Czerwiec, na ulicach Berlina pachną lipy, zbliża się noc świętojańska, a zatem pojawia się idealna okazja, by jako ostatnią premierę sezonu pokazać „Śpiewaków norymberskich” Wagnera. Deutsche Oper Berlin chciała wykorzystać tę okazję, lepiej jednak posłuchać „Meistersingerów” z nagania w domu niż udawać się na ten spektakl.
Nad koncepcją nowej inscenizacji „Śpiewaków norymberskich”, którą pokazano właśnie na scenie berlińskiej Deutsche Oper trudziła się ekipa reżyserów i dramaturgów: Jossi Wieler, Anna Vierbock, Sergio Morabito i Sebastian Hanusa. Niestety, zamierzone przez nich przekontekstowienie nie do końca zadziałało. Szybko ujawniły się pęknięcia dramaturgiczne, a ostatecznie cała koncepcja legła w gruzach niczym Norymberga w 1945 roku. Już w II akcie tej około pięciogodzinnej opery (najdłuższej z aktualnie występujących w repertuarach teatrów) nie było czego zbierać.
Realizatorzy postanowili ukazać szkolnictwo muzyczne jako systemową ruinę za pomocą paraleli: szesnastowieczną Norymbergę zastąpiła współczesna akademia muzyczna, Pogner z bogatego złotnika stał się rektorem uczelni, a nagrodę w konkursie muzycznym miała stanowić ręka jego córki Ewy oraz jego stanowisko. Sądząc jednak po inscenizacji, rektor i rektorówna są chyba bezdomni, bo mieszkają w jego gabinecie, a dziewczyna cały czas kręci się po korytarzach szkoły i uwodzi podwładnych ojca. Choć jeśli chodzi o sam konkurs na rektora, jest w tej wizji pewna głębsza prawda dotycząca szkolnictwa wyższego, nie tylko artystycznego – konkurs jest bowiem od początku ustawiony.
Wygrać ma niezbyt zdolny akademicki karierowicz, Beckmesser i to jego postać jest w tej koncepcji najbardziej spójna ze wszystkich. Kim ma być tu natomiast Hans Sachs, u Wagnera mistrz szewski? Chyba profesorem w klasie perkusji (rekwizytorzy wyposażyli go w adekwatne do stanowiska pałki perkusyjne). Jednocześnie zajmuje się jednak fizjoterapią, co ma wyjaśniać, czemu masuje stopy kolegom z pracy i córce rektora. Nie byłoby kłopotu, gdyby nie to, że libretto szybko zaczyna wychodzić na wierzch i kwestionować tę paralelę między dawną społecznością Norymbergi a co najmniej równie mocno zhierarchizowanym środowiskiem akademickim. Mimo średniego powodzenia tego pomysłu, chwała realizatorom za podjęcie tematu patologii na uczelniach wyższych.
Ostatnia premiera tego sezonu w berlińskiej Deutsche Oper w dużej mierze zawiodła w sensie teatralnym, choć zespół solistów i chór podeszli bardzo profesjonalnie do zadań wokalnych aktorskich. Rzadko widzi się aż takie zaangażowanie śpiewaków w kreowanie postaci. Premiera ta przyniosła jednak rozczarowanie na polu muzycznym – można by je było uzasadnić przewrotnym twierdzeniem, że chodziło o ukazanie kiepskiego stanu szkolnictwa muzycznego i co za tym idzie wykonawstwa. Trudno jednak uwierzyć, że jakikolwiek dyrygent chciałby komunikować swoim słuchaczom takie przesłanie za pomocą niedobrego grania.
Starania znakomicie przygotowanych solistów udaremnił niestety właśnie dyrygent – Markus Stenz, który prowadził chór i orkiestrę DOB w sposób chaotyczny.To prawda, że pod względem wykonawczym „Śpiewacy norymberscy” należą do najtrudniejszych utworów w repertuarze operowym – mamy w nich kilkanaścioro solistów, dzielone chóry, zaawansowaną polifonię i wyczerpująco trudny rytm. Niemniej niejednokrotnie słyszeliśmy orkiestrę i chór DOB wykonujące niebywale wymagające partytury i dlatego byliśmy zaskoczeni, że tym razem poszło im aż tak słabo.
