Szanowni Państwo! 

Współczesne bogate społeczeństwa żyją w warunkach nadmiaru żywności. A jednocześnie jedzenie wiąże się w wieloma trudnymi decyzjami. Ludzie nie muszą martwić się, że go zabraknie albo że woda, którą piją, będzie skażona, a w konsekwencji zachorują. A jednak zamiast tego pojawiły się nowe pytania i problemy.

Czy to, co kupujemy, jest tym, co napisano na opakowaniu? Czy na przykład jogurt to mleko i żywe kultury bakterii, czy też produkt z dodatkiem mleka w proszku? A czy jogurt z barwnikami i aromatami to jogurt owocowy? Etykieta informuje, że tak, ale wystarczy kilka minut, żeby znaleźć w sieci artykuł, z którego wynika, że ten produkt ma niewiele wspólnego z prawdziwymi owocami.

Powstaje więc kolejny dylemat: co jeść? Skoro to nie truskawki dają jogurtowi piękny różowy kolor i nie one tak pachną, to czy substancje, które wykorzystano do jego produkcji, są zdrowe? Sprawiają one, że coś będzie ładniej wyglądać, pachnieć i intensywniej smakować, a więc zachęcać do kolejnego zakupu. Czy zatem pozostają obojętne dla naszego zdrowia, czy wywołują negatywne konsekwencje? 

Pytania nawarstwiają się jak kula śnieżna, bo zaraz rodzą się kolejne – czy alternatywne źródła zakupów żywności prowadzą nas do lepszych wyborów? Czy truskawki z uprawy „bio” albo kooperatywy spożywczej są prawdziwsze i lepsze? I czy warto jechać za miasto do zaufanego rolnika, żeby kupić jajka i pomidory, czy też prosty sposób zdobycia ich w najbliższym dyskoncie jest wystarczająco dobry?

Do tego są jeszcze pytania etyczne. Na przykład, czy należy kupować mięso i nabiał, przyczyniając się w ten sposób do hodowli zwierząt w okrutnych warunkach? I jeszcze pytanie fundamentalne – czy banalna czynność jedzenia wymaga rozstrzygnięcia tych wszystkich dylematów? Może po prostu wystarczy jeść? Czy jedzenie rzeczywiście decyduje o tym, kim jestem?

W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o tym, jak jeść dobrze i zdrowo – i czy to w ogóle możliwe.

Dr. inż Tomasz Szablewski, specjalista od bezpieczeństwa żywności z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin opowiada: „Napisałem kiedyś z kolegą artykuł na temat jakości jaj. Z naszych badań wynikało, że w pewnym aspekcie jaja ekologiczne są bardziej wartościowe i to właśnie ten fragment zacytowano na blogu o żywności ekologicznej. Na blogu nieekologicznym zacytowano fragment o tym, że jaja się między sobą nie różnią”. Przekonuje, że pewne przeświadczenia co do tego, jaka żywność jest lepsza, nie opierają się na racjonalnych przesłankach, a więc nie muszą być prawdziwe. Zapewnia też, że żywność z supermarketu jest bezpieczna i nie zawsze jest ulepszana chemicznie. Przyznaje jednak, że nauka wszystkiego nie wie, a więc konsekwencje używania czy mieszania niektórych dodatków do żywności nie są znane.

Natalia Mętrak-Ruda, dr kulturoznawstwa, autorka tekstów o kuchni i książki „Warzywa zjedz, mięso zostaw. Krótka historia wegetarianizmu”, opowiada Katarzynie Skrzydłowskiej-Kalukin o naszych ideach związanych z jedzeniem. Przekonuje, że wegetarianizm nie jest z definicji lewicowy, bo w przeszłości stosowali się do niego na przykład politycy endecji, którzy uważali, że zdrowe ciało lepiej służy ojczyźnie. Opowiada o tym, że wybór diety wynika z chęci dbania o siebie, ale i o środowisko, nie jest więc tylko egoistyczny. Mówi też: „Socjolodzy mówią, że nasz styl życia i to, jak konsumujemy, jest na czele tego, jak konstruujemy swoją tożsamość. To jest silniejsze niż przynależność zawodowa. To, jak jemy i jak się ubieramy, jest najważniejszym elementem tego, jak siebie postrzegamy”.

W tym kontekście przypominamy tekst Tomasza Sawczuka, który pisał: Jeszcze niedawno jedliśmy, ubieraliśmy się i podróżowaliśmy, jak chcieliśmy – i nikogo to nie interesowało. Dzisiaj stało się ważne, czym jadę, w co się ubieram i co zjem na obiad – dajmy na to, czy będzie to mięso. Chcemy czy nie – w każdej z tych spraw trzeba się opowiedzieć. 

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”