Twórczość Ulfa Starka, szwedzkiego autora książek, które skłaniają do refleksji zarówno dzieci, jak i dorosłych, znamy w Polsce między innymi dzięki poznańskiemu Wydawnictwu Zakamarki. Na filozoficzny wymiar jego utworów wskazują już same tytuły (np. „Jak tata pokazał nam wszechświat”) – podobnie jest z „Uciekinierami”, opublikowanymi w Szwecji w 2018 roku, rok po śmierci Starka, a wydanymi w Polsce na początku grudnia obecnego roku. W tym jednym słowie mieści się bardzo wiele znaczeń, których odkrycie odbiorczyniom i odbiorcom autor proponuje w ramach swojej opowieści o Gottfridzie i jego dziadku. Starszy mężczyzna, wybuchowy i złośliwy dla wszystkich wokół, leży w szpitalu, w którym czasem odwiedza go syn i wnuk, wizyty nie są jednak zbyt częste, tata Gottfrida z nieznanych przyczyn nie lubi tego robić, więcej uwagi poświęcając rozwiązywaniu krzyżówek w gazecie niż własnemu ojcu. Główny bohater postanawia jednak na własną rękę spędzać czas z dziadkiem, który marzy o tym, aby udać się do swojego domu na wyspie, gdzie mieszkał ze zmarłą żoną. Gottfridowi udaje się zorganizować ucieczkę bez wiedzy rodziców, jednak – ze względu na stan zdrowia dziadka – okazuje się ona trudniejsza niż przypuszczał, choć opłacalna: po powrocie do szpitala dziadek łagodnieje z każdym dniem, wyprawa uświadomiła mu bowiem, że niebawem będzie mógł spotkać się ze zmarłą żoną.
Zawarte w tytule książki słowo „Uciekinierzy” można – podobnie jak inne utwory Starka – rozumieć wieloznacznie. Bohaterowie uciekają ze szpitala, i jest to niewątpliwe ucieczka dosłowna, ale też symboliczna, mentalna ucieczka do przeszłości, by dziadek przypomniał sobie wspaniałe chwile, które spędził razem z żoną. Zarazem straszy mężczyzna po powrocie do szpitala zdaje się uciekać w stronę przyszłości, przygotowuje się bowiem w ten sposób na odejście z tego świata, co następuje w ostatnich zdaniach utworu: „Dziadek znów uciekł. I nigdy już nie wrócił”. To piękne, poetyckie zdanie – choć mówi o śmierci bohatera – wprowadza poczucie ulgi, bo dziadek znów uciekł tam, gdzie chciał. Ponadto na kolejnej stronie można zobaczyć, jak skończyła się ta ucieczka: wtuleni w siebie dziadek i babcia patrzą na morze, zapewne z wyspy, na której kiedyś mieszkali.
„Uciekinierzy” odwołują się też do relacji rodzinnych, niejasnych i trudnych. Tata Gottfrida nie chce odwiedzać zbyt często leżącego w szpitalu ojca, ten bowiem jest drażliwy i wybuchowy, zachowuje się agresywnie wobec pielęgniarek, a z synem wydaje się nie mieć wspólnych tematów. W utworze ta kwestia nie zostaje wyjaśniona, co zdaje się odwzorowywać rzeczywistość – nieraz rodzinne konflikty i spory mają swoje źródło czy to w przeszłości, czy kłótniach i czynach, niedostępnych dzieciom. Książka pozostawia więc czytelniczki i czytelników z otwartymi, niedopowiedzianymi wątkami, co stanowi nie tylko o świetnym wyczuciu literackim Starka, lecz także o zaufaniu, jakim obdarza dziecięce odbiorczynie i odbiorców, pozostawiając im pole do własnych interpretacji tego, co w tekście nie zostaje wyrażone wprost. Dociekliwi czytelnicy, pragnący szerzej poznać dzieje rodziny Gotffrida, mogą sięgnąć po trylogię opartą na wspomnieniach autora: „Magiczne tenisówki mojego przyjaciela Percy’ego”, „Mój przyjaciel szejk w Stureby” oraz „Mój przyjaciel Percy, Buffalo Bill i ja”, a zwłaszcza po tom trzeci, którego akcja toczy się podczas wakacji na wyspie u babci i dziadka kilka lat przed wydarzeniami z „Uciekinierów”.
Ulf Stark – nie po raz pierwszy w swojej twórczości – traktuje poważnie nie tylko czytelniczki i czytelników, ale też swojego bohatera, wyrażającego na kartach książki swoje refleksje. Gottfrid ucieka (znowu!) w świat własnych myśli, martwiąc się o zdrowie dziadka, zastanawiając się nad zachowaniem ojca i planując wspólną ucieczkę ze szpitala. Chłopiec obnaża przy tym zbudowany na pozorach świat dorosłych, a jego oceny i intuicje są niezwykle przenikliwe, a także przejmujące – w pewnym momencie bohater stwierdza, że na myśl o tym, co dzieje się z dziadkiem, „boli go dusza” [110]. Niezwykle doceniam właśnie tak zarysowaną postać dziecięcego bohatera, pełnego (samo)świadomości i sprawczości, chłopiec oszukuje bowiem rodziców – oczywiście w słusznym celu! – i właściwie sam planuje wypad na wyspę, na której kiedyś mieszkali dziadek i babcia, a wszystko to z troski o dziadka.
Poruszającą opowieść podkreślają ilustracje Kitty Crowther. Charakterystyczne dla jej twórczości pełne jaskrawych kolorów obrazy wykonane kredkami świetnie współgrają z delikatnością podjętego przez Starka tematu, równocześnie są bardzo ekspresyjne i przejmujące. Zwłaszcza twarze bohaterów – czy to wyrażające złość, zatroskanie, czy smutek – Crowther oddaje z niezwykłą mocą, silnie oddziałującą na czytelniczki i czytelników.
Co ważne, ta poruszająca opowieść werbalna i wizualna została zamknięta w pięknym, eleganckim przedmiocie, w twardej oprawie, z tłoczonymi literami na okładce, z czerwoną tasiemką przymocowaną do górnej kapitałki w tym samym kolorze. Choć każda publikacja Zakamarków jest świetnie opracowana edytorsko, ta wyróżnia się na tle pozostałych czymś, co chyba nazwać można pozbawioną pretensjonalności elegancją. Poręczny format sprawia, że „Uciekinierów” można schować do kieszeni kurtki, uciec, gdzie tylko się chce i oddać lekturze, która pozwoli oderwać się na chwilę od zwykłej codzienności i zastanowić nad tym, co dla każdego z nas ważne. Tej ucieczki życzę wszystkim, zwłaszcza w pełnym napięcia przedświątecznym czasie.
Książka:
Ulf Stark, „Uciekinerzy”, il. Kitty Crowther, przeł. Katarzyna Skalska, wyd. Zakamarki, Poznań 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 9+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.