Podczas niedawnego Forum Ekonomicznego w Petersburgu prezydent Kazachstanu Kasym Żomart Tokajew, przemawiając w obecności prezydenta Rosji, wyraźnie podkreślił, że Kazachstan nie ma zamiaru uznawać ani Donieckiej, ani Ługańskiej Republiki Ludowej. Wypowiedź kazachskiego polityka rozminęła się z oczekiwaniami Putina i kremlowskiej elity, szukającej międzynarodowego poparcia dla napaści na Ukrainę.
Nagłe zerwanie jest niebezpieczne
Czy słowa prezydenta Tokajewa można uznać za zwrot w polityce Kazachstanu? Już wcześniej z kazachskiej stolicy płynęły sceptyczne uwagi pod adresem wojowniczej polityki Kremla. Władze Kazachstanu nie uciszały też publicznych sprzeciwów wobec rosyjskiej agresji i proukraińskich wystąpień, do których dochodziło w większych miastach. Z Kazachstanu płynęła nawet pomoc humanitarna dla zaatakowanej Ukrainy, choć oczywiście odbywało się to za zgodą miejscowych władz. Mimo proukraińskich gestów oraz dystansu wobec poczynań Moskwy obwieszczanie zerwania przez Kazachstan współpracy gospodarczej i politycznej z Federacją Rosyjską jest przedwczesne.
Politycy w Nursułtanie doskonale zdają sobie bowiem sprawę z tego, że pomimo trzydziestu lat niepodległości, Kazachstan pozostaje zależny od Rosji na wielu polach. Budowanie suwerenności przebiega powoli, a więzy Kazachstanu z dawnym hegemonem są nadal bardzo silne. Ich nagłe zerwanie mogłoby zakończyć się dla młodej kazachskiej państwowości katastrofą podobną do tej, która dotknęła Ukrainę. Powodów kazachskiej ostrożności w relacjach z Moskwą jest więc co najmniej kilka.
Alfabet już się zmienia
Jednym z nich jest skład etniczny społeczeństwa Kazachstanu. Ludność rosyjskojęzyczna, czyli Rosjanie, ale także zrusyfikowani Ukraińcy, Białorusini, a po części także Polacy, stanowi istotny komponent populacji. Stosunek tej ludności do kazachskiej państwowości jest nie zawsze przychylny, a często po prostu wrogi. Dążenie władz do zastąpienia rosyjskiego językiem kazachskim w życiu publicznym, a także realizowany już plan zastąpienia cyrylicy alfabetem łacińskim, budzi niepokój tej części społeczeństwa. Niepokój ten, podsycany przez rosyjskich nacjonalistów, sprzyja społecznemu niezadowoleniu. Społeczność rosyjskojęzyczna stanowi obecnie ponad 20 procent całej populacji Kazachstanu. W obliczu rosyjskiej doktryny przyznającej Federacji Rosyjskiej prawo do interwencji w obronie rzeczywistych lub wymyślonych przez rosyjskich propagandystów interesów tej społeczności, ostrożność kazachskich polityków jest zrozumiała.
Kto obroni Kazachstan przed Rosją?
Tym bardziej że siły zbrojne Kazachstanu nie przedstawiają się zbyt imponująco. Wyposażone są przede wszystkim w sprzęt bojowy produkcji sowieckiej i częściowo rosyjskiej. Oznacza to, że bez współpracy z rosyjskimi producentami armii kazachskiej trudno byłoby utrzymać jakąkolwiek gotowość bojową. Do tego dochodzi jeszcze dyslokacja kazachskich wojsk. Rozmieszczone są one przede wszystkim na południu, skąd mają odeprzeć ewentualne ataki radykalizujących się ruchów islamskich, i wschodzie, gdzie chronią Kazachstan przed Chinami. W tej sytuacji odparcie jakiegokolwiek ataku z północy, czyli z terytorium Federacji Rosyjskiej, jest dla Kazachstanu nie tyle problematyczne, co niemożliwe.
Gospodarcze uwikłanie
Politycy z Nursułtanu mają również świadomość ciągle jeszcze silnych powiązań gospodarczych łączących Kazachstan z Federacją Rosyjską. Choć Rosja nie jest wiodącym inwestorem w Kazachstanie, to wiele kazachskich przedsiębiorstw, zarówno przemysłowych, jak i rolniczych, opiera się na współpracy z rosyjskimi partnerami. Wskazuje na to chociażby fakt, że niemal połowa kazachskiego importu to towary pochodzące z Rosji. Pokaźny jest również kazachski eksport do Rosji, chociaż w tym przypadku to Chiny zajmują pierwsze miejsce.
