewczynka postrzega jako oazę ciszy i bezpieczeństwa. 

Łucja myśli czasami o swoim życiu w mieście. Jego nieustannym pędzie, nerwowym pośpiechu, kotłowaninie zbędnych czynności, ludziach, którzy gnają na oślep, nieświadomie biorąc udział w wyścigu, który nie ma końca i nie przynosi ani nagrody, ani odpoczynku, ani poczucia spełnienia. Te nieprzyjemne wspomnienia przerywa jej głośny śpiew ptaków i postękiwania drewna. W oczach dziecka dom animizuje się pod wpływem ciekawych opowieści dziadka, który poprzez proste sentencje przekazuje wnuczce wiedzę o świecie. „Tak już jest – mawia dziadek. – Drewno nigdy nie umiera. Pracuje. Nawet jak jest starą deską. Pracuje i stęka. Chyba, że spłonie. Wtedy już tylko popiół” [s. 9]. 

Wnuczka lubi dziadkowe rytuały, takie jak zbieranie jagód w tajemniczej części lasu. Co roku w lecie chodzą we dwójkę w znane tylko dziadkowi jagodowe miejsca. Po powrocie do domu nestor rodu robi pierogi, naleśniki i jagody ze śmietaną oraz inne przysmaki. Łucja wie, że jej dziadek jest wyjątkowy, bo to „dziadek jagodowy”, a jego jagodowy świat dla dziewczynki jest pełen dobra i cudowności. Dziadek nigdy nie wpada w złość, bacznie obserwuje wnuczkę, wychwytuje wszystkie jej emocje, wykazuje się cierpliwością i słucha z uwagą, co dziewczynka mówi. Uśmiecha się, gdy mała z uwielbieniem obserwuje tańczący w słońcu kurz lub puszcza tęczowe bańki, myjąc swój jagodowy kubeczek, prezent od dziadka. Łucja bacznie śledzi jego ruchy, gdy ten ćwiczy jogę, a później jedzie z nim rikszą, którą sam zbudował, po drożdżówki, by w końcu podlewać z dziadkiem wszystkie warzywa i rośliny, co okazuje się dla dziewczynki ciężką pracą.

Łucję zachwyca proste życie staruszka, jego skromność, to, że suszy jagody i nie ma zamrażarki, a także, że wywar z jagód ma wartość leczniczą i jest dobry na słaby wzrok. Wnuczka delektuje się domowymi obiadami dziadka, takimi jak kluski z jagodami, ziemniaki z młodą fasolką, ziemniaczki z koperkiem i zsiadłym mlekiem (oraz przywołanymi wcześniej pierogami i naleśnikami). Dziewczynka wspomina dania z miasta, na przykład modne sushi, lecz w jej ocenie nijak ma się ono do letniego stołu dziadka. Jako deser pojawiają się oczywiście jagody, a Łucja i dziadek zaśmiewają się do rozpuku, licytując się, czyje zęby są bardziej (czarne) jagodowe. Grają też w warcaby, a kocica sąsiadki zasypia w nogach Łucji. Warto przywołać piękny cytat, opisujący niezwykły, niemal magiczny nastrój wieczornej pogadanki na ganku: „Księżna [kotka – przyp. KS] kładzie się na stopach Łucji, jakby należały do niej, i zapada w drzemkę. – Strasznie przytyła – szepcze Łucja do dziadka i wskazuje oczami Księżną. – Mrłe – kotka uchyla jedno oko. Łucja przepraszająco porusza palcami stóp. Siedzą w ciemności, patrząc na dwa księżyce, a Księżna mruczy Łucji w stopy. – Patrz, są jak dwa talerze pierogów z jagodami na czarnym stole – mówi Łucja jak najciszej. – Sprawimy sobie czarny obrus i będziemy na nim jeść pierogi z jagodami. Zrobimy sobie niebo w domku, co powiesz?” [s. 23].

Ważna dla Łucji podczas pobytu u dziadka jest wizyta u pani Zarembowej. Domek sąsiadki jest niewidoczny, bo znajduje się w głębi lasu i skrywa tajemnicę. Pani Zarembowa, osoba wielce leciwa, opiekuje się dorosłym, niepełnosprawnym synem z miłością, czułością oraz cierpliwością. Istotne jest tu spostrzeżenie dziewczynki: „Łucja bardzo lubi ich dom, choć ten domek nie pachnie tak przyjemnie jak dziadka. Wyobraża sobie czasem, że pani Zarembowa, jej syn i ich domek są zrobieni ze starego chleba i niepotrzebnych ubrań. Tylko kotka, Księżna jest inna. Ale to kotka, koty są swoje” [s. 30].Wielką niespodzianką okazuje się poród Księżnej i miłość Łucji do jednego kociątka. W finale mama dziewczynki pozwala jej wziąć do miasta ukochane kocię, widzi bowiem, że pobyt u dziadka czyni córkę odpowiedzialną, mądrzejszą, spokojniejszą, bardziej cierpliwą i wrażliwą, wyczuloną na potrzeby innych, a nade wszystko potrafiącą te potrzeby rozpoznać wśród dzieci, ludzi chorych, samotnych, niepełnosprawnych, ale także u zwierząt w zakresie ich emocji i psychiki. 

