„Ostatnia dzika ostoja”
Fernweh w języku niemieckim oznacza pragnienie podróży, włóczęgi, tęsknotę za czymś odległym, także za miejscami, w których się nigdy nie było. Dziadek niedźwiedziego bohatera „Ostatniej dzikiej ostoi” doświadcza właśnie takiego uczucia, a wyzwala je widokówka z lat młodzieńczych, przedstawiająca właśnie ową tytułową ostoję, do której zawsze pragnął dotrzeć. Za namową wnuczka wyruszają tam obaj. Długo płyną statkiem, wędrują leśnymi drogami, aż w końcu docierają do ostatniej dzikiej ostoi. Ale czy na pewno?
Cecilia Heikkilä stworzyła przepiękny, malarski picturebook, który prowokuje do zadania sobie pytania, gdzie podziały się te wszystkie dzikie miejsca, które każdy z nas pamięta z dzieciństwa – kwietne łąki, moczary, wrzosowiska, zagajniki na obrzeżach osiedli. Czy jeśli w końcu, jak dziadek niedźwiedź, zdecydujemy się pokazać dzieciom nasze najpiękniejsze miejsca na ziemi, one nadal będą istnieć? Książka stawia też wiele innych pytań – o los dzikich zwierząt, wycinanie lasów, o poszukiwanie własnego miejsca w świecie i możliwość decydowania o sobie i swoich wyborach. Ilustracje oszałamiają rozmachem, poetyckością, zmienną tonacją barw – od płowych kolorów jesieni po tryskające feerią barw pejzaże Norrlandu.
_________________________________________________________________________________________________
„Zagubiona Mruczusia”
Jasia z mamą opuszczają pociągiem Kijów, w którym nie jest bezpiecznie. Tata zostaje, macha im na pożegnanie ze smutną miną. Jasia tuli w ramionach swoją kotkę Mruczusię. Przed nimi długa droga w zatłoczonym wagonie, pełnym kobiet, dzieci i zwierząt. W pewnym momencie wystraszona kicia gdzieś się gubi. Jasia z mamą ruszają na poszukiwania, w wędrówce przez kilkanaście wagonów składu zmierzającego do Warszawy. Zaglądając do każdego przedziału, poznają innych uchodźców i ich zwierzęta, rozmawiają, piją herbatę, dodają sobie otuchy i zapraszają się nawzajem w gościnę, gdy już skończy się wojna…
Dwujęzyczna – wydana dwustronnie: z jednej strony po polsku, z drugiej po ukraińsku – książka Olhi Kuprijan ukazuje dziecięce emocje związane z opuszczeniem domu, rozstaniem z bliskimi, podróżą w nieznane. To perspektywa dziecka, uwzględniająca jego małe światy – opuszczając Kijów, mała Jasia nie płacze tak jak jej rodzice, ponieważ ma przy sobie ukochaną kicię. Dziewczynka skupia się na tu i teraz, poznaje nową koleżankę, która pomaga jej w poszukiwaniach, pogania mamę, która oddaje się wspominkom ze współpasażerkami, myśli konkretami – cieszy się, że na dworcu w Warszawie kicia dostaje w prezencie nosidełko. To dziecięce niezwyciężone carpe diem widoczne jest także w ilustracjach Hanny Osadko i towarzyszących im pracach plastycznych polskich i ukraińskich dzieci.
_________________________________________________________________________________________________
„To jest Maks”
A co by się stało, gdyby Jasia nie mogła jednak zatrzymać Mruczusi po wyjeździe z Kijowa? To przydarzyło się ślimakowi afrykańskiemu Maksowi – bohaterowi książki Patryka Pufelskiego. Maks przyjechał pociągiem wraz z uchodźcami z Charkowa. Jego mały właściciel troskliwie umieścił go w kartonowym pudełku z otworami, włożył mu na drogę plasterki ogórka… Ale ostatecznie musieli się rozstać. W nowym domu Maksowi towarzyszą: sunia Zośka, gekon Kostek, żółwica Gertruda – zwierzęta po przejściach, które musiały nauczyć się chronić siebie w trudnych chwilach. Niektóre, takie jak ślimak czy żółw, mogą skryć się w bezpiecznej przestrzeni własnego domu, bo zawsze noszą go ze sobą. Ale co, gdy jest się psem albo człowiekiem?