Dobór temp okazał się nietrafiony i co jakiś czas orkiestra „rozłaziła” się, metrycznie wpędzając w konsternację chórzystów. W scenie finałowej omal nie doszło do katastrofy z powodu przesunięć metrycznych między kanałem i sceną. Stenz nie panował nad rozbudowanym aparatem wykonawczym pod względem metrycznym, co było jednym z problemów wynikających prawdopodobnie z braku koncepcji brzmieniowej całości. Zadziwiająco nieczyste forte orkiestry, w którym niechlubnie wybijało się w brzmienie blachy, sąsiadowało z fragmentami, w których Stenz efektywnie partnerował solistom. Zaskakujące jest to, że zaledwie dzień wcześniej orkiestra ta świetnie wykonała niełatwą, modernistyczną i kondycyjną partyturę opery „Der Schatzgräber” Franza Schreckera.
Wszystko to jest o tyle przykrzejsze, że niemal wszyscy soliści zostali dobrze dobrani. Wyrafinowany muzycznie, choć co do zasady niekoniecznie oryginalny sposób na odmalowanie postaci Hansa Sachsa szewca i poety, znalazł Joan Reuter. Jego interpretacja cechowała się czytelnie podanym tekstem i dużą wrażliwością muzyczną oraz świadomością wykonawczą. Jako Beckemesser wystąpił z powodzeniem Philipp Jekal, tworząc wokalnie i aktorsko postać (słusznie) budzącą antypatię. Albert Pesendorfer oddał sprawiedliwość zacnemu Pognerowi swoją wokalną majestatycznością, a jako jego córka wystąpiła, pełna dziewczęcego uroku pod względem brzmieniowym, Heidi Strober. Ya-Chung Huang, młody tenor z Tajwanu, podjął się nauczenia trudnej, choć drugoplanowej partii Davida i pokazał przy tym pełnię swoich umiejętności technicznych, mimo że dysponuje głosem, którego nie można określić jako wagnerowski pod względem potencjału dynamicznego. Zupełnie inaczej było w przypadku ultrawagnerowskiej Anniki Schlicht, która fantastycznie zaprezentowała się jako Magdalena.
Jak na ironię, na zwycięzcę konkursu śpiewaczego, Waltera, wybrano śpiewaka od lat budzącego kontrowersje swoją techniką i barwą głosu – Klausa Floriana Vogta. Do śpiewu tego artysty za każdym razem trzeba się na nowo przyzwyczajać. Odpowiadają za to pewnie nosowy tembr połączony z dużym wolumenem, zapewniające mu słyszalność na tle wagnerowskiej orkiestry, choć jego specyficzna impostacja czasem uszkadza czystość niektórych emitowanych przez niego dźwięków. Dodatkowo Vogt ma bardzo dobrą dykcję. I choć na pierwszy rzut oka wszystko to zalety, to jednak trzeba trochę dobrej woli, żeby wejść w świat muzyczny, który kreuje ten śpiewak.
Zachęcamy do odświeżenia sobie któregoś z licznych nagrań „Śpiewaków norymberskich”. Okoliczności przyrody sprzyjają, a z wizytą w Deutsche Oper może warto zaczekać, aż nowa inscenizacja okrzepnie pod batutą Stenza lub aż pojawi się nowy dyrygent, który przejmie tę produkcję. W planach na przyszły sezon 2022/2023 w DOB inscenizacji nie uwzględniono.
Opera:
„Śpiewacy norymberscy” („Die Meistersinger von Nürnberg”)
Muzyka i libretto: Richard Wagner
Dyrygent: Markus Stenz
Soliści: Johan Reuter (Sachs), Albert Pesendorfer (Pogner), Klaus Florian Vogt (Walter), Philipp Jeakl (Beckmesser) Ya-Chung Huang (David), Heidi Strober (Ewa), Annika Slicht (Magdalena), oraz: Gideon Poppe, Simon Pauly, Thomas Lehman, Jörg Schörner, Clemens Bieber, Burkhard Urlich, Stephen Bronk, Tobias Kehrer
Kierownik chóru: Jeremy Bines
Chór i Orkiestra Deutsche Oper Berlin
Inscenizacja: Jossi Wieler, Anna Viebrock, Sergio Morabito, Sebastian Hanusa
Premiera: 12 czerwca 2022 roku