„Zwierzątko dla Pellego” Astrid Lindgren i Marii Nilsson Thore – poleca ANNA MIK
Twórczość Astrid Lindgren po raz kolejny trafia do polskich czytelników w nowym wydaniu, ujmującym jedną z dziecięcych opowieści szwedzkiej pisarki w ramy bliższe współczesnym czytelnikom i czytelniczkom. „Zwierzątko dla Pellego” to tekst pochodzący z powieści „Dzieci z wyspy Saltkråkan” (wcześniej: „My na wyspie Saltkråkan” i „Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku?”), w tej wersji zilustrowany przez Marię Nilsson Thore, a przetłumaczony przez Marię Olszańską. Obie autorki za pomocą ikonotekstu zabierają nas w świat dwójki dzieci, który, w charakterystyczny dla Lindgren sposób, jest pełny wolności i wielkich przygód. Tjorven i Pelle spędzają lato na wyspie, którą zdają się znać od podszewki: wiedzą, gdzie lisy trzymają swoje młode i gdzie mrówki wytyczają szlaki. Jedną z rozrywek bohaterów Lindgren jest przebywanie w tajnym szałasie, co jest absolutnie zrozumiałe – większej frajdy niż zabawa „w bazę” naturalnie nie ma. Dzieci spędzają czas w otoczeniu natury, w towarzystwie wiernego psa Bosmana, nieodstępującego ich na krok. Czy te wymarzone wakacje mogłyby być jeszcze lepsze?
W świecie Astrid Lindgren – oczywiście, że tak. Tjorven i Pelle wraz ze stadem krów płyną promem na sąsiednią wyspę, by tam spotkać Knuttego Östermana, „szczęśliwego właściciela trzech białych królików”, na punkcie których mały Pelle traci głowę. Wraz z Tiorven postanawiają kupić królika – tytułowego towarzysza chłopca – by razem z nim przeżywać tym wspanialsze wakacyjne przygody. Dla Pellego królik ów to jednak coś więcej niż zwierzę. To „niesłychane szczęście” i „najcudowniejsza rzecz, jaka może się zdarzyć”. I właśnie stała się jego udziałem.
Jocke, bo takie imię Pelle nadaje swojemu podopiecznemu podczas „chrztu”, pomaga we wszystkim – przetrwaniu groźnej burzy, życiu rozbitka, samotności i strachu. Zarówno królik, jak i pies Bosman są opoką dla dzieci, żyjących w lwiej części dnia poza zainteresowaniem dorosłych. Lindgren z właściwą sobie swadą przedstawia wzruszające relacje dziecka i zwierzęcia, a Thore uzupełnia historię o klasyczne, ciepłe ilustracje. I choć trudno mówić w przypadku „Zwierzątka dla Pellego” o innowacji w dziedzinie tekstów dla dzieci, z pewnością można podkreślić ponadczasowość historii Lindgren. A fakt, ze uznaje zwierzęta za najwspanialsze stworzenia na świecie, uzupełnia tylko wizję geniuszu pisarki.
Książka:
Astrid Lindgren, „Zwierzątko dla Pellego”, il. Maria Nilsson Thore, przeł. Maria Olszańska, wyd. Zakamarki, Poznań 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 4+
___________________________________________________________________________________________
„Rok nad morzem” Malwiny Hajduk – poleca KRZYSZTOF RYBAK
Popularna seria „Rok w…” Naszej Księgarni nieustannie się powiększa, wydawcy nie brakuje bowiem pomysłów na kolejne tomy: po „Roku w lesie” Emilii Dziubak, „Roku w przedszkolu” Przemka Liputa czy opublikowanym w marcu „Roku w domu” Marty Kuleszy przyszła pora na Morze Bałtyckie, w Polsce kojarzone oczywiście z letnimi wakacjami. Jak pokazuje jednak „Rok nad morzem” Malwiny Hajduk, życie – w tym ukryte pod taflą wody – toczy się tam cały rok. Dwanaście rozkładówek ukazujących kolejne miesiące uzupełnia pełnostronicowa prezentacja bohaterek i bohaterów oraz wybranych elementów pojawiających się na ilustracjach (na przykład bursztyn, plankton i ławica śledzi), a także umieszczony za końcu książki labirynt. Z pozoru „Rok nad morzem” powiela kompozycję tomów serii, co jednak charakterystyczne dla tego tytułu, odbiorczynie i odbiorcy mają okazję obserwować zmiany zachodzące w trzech naprzemiennie ułożonych widokach: panoramy plaży (styczeń, kwiecień, lipiec, październik), morskiego dna (luty, maj, sierpień, listopad) i wnętrza latarni (marzec, czerwiec, wrzesień, grudzień) zapełnionych wieloma elementami.