Łączność ze światowymi rynkami dla dysponującego bogactwami naturalnymi Kazachstanu jest sprawą najwyższej wagi. Położenie geograficzne sprawia, że połączenia infrastrukturalne z Rosją ciągle jeszcze są dla tego kraju najistotniejsze. Chodzi tu zarówno o połączenia drogowe, kolejowe, jak i ropo- oraz gazociągi. Przy tym należy pamiętać, że w ostatnich latach Kazachstan intensywnie pracuje nad otwarciem nowych korytarzy transportowych wiodących zarówno na wschód – do Chin; jak i na zachód – w kierunku Europy. Korytarze te zmniejszą zależność Kazachstanu od Rosji, ale nie zastąpią w pełni szlaków transportowych wiodących przez Federację Rosyjską.
Ile czasu potrzeba, by rozminować port?
Blokada tranzytu kazachskiej ropy eksportowanej przez port w Noworosyjsku wyraźnie pokazała, że Moskwa na nieprzychylne wypowiedzi i działania kazachskich polityków będzie reagować retorsjami gospodarczymi. Chociaż rosyjskie władze zapewniają, że powodem blokady są odnalezione w Noworosyjsku miny z czasów drugiej wojny światowej, to takie wyjaśnienie wydaje się mało wiarygodne. Analitycy łączą wspomnianą blokadę bezpośrednio z wypowiedzią prezydenta Tokajewa w Petersburgu. Równie niewiarygodne były zresztą wyjaśnienia z czasów, gdy wbrew rosyjskim zakusom, to Orlen kupił rafinerię w Mażejkach na Litwie. Na Białorusi doszło wówczas do „niespodziewanej” awarii ropociągu dostarczającego rosyjską ropę do tego zakładu. Naprawa trwała w nieskończoność, a Orlen musiał wozić ropę cysternami, by utrzymać pracę rafinerii… Ciekawe, czy neutralizacja starych min w Noworosyjsku potrwa równie długo? Tak więc widać oznaki pewnego rozchodzenia się dróg Nursułtanu i Moskwy, ale o spektakularnym rozwodzie trudno jeszcze mówić. Kazachowie wykazują ostrożność, a nawet polityczny spryt, manewrując pomiędzy Moskwą i Zachodem. Wnioski płynące z rozpętanej przez Rosję wojny na Ukrainie są przez Kazachów bacznie analizowane. Zapewnienia płynące ze stolicy Kazachstanu, iż nie zamierza on łamać sankcji przyjętych przez Unię Europejską wobec Federacji Rosyjskiej, a także ostatnie wypowiedzi prezydenta Tokajewa pokazują, świadczą o próbie zwiększenia dystansu wobec polityki Kremla.
Interesy Pekinu
Można sądzić, że elity polityczne Kazachstanu widzą w obecnej sytuacji geopolitycznej okazję na przyśpieszenie tego procesu. Paradoksalnie sprzyja temu także drugi z wielkich sąsiadów Kazachstanu, czyli Chiny. Pekinowi zależy na stabilności w Azji Środkowej, ponieważ to przez jej terytorium wiedzie współczesny Jedwabny Szlak, czyli Inicjatywa Pasa i Szlaku. Chiny wkładają w realizację Inicjatywy Pasa i Szlaku ogromne pieniądze i nie w smak im ewentualne wojenne awantury rozpętane przez Moskwę – czy to w Kazachstanie, czy w innych krajach Azji Środkowej.
Wydaje się, że elity polityczne Kazachstanu dobrze wyczuwają ten klimat. Starają się wykorzystać obecny czas, wiedząc, że Pekin nie pozwoli Moskwie na żadną interwencję w Azji Środkowej. A skoro tak, to kraje te mogą kontynuować drogę, która prowadzi do rozluźnienia więzów łączących je z Moskwą. Chociaż Pekin nie mówi o tym głośno, to inwestując w Azję Środkową, zwiększa swoje wpływy w tym regionie, obniżając jednocześnie znaczenie Moskwy.