Październikowe wybory w Polsce zostały przyjęte za granicą jako pod dwoma względami zwycięstwo demokracji. Rekordowo wysoka frekwencja, szczególnie wśród młodszych wyborców, była postrzegana jako oznaka zaangażowania społeczeństwa w ramach politycznej rywalizacji. 

Co ważniejsze, wynik został uznany za dowód – jak ujął to „The Economist” – na to, że „populistów można pokonać”. Rządy PiS-u zbiegły się w czasie z globalnym zainteresowaniem populizmem jako zjawiskiem politycznym i społecznym oraz odegrały znaczącą rolę w jego podsycaniu. 

Spora część uczestników debaty dotyczącej populizmu używała tego terminu jako pejoratywnej etykiety dla przeciwników politycznych. Wspólnym wątkiem był pogląd, że wzrost populizmu jest przygnębiającą historią o jakości zarówno współczesnych polityków, jak i wyborców. Jeśli, jak twierdził Frank Zappa, polityka jest show-biznesem dla ludzi brzydkich, to populizm miał być polityką dla ludzi głupich.

Wersalu już nie będzie

Pogląd, że w populizmie jest coś z natury antyintelektualnego, podsyca ideę, że musi być coś podobnego w jego praktykach i zwolennikach. Rzeczywiście, niektórzy teoretycy populizmu jako „stylu polityki” postrzegają go jako „niskokulturowy” dyskurs, który rozwija się w prymitywnych zachowaniach i formach ekspresji, a także w celowym lekceważeniu grzecznych norm dyskursu publicznego”. Populista czyni cnotę z prostoty, przeciwstawiając swoją moralną autentyczność sztuczności języka tak zwanej politycznej poprawności i patronizującej uprzejmości elit. 

Następstwem tej wizji populizmu jako narzędzia politycznego jest stereotyp populistycznego wyborcy. Jeśli populizm charakteryzuje się identyfikacją prostej polityczno-moralnej binarności między dobrymi, autentycznymi ludźmi i ich delegowanymi przedstawicielami z jednej strony, a skorumpowanymi, nastawionymi na własny interes elitami politycznymi z drugiej, to elektoraty tych partii będą odzwierciedlać te cechy. Zarówno w parlamencie, jak i poza nim, Wersalu, jak to ujął znany praktyk dyskursu niskopolitycznego Andrzej Lepper, już nie będzie.

Populizm w wydaniu „niskokulturowym” odniósł w ostatnich latach kilka godnych uwagi sukcesów politycznych. Trudno wyobrazić sobie triumf kampanii na rzecz brexitu, gdyby nie zaabsorbowała ona maniery Nigela Farage’a „zwykłego Brytyjczyka”. Z kolei dojście PiS-u do reprezentowania „Polski socjalnej” wymagało od tej partii okazania, nie do końca przekonującego, szacunku dla prowincjonalnej kultury popularnej, odległej od korzeni partii w dysydenckiej inteligencji miejskiej. 

Jednak skupianie się na populizmie wyłącznie jako sposobie, w jaki kultura niska przedostała się na arenę polityczną, oznacza niezrozumienie natury jego atrakcyjności. 

Krytyczny obywatel-populista 

W artykule opublikowanym niedawno w „East European Politics”, wspólnie z prof. Mikołajem Cześnikiem, przedstawiamy dowody z polskiego przypadku, sugerujące, że poparcie dla partii populistycznych jest zjawiskiem o bardziej złożonej charakterystyce.

Stereotypowi „niedoinformowanego populisty” – niewyrafinowanego poznawczo i wykluczonego społecznie wyborcy o niskiej wiedzy na temat polityki i silnie populistycznych postawach – przeciwstawiamy „poinformowanego populistę”, który jest mniej wykluczony społecznie i łączy populistyczne postawy ze znaczną wiedzą polityczną. 

