0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Nie tylko opresja....

Nie tylko opresja. Polemicznie o książce Marcina Stasiaka [Aneks historyczny]

Hubert Wilk

Wyróżniona Nagrodą Historyczną „Polityki” praca Marcina Stasiaka „Polio w Polsce 1945–1989” to pionierskie studium na temat powojennej historii zdrowia i choroby. Jej poprzednia recenzja na naszych łamach spotkała się z głośnym odzewem. Odpowiadając na uwagi czytelników, publikujemy inne spojrzenie na niepełnosprawność w PRL.

W Polsce ostatni przypadek polio odnotowano czterdzieści lat temu. W 2020 roku potwierdzono 151 zachorowań w dwóch krajach: Afganistanie i Pakistanie. Już tylko tam. Niemal całkowite zlikwidowanie zagrożenia ze strony wirusa zawdzięczamy udanej akcji szczepień. Program immunizacji opracowany w połowie lat pięćdziesiątych sprawił, że dzisiaj polio jest chorobą niemal całkowicie zapomnianą. Niestety, w polskiej historiografii również do niedawna nieobecną.

Książka Marcina Stasiaka „Polio w Polsce 1945–1989” wypełnia tę lukę. Jednak choroba i jej skutki są tutaj jedynie pretekstem do pokazania znacznie istotniejszego tematu, który do tej pory był pomijany – sytuacji osób niepełnosprawnych w Polsce powojennej. Napisana w nurcie life course approach praca stanowi niezwykle udany wkład w „humanistyczną refleksję nad niepełnosprawnością” (s. 11). Wspomnieć zresztą należy, że ów wkład został należycie doceniony poprzez przyznanie „Polio w Polsce” Nagrody Historycznej Polityki za 2021 rok w kategorii prace naukowe, monografie. O książce pisano także już na łamach Kultury Liberalnej. Przyjęty przez Marię Reimann we wspomnianej recenzji paradygmat patrzenia na niepełnosprawność mocno jednak wpłynął na jej odbiór i sposób prezentacji książki, eksponował opresyjność władz, służby zdrowia i społeczeństwa. Tymczasem Stasiak ma zupełnie inny punkt widzenia i nie traktuje systemu opieki nad chorymi na polio i ich rehabilitacji jako „struktury przemocy stosowanej wobec osób z niepełnosprawnościami” jak recenzentka. Dlatego chciałbym w tym miejscu przedstawić książkę „Polio w Polsce 1945–1989” i zawarte w niej ustalenia z punktu widzenia historyka dziejów społecznych i wskazać inne wymiary pracy Marcina Stasiaka niż te wydobyte w tekście Reimann.

Narracja prowadzona przez Stasiaka umiejętnie łączy bowiem perspektywę mikrohistoryczną z szerokim tłem, które nieprecyzyjnie możemy określić jako „państwowo-społeczne”. Dzięki takiej optyce, podążając od szczegółu do ogółu, Autor ukazał niezwykły świat ludzkich emocji, ograniczeń, ich przełamywania w zderzeniu z aparatem państwa i w konfrontacji z – w większości sprawnym – społeczeństwem i dostosowanym dla niego otoczeniem. Ramą rozważań jest tutaj definicja l’homme moyen – człowieka średniego, przeciętnego, normalnego. Idea ta, znajdująca swoje odwzorowanie w krzywej Gaussa, eksploatowana jest w trzech planach. Na pierwszym z nich „człowiek średni” jest za Zygmuntem Baumannem dostarczycielem dóbr, czyli efektywnym pracownikiem. Dlatego też z perspektywy państwa – zwłaszcza takiego jak PRL, z wpisanym do konstytucji obowiązkiem pracy –  należało podjąć działania w celu wyeliminowania problemu niepełnosprawności, aby dostarczyć do gospodarki sprawne ręce do pracy. To druga płaszczyzna analizy. Trzeci plan dotyczy interakcji międzyludzkich. Człowiek z niepełnosprawnością, zwłaszcza tą, która jest dostrzegalna na zewnątrz, może być powodem dyskomfortu dla sprawnej większości. Taką osobę należało więc przywrócić do sprawności, czyli „uśrednić”, wtopić w przeciętność, także wizualną. 

