Kluczową kwestią do odczytania najnowszego tomu poezji Anny Augustyniak wydaje się tożsamość podmiotu-bohaterki wierszy. Jednak Anna Q jest bytem nieuchwytnym, zmiennokształtnym. To symbol, a może nawet kilka symboli w jednym.
W otwierającym tom wierszu przedstawia się: „Istnieję naprawdę. Jestem Anną Q”. To skąpe informacje, choć możemy z nich zrozumieć, że w zasadzie kobiecie nie jest potrzebne żadne szufladkowanie, wtłaczanie w ramy, dookreślenie. Niech czytelnik uwierzy, że ona jest. Tylko tyle i aż tyle.
Dopiero z opisu życia Anny Q oraz jej wyznań możemy dowiedzieć się więcej. Każda jej rola mówi coś o niej samej, ale i o świecie w ogóle – o tendencjach, relacjach, człowieku, mglistej pamięci, aksjologii.
Mogę robić z ciałem, co chcę
Anna Q „przymierza kostiumy”. Co krok widzimy ją w nowym wcieleniu, toteż można pokusić się o fantazję, że bohaterka jest być może uosobieniem kobiecości lub jakiegoś jej aspektu. Być może to swoista kobieca siła, energia albo symbol wolności.
„Mogę z ciałem robić co chcę” – to śmiałe twierdzenie brzmi jak wyraz najwyższej formy swobody. Jednak kolejne frazy przynoszą zupełne tego zaprzeczenie. Czy zatem Anna Q jest pierwiastkiem pomiędzy? Między tym, czego się pragnie, a tym, co się robi faktycznie? A może Anna Q to efemeryczne uczucie, że można wszystko?
Mamy w „Annie Q” pewnego rodzaju zamianę ról. Anna jest wyzwolona, przystoi jej nawet to, co kobiecie nie przystoi (według, rzecz jasna, tak zwanej normy społecznej czy ograniczeń kulturowych). Jako kobieta Anna Q może szokować wielu – zwłaszcza mężczyzn. Ale Anna Q jako performerka, artystka – fascynuje i prowokuje nas wszystkich.
Anna Q ucieleśnia to, co skrywane, co kryje się w mrokach ludzkiej duszy. Ona wydobywa ten ukryty element na światło, a my się wstydzimy, czujemy zażenowanie, jesteśmy zszokowani, że tak można. Anna Q to ciemny fragment, żyjący w każdym z nas, karmiony w mroku i ciszy, uwiązany na łańcuchu pruderii, taktu, strachu i cierpienia.
Niedobrze być
kobietą ani dziewczynką niedobrze być.
W piekle pomiędzy. Pomiędzy mężczyznami
[„Zieleniak” – fragm.]
– nie ma wątpliwości, że to właśnie wokół kobiecości kręci się mikro- i makroświat poetycki w „Annie Q”. Anna jest everywoman – to ta, która była gwałcona przez „ronowców”, to kochanka, córka, to „numer 70072”, to showmanka, artystka, poetka itd.
Intymnie i społecznie
Augustyniak jednak sporo miesza w naszych próbach odszyfrowywania obrazów z tomu. Gdy już się wydaje, że znaleźliśmy właściwy trop , poetka zmusza nas do powątpiewania, czy nasza interpretacja jest słuszna. Wprowadza figurę Anny-aktorki („Anna Q zagra epizod o numerze obozowym”). Nasuwa się zatem pytanie, czy to co nas spotyka jest prawdziwe? Czym jest sama prawda? Jak możemy być czegokolwiek pewni, jeśli zestawia nam się dramat Auschwitz z „kolorowym jarmarkiem”? Augustyniak nie ma dobrego zdania o współczesnym świecie, gdzie wartości są towarem deficytowym, a życie jedynie się odgrywa, jeśli zachodzi taka potrzeba.
Doświadczenie kobiecości Anny Q wyraża się przede wszystkim cieleśnie. Kobiece ciało jest tu niczym produkt, którym się handluje, jaki można sobie przywłaszczyć, jakiego można poużywać i jaki da się cisnąć w kąt. Jest celem i środkiem. Anna Q także „robi pokazy ciała na scenie”. To narzędzie opowieści.
Zresztą w ogóle sposób komunikacji, który w tomie zaproponowała Anna Augustyniak, jest bardzo ciekawy. W „Annie Q” odnajdziemy bowiem i opis sytuacji lirycznej (podmiot spoza świata poetyckiego lub jakiś jego nieoczywisty element), i głos samej bohaterki (konfesja „ja” lirycznego) – i to w obrębie tego samego utworu. To sprawia, że perspektywy intymna i społeczna wpływają na siebie, przenikają się i dopełniają. Z jednej strony mamy do czynienia z intymnym pamiętnikiem pewnej kobiety (ale też everywoman?), a z drugiej – z poetycką kroniką rodzaju kobiecego (którego przedstawicielką jest podmiot liryczny) w historii.
Przeistoczenia
Augustyniak zapuszcza się w mroczne czeluści lat czterdziestych XX wieku. Szczególnie uważnie przygląda się praktykom obozowym, wspomnieniom więźniów Auschwitz. W tym kontekście „Anna Q” jawi się jako poetycki reportaż. Jednak to tylko część opowieści, bo przecież jest Anna, która – jako byt duchowy – sama już nie wie, czy „kręci jej się w głowie Węgierki czy w głowie Niemca”. Anna zbiera te dawne doświadczenia. Ma w sobie „czułość”, która drąży w niej „korytarze i głos” (co też można odczytywać na wiele sposobów). Zatem mamy i kolejne rozpoznanie – Anna Q mówi głosem tych, których nie ma. Daje świadectwo.
W jednym ze swych kolejnych „przeistoczeń” Anna Q dzieli się intymną historią „spędzania ciąży” i podkreśla, że takie historie są udziałem wielu kobiet. Anna Q to więc również „my” liryczne. Przemierzamy w ślad za Anną Q wszystkie żeńskie biografie, odnajdujemy punkty wspólne – one stykają się w okolicach „kory na podbrzuszu”. Próbujemy uchwycić istotę naszej przewodniczki, ale ona jest przecież „materią dryfującą w oceanie jednorodnego czasu”.
Anna Q to wreszcie ta, która objawia. Bierze na siebie ciężar „mitu, szitu i opowieści / z powieści”. Obnaża (siebie i nas). Składa ofiarę, wystawia się na pokuszenie. Jest aktorką w teatrze życia oraz sprawia, że kurtyna nieustannie w nim opada. I jest niezwykle naturalna w swojej (naszej?) burlesce.
Liryczny życiorys Kobiety
Bohaterka Augustyniak zbiera rozmaite damskie historie, przypomina między innymi o zbrodni na Ewie Kowskiej, o smutnym losie Franceski Woodman czy o bólu Laury Tymy. Wszystkie je zawiodło (bezpośrednio lub pośrednio) ciało, lejtmotyw tego zbioru.
Czytanie „Anny Q” to fascynujący spacer w głąb liter i znaczeń, a także podróż do piekła historii, które spala. Tom Anny Augustyniak jest wielkim lirycznym życiorysem Kobiety. Do tego zza słów pokazuje się czasem uśmiech, a niekiedy grymas, samej autorki. Można znaleźć go w rozmaitych kombinacjach semantycznych, żonglerkach słownych, metajęzyku. Ta poezja magnetyzuje, wyzwala i zniewala jednocześnie.
Książka:
Anna Augustyniak, „Anna Q”, Instytut Mikołowski, Mikołów 2022.