Ta charakterystyka opiera się na idei „krytycznego obywatela”. Wyborcy, który jest aktywny politycznie i popiera demokrację jako abstrakcyjną ideę, ale jest sfrustrowany i niezadowolony z obecnego stanu elit politycznych i pragnie zmian. Krytyczni obywatele są często konsumentami tego, co określa się mianem „kontrwiedzy”, kierując się sceptycyzmem wobec oficjalnych, uwiarygodnionych źródeł wiedzy. Alternatywne informacje mogą prowadzić do teorii spiskowych, ale też wyrażać frustrację z powodu braku prawdziwego pluralizmu w dyskursie publicznym.

Korzystając z danych zebranych po wyborach w 2015 roku w Polsce, przeanalizowaliśmy związki między postawami populistycznymi, statusem społeczno-ekonomicznym, wiedzą polityczną i zachowaniami wyborczymi. Nasza analiza wykazała, że istniała korelacja między wyższym poziomem populizmu a niższym poziomem wiedzy politycznej, szczególnie wśród osób o niższym statusie społeczno-ekonomicznym. W tym sensie ogólny obraz potwierdza hipotezę „niedoinformowanego populisty”. 

Znacząca była jednak grupa o wysokim poziomie wiedzy politycznej i średnich lub wysokich postawach populistycznych, znacznie bardziej skłonna do głosowania na PiS-u, niezależnie od ich statusu społeczno-ekonomicznego. Jednocześnie osoby o wysokim poziomie postaw populistycznych, niskim poziomie wiedzy politycznej i niskim statusie społeczno-ekonomicznym, częściej były bardziej sceptyczne wobec PiS-u. 

Potwierdza to tezę, że podczas gdy populizm jest ogólnie związany z mniej wyrafinowanym rozumieniem polityki, to poparcie dla partii populistycznych może być przynajmniej częściowo napędzane przez polityczne priorytety i preferencje zaangażowanych wyborców. Szczególnie tych, którzy są niezadowoleni z istniejących elit politycznych i narracji politycznych głównego nurtu.

Chociaż badania korelacyjne tego rodzaju nie mogą być wykorzystywane do potwierdzania przyczynowości, wyniki te mają sens w świetle narracji niezadowolenia, którą PiS z powodzeniem wykorzystało osiem lat temu. Jakkolwiek absurdalne wydawało się pojęcie „Polski w ruinie” na poziomie szerokich wskaźników makroekonomicznych, rezonowało ono ze szczególnym podzbiorem elektoratu obejmującym osoby znające się na polityce i zmotywowane do udziału w wyborach. Takie, które prezentowały postawy populistyczne i które oczekiwały bardziej sprawiedliwego podziału owoców wzrostu gospodarczego i cywilizacyjnego po 1989 roku.

Epizody populizmu będą powracać

Partie, które posługują się populistyczną retoryką, nie zawszę są w stanie skutecznie zmobilizować do głosowania swoich potencjalnych wyborców. Jednak nawet jeśli populiści nie mogą dotrzeć ze swoim przekazem do wszystkich, którzy są trwale wyobcowani z systemu politycznego, są w stanie zapewnić punkt skupienia dla różnych codziennych irytacji obywateli, którzy chcą uczestniczyć w demokracji.

Wygląda więc na to, że populizm będzie powracającą cechą współczesnej polityki. W świecie, w którym większość ludzi ma co najmniej kilka powodów do niezadowolenia z danej władzy i coraz mniej ufa elitom, pozostanie on skutecznym narzędziem do konstruowania politycznych opowieści, w których różne źródła irytacji otrzymują wspólne wyjaśnienie. Nie jest to w takim razie polityka dla ludzi głupich, ale dla ludzi sfrustrowanych. 

Jednak zjawisko to będzie miało również charakter epizodyczny. Jeśli populistyczna narracja rozwija się dzięki zjednoczeniu różnych frustracji wśród krytycznych obywateli, to usuwając niektóre ich źródła, gdy są u władzy, populiści podważają jeden z powodów swojego sukcesu. W tym sensie skuteczność PiS-u w przywracaniu poczucia podmiotowości i prestiżu znacznej części ich potencjalnego elektoratu mogła przyczynić się do ich własnej porażki.

*** 

Dane analizowane w tekście pochodzą z projektu NCN 2020/39/B/HS6/00853.

Fot. Wykorzystana jako ikona wpisu: profil PiS na Facebooku.

This article was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.

Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.