Szanowni Państwo!
W czasie niedawnej konferencji prasowej szef CIA Bill Burns postawił sprawę jasno: „Chiny są największym wyzwaniem geopolitycznym dla Stanów Zjednoczonych”. Z kolei nowe technologie to „główna arena” rywalizacji z Chinami.
Jest to jeden z powodów, dla których tak ważny jest konflikt o Tajwan. W kraju tym, który pozostaje sojusznikiem USA, ale do którego Chiny mają roszczenia polityczne, produkuje się ogromną część czipów do urządzeń elektronicznych – chodzi o 30 procent światowej produkcji czipów i 90 procent najbardziej zaawansowanych produktów, które można znaleźć choćby w iPhonie. Przemysł czipowy, którym zajmujemy się w aktualnym numerze „Kultury Liberalnej”, to oczywiście nie jedyny, ale jeden z najważniejszych elementów rywalizacji technologicznej między mocarstwami. A przy tym jest to przemysł globalny o ogromnej wartości gospodarczej.
Produkcja tego rodzaju technologii wymaga szeroko zakrojonej współpracy rządów, firm i badaczy na całym świecie. Żaden kraj nie jest w stanie produkować zaawansowanej elektroniki samodzielnie. Tajwańskie TSMC, gdzie wytwarza się czipy w najnowszym na świecie procesie technologicznym, potrzebuje do produkcji niezwykle skomplikowanego sprzętu z Holandii, do produkcji którego potrzeba z kolei technologii wytwarzanych w USA. Obok Tajwanu ważnymi producentami czipów są Japonia czy Korea Południowa. Wiele z urządzeń, których projekty powstają w USA czy Wielkiej Brytanii, a do których podzespoły produkuje się na Tajwanie, jest następnie składanych w Chinach.
W następstwie rosnących napięć między USA i Chinami amerykańskie władze chcą zmniejszyć zależność technologiczną od Tajwanu. W tym celu administracja Bidena ogłosiła wart ponad 50 miliardów dolarów program grantowy, mający na celu zwiększenie produkcji nowoczesnych czipów na terenie USA. W minionych dekadach duża część produkcji przeniosła się z Ameryki do Azji ze względu na niższe koszty.
Obecnie Stany Zjednoczone mają w dziedzinie czipów wyraźną przewagę technologiczną nad Chinami, między innymi dlatego, że blokują dostęp chińskich firm do najnowszych technologii. Czy to może się zmienić? Istnieją dwie główne przeszkody. Pierwsza dotyczy know-how. Produkcja nowoczesnych czipów to niezwykle zaawansowana dziedzina wiedzy – w niektórych fragmentach globalnego łańcucha produkcji istnieje tylko jedna firma albo tylko kilka firm na świecie, które są w stanie zaprojektować czy wytworzyć niezbędne narzędzia.
Druga trudność to koszt. W związku z ciągłym intensywnym rozwojem technologicznym udział w wyścigu wymaga ogromnych nakładów finansowych. Już tylko budowa fabryki czipów może wiązać się z kosztem rzędu 20 miliardów dolarów, a sprzęt w takiej fabryce trzeba wymieniać mniej więcej co dwa lata, w związku z tempem rozwoju branży. Tendencja jest taka, że w każdym kolejnym procesie technologicznym koszty są coraz większe.
Właśnie z tego powodu duża część produkcji przeniosła się w przeszłości z USA do Azji. Kiedyś firmy projektowały i produkowały sprzęt. Jednak obecnie projektant i producent to często dwa różne podmioty. Amerykański Intel to jeden z niewielu podmiotów, które robią jedno i drugie. Ale wspomniany Apple jedynie projektuje czipy do swoich telefonów, które następnie produkuje tajwańskie TSMC, podobnie jak dla wielu innych firm.
Gdzie w tym wszystkim jest Europa? Oto dobre pytanie, które zadaje sobie od pewnego czasu Komisja Europejska. Szczególnie od czasu pandemii rządy są coraz bardziej wyczulone na ryzyka związane z globalnymi łańcuchami dostaw. Europa nie posiada mocy fabrycznych, natomiast ma znaczenie, jeśli chodzi o projektowanie, a także produkcję narzędzi fabrycznych – bez holenderskiego ASML stanęłaby cała światowa produkcja najbardziej zaawansowanych czipów. To jedno z kilku wąskich gardeł w światowym przemyśle czipowym.
Co ciekawe, mimo sankcji w 2022 roku wzrosła wartość importu półprzewodników i czipów do Rosji. Chociaż Zachód nałożył na kraj sankcje, bardzo wyraźnie wzrósł handel Rosji z Chinami oraz Hongkongiem. Międzynarodowe zrzeszenie producentów półprzedowników i elektroniki SEMI kilka dni temu zwróciło uwagę, że jeśli partnerzy USA nie wzmocnią sankcji analogicznie do rozwiązań obowiązujących w Stanach Zjednoczonych, to ograniczenia w dostępie Chin do nowych technologii, na które liczył Waszyngton, okażą się w istotnej mierze nieefektywne.
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o wojnach czipowych – wyścigu technologicznym i wyścigu zbrojeń między USA i Europą oraz Chinami.
Chris Miller, historyk gospodarki z Tufts University, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem opowiada o swojej najnowszej książce „Chip War: The Fight for the World’s Most Critical Technology”. Według Millera jest całkiem możliwe, że Chiny nigdy nie dogonią USA, jeśli chodzi o zdolności technologiczne w dziedzinie czipów, ponieważ taka jest norma w tej branży. Jednak punktem krytycznym jest Tajwan. Jeśli Chiny przejmą nad nim kontrolę, sytuacja może się radykalnie zmienić.
Dr Jakub Jakóbowski z Ośrodka Studiów Wschodnich, ekspert od powiązań cyfrowych w państwach Eurazji, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin opowiada o tym, co by się stało, gdyby Ameryka i Europa straciły dostęp do czipów z Tajwanu i jak produkcja półprzewodników stała się dla tej wyspy polisą ubezpieczeniową oraz dyplomatyczną kartą przetargową. A także – jakie znaczenie dla świata i globalizacji ma produkcja półprzewodników, wpływając na nowe postrzeganie tej drugiej przez rządy i ponadnarodowe korporacje.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”