Zasady demokracji

Czym jest demokracja? W najprostszym rozumieniu chodzi o rządy większości. Moja partia ma 51 procent głosów, twoja ma 49 procent – a więc my rządzimy. Ale w praktyce nie jest to oczywiście takie proste. No bo czy większość może uchwalić wszystko? Czy może traktować mniejszość w dowolny sposób? Takie pytania można mnożyć. Ale czy naprawdę można? Jeśli zadamy zbyt wiele podobnych pytań, to wtedy rzecz stanie się zbyt skomplikowana i przestaniemy rozumieć, czym jest demokracja.

Jan-Werner Müller udziela odpowiedzi, która jest być może równocześnie najprostsza i najpełniejsza. Otóż jego zdaniem demokracja to wolność, równość i niepewność. Oczywiście, sprawy, takie jak rządy większości albo wolne wybory, są ważne. Jednak zdaniem niemieckiego politologa należy je rozumieć jako narzędzia, za pomocą których wprowadzamy w życie podstawowe wartości demokracji. Bo przecież, jak wiemy ze starożytnej Grecji, demokracja nie musi opierać się na wyborach – może działać choćby w drodze losowania urzędów.

Jeśli chodzi o wolność i równość, sprawa wydaje się stosunkowo jasna. Oczywiście, szczegółowe rozumienie tych wartości jest kwestią sporu politycznego. W demokracji możemy kłócić się w sprawie tego, jak wcielać w życie takie fundamentalne zasady polityczne. Musimy jednak przyjąć podstawowe założenie, że jako obywatele jesteśmy wolni – jeśli mamy wybierać władzę, to muszą istnieć odpowiednie warunki dla wolnego wyboru. I musimy założyć, że jesteśmy równi – że każdy głos waży tyle samo. To oznacza, że w demokracji nie wolno wykluczać jednostek ani grup ze wspólnoty politycznej; nie może być kasty ludzi uprzywilejowanych.

A dlaczego niepewność? Ten warunek pochodzi od Adama Przeworskiego, polskiego politologa i jednego z czołowych światowych badaczy demokracji, który przekonywał, że demokracja to „zinstytucjonalizowana niepewność”. Jak wyjaśnia Müller, oznacza to, że w demokracji nie wiemy, kto wygra wybory, ale wiemy, jakie obowiązują procedury. Z kolei w autorytaryzmie jest odwrotnie – wiemy, kto będzie rządził, ale nie wiemy, jaka będzie tego podstawa prawna. System jest zatem demokratyczny, gdy istnieje niepewność co do tego, jaka będzie polityka.

Konsekwencje niepewności

W naszym kraju właśnie ukazuje się książka Müllera „Demokracja rządzi”, którą miałem przyjemność przełożyć na język polski, a która jest częścią serii Biblioteka Kultury Liberalnej. Jest to bardzo proste i przystępne wyjaśnienie podstawowych zasad demokracji (tytuł angielski to „Democracy Rules”), a jednocześnie praktyczny przewodnik po współczesnych debatach na temat konfliktu między demokracją i autorytaryzmem. W pracy Müllera pełno jest świetnych argumentów i narzędzi do wykorzystania w debacie z populistyczną prawicą. Każdy polityk czy zwolennik demokratycznej opozycji znajdzie w niej dla siebie coś wartościowego.

Zwrócę uwagę na kilka kwestii. Przede wszystkim, Müller podkreśla, że polityka demokratyczna jest dynamiczna i twórcza. Jest to ważne, ponieważ pokazuje, że polityka współkształtuje życie publiczne, a nie tylko biernie dostosowuje się do „oczekiwań elektoratu”. To ważne także z innego powodu: w demokracji wierzymy, że ludzie mogą zmieniać zdanie. Dla polityka demokratycznego każdy i zawsze jest potencjalnym wyborcą. A zatem żaden wyborca nie jest ostatecznie „stracony”. Jak pisałem kiedyś w tej rubryce, liberałowie – podobnie jak chrześcijanie – zakładają, że każdy może zostać zbawiony. Nie chodzi jednak o to, czy każdego można przekonać do zmiany zdania. Chodzi o to, że traktujemy się wzajemnie z godnością, jak podmioty moralne posiadające zmysł sprawiedliwości.