Jak wyglądała konstrukcja figury niepełnosprawności oraz jej konfrontacja z pełnosprawnym otoczeniem? Jaki był wpływ owej praktyki na codzienność osób z niepełnosprawnością? Jak osoby po polio funkcjonowały w swoich mikroprzestrzeniach: domu, rodzinie czy grupie rówieśniczej? Te trzy zasadnicze pytania Stasiak postawił przed zebranym przez siebie materiałem. Ten zaś jest niezwykle obfity. Najważniejsze są tutaj relacje. Wywiady przeprowadził z osobami, które w dzieciństwie chorowały na polio. Były one ofiarami fali zachorowań z tragicznej dekady lat pięćdziesiątych. Ich wspomnienia skonfrontował z wiadomościami uzyskanymi z oficjalnych dokumentów, zebranych podczas kwerend archiwalnych. Całość uzupełniona została medyczną literaturą fachową. Unikatowym źródłem wykorzystanym przez Autora jest także dokumentacja medyczna niektórych osób, z którymi przeprowadzał wywiady. Wszystko to przynosi złożony obraz służby zdrowia i świata osób z niepełnosprawnościami. 

O ile pierwszy rozdział jest najbliższy klasycznej historiografii i tworzy instytucjonalny kościec rozważań nad chorobą polio: przebiegiem epidemii lat pięćdziesiątych i jej skutkami oraz powstawaniem zrębów polityki państwa wobec osób chorobą dotkniętych, to kolejne stanowią już przykład nowoczesnego podejścia do badań historycznych i odważnego czerpania z metodologii szeroko pojętej humanistyki. Stasiak umiejętnie łączy fakty, dane statystyczne z pełnymi emocji opowieściami osób, które w wyniku przechorowania polio, musiały (i nadal muszą) zmagać się z własną niepełnosprawnością. Przemyślany zabieg polegający na wprowadzeniu na karty książki obszernych wyimków z przeprowadzonych rozmów, mocno uplastycznił narrację. Warto zauważyć, że wielokrotnie otrzymujemy mocno naturalistyczne opisy cierpienia chorych, jak również cały wachlarz emocji począwszy od smutku na radości kończąc. Jako że choroba dotykała przede wszystkim najmłodszych, ciężar emocjonalny jest tutaj ogromny.

Stasiak pomimo, że wykorzystuje wokabularz pojęć typowych dla disability studies (studia nad niepełnosprawnością) – co wydobyła Maria Reimann w swej recenzji – to dystansuje się od nich. O wiele bliższa jest mu historia życia (life course approach) i według niej konstruuje całość rozważań. W tej perspektywie widzi „życie jednostek przez pryzmat upływającego czasu oraz następujących po sobie etapów życia” (s. 11). Stąd też chronologiczno-problemowy układ rozdziałów, koncentrujących się na kolejnych okresach życia bohaterów (Ciało, Dom, Za progiem). Razem z osobami, które przechorowały polio Stasiak prowadzi nas przez żmudny i bolesny etap rehabilitacji. Warto w tym miejscu podkreślić, że pokazuje niejednokrotnie pionierskie ustalenia w dziedzinie medycyny. Zdefiniowanie charakteru i skutków choroby, dotykającej przede wszystkim mięśni, było punktem zwrotnym w historii rehabilitacji. To właśnie epidemia polio wymusiła błyskawiczne stworzenie, praktycznie z miesiąca na miesiąc, sieci ośrodków rehabilitacyjnych w Polsce lat pięćdziesiątych. W tych fragmentach lekarze, personel ośrodków, rehabilitanci stali się równorzędnymi bohaterami książki Stasiaka, a nie tylko jej czarnymi charakterami jako przedstawiciele opresyjnego systemu.

Szczepienie na polio w Szwecji, kwiecień 1957 roku; autor zdjęcia: Örebro Kuriren. Źródło: Wikimedia Commons

