Francesca Albanese jest oburzona. W specjalnym oświadczeniu włoska prawniczka stwierdziła, że doniesienia prasowe o jej wyrażonych w 2014 roku poglądach na wojnę w Gazie są „wyrwane z kontekstu i obłudne” oraz stanowią „złośliwą napaść” na jej urząd. Dodała też, że uznanie ich za przejaw antysemityzmu jest „błędnie mylące”.

Pal sześć niefortunne użycie podwójnego zaprzeczenia – ale debata, jaką wzbudziło przypomnienie stanowiska Albanese sprzed ośmiu lat, jest ważna dla zrozumienia postaw, jakie konflikt bliskowschodni wzbudza w części społeczności międzynarodowej.

Spory w lobby

W liście otwartym opublikowanym w 2014 roku na Facebooku, Albanese stwierdziła, że „lobby żydowskie ujarzmiło Amerykę” – i dlatego „potępia ona uciśnionych” Gazańczyków, a nie Izrael. Skrytykowała ona także sposób, w jaki BBC informowało o przebiegu walk, zarzucając brytyjskiej rozgłośni, że „najwyraźniej izraelskie lobby jest w waszych żyłach i systemie”.

W rok później w kolejnym poście zestawiła ze sobą dwa zdjęcia: żołnierza hitlerowskich Niemiec z psem na smyczy nad leżącym człowiekiem oraz izraelskiego żołnierza, także z psem i także nad leżącym człowiekiem – oraz uznała za słuszne porównanie Nakby, czyli etnicznej czystki 750 tysięcy Palestyńczyków z Izraela w 1948 roku, z Zagładą. Pisała też, że wojnę w Gazie spowodowała „izraelska pazerność”, i uznała, że „Izrael nie może powoływać się na prawo do samoobrony, skoro nielegalnie okupuje inny kraj i dokonuje agresji przeciw niemu”.

Poglądy pani Albanese, choć całkiem rozpowszechnione, zwłaszcza na lewicy, są w sposób oczywisty mylne. W USA istotnie działają żydowskie lobby – prawicowe i lewicowe. To pierwsze, silniejsze, usiłuje wpłynąć na politykę USA w kierunku proizraelskim, to drugie, krytyczne wobec tej polityki – wręcz przeciwnie. Ich działalność, podobnie jak działalność setek innych lobby – etnicznych, religijnych, gospodarczych, społecznych – jest w USA legalna i kontrolowana przez prawo.

Twierdzenie, że jakieś lobby „ujarzmiło Amerykę”, wymagałoby jednak dowodu. Gołosłowne oskarżanie Żydów o owo rzekome „ujarzmienie” wywodzi się wprost z teorii spiskowych, które historycznie upatrywały w Żydach sprawców domniemanych spisków, jak najpełniej wyłożono w „Protokołach Mędrców Syjonu”.

Zasadność tego zarzutu potwierdza zarówno fakt, że domniemane lobby staje się trucizną, krążącą „w żyłach BBC”, zaś przyczyną wojny w Gazie miała być pazerność, historycznie przypisywana Żydom – choć nawet najzjadliwsi krytycy Izraela nigdy nie sugerowali, że w Gazie są jakieś skarby, które Izrael pragnąłby zawłaszczyć. Autorzy artykułu z portalu „Times of Israel”, na który pani Albanese tak ostro zareagowała, nie zarzucili jej zresztą wprost antysemityzmu, lecz jedynie zwrócili uwagę na to, w jakim kontekście jej oskarżenia występują.

Skala porównań

Nie inaczej z jej porównaniami z III Rzeszą. Jeżeli dokonane przez Albanese zestawienie zdjęć jest uprawnione, to uprawnione jest zrównanie z hitlerowcami każdego, kto używa psów przeciw innym ludziom. Zasadność takiego posługiwania się zwierzętami można krytykować, ale nie na tym przecież zasadzała się istota hitlerowskiego zła.

Podobnie, jeśli etniczna czystka Palestyńczyków porównywalna jest z Zagładą, to z Zagładą porównywalna jest etniczna czystka Niemców i Ukraińców z Polski, muzułmanów i Hindusów z dzisiejszych Indii i Pakistanu i tak dalej.

Wszystkie owe czystki były prawdopodobnie zbrodniami przeciw ludzkości, ale nie – jak Zagłada – zbrodniami ludobójstwa. Zaś wojna w Gazie wybuchła, gdy Izrael zareagował zbrojnie na prowadzony z Gazy ostrzał rakietowy. Choć można krytykować to, jak Izrael te działania zbrojne prowadził, to niewątpliwe jest, że działał w samoobronie, a prawo do niej nie jest, wbrew temu, co pisała włoska prawniczka, warunkowe.

Krótki cień paskudnych poglądów

Owa krytyka jest tak niepodważalna, że gdy portal zwrócił się do pani Albanese o komentarz do jej przytoczonych sformułowań, stwierdziła ona, że niektóre jej słowa były „niefortunne, analitycznie niepoprawne i nieintencjonalnie obraźliwe. Dystansuję się od nich i dziś bym ich nie użyła, nie użyłam ich też jako Specjalny Sprawozdawca ONZ”. Rzecz w tym bowiem, że pani Albanese nie jest po postu osobą o dość paskudnych poglądach – jest Specjalnym Sprawozdawcą ONZ kierującym komisją śledczą dotyczącą postępowania Izraela wobec Palestyńczyków.

Przyjmując ten urząd, złożyła oświadczenie, że „nie posiada poglądów lub opinii, które mogłyby przesądzać kwestie” będące przedmiotem dochodzenia. Włoska prawniczka najwyraźniej zrazu przestraszyła się, że przytoczone przez „Times of Israel” cytaty mogą kosztować ją stanowisko.

I przestraszyła się niesłusznie. Skrytykowali ją wprawdzie dyplomaci Izraela i USA, ale pozostałe państwa członkowskie, oraz sama Organizacja, zareagowały ogłuszającym milczeniem. Dlatego już nazajutrz zdystansowała się od własnego zdystansowania i zaatakowała portal za „błędnie mylącą złośliwą napaść”. Dalej przewodniczyć będzie ONZ-owskiemu dochodzeniu.

Ogłuszające milczenie ONZ

Albanese ma, rzecz jasna, prawo do swoich paskudnych poglądów – ale nie powinna być Specjalnym Sprawozdawcą do spraw Izraela, podobnie jak ktoś, kto uważa, że islam jest religią przemocy nie powinien prowadzić dochodzenia w sprawie palestyńskiego terroryzmu – gdyby ONZ kiedykolwiek takie dochodzenie wszczęła.

Istnieją zasadne powody, by badać postępowanie okupacyjne Izraela, podobnie jak Turcji, Maroka, Armenii czy Indii – ale ONZ tymi państwami się w ten sposób nie zajmuje. I są powody, by uważać, że Izrael, podobnie jak te państwa, winien jest zbrodni wojennych – ale nie czyni to ani jego, ani innych okupantów podobnymi do III Rzeszy.

A skoro tak, to nie ma żadnego powodu, by poważnie traktować dochodzenie pani Albanese czy inne ONZ-owskie komisje śledcze. I na tym właśnie, na kolejnym zdyskredytowaniu ONZ, polega jej przewina, nie mniejsza od jej uprzedzeń i zniewag wymierzonych w Izrael i w Żydów. Tyle tylko, że to nie ona będzie ponosić ich koszty.