„Hania i Hania” to nowe wydanie głośnej książki Joanny Rudniańskiej, poprzednio opublikowanej w 2012 roku (pod innym tytułem i z innymi ilustracjami) i nominowanej do Nagroda Literacka m.st. Warszawy, nagrodzonej wyróżnieniem honorowym w konkursie Książka Roku 2015 Polskiej Sekcji IBBY, wpisanej na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej.
Bliźniacze dziewczynki przychodzą na świat w 1932 roku. Ich matka oddaje je staruszce mieszkającej na skraju wioski, ta zaś obiecuje, że dołoży starań, by miały szczęśliwe życie. Dzieci wkrótce zostają rozdzielone. Wychowują się w dwóch różnych rodzinach – polskiej i żydowskiej – nic o sobie wzajemnie nie wiedząc. Każda z dziewczynek otrzymuje imię Hania (w książce dla rozróżnienia zwane są Hanią X i Hanią Y)
Ja – tutaj, ty – tam, a może odwrotnie
Kiedy wybucha wojna, cała rodzina Hani X musi zamieszkać w getcie. Pewnego dnia, jadąc tramwajem, Hania Y dostrzega stojącą na ulicy identycznie wyglądającą dziewczynkę. Ich spojrzenia się spotykają. W ten sposób siostry dowiadują się o swoim istnieniu – i zmuszają swoich przybranych rodziców do wyjawienia im historii ich pochodzenia. Rodzice Hani Y są przerażeni widokiem Hani X w getcie – przecież ich córka wygląda identycznie, co jeśli ktoś na nią doniesie? Dla bezpieczeństwa opuszczają więc Warszawę i zamieszkują we dworze nad Bugiem (którego pierwowzorem jest dwór w Mężeninie, w którym lato spędzał Janusz Korczak, z grupą wolnomularzy, teozofów i licznych dzieci).
Wojna to jednak nie najlepszy czas na obietnicę o szczęśliwym życiu. Czy staruszce uda się dotrzymać obietnicy danej matce dziewczynek?
Rudniańska opowiada o wojnie i Holokauście prosto, oszczędnie, subtelnie, pamiętając o swoim dziecięcym odbiorcy. Nie epatuje opisami tragedii. Jednak krótkie zdania są na tyle mocne, że uruchamiają w umyśle młodego wrażliwego czytelnika niepokojące obrazy. Ten nastrój wojennej grozy oraz niepewności losu buduje w utworze także baśniowa konwencja.
Staruszka, której matka powierzyła swoje dzieci, jest jak dobrotliwa wiedźma – czuwa nad bliźniaczkami, pojawia się nie wiadomo skąd, raz przybiera postać szykownej damy, innym razem biednej babuleńki, jej moc zdradza jednak przenikliwe spojrzenie ametystowych oczu. Gdy trzeba, potrafi być bezwzględna i surowo karać za wyrządzane zło. Jest trochę jak wróżka-matka chrzestna, która czuwa nad tym, by wypełniło się przeznaczenie. „Ty również masz swoją rolę do odegrania – mówi do Hani X. – Jak dotąd, nie mam żadnych zastrzeżeń, kochanie. Jesteś właśnie taka, jaka powinnaś być” [s. 23].
Rudniańska pisze o Holokauście odbitym w doświadczeniu dziecka. Mocno wybrzmiewa niezrozumienie, bo też Zagłady pojąć się nie da. „Ona też ma na imię Hania. I jest taka sama jak ja” – mówi Hania Y. Dlaczego więc jedna żyje wolno, a drugą zamknięto w getcie? A jeśli zamienią się miejscami, to jak kto pozna, która jest która? „Skąd wiecie, że to ona jest waszą córką, a nie ja? Jeśli chodzi o sukienki, to przecież mogłyśmy się pozamieniać” [s. 27] – stwierdza przekornie Hania Y.
Pies pamięta cały świat
Wojna jawi się więc jako absurdalne, niepojęte, straszliwe zdarzenie, które w doświadczeniu młodziutkiej osoby przeplata się z okresami szczęśliwości i radości – zupełnie naturalnymi i przynależnymi dziecku, a jednak budzącymi w nim poczucie winy: „Tak okropnie było jej wstyd, że jest teraz zadowolona i bezpieczna, że mieszka w pięknym domu pośród drzew, że bawi się z psami i jeździ konno, że tak często się śmieje…” [s. 29].
Rudniańska nie pozostawia złudzeń, że doświadczenie Zagłady kończy się wraz z ocaleniem. Hania X przeżyła, ale wszyscy jej bliscy zginęli w obozie koncentracyjnym.
Oprócz rodziców, dziadków, kuzynów, zniknął cały świat jej dzieciństwa: ulica, dom, pokój, zabawki, sąsiedzi, szkolni koledzy i koleżanki, nauczyciele. Został tylko pies, cudem odnaleziony Cygan. On jeden „wiedział, dlaczego jego pani płacze, bo przecież wszystko pamiętał”. Wątek psa Hani to poruszający portret wojennego losu zwierząt domowych, które w jeszcze większym niż ludzkie niezrozumieniu próbują trwać aż do końca.
Ilustracje do najnowszego wydania książki wykonała Ewa Beniak-Haremska. Utrzymane w posępnej, przygaszonej kolorystyce znakomicie współgrają z tekstem. Są jak spłowiałe zdjęcia, a na nich – gwarne letnie popołudnie, łąka buchająca kwieciem i niebo, które zaraz buchnie bombami, czyjeś bolesne, świadome spojrzenie i małe ręce tulące po raz ostatni ukochanego psa.
Znowu człowiek człowiekowi wilkiem
Czytając „Hanię i Hanię” tu i teraz, w roku 2022, szczególnie wyraźnie dostrzegamy, jak aktualny jest przekaz tej historii. W trakcie lektury, w późniejszych rozmowach z dziećmi łatwo nam odwołać się do codzienności, do wiadomości podawanych w mediach, być może do relacji zasłyszanych bezpośrednio od przebywających w naszych domach Gości z Ukrainy. Opowieść zyskuje więc konkretny wymiar, wchodzi w rzeczywistość, jej przekaz o tym, że wszyscy jesteśmy tacy sami, równi sobie, a wojna zawsze jest krzywdą – dla wszystkich – wybrzmiewa mocniej. Dobrze więc, że ta niewielka, ważna książeczka trafiła ponownie na księgarskie półki.
Książka:
Joanna Rudniańska, „Hania i Hania”, il. Ewa Beniak-Haremska, wyd. Muchomor, Warszawa 2022. Książkę dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Proponowany wiek: 7+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.