 Oswajanie rzeczywistości

Naturalnie, dla wielu osób, które zachorowały na polio, dzieciństwo i wczesna młodość upływały pod znakiem trudnej rehabilitacji, która odbywała się w zamkniętych ośrodkach służby zdrowia. Placówki te stawały się specyficzną przestrzenią życia codziennego, gdzie obok zabiegów medycznych i korekcyjnych rozwijało się normalne życie. Owa specyficzna przestrzeń była przez nich oswajana. Jak pisze Stasiak, „poczucie intymności dawała wnęka pod schodami”, a „młodzi ludzie dokazujący na korytarzach szpitalnych byli w tej swojej potrzebie popisów tacy sami jak ich rówieśnicy zza płotu” (s. 155). Jednak była to przestrzeń, która z definicji była tymczasowa, powrót do domu rodzinnego okazywał się zaś być trudnym. Wyrwanie z dotychczasowego, uporządkowanego i podporządkowanego rehabilitacji życia bywało bolesne, a cały proces oswajania rzeczywistości rozpoczynał się na nowo. Nagle osoba z niepełnosprawnością musiała stawić czoła otoczeniu, które w przeciwieństwie od ośrodka służby zdrowia, w znikomym stopniu lub najczęściej wcale nie było przystosowane do potrzeb osób z ograniczeniami ruchowymi. Stasiak podkreśla, że ogromne wysiłki podejmowane przez rodziców, którzy kontynuowali rehabilitację dzieci w domach wiązały się ze „świadomością, że aby ich dzieci mogły w miarę normalnie funkcjonować, musiały umieć poruszać się o własnych siłach i w pozycji pionowej. Takie bowiem wymagania zawarte zostało w otaczającej ich materialności” (s. 169). Symboliczny w tej optyce był próg domu. Nie tylko stanowił granicę pomiędzy przestrzenią prywatną a publiczną, oswojoną i obcą. Był także architektoniczną, fizyczną przeszkodą, która dla osób po polio często stanowiła ogromne wyzwanie. Jego przekroczenie wiązało się z wejściem pomiędzy ludzi średnich, przeciętnych i nawiązanie z nimi interakcji, zwłaszcza w swojej grupie rówieśniczej. I tutaj wyraźnie widać, jak bohaterowie książki musieli do tej przeciętności się dostosowywać. 

Otrzymujemy wspomnienia wycieczek szkolnych, wyjść koleżeńskich, gdzie osoby po polio musiały niejednokrotnie, ze względu na swoje ograniczenia, wychodzić wcześniej, aby na miejscu meldować się równo z resztą grupy. Stygmatyzujące były aparaty ortopedyczne. Niewygodne, ciężkie buty, które co prawda ułatwiały nieco poruszanie się, ale stanowiły jednoznaczny atrybut osoby niepełnosprawnej. Stasiak podkreśla również fakt, że w większości opisywana przez niego grupa osób po polio wracała po rehabilitacji w wieku nastoletnim, kiedy to następowała zmiana wartości w grupach rówieśniczych. Zwracano uwagę na ubrania, sposób noszenia się. I tutaj niepełnosprawność ruchowa coraz cześciej stanowiła wyznacznik nie do przeskoczenia. 

Choroba Heinego-Medine była jedną z najważniejszych determinant, które decydowały o losach osób nią dotkniętych. Efekt niepełnosprawności ruchowej, związane z nią ograniczenia miały decydujący wpływ na ich życie „po polio”. Wejście w dorosłość, zakładanie własnych rodzin, praca – wszystko to nosiło stygmat choroby. Spółdzielnie inwalidzkie, które w zamierzeniu miały być formą dalszej rehabilitacji, pogłębiały tylko alienację tych ludzi. Stasiak przekonująco udowadnia, że forma jaką przybrały one w okresie PRL zupełnie nie odpowiadała roli, jaką powinny spełniać. Obraz rzeczywistości, jaki wyłania się z lektury książki „Polio w Polsce”, nie jest jednak jednoznaczny. Z jednej strony, w realiach polskich lat pięćdziesiątych udało się stworzyć w miarę skuteczny system opieki nad chorymi, z drugiej jednak nie udało się skutecznie wciągnąć  osób po polio w system pracy.

Szkoda, że Stasiak nie spróbował umiejscowić peerelowskiej rzeczywistości na nieco szerszym tle. Jak zauważył we wstępie, o polio pisano, m.in. w USA czy Skandynawii, a więc wszędzie tam, gdzie choroba zebrała pokaźne żniwo. Nawet jeśli, jak zaznacza, było to ujęcie instytucjonalnych działań zwalczania epidemii, to takie porównanie byłoby wielce interesujące, bo ukazałoby PRL na tle innych krajów. Co więcej, znając bardzo dobrze źródła i literaturę przedmiotu, Stasiak mógł pokusić się o próbę pokazania, czy i jak wraz ze zmianami samego państwa (bo przecież Polska Ludowa nie była taka sama przez cały czas swego trwania) zmieniała się polityka i podejście wobec choroby i chorych. Są to oczywiście uwagi drugo-, a nawet trzeciorzędne, które w żaden sposób nie umniejszają dokonania Marcina Stasiaka, który wprowadził do polskiej historiografii nie tylko do tej pory nieobecną tematykę oraz metodologię (disability studies, life course approach), lecz także pokazał, jak sprawnie łączyć różne podejścia do historii. Bez podporządkowywania jej jednemu słusznemu paradygmatowi.

 

Książka:

Marcin Stasiak, „Polio w Polsce 1945–1989. Studium z historii niepełnosprawności”, Universitas, Kraków 2021. 

 

Rubrykę redaguje Iza Mrzygłód.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 705

(29/2022)
12 lipca 2022

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj