Gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę książki „Ziemianie”, pomyślałem: reprint! Łudząco przypominające ilustracje z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku obrazy wydawały mi się co najmniej zastanawiające, a jeszcze większe zastanowienie wywołały umieszczone nad tytułem nazwiska. Jak najbardziej współcześni – a więc jednak nie reprint! – twórcy Ewa Solarz i Robert Czajka mają na koncie choćby całkiem współczesne pod względem graficznym i świetne merytorycznie „Wszystko widzę jako sztukę”. W zestawieniu z tym tytułem „Ziemianie” zaskakują: kreska Czajki jest nie do poznania, podobnie nad pomysłowością i oryginalnością myśli Solarz zdaje się dominować natłok encyklopedycznych informacji zebranych z różnych źródeł (skrupulatnie wymienionych na stronie redakcyjnej), takich jak strona internetowa Światowej Organizacji Zdrowia, Encyclopædia Britannica czy… Wikipedia. 

Z jednej strony publikację można traktować jako raczej drogą (cena okładkowa 69,90 złotych) zabawę z czytelniczkami i czytelnikami, na co wskazuje konwencja wizualna i słowna. Ilustracje Czajki nie tyle nawiązują do estetyki połowy XX wieku, ile raczej całkiem sprawnie ją odwzorowują [1]. Być może Czajka chciał w ten sposób ukazać Ziemian jako lekko przykurzonych, staroświeckich, a ponad wszystko niemal jednorodnych: na kolejnych stronach, choć prezentujących różne przedmioty, miejsca i osoby, większość postaci nosi długie płaszcze i kapelusze, a stała paleta barw (czerwony, granatowy, brudnożółty) tworzą wrażenie nie tyle różnorodności, ile homogeniczności. Estetyczny powrót do przeszłości może tak w młodszych, jak i starszych odbiorczyniach i odbiorcach wywołać uśmiech, pytanie jednak, na ile ten żart zostanie dostrzeżony i doceniony. Zdecydowanie czytelniejsza jest humorystyczna koncepcja tekstu, wyrażona we wstępie do książki rozpoczynającym się od zdania: „Oddajemy w Wasze ręce przełożony na język Ziemian raport Międzyplanetarnej Ekspedycji Badawczej” [3]. Spojrzenie z dystansu – i to całkiem sporego, bo liczonego w latach świetlnych – uzasadnia obecność w publikacji nieraz oczywistych, a tym samym niezbyt porywających faktów na temat Ziemi i jej mieszkańców, które mimo wszystko mogą wywołać mimowolny uśmiech na twarzy. Również z tej perspektywy kilka zawartych w tekście myśli, takich jak: „Ziemianie są przekonani o swojej wyjątkowości” [s. 5] czy: „Ziemianom często się wydaje, że panują nad życiem na swojej planecie” [s. 14] może stanowić pretekst do rozmowy z dziećmi na temat naszego miejsca w świecie.

Z drugiej strony traktuję „Ziemian” jako poważną, niosącą treść i wartość estetyczną propozycję czytelniczą, lektura książki pozostawiła mnie jednak przy tym z wieloma wątpliwościami dotyczącymi wyborów dokonanych przez Solarz i Czajkę. Historyczna – czy jak kto woli, vintage – oprawa graficzna każe zapytać o to, o jakich czasach traktuje publikacja. Czasem brakuje jasnego wskazania, gdy chodzi o sprawy uniwersalne, takie jak sposoby jedzenia na świecie (sztućce, pałeczki i ręce), w innych partiach mowa jest o lądowaniu na księżycu, wspomniany zostaje Usain Bolt czy porównane zostaje „kiedyś” i „teraz” („Kiedyś tatuaże nosili królowie i piraci, a dziś – prawie połowa Ziemian” [s. 35], „W 1950 roku 7% Ziemianek farbowało włosy. Teraz robi to 75% kobiet i 10% mężczyzn” [s. 42]). Wydaje się więc, że mowa jest o współczesności czytelniczek i czytelników, te i ci na ilustracjach Czajki zauważą jednak termometr rtęciowy czy wagi szalkowe w miejscu dobrze im znanych urządzeń elektronicznych. Czytając „Ziemian” zwyczajnie czułem się zagubiony (być może o to chodzi, a zagubienie miało być źródłem humoru?): z jednej strony mogłem podążać za Solarz i Czajką w ich zabawie teraźniejszością i przeszłością, z drugiej miałem poczucie, że warstwa tekstowa prezentuje sprawdzone i autentyczne informacje na temat planety Ziemia Anno Domini 2023 (lub coś koło tego), a ilustracje próbują odtworzyć dawno zapomniane (a dziecięcym odbiorczyniom i odbiorcom zapewne całkowicie nieznane) sceny.

Pomocne w odnalezieniu się w tej konwencji byłoby być może kilka słów komentarza, jednak – jak informuje nota edytorska – „Kosmici nie oceniają, nie analizują. Przedstawiają fakty”. Z tego względu informacje przyjmują formę krótkich, wyjętych niczym z encyklopedii czy raportów organizacji międzynarodowych zdań pozostawionych bez komentarza, co jednak tylko z pozoru sprawia, że „fakty” o Ziemianach są pozbawione oceny. Dobrze jednak, by wybrzmiała sprawa oczywista: selekcja faktów przez Solarz, a następnie ubranie ich w takie a nie inne zdania sprawia, że „ukryty” w tekście przekaz i tak daje się łatwo wyłapać, jak po lekturze zdania: „Tylko 2% postaci, które możemy oglądać w telewizji i kinie, to osoby z niepełnosprawnościami. W 95% przypadków tacy bohaterowie są grani przez pełnosprawnych aktorów” [s. 49]. Czytelniczki i czytelnicy sami mogą wyrobić sobie zdanie na ten temat, choć zwrócenie uwagi na brak reprezentacji osób z niepełnosprawnościami w obsadach filmów i seriali jest pośrednio wyrażoną krytyką tego stanu rzeczy. Zresztą pod kątem społecznego zaangażowania raport Międzyplanetarnej Ekspedycji Badawczej jest zaskakująco nierówny: obok problemów z reprezentacją osób z niepełnosprawnościami, zaburzeń odżywiania, chorób psychicznych czy seksizmu mowa jest o kobietach, mężczyznach i „trzeciej płci”, co można traktować jako językową niezręczność, ale przy rosnącej (także w Polsce) świadomości dotyczącej złożoności tożsamości płciowej czy niebinarności zwyczajnie nie powinno się zdarzyć.

W „Ziemianach” razi mnie również kilka innych kwestii, jednak podstawowym problemem wydaje mi się próba całościowego ujęcia licznych zagadnień w formie krótkich ciekawostek stanowiących kompilację wyimków z różnorodnych źródeł internetowych, po które sięgnęła autorka. Z ambitnego zadania zawarcia wiedzy o Ziemianach na siedemdziesięciu bogato ilustrowanych stronach nie udało się wyjść obronną ręką. Artystyczny żart okraszony pełnymi wdzięku, oldskulowymi ilustracjami? Jak najbardziej, ale dla smakoszy. Kompendium wiedzy i inspirująca lektura dla współczesnych czytelniczek i czytelników? Być może. W radiowym wywiadzie Solarz przyznała jednak, że długo szukała ilustratora, który zgodziłby się włączyć do tego projektu, niełatwo było też z wydawnictwem: na informację o tym, że jedna z wydawczyń odmówiła, dziennikarka odpowiedziała: „Nie uwierzyła w «Ziemian»” [2].

I ja również miałem z tym kłopot.

Przypisy:

[1] W jednym z wywiadów Robert Czajka przyznał, że to nie był zamierzony efekt („po prostu tak mi wyszło”), zob. „Niedzielny Poranek”, 4 czerwca 2023, RDC 
[2] Tamże.

 

Książka:

Ewa Solarz, Robert Czajka, „Ziemianie”, wyd. Druganoga, Warszawa 2023.

Proponowany wiek odbiorcy: 8+ (wskazanie wydawcy)

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.