Obietnice wyborcze, jakie ogłosił prezes PiS-u na ostatniej konwencji tej partii, zabrzmiały jak fajerwerki. Oczywiście nie nazwał ich obietnicami wyborczymi, tylko polityką społeczną, ale od nowego roku świadczenie 500 plus ma zamienić się w 800 plus, leki dla osób powyżej 65. roku życia i poniżej 18. mają być za darmo, podobnie jak autostrady dla wszystkich.
500 plus to sprawdzona broń PiS-u. Każdy widz TVP wie, że Tusk chce odebrać Polakom to świadczenie, tymczasem PiS zamierza je podnieść i to konkretnie, efektownie. Do tego dodaje leki dla swojego elektoratu, czyli osób ze starszego pokolenia i odpowiada na potrzeby społeczne, bo wiadomo, że stan zdrowia młodzieży, zwłaszcza psychiczny, jest alarmujący, więc i to pokolenie dostanie coś od opiekuńczego państwa. A autostrady to już odebranie Platformie Obywatelskiej największej dumy, jak odbicie męża czy żony – może i Platforma je zbudowała, ale to dzięki PiS-owi wszyscy Polacy będą mogli po nich jeździć.
Tusk wybija piłkę Kaczyńskiemu
Jednak w odpowiedzi Donald Tusk też odbił PiS-owi jego dumę. Tak jak dla Platformy Obywatelskiej autostrady są znakiem firmowym jej rządów, symbolem modernizacji kraju, którego dokonała, tak marką PiS-u jest 500 plus. Po zapowiedzi znaczącego podniesienia świadczenia Tusk mógł poczuć, że dostał cios – to Kaczyński udowodnił Polakom, że można dać im pieniądze na każde dziecko i to on teraz zdecydował, że poczują to lepiej.
Tusk jednak zareagował błyskawicznie i chyba najlepiej, jak można było sobie wyobrazić. Dlaczego dopiero na Sylwestra? Podnieśmy stawkę już na Dzień Dziecka! – zapytał i zapowiedział natychmiastowe złożenie projektu o podniesienie świadczenia od 1 czerwca. A kiedy PiS odpowiedziało, że nie popiera tego pomysłu, zobowiązał polityków PO, żeby za każdym razem pytali tych z PiS-u – gdzie jest 800 plus, które obiecaliście?
Reakcja Tuska to jednak coś więcej – nazywa podwyżkę rewaloryzacją. A więc nie jest to prezent wyborczy od Kaczyńskiego, nie program społeczny, tylko coś, co się ludziom należy. Co do czego PiS nie robi żadnej łaski, bo doprowadził do inflacji i dotychczasowa wartość świadczenia spadła. Oraz – co równie ważne – co do czego Platforma Obywatelska nie ma żadnych wątpliwości, jest przekonana, że 800 plus się Polakom należy.
A co najlepsze – próbuje tę oczywistą należność wyszarpać od PiS-u, ale on się ociąga i nie chce dać.
PO może przejąć inicjatywę
A więc Tusk przejął sztandarowy temat PiS-u, jednak aktualne pozostaje pytanie – co mu to da. Z badań UCE RESEARCH dla Onetu wynika, że prawie 69 procent wyborców KO nie popiera podniesienia świadczenia. Popiera prawie 75 procent wyborców PiS-u. A więc, składając wniosek o natychmiastowe podniesienie świadczenia, Tusk nie tyle mobilizuje swoich wyborców, ile odnosi się do tych PiS-u. Raczej nie może liczyć na ich przejęcie, ale może na rozleniwienie, wygaszenie mobilizacji wyborczej.
Skoro rządzący i opozycja są za 800 plus, to będąc osobą, dla której jest to ważny argument wyborczy, nie trzeba się martwić o to, kto wygra.
Dlatego kolejnym krokiem PO po wybiciu piłki PiS-owi powinna być własna propozycja, narracja, która pozwoli im „grać u siebie”, jeśli można użyć porównania do ulubionego sportu Tuska. I wtedy zagrywka będzie kompletna. Tylko niech to nie będzie nieszczęsny kotlet schabowy, o którym pisałam ostatnio.
Rządzić to znaczy budować
A analizując pozostałe zapowiedzi PiS-u, trudno uwierzyć, że partia ma poważny pomysł na zarządzanie państwem, na politykę społeczną, na jakąkolwiek, która nie jest polityką poszerzania władzy i budowania równoległego obiegu przepływu publicznych pieniędzy. Dość powiedzieć, że główny program PiS-u, który nie polegał na przelewaniu pieniędzy na konto obywateli, zakończył się porażką, co wprost przyznał odpowiedzialny za niego minister.
Darmowe leki brzmiałyby dobrze, gdyby nie uciążliwa niepewność co do tego, o jakie leki chodzi. Czy o leki obecnie refundowane? Czy o te, które może dopiero zostaną wpisane na listę leków za darmo? Bo ludzie gotowi jeszcze pomyśleć, że niedostępne dla nich kosztowne i skuteczne terapie nowotworowe staną się nagle standardem. Raczej nie, ale tego prezes podczas konwencji PiS-u nie powiedział.
Darmowe autostrady nie biegną natomiast przez miasta powiatowe i wsie, wiodąc dzieci do oddalonych o kilka kilometrów szkół, do miejsc pracy w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miastach. Darmowe autostrady są więc atrakcyjnym pomysłem dla tych, którzy nie myślą rozstawać się z samochodem – ale z projektem modernizacyjnym nie mają wiele wspólnego. Zapowiedzi wyborcze PiS-u przypominają więc i pokazują ze wszystkich stron, na co jest zorientowana partia, która od ośmiu lat sprawuje w Polsce władzę. Na walkę, na chwianie nastrojami, ale nie na budowanie.
Dlatego, odpowiadając celnie Kaczyńskiemu, Tusk mógłby pokazać, że jest Bobem Budowniczym, a nie tylko sprawnym piłkarzem.