Narrator tej opowieści przekonuje, że nasz dom jest zawsze tam, gdzie my jesteśmy, schronienia powinniśmy więc szukać we własnym zacisznym wnętrzu. Tam zawsze będziemy mogli poczuć się bezpieczni, mimo szalejących na zewnątrz wojen. A gdy zadbamy o własne bezpieczeństwo, skutecznie zatroszczymy się o innych.
Tekst Patryka Pufelskiego jest krótki, ale ma głębokie przesłanie, które mości się w nas i rezonuje po lekturze. Wzmacniają je niesamowite ilustracje Justyny Sokołowskiej – wyraziste, emocjonalne, efektywnie operujące cieniem i barwą.
_________________________________________________________________________________________________
„Niedźwiadek i Ptaszek. Kocyk i inne historie”
Ten tytuł z definicji nie jest picturebookiem, ale Jarvis to specjalista od książek obrazkowych i w zbliżonej konwencji stworzył ten złożony z czterech rozdziałów tomik. Tekstu jest tu bardzo niewiele, cztery opowiastki łączą się ze sobą jako sekwencje jednego dnia, ale można też czytać je osobno. Każda taka miniaturka to pełna czułości historia o przyjaźni i budowaniu dobrych relacji.
Niedźwiadek i Ptaszek bardzo różnią się od siebie – temperamentem, umiejętnościami, sposobem reagowania na niepowodzenia, ale łączy ich wyjątkowa więź, zbudowana na wzajemnym szacunku i akceptacji swej odmienności. Gdy Niedźwiadek zapomina zabrać na piknik jedzenia, leżaków i głośnika (czyli w zasadzie wszystkiego), Ptaszek szybko się tego domyśla, ale nic nie daje po sobie poznać. Nie chce urazić Niedźwiadka. Ten z kolei ze wszystkich sił udaje, że wszystko jest w porządku, bo pragnie, by Ptaszek cieszył się wycieczką. Zachwyca tkliwość i głębokie wzajemne zainteresowanie, jakie okazują sobie przyjaciele. Wspaniale widać to na pogodnych, rozczulających wręcz ilustracjach, które w proporcji niemal jeden do jednego towarzyszą tekstowi. Przyciąga również ciepłe, życzliwe, wspierające poczucie humoru obecne w każdej z czterech opowieści.
_________________________________________________________________________________________________
„Nikogo nie ma w domu”
O przyjaźni traktuje także picturebook „Nikogo nie ma w domu”. Gosia Herba i Mikołaj Pasiński zapraszają w nim ponownie do świata znanego z „Balonowej 5” i „Van Doga”.
Leo chce przygotować jakiś prezent dla swojego przyjaciela Kimbo, który obchodzi urodziny. Próbuje coś kupić, ale po mieście tego dnia trudno się poruszać, bo trwa marsz robali (pod hasłem: „Daj buziaka, nie bój się robaka!”). Leo postanawia zamiast tego napisać wiersz, jednak pod koniec utworu brakuje jej rymu. I tak musi więc odwiedzić sklep – taki z rymami! Gdy w końcu dociera do mieszkania Kimba, okazuje się, że… nikogo nie ma w domu! Kimbo nie wyobrażał sobie, by miał w tym wyjątkowym dniu nie spotkać się z najlepszą przyjaciółką, ruszył więc w wędrówkę przez całe miasto, by się z nią zobaczyć…
Gosia Herba z rozmachem odmalowuje tętniącą podskórnym rytmem wielobarwną tkankę miasta, w które zanurzamy się wraz z bohaterami. Jest głośno, kolorowo, tłoczno. Kimba cieszy ten trochę dziki rytm – tańczy, śmieje się, ogląda uliczne występy. Leo próbuje ich uniknąć. Oboje jednak uznają za najważniejsze spotkanie się tego dnia i bycie razem. Bo to obecność jest zawsze najlepszym i niedającym się niczym zastąpić prezentem.
Książki:
Cecilia Heikkilä, „Ostatnia dzika ostoja”, przeł. Agnieszka Stróżyk, wyd. Zakamarki, Poznań 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
Patryk Pufelski, „To jest Maks”, il. Justyna Sokołowska, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 5+
Olha Kuprijan, „Zagubiona Mruczusia”, il. Hanna Osadko, przeł. Aneta Kamińska, wyd. Fundacja Pogranicze i Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Sejny 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 5+
Jarvis, „Niedźwiadek i Ptaszek. Kocyk i inne historie”, przeł. Magdalena Gołdanowska, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 4+
Gosia Herba, Mikołaj Pasiński, „Nikogo nie ma w domu”, wyd. HarperKids, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 5+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.