Aborcja była jednym z głównych przedwyborczych tematów Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Oba ugrupowania zapowiadały szybkie wprowadzenie ustaw legalizujących przerywanie ciąży do 12. tygodnia jej trwania.

Ani Lewica, ani KO nie wycofują się ze swoich obietnic, jednak mają dwie przeszkody. Po pierwsze, Trzecią Drogę, która od początku powtarzała, że jest przeciwna liberalizacji aborcji. Po drugie, prezydenta Andrzeja Dudę, który musiałby taką ustawę podpisać, a nic nie wskazuje na to, by miał to zrobić. Jakie scenariusze są więc w grze i mają szanse na realizację?

Legalna aborcja

Istnieje kilka możliwych dróg. Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy, który zakłada prawo do aborcji jako świadczenia opieki zdrowotnej, a więc powszechnej i bezpłatnej, w ramach świadczeń NFZ. Prawo przysługiwałoby do końca 12. tygodnia ciąży.

Zgodnie z projektem możliwe byłoby również przerywanie ciąży po 12. tygodniu jej trwania, jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia osoby ciężarnej, wyniki diagnostyki prenatalnej lub inne przesłanki medyczne wskazują na wady rozwojowe płodu albo istnieje uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest następstwem czynu zabronionego.

Koalicja Obywatelska również zapowiada ustawę o legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, jednak projekt jeszcze nie został złożony. Politycy i polityczki KO mówią w mediach, że po pierwsze – chcą przeprowadzić szerokie konsultacje społeczne na ten temat, a po drugie – liczą na zróżnicowanie poglądów posłów i posłanek Trzeciej Drogi, z których część mogłaby poprzeć projekt, skoro w klubie TD nie będzie obowiązywała dyscyplina partyjna. W ten sposób liderzy Trzeciej Drogi nie musieliby wycofywać się ze swoich obietnic, a głosowanie miałoby szansę na pozytywny wynik.

Dekryminalizacja – tak zwana ustawa ratunkowa

Jako że powodzenie tych projektów jest mało prawdopodobne, istnieją również alternatywne pomysły. Lewica proponuje dekryminalizację aborcji. Złożyła w Sejmie projekt zmiany w kodeksie karnym, która sprawiłaby, że przeprowadzenie aborcji albo pomoc w tym nie byłyby karane.

Karalna pozostałoby aborcja albo pomoc w niej po 24. tygodniu ciąży, jeśli narusza przepisy ustawy. Oznacza to, że nie byłaby karana aborcja przeprowadzona wówczas, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywałyby na chorobę, ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu zagrażające życiu. W przypadkach naruszających przepisy ewentualna kara dotyczyłaby wyłącznie osoby przeprowadzającej aborcję, a nie kobiety lub jej bliskich.

Takie rozwiązanie również jest mało prawdopodobne, ale być może w jakiejś formie łatwiej będzie przekonać do niego koalicjantów. Nie wiadomo jednak, czy da się do niego przekonać prezydenta Dudę – to nie legalizacja, ale jednak brak kary osłabia zakaz.

Powrót do kompromisu – najbardziej realny?

W umowie koalicyjnej znalazła się deklaracja w sprawie „unieważnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego” w sprawie aborcji. Ten scenariusz jest w praktyce najbardziej realny, chociaż trzeba jeszcze wyjaśnić, co oznacza tutaj słowo „unieważnienie”. Zgodnie z interpretacją ekspertów prawnych Fundacji Batorego, którzy opracowali nowy projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, wyroki Trybunału podjęte przez skład sędziów, w którym zasiadali dublerzy, nie istnieją. Nie istniałby więc w związku z tym również wyrok o aborcji. Aby stan ten zyskał moc prawną, wystarczy uchwała Sejmu.

Oznaczałoby to, że ustawa o aborcji wraca do kształtu potocznie zwanego „kompromisem”. Aborcja była wtedy dozwolona w trzech przypadkach: zagrożenia dla życia i zdrowia kobiety, z powodu nieodwracalnych wad płodu albo kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu.

Liderzy Trzeciej Drogi jeszcze przed wyborami ogłosili, że proponują najpierw powrót do tej ustawy, a potem referendum, które rozstrzygnie, w jakim zakresie aborcja byłaby legalna – a więc „kompromis” czy wolny wybór kobiety do 12. tygodnia ciąży.

Referendum bez poparcia

Wątpliwości budzi jednak także polityczne prawdopodobieństwo realizacji scenariusza referendum. Jak dotąd pomysłu nie poparł żaden klub poza TD.

Formalnie referendum może ogłosić Sejm bezwzględną większością głosów. Aby wynik był wiążący, w referendum musi wziąć udział połowa uprawnionych do głosowania. Jeśli więc przeciwnicy przerywania ciąży zbojkotują głosowanie i przez to nie będzie odpowiedniej frekwencji, to wynik o niczym nie przesądzi.

Rozwiązanie tymczasowe: zły stan psychiczny z powodu ciąży zagraża zdrowiu kobiety

Jest jeszcze opcja, która nie wymaga zmiany ustawy. Jedna z dwóch aktualnie obowiązujących przesłanek do usuwania ciąży to zagrożenie życia i zdrowia kobiety. Rzecznik Praw Pacjenta wydał oświadczenie, w którym uznał, że wada genetyczna płodu może powodować zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety. A w ustawie nie ma mowy o tym, że chodzi tylko o zdrowie fizyczne – a więc psychiczne też może być brane pod uwagę. Nie ma jednak ścisłych wytycznych, jak można udowodnić zły stan psychiczny.

Senator Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich, uważa, że konsekwentne stosowanie tej interpretacji może zwiększyć dostępność aborcji, dopóki nie powstaną inne rozwiązania prawne [https://kulturaliberalna.pl/2023/11/14/zapewniam-ze-bedzie-gigantyczna-determinacja/]. Stosowanie się do tej interpretacji zależy jednak od tego, czy, po pierwsze, lekarze zechcą to robić, a po drugie, czy bardziej niż RPP nie będą się bali prokuratora. Wprawdzie wkrótce powstanie nowy rząd, a wraz z tym nastąpią zmiany w prokuraturze, jednak w wyniku wprowadzonych przez PiS rozwiązań niektóre stanowiska kierownicze mogą zachować zaufani ludzie Zbigniewa Ziobry. Poza tym, do czasu jasnych rozwiązań prawnych trudno przewidzieć postępowanie prokuratorów w całej Polsce. Nie zmienia to faktu, że obecna sytuacja wymaga zmian, a przyszła koalicja rządząca powinna włożyć wysiłek w poszukiwanie skutecznego rozwiązania.