Tuż przed pierwszą konwencją Trzeciej Drogi w Grodzisku Mazowieckim politycy koalicji Polski 2050 Szymona Hołowni i PSL-u mieli prawo poczuć zwątpienie. Oko.press i radio Tok FM opublikowały sondaż Ipsosu, z którego wynika, że gdyby wybory odbywały się teraz, Trzecia Droga nie dostałaby się do Sejmu. Spadek notowań to nie był grom z jasnego nieba, ostatni sondaż potwierdził istniejący już trend. Jednak po raz pierwszy Trzecia Droga wypadła tak źle, uzyskując 7 procent poparcia.
Politycy PSL-u i Polski 2050 konsekwentnie okazywali jednak spokój i pewność siebie. Prezes PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz z kamienną twarzą zapewniał w mediach, że nie zamierza zmieniać planów dotyczących wspólnego startu z ugrupowaniem Szymona Hołowni ani wchodzić w koalicję z KO. W dniu publikacji sondażu Ipsosu to samo mówił mi Dariusz Klimczak, wiceprezes PSL-u. „Nie ma żadnych wątpliwości, że będziemy startować razem z Polską 2050. Ludzie potrzebują Trzeciej Drogi” – mówił. Wykluczył też sugerowaną przez komentatorów możliwość startu kandydatów Polski 2050 z list PSL-u, co nie wymagałoby przekroczenia progu 8 procent, tylko 5 procent, jak dla każdej partii.
Dwóch czterdziestolatków z jednego placu zabaw
Nastrój konsekwentnego dążenia do celu zdominował też konwencję w Grodzisku Mazowieckim.
Na wybór miejsca, w którym odbędzie się pierwsza wspólna konwencja koalicji, wpłynęły dwa powody. Pierwsze – Grodzisk to niewielkie miasto, a właśnie w takich miejscach Trzecia Droga chce szukać swoich wyborców i w podobnych do tego miastach powiatowych jej politycy będą urządzali spotkania z mieszkańcami. Po drugie, Grodziskiem zarządza burmistrz z PSL-u.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz zaprezentowali się jako politycy ze wspólnym programem, wspólnym celem i z łączącą ich osobistą przyjaźnią. Żadnych zgrzytów, jak wtedy, gdy Hołownia wystąpił wspólnie z Rafałem Trzaskowskim podczas imprezy Kampus Polska w Olsztynie. Wtedy, choć miało być przyjaźnie – iskrzyło, jak między dwoma rywalami, a nie ewentualnymi koalicjantami. Teraz na scenie stali dwaj czterdziestolatkowie, ojcowie, którzy chcą wspólnie zbudować lepsze państwo dla swoich dzieci – jak od początku podkreślali.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz powtórzyli swoją ofertę. Propozycje poprawy dostępu do lekarzy, zwiększenia wydatków na edukację, by wyrównać szanse uczniów, których stać i nie stać na korepetycje, propozycje podatkowe dla przedsiębiorców, by uprościć rozliczenia i odciążyć ich.
Było więc coś dla młodszych, coś dla starszych i coś dla wyborców Konfederacji. Bo podatki i przedsiębiorcy to ulubiony temat „wolnościowców”, którzy zresztą również tego dnia mieli swoją konwencję.
Ale przede wszystkim konkrety, a nie emocje. Budowanie, a nie dzielenie. I nowa jakość, w przeciwieństwie do starszych polityków, którzy nie chcą zejść ze sceny, jak można było sobie dopowiedzieć po wysłuchaniu przemówień.
Równia pochyła?
Sukces albo porażka Trzeciej Drogi nie zależą jednak tylko od tego, co zrobią jej liderzy.
Jedną z okoliczności, która na to wpłynie, jest styl, w którym PiS będzie prowadzić kampanię wyborczą. Poparcie dla PiS-u nie daje tej partii szans na samodzielne rządy, ale jest stabilne. „PiS ma kłopoty wewnętrzne, ale wciąż ma w sondażach 30 procent” – mówi politolog, profesor Antoni Dudek. „Katastrofą byłby dla nich wynik poniżej tego pułapu, ale tak nie jest. Oceny, że dochodzi tam do katastrofy, są przedwczesne i przesadzone”.
PiS najwyraźniej szuka też sposobu na mobilizację ministrów i partii – jednym z nich jest zapewne powrót Jarosława Kaczyńskiego do rządu.
Styl dalszej kampanii wyborczej można przewidzieć. Prowadzi ją od niedawna Joachim Brudziński, wiceprezes PiS-u, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, po którym można spodziewać się mobilizacji wyborców za pomocą szukania wroga. Już widać, że jednym z wrogów będą imigranci, bo Kaczyński ogłosił, że przeprowadzi referendum w sprawie unijnej propozycji polityki relokacji.
