Zamieszek, która trwają od kilku miesięcy w indyjskim stanie Manipur, nie można traktować w kategoriach lokalnych. Od miesięcy narasta tam fala przemocy wywołana przez hinduistyczny fundamentalizm i wąsko rozumiany nacjonalizm. Fuzja tych dwóch nurtów w polityce realizowanej przez Indyjską Partię Ludową (BJP) pod przewodnictwem premiera Narendry Modiego, prowadzi do rosnących napięć społecznych. Znajdują one swój finał we wrogości wobec wszystkich „innych”.
Zrabowane magazyny wojska i policji
Efektem starć i narastającej przemocy w Manipurze jest ponad 150 ofiar śmiertelnych, setki zgwałconych kobiet, tysiące rannych, kilkadziesiąt tysięcy osób pozbawionych domostw i zmuszonych do migracji. Tysiące domów mieszkalnych, a także setki miejsc kultu zostały zdewastowane lub doszczętnie spalone.
Przedstawiciele skonfliktowanych ze sobą stron zrabowali z policyjnych i wojskowych magazynów broń oraz materiały wybuchowe. Głównymi stronami konfliktu są dwie społeczności – ludność wywodząca się z plemienia Meitei, oraz przedstawiciele społeczności plemiennej Kuki.
Meitei zamieszkują doliny, łącznie z tą, w której znajduje się stolica stanu, czyli miasto Imphal. Kuki to ludność zamieszkująca pasma górskie otaczające doliny Manipuru. Meitei to ludność osiadła, uprawiająca rolnictwo lub też związana z indyjską administracją. Kuki to rolnicy uprawiający gospodarkę żarowo-odłogową wymagającą mobilności. Meitei to w przeważającej liczbie wyznawcy hinduizmu, Kuki to w większości chrześcijanie. Te różnice wyraźnie wskazują na to, że interesy obu tych grup wzajemnie się wykluczają, a konflikt narastał od lat.
Manipur jest niewielkim stanem sąsiadującym z Asamem oraz terytoriami, które zdecydowanie różnią się od tego, co popularnie można określić mianem indyjskości. Owe niewielkie w sumie terytoria sąsiadujące z Asamem to Nagaland, Mizoram, Tripura, Meghalaya, Manipur oraz Arunaczal Pradeś.
Te odmienne od siebie obszary łączy w zasadzie jedno – zamieszkałe są przez grupy plemienne niewywodzące się z pnia indoeuropejskiego, ale tybeto-birmańskiego. Będąc niegdyś w tym rejonie Indii niejednokrotnie słyszałem: „A cóż my mamy wspólnego z Hindusami”.
Góry kontra doliny
Ta odmienność od hinduskiego modelu cywilizacyjnego nie oznacza, że ludy plemienne owych „siedmiu sióstr”, jak określane bywają ziemie północno-wschodnich Indii, stanowią kulturowy i cywilizacyjny monolit. W regionach górskich różnice religijne oraz cywilizacyjne cechują bardzo często nawet ludność poszczególnych dolin.
Efektem takiego stanu rzeczy są spory o ziemię, dostęp do wody czy kontrolę nad szlakami komunikacyjnymi. Zazwyczaj są to konflikty bardzo lokalne, pomiędzy mieszkańcami gór, które nie prowadzą do masowych migracji oraz wielu ofiar.
Teraz jest inaczej, bo wydarzenia w Manipurze mogą być detonatorem znacznie poważniejszych wystąpień antyindyjskich o charakterze rebelii w sąsiadujących z tym regionem stanach. O konflikcie w Manipurze mówił nawet premier Narendra Modi w swoim wystąpieniu z okazji Święta Narodowego Indii 15 sierpnia, a indyjski rząd centralny wysłał na miejsce siły interwencyjne liczące 50 tysięcy funkcjonariuszy sił policyjnych i wojska.
Mariaż tronu i ołtarza
Na terenie wszystkich terytoriów należących do konglomeratu kulturowo-cywilizacyjnego „siedmiu sióstr” działają ruchy separatystyczne i rebelianckie. Ich członkowie podejmują walkę z siłami indyjskimi, żądając większej autonomii dla terenów plemiennych albo niepodległości i niezależności. Motorem ich działań jest przekonanie, że kulturowo i cywilizacyjnie nie są oni powiązani z tradycją hinduistyczną.
