Cyrk w Trybunale Konstytucyjnym! No dobrze, w tym jeszcze nie byłoby niczego nowego. Ostatnio było jednak trochę dziwniej niż zwykle. Mianowicie, na stronach internetowych Trybunału Konstytucyjnego ukazał się „Komentarz Jarosława Wyrembaka – sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Komentarz ten ukazał się w formie skanu A4, zaś to, że w tytule wpisu wyjaśniono, iż chodzi o „sędziego Trybunału Konstytucyjnego”, czego w innych okolicznościach nie trzeba by czynić, nie jest z pewnością przypadkiem – Wyrembak został wybrany na zajęte miejsce, zamiast sędziego sprzed rządów PiS-u, którego nie zaprzysiągł Andrzej Duda, dlatego potocznie określa się go mianem „dublera”.
Treść jest osobliwa i napisana nie za dobrze po polsku. Wpis przypomina strumień świadomości rodem ze skrajnie prawicowego bloga, a nie wypowiedź „sędziego Trybunału Konstytucyjnego”. Ale widnieje to jako oficjalny skan na stronie TK, więc siłą rzeczy musimy się nad tym na chwilę zatrzymać.
Oto próbka: „Okazuje się, że rynsztokowy okrzyk, który niedawno był czarnym sztandarem wściekłych na Trybunał miłośniczek przerywania ciąży, stał się trwałą – i naczelną – podstawą programową wielu buńczucznych wojowników, którzy czasami mają problem nawet z tym, by ukryć jakoś, że ich osobiste kariery już nie mogą się doczekać funkcji i stanowisk, które najszybciej można byłoby teraz zdobyć przez natychmiastowe odkucie, wyzerowanie i wyprowadzenie tych, którzy teraz te funkcje pełnią, i te stanowiska zajmują; sędziów Trybunału Konstytucyjnego w szczególności”. Nie otrzymujemy natomiast informacji, jak ma się sytuacja z dublerami, potem jest też o „żonglerce sierpem i młotem” – na razie wystarczy.
Ale to nie koniec cyrku. Otóż Mariusz Muszyński – zresztą kolejny dubler, wybrany przez PiS na zajęte miejsce – wydał ostre oświadczenie, w którym odcina się od Julii Przyłębskiej, stojącej na czele Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Jak napisał Muszyński: „Nie podzielam spojrzenia Pani Prezes na rolę TK, sposób procedowania przed TK, jak i na rolę sędziego w życiu polityczno-społecznym Polski. A przede wszystkim uważam, że moja znajomość i rozumienie Konstytucji różni się jednak horrendalnie od znajomości i rozumienia tego aktu przez Panią Prezes”.
Ale to również nie jest jeszcze koniec cyrku. Jak to się bowiem stało, że Muszyński tak napisał? Otóż równocześnie ukazały się kolejne rzekome maile ze skrzynki szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Z ich treści wynika, że Przyłębska – funkcjonująca w treści wiadomości jako „prezes Julia” albo „p. Julia P.” – zakulisowo omawiała z Dworczykiem plan orzekania przez TK, o czym informowany był premier Morawiecki.
Oświadczenie Muszyńskiego brzmi dość obciążająco: „W związku z licznymi publikacjami dotyczącymi rzekomych maili min. Dworczyka o jego spotkaniach z Prezes TK, w których w informacjach podobno uzyskanych od Prezes TK pojawia się moje nazwisko, uprzejmie proszę, by nie łączyć mnie z ustaleniami jakie mogły zapaść na tych spotkaniach (jeśli takowe miały miejsce). Obie wymienione w mailu sprawy, połączone z moim nazwiskiem, znam. W obu byłem przewodniczącym składu orzekającego. Więcej na temat procedowania w tych sprawach i ew. prób wpływów mogę powiedzieć po zwolnieniu z tajemnicy służbowej przez stosowne organy”. Co ciekawe, wedle innego rzekomego maila ze skrzynki Dworczyka, do Morawieckiego miał również pisać z dziwnego adresu mailowego sam Muszyński, czemu ten ostatni zaprzecza.
Wszystko to wygląda, łagodnie mówiąc, nie za dobrze. Tak się akurat składa, że właśnie ukazał się nowy raport Komisji Europejskiej na temat stanu praworządności w Polsce. Urzędnicy KE przedstawiają problemy rzeczowo, punkt po punkcie – wymieniają sprawy, które dla wielu Polaków mogą wyglądać na codzienność, ale naruszają demokratyczny standard i nie powinniśmy się do nich przyzwyczajać. Raport przedstawia zresztą rzeczywistość z charakterystyczną urzędniczą ostrożnością. Autorzy piszą na przykład: „Istnieją obawy co do niezależności polskich mediów publicznych”.
Tyle jednak wystarczyło, żeby wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski podniósł alarm. Jego zdaniem Komisja Europejska nie jest umocowana do publikowania takiego raportu. Nie podoba mu się również, że zwraca ona uwagę na nieprawidłowości w Trybunale Konstytucyjnym i domaga się od Polski ich naprawienia. Politycy Solidarnej Polski mogli przy tym poczuć się dotknięci raportem osobiście. KE zwraca choćby uwagę, że łączenie przez Zbigniewa Ziobrę wielu funkcji w prokuraturze i systemie sądownictwa, łącznie z opcją zamykania konkretnych śledztw – ogranicza możliwość rozliczania korupcji na wysokim szczeblu.
Jest to wyraz stałej polityki obozu rządzącego. Zdaniem Trybunału Julii Przyłębskiej Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie ma prawa oceniać statusu prawnego sędziów nominowanych przez polskie instytucje – nawet gdyby nie spełniały one standardów europejskiego prawa. Kto ma prawo to oceniać? Cóż, po prostu nie można tego oceniać. Jeśli poszczególni sędziowie podważają legalność zmian w sądach, dokonanych w ostatnich latach przez PiS – to PiS ściga ich dyscyplinarnie rękami swoich nominatów w systemie sądownictwa.
A kiedy Europejski Trybunał Praw Człowieka zgadza się w swoich orzeczeniach z protestującymi sędziami, że mają prawo do protestu, a nawet powinni mówić głośno o nieprawidłowościach, to – zgadliście! – prezes Julia dopomoże i TK ogłosi, że ETPCz również nie ma takich uprawnień. A zatem obozu rządzącego najwidoczniej nie da się rozliczyć z upartyjniania państwa. I niech teraz powie Komisja Europejska: czy to nie jest wspaniały i praworządny system?
Więcej o kryzysie praworządności w Polsce czytaj na stronach projektu „PraworządźMY”.
* Ilustracja użyta jako ikona wpisu: Max Skorwider.