Po drugie, na okoliczności, w których Trzecia Droga będzie walczyć o uwagę dla siebie, będzie wpływać Platforma Obywatelska. Tak jak PiS oklapło po nieudanych szarżach prekampanijnych, tak PO dostała wiatru w żagle po sukcesie marszu 4 czerwca. Od tej pory jej notowania rosną.
Kiedy to wszystko weźmie się pod uwagę, powstaje sytuacja, której od początku próbuje się przeciwstawiać Polska 2050, a teraz Trzecia Droga – duopol i polaryzacja, w której dwie główne partie od dekad wyrywają sobie na przemian władzę. Im większe emocje i polaryzacja, tym duopol ma się lepiej, bo wyborcy szukają nadziei w silniejszych, nawet jeśli do końca się z nimi nie identyfikują. I to jest niekorzystne dla Trzeciej Drogi.
Profesor Dudek spodziewa się, jak to określa, „mijanki”, czyli sytuacji, w której występuje niewielka różnica między głównymi partiami – raz przewagę ma jedna z nich, a potem druga. „Jeśli dojdzie do mijanki, będzie ona budziła emocje, co sprawi, że więcej ludzi będzie chciało głosować albo na Koalicję Obywatelską, albo na PiS” – mówi. „A ci wyborcy skądś muszą się brać. W tym kontekście najbardziej zagrożona jest Trzecia Droga. Wśród formacji, które ją tworzą, jest stare i znane, balansujące na progu poparcia 5 procent PSL, a także młodsza i z większym poparciem Polska 2050, która wzbudziła jednak rozczarowanie. I to z tej drugiej odejdą wyborcy do KO”.
Dodaje: „Trend dla Trzeciej Drogi jest katastrofalny, równia pochyła. Jednak nie beznadziejny” – według Dudka formacja może odzyskać wigor, jeśli na przykład wymyśli jakieś chwytliwe hasło, odzyska uwagę. A z tym w opisanych powyżej okolicznościach może być trudno.
Trzecia Droga czy trzecia siła?
W kampanii wyborczej trzeba wziąć jednak pod uwagę jeszcze jedną okoliczność – wzrost poparcia dla Konfederacji. On również nie jest zaskoczeniem, ale dla Trzeciej Drogi ma znaczenie, kiedy łączy się ze spadkiem poparcia dla niej. Z ostatnich sondaży wynika, że dzieje się to, o czym od dawna mówiło się jako o czymś prawdopodobnym – to Konfederacja jest trzecią siłą i zastępuje właśnie w notowaniach na tej pozycji koalicję PSL-u i Polski 2050.
Podsumujmy więc sytuację. Tematy kampanii narzucają dwa główne ugrupowania, a właściwie jedno, a drugie na nie odpowiada – ostatnio celnie, jak z 800 plus i imigrantami (Tusk zażądał przyspieszenia realizacji obietnicy 800 plus, a potem zarzucił PiS-owi, że wpuściło do Polski niekontrolowaną liczbę imigrantów).
Ponieważ głównym ugrupowaniom na rękę jest polaryzacja, należy spodziewać się kampanii, która będzie ją pogłębiać. Polaryzacja działa na niekorzyść Trzeciej Drogi, bo odbiera jej wyborców na rzecz PO. Po drugie, może stworzyć sytuację, w której trudno trzymać się na dystans i nie odnosić do narzuconych tematów – bo na przykład przyzwoitość będzie nakazywała zareagować. Załóżmy, że PiS urządza swoim zwyczajem nagonkę na jakąś grupę, wprowadza motywowane ideologicznie, ale krzywdzące prawo – w takiej sytuacji nie wypada być biernym i odcinać się od duopolu. A przecież Trzecia Droga chce dać spokój i nową jakość. Jak zamierza poradzić sobie z tym niekorzystnym obrotem spraw?
Rozwiązania, a nie tożsamość
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa sztabu Polski 2050, proponuje, aby na wynik sondaży patrzeć szerzej niż na notowania poszczególnych ugrupowań. „Wynik wszystkich partii prodemokratycznych jest najgorszy od półtora roku” – mówi. I o kampanii proponuje mówić w tym kontekście – nie interesu poszczególnych partii, tylko polskiej racji stanu. „Za bieg spraw odpowiadają wszyscy, a najbardziej ten, kto jest najsilniejszy” – dodaje.