Książka Hajduk zachęca do bliższego poznawania otaczającego świata, w czym pomagają charakterystyczne dla książek wieloscenicznych (takich właśnie jak tytuły serii „Rok w…”) umieszczone na kolejnych ilustracjach postaci i przedmioty, których działania, łączące je związki i zachodzące między obrazami zmiany odbiorczynie i odbiorcy mogą śledzić, przekładając strony tej wielkoformatowej publikacji. Odkrywanie nadmorskiej codzienności idzie w parze ze snuciem opowieści o nieustraszonych bliźniakach Manueli i Maurycym, rozwijającej się relacji Heleny i Filipa czy niełatwej pracy rybaków Ryszarda i Rafała, ratownika Roberta i latarnika Kamila. Obok ludzkich spraw silnie zaznaczona jest również przyroda, z miesiąca na miesiąc nabierająca nowych barw i kształtów, choć przy tej okazji Hajduk nie pomija kwestii ochrony planety (bohaterki i bohaterowie sprzątają plażę i wyławiają plastik spod powierzchni morza). Śledzenie prowadzonych na kolejnych stronach historii może zachęcić więc także czytelniczki i czytelników do refleksji ekologicznej.
Styl graficzny Hajduk bazujący na pozbawionych konturu plamach barwnych i braku wyraźnie zaznaczonej głębi to kolejna odsłona współczesnej ilustracji dziecięcej, jaką proponuje czytelniczkom i czytelnikom Nasza Księgarnia w ramach serii „Rok w…”. To właśnie bogactwo konwencji i technik sprawiają, że sięgnięcie po ten tytuł – obok równie idealnych na wakacje, jak „Rok w górach” Małgosi Piątkowskiej czy „Rok na wsi” Magdaleny Kozieł-Nowak – może doprowadzić do wyrobienia w odbiorczyniach i odbiorcach poczucia estetyki i odkrycia ulubionego stylu. Wreszcie niemal niezniszczalna twardostronicowa forma „Roku nad morzem” sprawi, że książka Hajduk świetnie sprawdzi się jako towarzyszka wakacyjnych podróży czy wylegiwania się na nadbałtyckich plażach.
Książka:
Malwina Hajduk, „Rok nad morzem”, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
___________________________________________________________________________________________
„Jedziemy na kolonie” Fanny Dreyer – poleca PAULINA ZABOREK
„My spać nie chcemy, sialalalala! / Tylko wciąż wariujemy, sialalalala! / Łóżka nam trzeszczą, sialalalala! / Wychowawcy wciąż wrzeszczą, tak, tak!”.
Nadal pamiętam stare piosenki kolonijne, zwykle nieznanego autorstwa, które kiedyś wyśpiewywały podczas długich (wówczas trzytygodniowych) letnich wyjazdów dzieci w całej Polsce. Jeździłam na kolonie co roku – szkoła życia dla nieśmiałej jedynaczki, zwłaszcza w pierwszych latach, gdy byłam mała, a musztra kolonijna surowa (gimnastyka, ścielenie łóżek, dyżury, apele). Mam z tych wyjazdów wiele cennych wspomnień, kiedy więc zobaczyłam, że w wydawnictwie Polarny Lis ukazała się książka „Jedziemy na kolonie” Fanny Dreyer, wiedziałam, że muszę ją mieć, przeczytać i o niej napisać.
Książka jest współczesna, i tacy też są jej bohaterowie, a jednak jej projekt graficzny i ilustracje w stylu vintage kreują nostalgiczny klimat, który ma moc przeniesienia dorosłych czytelników w czasy dzieciństwa.
W pierwszej części poznajemy kolejno: Luizę, Marka, Ninę, Saszkę, Asię, dzieciaki w wieku od sześciu do dziesięciu lat. O każdym z nich dowiadujemy się czegoś konkretnego: Asia lubi tańczyć w pokoju, Saszka uczy się grać na gitarze i jest trochę nieśmiały, Nina lubi polne kwiaty, Marek bardzo ładnie rysuje, Luiza boi się jeździć na rowerze, ale za to chodzi po drzewach. To z ich perspektywy obserwujemy kolonijne życie od pierwszego do ostatniego dnia pobytu: rozlokowanie w pokojach, podział na grupy (Wróbelków, Maków, Króliczków…), posiłki na stołówce, śpiewanki przedwieczorne, gry, zawody, zabawy w basenie, wyjścia na lody, wycieczki, ogniska, kolonijne dyskoteki, wpisywanie się do pamiętników na zakończenie i powrót autokarem z piosenkami na ustach.
Książka ma pozytywny wydźwięk, ale nie pomija gorszych momentów i trudnych emocji, które mogą towarzyszyć kolonijnym wyjazdom: tęsknota za rodzicami, poczucie niedopasowania do grupy, lęk przed spaniem w nowym miejscu, smutek, gdy nie dostało się paczki z domu… Co cenne, mocno akcentuje wartość samopomocy koleżeńskiej w takich sytuacjach.
„Jedziemy na kolonie” to pozycja, która może być świetnym poradnikiem przedkolonijnym, oswajającym dziecko po raz pierwszy jadące na kolonie z rozmaitymi aspektami samodzielnego funkcjonowania w kolonijnej grupie. W trakcie czytania i oglądania książki wraz z rodzicem ma ono okazję przyjrzeć się kolonijnej codzienności – to, że publikacja ma charakter wielkoformatowego picturebooka jest dodatkową zachętą dla najmłodszych odbiorców. Rodzice bez wątpienia wsiąkną w nostalgię, dzieci mogą więc liczyć w czasie lektury na bonus – dodatkową porcję rodzicielskich kolonijnych opowieści!
Książka:
Fanny Dreyer, „Jedziemy na kolonie”, przeł. Sylwia Sawicka, wyd. Polarny Lis, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 5+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.