Książka Katarzyny Wasilkowskiej to niezmiernie wartościowa pozycja. Autorka subtelnie pokazuje, jak wnuczka i dziadek dbają o wzajemne relacje. Przede wszystkim bardzo dużo rozmawiają ze sobą, nie ma tematów tabu, nie ma traum z dzieciństwa, nie ma wojen rodzinnych i innych waśni. Dziadek i wnuczka cenią spędzany wspólnie czas, lubią też milczeć, spacerować razem, odwiedzać nielicznych przyjaciół w lesie. Dziadek uczy Łucję pożytecznych gier i zabaw, pozwala jej uczestniczyć w przygotowywaniu posiłków, jak również wspólnie odpoczywać. Wasilkowska stworzyła piękny świat, swoistą enklawę, za którą rozlewa się terytorium głośnego miasta, gdzie nie ma drzew ani dusz. Wnuczka powierza dziadkowi tajemnice, ten zaś opowiada jej dawne historie, umiejętnie łącząc prawdę z partiami baśniowymi czy mitycznymi, lekko wplecionymi w dziadkowe opowiadanie. 

Głęboka więź między dziadkiem a Łucją działa na podświadomość czytelnika, który wygrzebuje z zasuszonej pamięci jak ze stareńkiego pnia drzewa obraz własnego dziadka, a ten w książce Wasilkowskiej jest postacią archetypową. On pierwszy inicjuje wędrówkę Łucji do lasu, do pani Zarembowej i jej syna, pozwalając wnuczce zderzyć się z jakąś formą inności, zdecydowanie inaczej traktowanej w maleńkiej społeczności niż w wielkim mieście. Według archetypów Carla Gustava Junga „jagodowy dziadek” może być nazywany Wielkim Mędrcem, Wędrowcem lub Psychopomposem (przewodnikiem), dzięki któremu dziewczynka odkrywa tajemnice starości. Łucja dostrzega, że najlepszy przyjaciel ma siwe włosy, pomarszczoną twarz, źle widzi, gorzej słyszy, w końcu przewraca się o konar drzewa i wysypuje całe wiadro jagód. Łucja obserwuje starość, nie tylko dziadka, ale też pani Zarembowej. Pierwszy raz pojawia się w jej głowie refleksja, kto zajmie się dorosłym, niepełnosprawnym synem staruszki, gdy ta umrze, oraz co stanie się z kotką Księżną i kociętami? 

Na szczęście na posterunku trwa dziadek jako ucieleśnienie opiekuństwa. Mędrzec, który mierzy dziecko z trudnościami losu. Podczas rozmowy z nim Łucja decyduje się bardziej pomagać mu w domu latem, a także zabrać kocię do miasta dopiero w grudniu, tak aby wydłużyć czas opieki Księżnej nad małymi, co jest niezwykle istotne, bo kocia matka socjalizuje swe dzieci. 

Gdybym miała możliwości magiczne, „Jagodowy dziadek” byłby już na półkach wszystkich Polaków. Dlaczego? Ta niezwykła książka to esencja dobra i empatii, pokazuje, że wszyscy jesteśmy równi, rodzinne więzi znaczą tyle samo, co więzi między bliskimi przyjaciółmi czy potrzebującymi się starszymi sąsiadami. Warto uwrażliwiać dzieci na los seniorów, osób niepełnosprawnych lub chorych psychicznie, a także zwierząt w obszarach wiejskich, nie zawsze traktowanych godnie. „Jagodowy dziadek” to zatem przypowieść o wrażliwości, pielęgnowaniu jej w sobie, pod czujnym okiem jakiegoś Mędrca. 

Katarzyna Wasilkowska to znakomita pisarka, która na pewno miała własnego Przewodnika po mądrych wartościach, czyli „jagodowego dziadka”. Lato było dla niej „jagodowym światem”, a ona sama, sięgając do tej opowieści, uśmiecha się, przytula kota i myśli: „To byłam jagodowa ja!”. Warto nadmienić, że sporo dobrych książek o relacji dziecka i seniora oferuje nam literatura dla dzieci. Przypomnę tylko kilka utworów, które zrobiły na mnie wrażenie, tak mocne jak „Jagodowy dziadek”. Na polskim rynku wydawniczym będą to: „Świat według dziadka” Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak [Słowne 2021] oraz „Siedem sowich piór” Katarzyny Ryrych [Wydawnictwo Literackie 2020]. Istotnym punktem odniesienia są też książki skandynawskie, włoskie i portugalskie. Wspomnę tylko te, którym najbliżej do opowieści Katarzyny Wasilkowskiej. Są to: „Lato Stiny” Leny Anderson [Zakamarki 2013], „Mój dziadek był drzewem czereśniowym” Angeli Nanetti [Nasza Księgarnia 2007], „Czy umiesz gwizdać Joanno?” Ulfa Starka [Zakamarki 2008] i „Mój Dziadek” Catariny Sobral [Kocur Bury 2016].

 

Książka:

Katarzyna Wasilkowska, „Jagodowy dziadek”, il. Małgorzata Flis, wyd. Literatura, Łódź 2021.

Sugerowany wiek odbiorcy: 3+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.