Rzeczywiście, wysoki wynik Konfederacji, partii deklaratywnie antysystemowej, antypisowskiej, ale nie prodemokratycznej, będzie miał wpływ na przyszłość duopolu. Polska po wyborach może mieć w Sejmie silną reprezentację skrajnej prawicy, bez której nie będzie można stworzyć rządu.
„Metodą na zmianę tej sytuacji jest odejście od budowania kampanii wyłącznie na kwestiach tożsamościowych, które zmuszają do wyboru, z kim się jest i przeciwko komu” – mówi Pełczyńska-Nałęcz. „W polityce budowanej na tożsamości strona demokratyczna przegrała sześć wyborów. Alternatywą jest polityka budowana na rozwiązaniach, kwestiach związanych z edukacją czy zdrowiem, które należy wprowadzić, by państwo dobrze działało”.
Brzmi to bardzo szlachetnie, ale czy w warunkach ostrej kampanii ktoś będzie słuchał propozycji zmian w edukacji czy ochronie zdrowia? „To, co mówię, brzmi racjonalnie, a nie emocjonalnie” – odpowiada Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. „Nie wypieram się ideowości. Dominuje jednak konfrontacja. PiS idzie na zwarcie nie po raz pierwszy, bo zawsze w ten sposób wygrywało. Do tego wchodzi Konfederacja. Trzeba dać tlen do artykułowania innych wizji”.
Podaje przykład reakcji po tym, jak Polska 2050 głosowała w sprawie odrzucenia poprawek do ustawy o Sądzie Najwyższym inaczej niż Koalicja Obywatelska. „W debacie publicznej nazywano to zdradą. Z dyskursu wyjęto kwestię niekonstytucyjności tej ustawy, a zastąpiono ją narracją, że «kto nie z nami, ten przeciwko nam»” – mówi.
Nadzieja w niezdecydowanych
Jednak to właśnie od czasu głosowania za odrzuceniem nowelizacji ustawy o SN Polska 2050 zaczęła tracić w sondażach. Argumentacja tożsamościowa, „za nami” i „przeciwko nam”, okazała się skuteczniejsza. W atmosferze ostatecznego starcia sił liberalnej demokracji i nieliberalnej demokracji, rokującej na autokrację, argumenty Polski 2050 najwyraźniej się nie przebijają. Może być jeszcze gorzej, bo w warunkach polaryzacji to raczej silniejszy, a nie lepiej argumentujący daje nadzieję na wygraną.
„Nie zgodzę się” – mówi Paweł Zalewski, poseł Polski 2050. „Jest duża grupa wyborców, którzy nie chcą głosować na PiS albo na PO i szukają alternatywy. Może nią być albo Trzecia Droga, albo Konfederacja. Ta druga jest kandydatką na partię koalicyjną dla PiS-u, dlatego Polska 2050 jest alternatywą dla wyborców po stronie demokratycznej”.
Powtarzana często teza polityków Trzeciej Drogi o tym, że Konfederacja jest potencjalną koalicjantką PiS-u, może jednak okazać się nieprawdziwa. Jeśli Konfederacji będzie rosło poparcie, a obie najsilniejsze partie w Sejmie będą miały podobną liczbę mandatów, to koalicja z PiS-em nie będzie Konfederacji potrzebna. To ona może być potrzebna PiS-owi albo KO do tego, żeby przegłosować jakąkolwiek ustawę, natomiast sama nie będzie miała interesu w tym, żeby wiązać się z PiS-em.
To jednak i tak może nie mieć znaczenia, bo z badań można wyciągnąć wniosek, że wyborcy, którzy poszukują trzeciej siły, nie przechodzą między Konfederacją a Trzecią Drogą – kiedy rośnie poparcie dla KO, spada dla Trzeciej Drogi. Oznaczałoby to, że to właśnie KO jest konkurentką dla Trzeciej Drogi, a Konfederacja może po prostu zająć jej miejsce jako ugrupowania trzeciej siły.
Paweł Zalewski przekonuje jednak, że atutem Trzeciej Drogi jej propozycja dla państwa. „PiS jest partią, która zarzuciła program konstytucyjnych usług publicznych, Polacy kupują je na rynku” – dowodzi i opisuje propozycje Polski 2050 dla edukacji, ochrony zdrowia, przedsiębiorców. „PO weszła w dialog z PiS-em, prowadząc licytację na przekazywanie pieniędzy. Nie ma programu na reformy państwa, usługi publiczne, więc podziela metodę PiS-u. Konfederacja też nie ma planu odbudowy usług publicznych, bo chce je ograniczać, skoro chce ograniczyć podatki. My mamy ten plan, nie populistyczny, a racjonalny. Będziemy przekonywać, że jesteśmy dobrą alternatywą.