Po drugie, autor mówi, że istnieje coś takiego jak infrastruktura krytyczna demokracji, która umożliwia dobre działanie – a której problemy przekładają się na osłabienie systemu politycznego. W szczególności chodzi o media i partie polityczne, które od dłuższego czasu znajdują się w kryzysie. Media mają problemy finansowe i gonią za kliknięciami – w konsekwencji debata publiczna cierpi. Z kolei w polityce mówi się o kryzysie reprezentacji – ludzie mają poczucie, że system polityczny nie reprezentuje ich interesów i potrzeb, dlatego rozpadają się tradycyjne partie, a wyborcy stają się bardziej antysystemowi.

W odpowiedzi Müller opisuje pomysły na wzmocnienie partii i mediów. Jednym z nich jest koncepcja bonów obywatelskich, które miałby do dyspozycji każdy z nas – i które mógłby przekazać wybranej przez siebie organizacji medialnej oraz partii politycznej. Według francuskiej ekonomistki Julii Cagé, miałoby to wzmocnić niezależność mediów od reklamodawców, a także zdynamizować system polityczny, aby lepiej odpowiadał na potrzeby ludzi. Dzięki temu demokracja nie byłaby tylko „raz na cztery lata”.

Wreszcie, książka Müllera jest cenna również dlatego, że jest to solidna dawka politycznego realizmu. Autor bez uników pisze o współczesnych problemach liberalnej demokracji. W szczególności zwraca uwagę na zjawisko, które określa mianem „dwóch secesji”. Pierwsza secesja dotyczy ludzi najbogatszych i najbardziej wpływowych, którzy mają zdolność wpływania na kształt polityki, a jednocześnie w coraz mniejszym stopniu jadą na jednym wózku z resztą społeczeństwa. Druga secesja to wycofywanie się z polityki ludzi, którzy się nią rozczarowali albo nie mają poczucia, że mogą na cokolwiek wpłynąć.

Jednocześnie politolog przekonuje, że w sukcesach formacji populistycznych nie ma niczego nieuniknionego – nie istnieje więc coś takiego jak „fala populizmu”. A to oznacza, że liberałowie nie muszą jej ulegać, lecz mogą prowadzić własną, niezależną politykę. Nie jest również tak, że masy kierują się niskimi pobudkami i w duszy „pragną faszyzmu”, które to twierdzenie pozwala po prostu wyrazić niektórym przedstawicielom strony liberalnej frustrację własnymi niepowodzeniami czy poczucie własnej wyższości. To z kolei oznacza, że wiele osób chce liberalnej demokracji i one również są częścią ludu. Jednak nie ma też sensu idealizować „ludu” – ludzie są różni, czasem mają przekonania dobre, czasem złe, trzeba patrzeć na konkretne sprawy.

Książka Müllera skutecznie łączy w sobie dwa przeciwstawne dążenia. Z jednej strony, skłania do tego, żeby spojrzeć na życie polityczne przez pryzmat podstawowych zasad, które rządzą lub powinny rządzić porządkiem demokratycznym. Zastanowienie się nad nimi pomaga nam ocenić, co działa dobrze, a co trzeba naprawić. Z drugiej strony, autor zachęca nas do utworzenia sobie obrazu życia politycznego o dużej rozdzielczości. Poszukiwanie podstawowych zasad nie oznacza, że musimy upraszczać rzeczywistość. Cel jest praktyczny. Chodzi właśnie o to, żeby przedstawić jasny i pełny obraz polityki demokratycznej. Jednocześnie jest to praca pełna pokory: mówi ona, że wciąż nie wiemy jeszcze w pełni, czym jest demokracja i musimy wykazać wiele kreatywności, cierpliwości i ciekawości, aby rozumieć to coraz lepiej. Dla każdej osoby zainteresowanej sprawami publicznymi – pozycja obowiązkowa.

 

Zachęcamy do lektury wywiadu Tomasza Sawczuka z Janem-Wernerem Müllerem we wtorek w nowym numerze „Kultury Liberalnej”.

 

Książka:

Jan-Werner Müller, „Demokracja rządzi”, przeł. Tomasz Sawczuk, Fundacja Kultura Liberalna, Warszawa 2022.