Z tego powodu rząd centralny utrzymuje w tej części kraju silne kontyngenty sił policyjnych oraz oddziały wojska, których zadaniem jest neutralizacja działań separatystycznych i walka o utrzymanie integralności terytorialnej Indii.
Od czasów zdobycia władzy przez Indyjską Partię Ludową oraz aktywizacji przybudówek polityczno-bojówkarskich tej partii w rodzaju Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS, Narodowe Stowarzyszenie Ochotników) oficjalna polityka indyjska staje się coraz bardziej religijno-nacjonalistyczna. Mariaż teoretycznie świeckiego państwa z tradycją hinduistyczną prowadzi do coraz częstszych ataków na tych, którym z hinduizmem oraz wizją państwa wyznaniowego nie po drodze.
Korzenie tragicznych wydarzeń w Manipurze sięgają właśnie instrumentalizacji religii jako narzędzia dla osiągania celów politycznych. W tym przypadku chodzi także o interesy: prawo do ziemi, zasobów i środowiska.
Religia zapewnia ziemię
Hinduistyczna społeczność Meitei należy od lat do tak zwanych kast rejestrowanych (scheduled castes), natomiast plemieńcy Kuki mają jako społeczność status rejestrowanego plemienia (scheduled tribes). Przynależność do grupy społeczności plemiennych gwarantuje – przynajmniej w teorii – ludności mającej taki status ochronę ich ziem przed wykupywaniem jej przez osoby spoza plemienia. Ma to zapobiegać zajmowaniu plemiennych terenów przez osadników z innych części Indii.
Plemieńcy w Indiach nie byli tradycyjnie hinduistami. Ich religią był animizm, szamanizm, a od czasów działań misjonarzy katolickich i protestanckich także chrześcijaństwo. Obecna polityka władz indyjskich sprawia, że tereny plemienne stały się obszarem ekspansji hinduizmu. Jest to zgodne z tezą, iż obywatele Indii to wyłącznie hinduiści. Z tego powodu coraz więcej społeczności hinduistycznych zamieszkujących tereny sąsiadujące z terenami plemiennymi dąży do uzyskania statusu plemienia rejestrowanego. Meitei występowali o to od lat, a stanowy Sąd Najwyższy przyznał im ten status w tym roku.
Oprócz pewnych przywilejów, w rodzaju kwot w instytucjach edukacyjnych, urzędach państwowych gwarantowanych społeczności plemiennej, status scheduled tribes daje także prawo do kupowania i posiadania ziemi na terenie zamieszkiwanym przez inne grupy plemienne. Możliwość przyznania społeczności Meitei statusu plemienia rejestrowanego i wpisania Meitei do tej grupy ludności, było posunięciem podyktowanym przede wszystkim chęcią rozszerzenia wpływów grupy związanej z hinduizmem na tereny plemienne, na których dominuje chrześcijaństwo.
Społeczeństwo nie może być monolitem
Działania te wywołały sprzeciw społeczności Kuki, która zaczęła obawiać się inwazji Meitei na swoje tradycyjne obszary. Co więcej, sytuację w Manipurze zaostrzyła również narastająca migracja ludności z sąsiedniej Birmy/Mjanmy oraz niedalekiego Bangladeszu, która również zaczyna zajmować ziemie plemienne.
Problem w tym, że w kraju tak zróżnicowanym pod względem religijnym, kulturowym i cywilizacyjnym jak Indie dążenie do budowy społeczeństwa monolitycznie hinduistycznego jest niebezpieczne. Będzie to prowadzić do kolejnych konfliktów i eskalacji przemocy.
Przykłady ruchów rebelianckich w Indii Północno-Wschodnich, na ziemiach w Indiach Środkowych, gdzie działa partyzantka plemienna czy wreszcie konflikt zbrojny w Kaszmirze wyraźnie pokazują, iż dawna indyjska dewiza, realizowana od lat pod hasłem „jedność, ale w różnorodności”, rozumiana jako alternatywa dla narodowo-religijnego monolitu, pozwala zachować w kraju harmonię i spokój.