Dodaje: „Warunkiem odsunięcia PiS-u od władzy jest Trzecia Droga. Chcemy być w przyszłym rządzie, w realnej koalicji politycznej. Wiemy, co chcemy tam zrobić, a wyborcy, którzy będą na nas głosowali, będą wiedzieli, że my to dowieziemy”.
Rzecz w tym, że politycy Polski 2050 wygłaszają te argumenty od dawna, a w tym czasie spada im poparcie w sondażach. „Mamy świadomość, że PiS, które zbankrutowało politycznie, bo odchodzą od niego wyborcy, ale i moralnie, bo posunęło się do najobrzydliwszych nagonek na różne mniejszości, będzie nadal robiło to, co robi, bo chce wygrać wybory” – mówi Paweł Zalewski. „Będziemy zajmować wobec takich spraw stanowisko. Jednak uważam, że to, co robi PiS, nie będzie już skuteczne. Straszne wystąpienia, jak to z 2015 roku o mikrobach, które roznoszą uchodźcy, już tak nie dzielą. Jesteśmy w innej rzeczywistości. Nie widzę przestrzeni politycznej dla sukcesu tego typu działań. Natomiast widzę wielkie poszukiwanie alternatywy. Jak ktoś nie chce wojny, ma nas”.
A sondaże?
„Pracujemy, żeby je odbudować. Wychodzimy do ludzi w miastach powiatowych, bo to tam doskwiera najbardziej brak usług publicznych. Zwracamy się do niezdecydowanych”.
Drugi Sondaż Obywatelski przeprowadzony przez Kantar Public na zlecenie fundacji Forum Długiego Stołu, opublikowany wczoraj w „Gazecie Wyborczej”, potwierdził niskie poparcie dla Trzeciej Drogi – 7,8 procent. Gdyby jednak doliczyć niezdecydowanych, którzy mieli wybrać, na jakie ugrupowanie mogliby oddać głos, Trzecia Droga zyskuje do 9,3 procent.
Przechwycić przedsiębiorców
Wypowiedzi polityków Trzeciej Drogi wskazują więc na to, że zamierzają konsekwentnie trzymać się swojego kursu. Może rzeczywiście wciąż liczą na wyborców niezdecydowanych oraz zmęczonych duopolem i populistyczną walką wyborczą. A może nie mają pomysłu na restart.
„Sytuacja nie wymaga radykalnych działań – mówi Dariusz Klimczak, wiceprezes PSL-u. „Musimy robić swoje. Oczywiście ważne są konwencje, ciągła aktywność w terenie, ale przede wszystkim klarowna oferta dla wyborców i konsekwencja. Nie oglądać się na boki, być wyrazistym, budować własny projekt.
Liczy na przedsiębiorców, których życie w Polsce PiS-u, jak mówi, stało się nieznośne za sprawą zmieniających się, niejasnych podatków. Kalkulacje wydają się więc takie, by walczyć o wyborców z Konfederacją, czyli właśnie o przedsiębiorców, którzy nie utożsamiają się z hasłami antyukraińskimi czy nacjonalizmem, ale odeszli od PO zawiedzeni propozycjami podwyżek tylko dla budżetówki czy poparciem dla 800 plus.
Klimczak dodaje też, że Trzecia Droga skupia się na rozczarowanym elektoracie PiS-u, który wprawdzie odwrócił się od tej partii, ale nie na tyle, by zagłosować na drugą stronę barykady, czyli PO i Lewicę. „Zwracamy się do nich z komunikatem: «nie idźcie do Konfederacji»” – mówi.
Wspólna lista?
A gdyby odżył pomysł wspólnej listy? Powrócił w wynikach Drugiego Sondażu Obywatelskiego, w którym opozycja dostałaby 48,4 procent, PiS 34,5, a Konfederacja 17,1. Polska 2050 i PSL w tym wariancie wchodzą więc do Sejmu, ale Trzecia Droga ginie, a właściwie zostaje zastąpiona przez Konfederację, która wzmacnia się prawdopodobnie właśnie dlatego, że przejmuje wyborców uciekających od duopolu.
Trzecia siła, ale nie Trzecia Droga – taki scenariusz oznaczałby, że w Polsce nie wygrała ani opozycja ani PiS, bo przewaga byłaby za mała, żeby rządzić samemu. Byłby więc koniec duopolu, ale języczkiem u wagi stałaby się skrajnie niepropaństwowa partia, która jest przeciwieństwem tego, co proponuje Trzecia Droga.